tekst trudny i mało optymistyczny i niedokończony
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
tekst trudny i mało optymistyczny i niedokończony
o „się rozwijaniu” i byciu kulturalnym
Człowiek stworzył świat kultury - tak jak termit stworzył termitierę.
Pisząc o kulturze, piszę o świecie stworzonym przez człowieka i jego w nim byciu.
Rozwój, doskonalenie się człowieka – to rozwój jego kwalifikacji do pełnienia ról w ludzkiej hipertermitierze:
rodzica, kosmonauty, strażaka, sprzątacza, informatyka, kafelkarza, astronoma, sprzedawcy, prezydenta...
Wartość człowieka – to wartość jego pracy społecznie użytecznej.
Dobrze urządzona termitiera stwarza warunki godnego bytowania termitów,
bylejakość państwa – to bylejakość życia obywateli.
Jest jeszcze świat ludzkich uczuć, cały świat psychologii człowieka,
który jest motorem rozwoju kultury – LUB JEJ DEGRADACJI.
Przychodzącemu na świat NATURA gwarantuje jedno: ŚMIERĆ.
Godne przeżycie może zapewnić KULTURA, ludzka praca.
Najlepiej praca, która służy i cieszy.
Bełkot „o pruskich gwałtach, o modernie i secesji” (z Boya) to nie kultura.
To jest tekst o ziemskim bytowaniu ludzi - części natury i twórców kultury - w naturze i kulturze.
jan urbanik
Człowiek stworzył świat kultury - tak jak termit stworzył termitierę.
Pisząc o kulturze, piszę o świecie stworzonym przez człowieka i jego w nim byciu.
Rozwój, doskonalenie się człowieka – to rozwój jego kwalifikacji do pełnienia ról w ludzkiej hipertermitierze:
rodzica, kosmonauty, strażaka, sprzątacza, informatyka, kafelkarza, astronoma, sprzedawcy, prezydenta...
Wartość człowieka – to wartość jego pracy społecznie użytecznej.
Dobrze urządzona termitiera stwarza warunki godnego bytowania termitów,
bylejakość państwa – to bylejakość życia obywateli.
Jest jeszcze świat ludzkich uczuć, cały świat psychologii człowieka,
który jest motorem rozwoju kultury – LUB JEJ DEGRADACJI.
Przychodzącemu na świat NATURA gwarantuje jedno: ŚMIERĆ.
Godne przeżycie może zapewnić KULTURA, ludzka praca.
Najlepiej praca, która służy i cieszy.
Bełkot „o pruskich gwałtach, o modernie i secesji” (z Boya) to nie kultura.
To jest tekst o ziemskim bytowaniu ludzi - części natury i twórców kultury - w naturze i kulturze.
jan urbanik
"Wartość człowieka – to wartość jego pracy społecznie użytecznej".
Absolutnie się nie zgadzam. Co to właściwie znaczy? Iluż mamy ludzi, którzy są "społecznie użyteczni"...posłowie, senatorzy, ludzie, którzy walczą o "lepsze jutro i dobry dzień dzisiejszy"... Czyżby to byli ludzie wartościowi?
Poza tym, jak można ocenić użyteczność pracy społecznej? Wiadome jest, że w zależności od grupy społecznej, której interesy są reprezentowane, praca będzie oceniana pozytywnie lub negatywnie. Nie istnieje "prawda absolutna"! W dzisiejszym świecie liczy się tylko "mamona". Co wcale nie oznacza, że działalność nią ukierunkowana musi przynosić tylko negatywne efekty.
Są ludzie, którzy w bezpośredni sposób, są nijak użyteczni dla społeczeństwa, a mimo to są wartościowi. Czasami wykonują dużo cięższą pracę, która nie jest w sposób bezpośredni użyteczna społecznie, nie zbierają pochwał, medali, a czasem mają nawet społeczeństwo w "głębokim poważaniu"... a jednak "społecznicy" mogli by się od nich wiele nauczyć!
"Dobrze urządzona termitiera stwarza warunki godnego bytowania termitów,
bylejakość państwa – to bylejakość życia obywateli."
