Rajmund Rybiński - REGRES POLSKI W OKRESIE TRZECIEJ RP

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
bartlomiej.skrzypek
Forumowicz
Posts: 36
Joined: Mon Feb 05, 2007 10:01 pm

Rajmund Rybiński - REGRES POLSKI W OKRESIE TRZECIEJ RP

Post by bartlomiej.skrzypek » Sat Mar 12, 2011 1:18 pm

REGRES POLSKI W OKRESIE TRZECIEJ RZECZYPOSPOLITEJ

Od szeregu lat, a zwłaszcza od czasu powołania Instytutu Pamięci Narodowej, jesteśmy z coraz większą natarczywością bombardowani przez prawicowe media i prawicowych polityków propagandą fałszującą XX-wieczną i obecną historię naszego kraju. W ramach tzw. polityki historycznej wybiela się okres II RP, wypacza obraz II wojny światowej i jej skutków dla Polski, zohydza się okres Polski Ludowej i głosi bez umiaru propagandę sukcesu III RP. W tym wszystkim chodzi prawicy o to, aby osiągnąć korzystne dla siebie bieżące i przyszłe cele polityczne, a zarazem wyeliminować ze świadomości społecznej jakiekolwiek pozytywne mniemanie o socjalizmie.
W niniejszym tekście chciałbym pokazać choćby cząstkę tego, co prawicowa polityka historyczna przemilcza lub wypacza. Tłem do rozważań nad właściwym tematem będzie bilans trzech okresów poprzedzających obecny okres historii Polski, nazywany okresem III RP, a trwający od 1989 roku, czyli od przełomu „solidarnościowego”, który zapoczątkował restaurację kapitalizmu w Polsce.
Będą to:
- niespełna 21-letni okres II RP (1918–1939);
- przeszło 5,5-letni okres II wojny światowej i okupacji niemieckiej (1939–1945);
- najdłuższy, bo 45-letni okres Polski Ludowej (1944–1989), który prawica traktuje jak „czarną dziurę” i zohydza na wszelkie sposoby, aby ukryć swoją nieudolność w rządzeniu Polską.
Oto pobieżny bilans tych okresów w życiu naszego narodu.

