na harcerstwo chodzą
Posted: Fri Nov 05, 2010 9:23 pm
Kilkoro bywalców Biblioteki społecznej "chodzi na harcerstwo".
Kiedyś nie chodziło się na harcerstwo, a należało sie do harcerstwa lub było sie harcerzem.
Byłem harcerzem, w szkole podstawowej z "czuwajką".
bez lilijki, krzyża i finki (takie harcerstwo znam ze wspomnień mamy),
potem, kiedy w 56 roku znalazłem się w internacie Technikum Chemicznego w Oświęcimiu,
wybuchło prawdziwe harcerstwo, pojawili się przedwojenni i powojenni instruktorzy.
Już od drugiej klasy szkoły zawodowej prowadziłem 33 DH w Oświęcimiu,
potem założyłem drużynę w podoświęcimskich Dworach,
potem w szkole dla młodzieży przerośniętej w Oświęcimiu,
potem w szkółce przyzakładowej w gdańskich "Fosforach".
Teraz wchodzę w etap dziecinnienia, bo przed chwilą przyszedł mi pomysł:
A może jest w okolicy jakiś szalony instruktor, który z naszych bywalców złoży drużynę harcerską,
w której dzieci BĘDĄ HARCERZAMI, a nie "chodzącymi na harcerstwo".
Jest wiele sprawnych fiizycznie i intelektualnie dzieci,
których życiu ŻYWE harcerstwo mogłoby nadać głębszy sens.
Dobrze byłoby, gdyby potencjalny organizator drużyny był niezłym studentem
lub absolwentką (absolwentem) szkoły średniej.
Chciałbym by harcerzenie rozpocząć od nauki hymnu harcerskiego,
a potem płonie ognisko w lesie. Dżdżownicy nie lubię.
Chciałbym harcerstwo POLSKIE, ponadpartyjniackie, ponadwyznaniowe.
Kiedyś nie chodziło się na harcerstwo, a należało sie do harcerstwa lub było sie harcerzem.
Byłem harcerzem, w szkole podstawowej z "czuwajką".
bez lilijki, krzyża i finki (takie harcerstwo znam ze wspomnień mamy),
potem, kiedy w 56 roku znalazłem się w internacie Technikum Chemicznego w Oświęcimiu,
wybuchło prawdziwe harcerstwo, pojawili się przedwojenni i powojenni instruktorzy.
Już od drugiej klasy szkoły zawodowej prowadziłem 33 DH w Oświęcimiu,
potem założyłem drużynę w podoświęcimskich Dworach,
potem w szkole dla młodzieży przerośniętej w Oświęcimiu,
potem w szkółce przyzakładowej w gdańskich "Fosforach".
Teraz wchodzę w etap dziecinnienia, bo przed chwilą przyszedł mi pomysł:
A może jest w okolicy jakiś szalony instruktor, który z naszych bywalców złoży drużynę harcerską,
w której dzieci BĘDĄ HARCERZAMI, a nie "chodzącymi na harcerstwo".
Jest wiele sprawnych fiizycznie i intelektualnie dzieci,
których życiu ŻYWE harcerstwo mogłoby nadać głębszy sens.
Dobrze byłoby, gdyby potencjalny organizator drużyny był niezłym studentem
lub absolwentką (absolwentem) szkoły średniej.
Chciałbym by harcerzenie rozpocząć od nauki hymnu harcerskiego,
a potem płonie ognisko w lesie. Dżdżownicy nie lubię.
Chciałbym harcerstwo POLSKIE, ponadpartyjniackie, ponadwyznaniowe.