I znowu veto! Gdyby ludzie w czasach komuny i czasach poprzenich, stosowali tą teorię, nigdy byśmy się z szamba nie wygrzebali (choć i tak w szambie się taplamy). To właśnie bylejakość i beznadziejność "kształtują charaktery"....w moim odczuciu godne bytowanie prowadzi do "degrengolady"...ludzie, którzy żyją w dobrobycie z góry skazani są na porażkę! Coraz lepsze auta, wyposażenie wnętrz, lepsze szkoły dla dzieci, coraz lepsze i "mocniejsze używki"....
"Godne przeżycie może zapewnić KULTURA, ludzka praca.
Najlepiej praca, która służy i cieszy."
Jak można się domyślić, znowu się nie zgadzam! Czyżby praca była celem życia? Brrrrr.....praca to jedynie konieczność! Oczywiście dobrze jest, gdy praca nie przyprawia o "mdłości", ale jeżeli praca cieszy, to coś jest nie tak! Praca z definicji jest czymś ochydnym. Jest koniecznością, która w dzisiejszych czasach pozwala przeżyć. Nie może być celem samym w sobie! Z w/w wynika, że jest niezbędna do GODNEGO przyżycia. "Działanie" może przynosić radość, ale nie praca. W pracy "sprzedajemy" siebie, podczas gdy w tym samym czasie moglibyśmy robić wiele pożytecznych rzeczy. Poznawać samych siebie, świat....
KULTURA dla wielu cywilizacji ozaczała i oznacza co innego. Nie jest wyznacznikiem godnego przyżycia. Dla nas, ludzi kultury europejskiej, wszystko co dzieje się na bliskim i dalekim wschodzi jest czymś niemoralnym, niebezpiecznym, czasami "nieludzkim". I vice versa. Zabijanie w imię religii, sprowadzanie kobiet do roli służebnic....Kultura słowa, obrazu, czy to też nie jest zmienne? Malarze "impresjonizmu" umierali w nędzy, a dziś ich prace osiągają zawrotne ceny. Czy to znaczy, że kultura w tamtych czasach nie istniała? Czy oni wtedy "pracowali", a może tworzyli? Żyli godnie, a może byli "nienormalni"?
Ludzkie bytowanie dawno przestało być "bytowaniem" a stało się walką o przetrwanie.
Wiem, co autor tekstu chciał powiedzieć, ale w moim odczuciu nie o to chodzi!
Pędzimy do przodu, coraza lepsza praca, coraz bardziej "szokująca" sztuka. Ludzie stresują się tym, że niczego nie osiągnęli, albo tym, aby utrzymać to, co osiągneli! Za wszelką cenę chcą "być" kimś, albo "coś" robić.... Zapomnieli, że wystarczy "być", a wszystko będzie OK.....
Mimo tego, że się nie zgadzam, cieszę się, że mam się z czym nie zgadzać! Pracuję, ale tylko dlatego, że muszę, staram się obcować z kulturą, choć to nie ona czyni mnie człowiekiem!
Pozdrawiam:)
Absolutnie się nie zgadzam. Co to właściwie znaczy? Iluż mamy ludzi, którzy są "społecznie użyteczni"...posłowie, senatorzy, ludzie, którzy walczą o "lepsze jutro i dobry dzień dzisiejszy"... Czyżby to byli ludzie wartościowi?
Poza tym, jak można ocenić użyteczność pracy społecznej? Wiadome jest, że w zależności od grupy społecznej, której interesy są reprezentowane, praca będzie oceniana pozytywnie lub negatywnie. Nie istnieje "prawda absolutna"! W dzisiejszym świecie liczy się tylko "mamona". Co wcale nie oznacza, że działalność nią ukierunkowana musi przynosić tylko negatywne efekty.
Są ludzie, którzy w bezpośredni sposób, są nijak użyteczni dla społeczeństwa, a mimo to są wartościowi. Czasami wykonują dużo cięższą pracę, która nie jest w sposób bezpośredni użyteczna społecznie, nie zbierają pochwał, medali, a czasem mają nawet społeczeństwo w "głębokim poważaniu"... a jednak "społecznicy" mogli by się od nich wiele nauczyć!
"Dobrze urządzona termitiera stwarza warunki godnego bytowania termitów,
bylejakość państwa – to bylejakość życia obywateli."
I znowu veto! Gdyby ludzie w czasach komuny i czasach poprzenich, stosowali tą teorię, nigdy byśmy się z szamba nie wygrzebali (choć i tak w szambie się taplamy). To właśnie bylejakość i beznadziejność "kształtują charaktery"....w moim odczuciu godne bytowanie prowadzi do "degrengolady"...ludzie, którzy żyją w dobrobycie z góry skazani są na porażkę! Coraz lepsze auta, wyposażenie wnętrz, lepsze szkoły dla dzieci, coraz lepsze i "mocniejsze używki"....
"Godne przeżycie może zapewnić KULTURA, ludzka praca.
Najlepiej praca, która służy i cieszy."
Jak można się domyślić, znowu się nie zgadzam! Czyżby praca była celem życia? Brrrrr.....praca to jedynie konieczność! Oczywiście dobrze jest, gdy praca nie przyprawia o "mdłości", ale jeżeli praca cieszy, to coś jest nie tak! Praca z definicji jest czymś ochydnym. Jest koniecznością, która w dzisiejszych czasach pozwala przeżyć. Nie może być celem samym w sobie! Z w/w wynika, że jest niezbędna do GODNEGO przyżycia. "Działanie" może przynosić radość, ale nie praca. W pracy "sprzedajemy" siebie, podczas gdy w tym samym czasie moglibyśmy robić wiele pożytecznych rzeczy. Poznawać samych siebie, świat....
KULTURA dla wielu cywilizacji ozaczała i oznacza co innego. Nie jest wyznacznikiem godnego przyżycia. Dla nas, ludzi kultury europejskiej, wszystko co dzieje się na bliskim i dalekim wschodzi jest czymś niemoralnym, niebezpiecznym, czasami "nieludzkim". I vice versa. Zabijanie w imię religii, sprowadzanie kobiet do roli służebnic....Kultura słowa, obrazu, czy to też nie jest zmienne? Malarze "impresjonizmu" umierali w nędzy, a dziś ich prace osiągają zawrotne ceny. Czy to znaczy, że kultura w tamtych czasach nie istniała? Czy oni wtedy "pracowali", a może tworzyli? Żyli godnie, a może byli "nienormalni"?
Ludzkie bytowanie dawno przestało być "bytowaniem" a stało się walką o przetrwanie.
Wiem, co autor tekstu chciał powiedzieć, ale w moim odczuciu nie o to chodzi!
Pędzimy do przodu, coraza lepsza praca, coraz bardziej "szokująca" sztuka. Ludzie stresują się tym, że niczego nie osiągnęli, albo tym, aby utrzymać to, co osiągneli! Za wszelką cenę chcą "być" kimś, albo "coś" robić.... Zapomnieli, że wystarczy "być", a wszystko będzie OK.....
Mimo tego, że się nie zgadzam, cieszę się, że mam się z czym nie zgadzać! Pracuję, ale tylko dlatego, że muszę, staram się obcować z kulturą, choć to nie ona czyni mnie człowiekiem!
Pozdrawiam:)
Większość „niezgód” między nami wynika z nieuzgodnienia definicji.
Mówiąc o pracy społecznie użytecznej nie miałem na myśli zajęć cieszących się największym prestiżem – zwróć uwagę na zajęcia wymienione w moim tekście.
Gromadzenie „mamony” też wymaga pracy i talentów,
to też jest działalnością społecznie użyteczną, zgromadzone wielkie środki mogą być użyte do realizacji wielkich celów.
Od wygnania z raju ludzkie bytowanie jest walką o przetrwanie.
Ta walka, od czasu, kiedy ludzkość stała się zdolna do wytworzenia i utrzymania „klasy próżniaczej” – kapłanów, władców, skrybów...
pozyskiwała narzędzie w postaci kolejnych wytworów ludzkiej przemyślności,
które nazywam kulturą, dziełami kultury:
religia, maczuga, kanonierka, państwo, cepy, dynamit, poezja, komputer, pieniądz, pismo...
Kultura znacznie poszerzyła ludzkie możliwości, uczyniła człowieka panem stworzeń,
który, jeśli nie ograniczy swojej żywiołowej ekspansji, podetnie gałąź na której siedzi.
zadepcze i zatruje swoje gniazdo.
***
Próba odpowiedzi na twój post zabrała mi około dwu godzin czasu, okazuje się,
że nie potrafię zrobić tego krótko i zwięźle, za dużo nieporozumień, za dużo wątków.
Czas mój się kończy, wysyłam ćwierćprodukt.
Myślę, że tematyka ta mogłaby być przedmiotem kolejnego środowego spotkania w naszej czytelni.
Pozdrowienia.
jan urbanik
Mówiąc o pracy społecznie użytecznej nie miałem na myśli zajęć cieszących się największym prestiżem – zwróć uwagę na zajęcia wymienione w moim tekście.
Gromadzenie „mamony” też wymaga pracy i talentów,
to też jest działalnością społecznie użyteczną, zgromadzone wielkie środki mogą być użyte do realizacji wielkich celów.
Od wygnania z raju ludzkie bytowanie jest walką o przetrwanie.
Ta walka, od czasu, kiedy ludzkość stała się zdolna do wytworzenia i utrzymania „klasy próżniaczej” – kapłanów, władców, skrybów...
pozyskiwała narzędzie w postaci kolejnych wytworów ludzkiej przemyślności,
które nazywam kulturą, dziełami kultury:
religia, maczuga, kanonierka, państwo, cepy, dynamit, poezja, komputer, pieniądz, pismo...
Kultura znacznie poszerzyła ludzkie możliwości, uczyniła człowieka panem stworzeń,
który, jeśli nie ograniczy swojej żywiołowej ekspansji, podetnie gałąź na której siedzi.
zadepcze i zatruje swoje gniazdo.
***
Próba odpowiedzi na twój post zabrała mi około dwu godzin czasu, okazuje się,
że nie potrafię zrobić tego krótko i zwięźle, za dużo nieporozumień, za dużo wątków.
Czas mój się kończy, wysyłam ćwierćprodukt.
Myślę, że tematyka ta mogłaby być przedmiotem kolejnego środowego spotkania w naszej czytelni.
Pozdrowienia.
jan urbanik
Witam ponownie
Znowu chciałem zacząć się czepiać....:).....ale pomyślałem sobie, że to do niczego nie doprowadzi! W zamian za to napiszę, co sądzę na temat bycia kulturalnym i rozwijaniu się.
Nie będę nawiązywał do tego co już zostało napisane. Przedstawię tylko swój punkt widzenia.
Zawsze podziwiałem świat zwierząt - wszystko jest takie proste i oczywiste. Nie ma sytuacji dwuznacznych. Zwierzęta żyją od wieków wg tych samych reguł. Człowiek, choć również jest zwierzęciem, dzięki swojej zdolności do abstrakcyjnego myślenia, wszystko skomplikował i oderwał się od prostoty życia. Im dalej w las (mam na myśli czas i rozwój gatunku ludzkiego), tym wszystko jest coraz bardziej pogmatwane. Czegokolwiek się nie tkniemy, musimy to zepsuć. Nawet najprostsze rzeczy, które wymyślamy i tworzymy, obracamy przeciwko sobie.
Człowiek stworzył też kulturę - a może została mu ona dana? Oczywiście kultura to słowo bardzo ogólne - jest kultura pracy, kultura jedzenia, kultura słowa a także kultura wielu innych zachowań. Jest kultura jako zbiór zasad dotyczących społeczeństwa, jednostki itd. Kultura to również wydarzenia artystyczne, cała otoczka z tym związana, ludzie którzy tworzą kulturę.....słowem, nic nie jest proste....Dla jednych kulturalnie jest po jedzeniu beknąć, inni będą to uważać za chamstwo. Jedni uważają, że muzyka Pendereckiego jest szczytem geniuszu, dla innych to kakofonia, dźwięki bez ładu i składu. Dla jeszcze innych krowy są święte, co wywołuje uśmiech na twarzach tych wierzących w "prawdziwą" religię. Nic nie jest proste:) Czy kultura może zapewnić godne przeżycie? Co znaczy godne? Wszystko zależy od kontekstu i "klimatu"! Nic nie jest proste....
A czy na pewno potrzebujemy kultury? Czy przypadkiem kultura to nie jest coś takiego, za pomocą czego ludzie mierni chcą nadać sobie znaczenia i ujarzmiać jednostki wybitne! Jestem pewien (i na pewno są na to dowody), że geniusze nie zawracali sobie głowy kulturą. Bardzo często byli uważani za osoby obsceniczne, wulgarne, nie umiejące żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Ich rozwój na pewno nie był podyktowany kulturą, kultura wręcz ich pętała.
Dzięki kulturze, my maluczcy, czasami możemy dotknąć rzeczy wielkich, ale bardzo szybko wracamy do szarej rzeczywistości. Zapominamy o kulturze, a walczymy z codziennością. W pracy, w szkole, w sklepach....nie wyciągamy wniosków, nie analizujemy, przyjmujemy wszystko podane na tacy przez media, redaktorów wszystkowiedzących, którzy mówią nam co jest dobre a co złe. Tak było, jest i będzie. W średniowieczu i nawet dużo później, kościół i inkwizycja mówiły w "delikatny sposób" co jest w dobrym tonie i co się Bogu podoba. Tworzyły "kulturę". Im pieniądze zaczynały mieć większe znaczenie, tym częściej ludzie zamożni zaczynali dyktować trendy w kulturze. Obecnie zalewa nas kultura "pieniądza". Aż strach pomyśleć, co będzie dalej z tą kulturą.
I narobiło się....już nie mam siły pisać o rozwoju....he he he....może innym razem.
Pozdrawiam
Znowu chciałem zacząć się czepiać....:).....ale pomyślałem sobie, że to do niczego nie doprowadzi! W zamian za to napiszę, co sądzę na temat bycia kulturalnym i rozwijaniu się.
Nie będę nawiązywał do tego co już zostało napisane. Przedstawię tylko swój punkt widzenia.
Zawsze podziwiałem świat zwierząt - wszystko jest takie proste i oczywiste. Nie ma sytuacji dwuznacznych. Zwierzęta żyją od wieków wg tych samych reguł. Człowiek, choć również jest zwierzęciem, dzięki swojej zdolności do abstrakcyjnego myślenia, wszystko skomplikował i oderwał się od prostoty życia. Im dalej w las (mam na myśli czas i rozwój gatunku ludzkiego), tym wszystko jest coraz bardziej pogmatwane. Czegokolwiek się nie tkniemy, musimy to zepsuć. Nawet najprostsze rzeczy, które wymyślamy i tworzymy, obracamy przeciwko sobie.
Człowiek stworzył też kulturę - a może została mu ona dana? Oczywiście kultura to słowo bardzo ogólne - jest kultura pracy, kultura jedzenia, kultura słowa a także kultura wielu innych zachowań. Jest kultura jako zbiór zasad dotyczących społeczeństwa, jednostki itd. Kultura to również wydarzenia artystyczne, cała otoczka z tym związana, ludzie którzy tworzą kulturę.....słowem, nic nie jest proste....Dla jednych kulturalnie jest po jedzeniu beknąć, inni będą to uważać za chamstwo. Jedni uważają, że muzyka Pendereckiego jest szczytem geniuszu, dla innych to kakofonia, dźwięki bez ładu i składu. Dla jeszcze innych krowy są święte, co wywołuje uśmiech na twarzach tych wierzących w "prawdziwą" religię. Nic nie jest proste:) Czy kultura może zapewnić godne przeżycie? Co znaczy godne? Wszystko zależy od kontekstu i "klimatu"! Nic nie jest proste....
A czy na pewno potrzebujemy kultury? Czy przypadkiem kultura to nie jest coś takiego, za pomocą czego ludzie mierni chcą nadać sobie znaczenia i ujarzmiać jednostki wybitne! Jestem pewien (i na pewno są na to dowody), że geniusze nie zawracali sobie głowy kulturą. Bardzo często byli uważani za osoby obsceniczne, wulgarne, nie umiejące żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Ich rozwój na pewno nie był podyktowany kulturą, kultura wręcz ich pętała.
Dzięki kulturze, my maluczcy, czasami możemy dotknąć rzeczy wielkich, ale bardzo szybko wracamy do szarej rzeczywistości. Zapominamy o kulturze, a walczymy z codziennością. W pracy, w szkole, w sklepach....nie wyciągamy wniosków, nie analizujemy, przyjmujemy wszystko podane na tacy przez media, redaktorów wszystkowiedzących, którzy mówią nam co jest dobre a co złe. Tak było, jest i będzie. W średniowieczu i nawet dużo później, kościół i inkwizycja mówiły w "delikatny sposób" co jest w dobrym tonie i co się Bogu podoba. Tworzyły "kulturę". Im pieniądze zaczynały mieć większe znaczenie, tym częściej ludzie zamożni zaczynali dyktować trendy w kulturze. Obecnie zalewa nas kultura "pieniądza". Aż strach pomyśleć, co będzie dalej z tą kulturą.
I narobiło się....już nie mam siły pisać o rozwoju....he he he....może innym razem.
Pozdrawiam
A może spróbujesz zdefiniować kulturę?
Moje rozumienie kultury jest bardzo szerokie:
To jest to wszystko, czym człowiek wyszedł ponad osiągnięcia swych zwierzęcych braci.
Zwierzęta są związane ze swym środowiskiem - niedźwiedź polarny nie ma szans na Saharze,
a człowiek wszędzie może: i tropik, i Arktyka (prawie). Ba - wkrótce kosmos.
Nasza rozmowa jest dość trudna, bo operujemy na różnych poziomach ogólności
i często zmieniamy poziomy.
Próba ustosunkowania się do twego pierwszego postu zabrała mi dużo czasu i dała efekt mizerny.
Kultura bycia, bycie a świat zewnętrzny: żyć dla wartości czy dla poklasku.
Ocean tematów. Pewnie za jakiś czas wyklaruje się tematyka i osoby zainteresowane w penetrowaniu poszczególnych tematów.
Cieszę się, że tu wpadłeś.
jan urbanik
Moje rozumienie kultury jest bardzo szerokie:
To jest to wszystko, czym człowiek wyszedł ponad osiągnięcia swych zwierzęcych braci.
Zwierzęta są związane ze swym środowiskiem - niedźwiedź polarny nie ma szans na Saharze,
a człowiek wszędzie może: i tropik, i Arktyka (prawie). Ba - wkrótce kosmos.
Nasza rozmowa jest dość trudna, bo operujemy na różnych poziomach ogólności
i często zmieniamy poziomy.
Próba ustosunkowania się do twego pierwszego postu zabrała mi dużo czasu i dała efekt mizerny.
Kultura bycia, bycie a świat zewnętrzny: żyć dla wartości czy dla poklasku.
Ocean tematów. Pewnie za jakiś czas wyklaruje się tematyka i osoby zainteresowane w penetrowaniu poszczególnych tematów.
Cieszę się, że tu wpadłeś.
jan urbanik
//A czy na pewno potrzebujemy kultury? Czy przypadkiem kultura to nie jest coś takiego, za pomocą czego ludzie mierni chcą nadać sobie znaczenia i ujarzmiać jednostki wybitne! Jestem pewien (i na pewno są na to dowody), że geniusze nie zawracali sobie głowy kulturą. Bardzo często byli uważani za osoby obsceniczne, wulgarne, nie umiejące żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Ich rozwój na pewno nie był podyktowany kulturą, kultura wręcz ich pętała.//
Kultura w Twoim rozumieniu jest kagańcem, który sprawia, że gryziemy się mniej niż byśmy czasem chcieli, i nas mniej gryzą.
Nie czyni to kagańca czymś miłym.
Kultura, ta w twoim rozumieniu, jest czymś żywym, reagującym na realia, a równocześnie czymś stężałym, skostniałym, co zapobiega zbyt rewolucyjnym zmianom.
Jednostki wybitne, mocne pokonują niektóre bariery, łamią tabu, kwestionują wartości...
//Dzięki kulturze, my maluczcy, czasami możemy dotknąć rzeczy wielkich, ale bardzo szybko wracamy do szarej rzeczywistości. Zapominamy o kulturze, a walczymy z codziennością. W pracy, w szkole, w sklepach...//
Reguły bycia regulują ludzkie współżycie w różnych warstwach społecznych, różnych regionach i czasach na różne sposoby, obcowanie z pewnymi wytworami kultury wymaga przygotowania.
Te codzienne zmagania, o których piszesz, też odbywają sie zgodnie z jakimiś regułami -
to jest właśnie kultura, konsumowanie pewnych owoców kultury wysokiej - to jest luksus,
który nam się wcale z racji urodzenia nie należy, musimy sobie na obcowanie z nią zapracować. Niektórzy nie muszą, mieli bogatych rodziców (mnie się to nie przytrafiło).
//nie wyciągamy wniosków, nie analizujemy, przyjmujemy wszystko podane na tacy przez media, redaktorów wszystkowiedzących, którzy mówią nam co jest dobre a co złe. Tak było, jest i będzie. W średniowieczu i nawet dużo później, kościół i inkwizycja mówiły w "delikatny sposób" co jest w dobrym tonie i co się Bogu podoba. Tworzyły "kulturę". //
Większość ludzi "żyje w kulturze", jest jej konsumentami.
Nie stać ich na wysiłek zrozumienia swojej sytuacji, na przezwyciężenie układów w których tkwią, w naszych czasach żywią się telewizyjną i tabloidową (współczesna biblia pauperum).
//Im pieniądze zaczynały mieć większe znaczenie, tym częściej ludzie zamożni zaczynali dyktować trendy w kulturze. Obecnie zalewa nas kultura "pieniądza". Aż strach pomyśleć, co będzie dalej z tą kulturą. //
Nic nadzwyczajnego. Będzie masa biernych konsumentów, masa przeciętnych twórców,
Pojawi się iluś tam nowych geniuszów, będą mieli swoich wyrafinowanych odbiorców i bogatych snobów. Jak drzewiej bywało.
jan urbanik
Kultura w Twoim rozumieniu jest kagańcem, który sprawia, że gryziemy się mniej niż byśmy czasem chcieli, i nas mniej gryzą.
Nie czyni to kagańca czymś miłym.
Kultura, ta w twoim rozumieniu, jest czymś żywym, reagującym na realia, a równocześnie czymś stężałym, skostniałym, co zapobiega zbyt rewolucyjnym zmianom.
Jednostki wybitne, mocne pokonują niektóre bariery, łamią tabu, kwestionują wartości...
//Dzięki kulturze, my maluczcy, czasami możemy dotknąć rzeczy wielkich, ale bardzo szybko wracamy do szarej rzeczywistości. Zapominamy o kulturze, a walczymy z codziennością. W pracy, w szkole, w sklepach...//
Reguły bycia regulują ludzkie współżycie w różnych warstwach społecznych, różnych regionach i czasach na różne sposoby, obcowanie z pewnymi wytworami kultury wymaga przygotowania.
Te codzienne zmagania, o których piszesz, też odbywają sie zgodnie z jakimiś regułami -
to jest właśnie kultura, konsumowanie pewnych owoców kultury wysokiej - to jest luksus,
który nam się wcale z racji urodzenia nie należy, musimy sobie na obcowanie z nią zapracować. Niektórzy nie muszą, mieli bogatych rodziców (mnie się to nie przytrafiło).
//nie wyciągamy wniosków, nie analizujemy, przyjmujemy wszystko podane na tacy przez media, redaktorów wszystkowiedzących, którzy mówią nam co jest dobre a co złe. Tak było, jest i będzie. W średniowieczu i nawet dużo później, kościół i inkwizycja mówiły w "delikatny sposób" co jest w dobrym tonie i co się Bogu podoba. Tworzyły "kulturę". //
Większość ludzi "żyje w kulturze", jest jej konsumentami.
Nie stać ich na wysiłek zrozumienia swojej sytuacji, na przezwyciężenie układów w których tkwią, w naszych czasach żywią się telewizyjną i tabloidową (współczesna biblia pauperum).
//Im pieniądze zaczynały mieć większe znaczenie, tym częściej ludzie zamożni zaczynali dyktować trendy w kulturze. Obecnie zalewa nas kultura "pieniądza". Aż strach pomyśleć, co będzie dalej z tą kulturą. //
Nic nadzwyczajnego. Będzie masa biernych konsumentów, masa przeciętnych twórców,
Pojawi się iluś tam nowych geniuszów, będą mieli swoich wyrafinowanych odbiorców i bogatych snobów. Jak drzewiej bywało.
jan urbanik
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 11 guests