Druga Rzeczpospolita
Polska, odrodzona w 1918 r. po 123 latach niewoli, znajdowała się w stanie opóźnienia w stosunku do wyżej rozwiniętych krajów. Sytuację naszego kraju pogarszały znaczne zniszczenia, dokonane przez przetaczające się przez polskie ziemie fronty I wojny światowej, potem przez powstania śląskie i wielkopolskie oraz wojnę polsko-bolszewicką 1920 r. (Wprawdzie ówczesne zniszczenia nie były aż tak ogromne jak z czasu II wojny światowej, ale były bardzo duże).
Ówczesna Polska była krajem rolniczo-przemysłowym. W 1921 r. na wsi mieszkało 75,4% ogółu ludności, a w miastach 24,6%. Do końca II RP proporcje te niewiele się poprawiły. Udział sektora rolniczego w dochodzie społecznym wynosił w 1929 r. – najlepszym gospodarczo w latach dwudziestych – 68%.
W rolnictwie dominowały wielkie pofeudalne latyfundia obszarnicze. W 1921 roku 20% użytków rolnych należało do 1964 latyfundiów o powierzchni ponad 1000 hektarów każde (średnio 1629 ha), a 25% - do 16.952 gospodarstw obszarniczych mających powierzchnię od 100 do 1000 ha (średnio 236 ha). Łącznie te dwie grupy, stanowiące zaledwie 0,58% ogólnej liczby gospodarstw, posiadały 45% użytków rolnych. Na drugim biegunie były gospodarstwa o powierzchni do 20 ha (przec. 2,3 ha) w liczbie 3.129 tys. gospodarstw (96,72% ogółu), które miały tylko 45,4% użytków rolnych. Stąd – jeśli do tego dodać liczne rzesze chłopów bezrolnych – panował olbrzymi głód ziemi. Tego stanu nie zmieniła w istotnej mierze reforma rolna, uchwalona przez sejm w 1925 roku: rozparcelowano bowiem tylko 2,5 mln ha ziemi.
Sytuacja na wsi była dramatyczna. W najgorszym dla rolnictwa 1935 r. tak charakteryzował ją w sejmie wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski: „Wieś polska w XX wieku powróciła prawie do gospodarki naturalnej. Zamiast rozwijać swoją pojemność, jako naturalny i niewyczerpany rynek zbytu, wieś staje się pod każdym względem tylko skromnym i ciasnym dodatkiem do rynku miejskiego. (...) Szereg potrzeb wsi zaspokaja się dziś w sposób anormalny i niezwykle prymitywny, zapałki dzieli się na części, wraca się do łuczywa”. – Okazuje się, że dzielenie zapałek w tamtych czasach nie jest wymysłem propagandy komunistycznej.
Dochód narodowy na 1 mieszkańca w 1929 r. (ostatnim roku przed wielkim kryzysem) wynosił 95 dolarów w skali roku, podczas gdy w USA stanowił 857 dolarów, tj. 9 razy więcej.
Wyrazem opóźnienia Polski była sytuacja mieszkaniowa. Wg spisu powszechnego z 1931 r. 43% ludności gnieździło się w mieszkaniach jednoizbowych (36,5% ludności miejskiej i 51,5% ludności wiejskiej, przy czym w miastach na tę jedną izbę przypadało 2,3 osoby, a na wsi 4,8 osoby. W mieszkaniach dwuizbowych bytowało 36% ludności (w miastach 2,3 osoby na izbę, na wsi 2,7 osoby). Tylko 21% ludności Polski zajmowało mieszkania trzyizbowe i większe, przy przeciętnej na izbę w miastach 1,3 osoby, na wsi 1,6 osoby. W tym czasie, w latach trzydziestych, w Anglii przykładowo na jedną izbę przypadało średnio 0,85 osoby, w Niemczech 0,98 osoby, w Estonii 1,2 osoby, w Finlandii 1,5 osoby.
Dodajmy do tego marną jakość znacznej części naszych ówczesnych budynków mieszkalnych. W większych miastach 3% budynków było pokrytych słomą, a 13% gontem lub deskami, w mniejszych miastach – odpowiednio 16% i 23% budynków. We wszystkich zaś miastach ówczesnych województw wschodnich (wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie) słomą pokrytych było 16% budynków, a drewnem 48%. We wsiach tych województw większość budynków zbudowana była z drewna lub z gliny zmieszanej ze słomą i pokryta w większości słomą. Podziwiana – i słusznie – piękna i nowoczesna Gdynia otoczona była dzielnicami slumsów Grabówka, Obłuża, „Meksyku”, „Szanghaju” i in.
Olbrzymia część polskiego przemysłu należała do obcego kapitału (kopalnie, huty, elektrownie, cukrownie, fabryki włókiennicze i in.). W 1937 r. udział kapitału zagranicznego w przemyśle Polski wynosił 43,3%. O uzależnieniu ówczesnej polskiej gospodarki od kapitału obcego świadczy fakt, że w 1930 r aż 49,5% kapitałów własnych spółek akcyjnych należało do obywateli i firm zagranicznych.
Polska międzywojenna, trapiona kryzysami gospodarczymi – finansowymi, przemysłowymi i agrarnym – nie mogła się skutecznie wydobyć ze stagnacji gospodarczej, a w wielu dziedzinach – z regresu. Globalna wielkość produkcji przemysłowej w 1938 roku ledwie osiągnęła poziom z ostatniego roku sprzed I wojny światowej, tj. 1913 roku, a wskutek wzrostu liczby ludności spadła o około 18% w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Zmiany produkcji poszczególnych ważnych wyrobów w latach 1913–1938 były następujące: wydobycie węgla kamiennego było o 7% mniejsze i wynosiło 38,1 mln ton, węgla brunatnego – o 95% mniejsze, ropy naftowej o 54%, gazu ziemnego o 15%, rudy ołowiu o 23%, przerób ropy zmniejszył się o 53%, produkcja surówki żelaza zmalała o 17%, stali o 14%, cynku o 46%, blachy cynkowej o 54%, ołowiu o 54%, superfosfatów o 10%, cukru o 14%, tkanin o 33%. Zwiększyła się produkcja soli o 241%, papieru o 234%, cementu o 159%, koksu o 150%, kwasu siarkowego o 13%, przędzy o 9%, wydobycie rudy żelaza wzrosło o 77%.
W stosunku do 1913 roku zmniejszył się udział Polski w światowej produkcji szeregu ważnych wyrobów. Natomiast wyroby, w których udział Polski w produkcji światowej wzrósł, miały mniejsze znaczenie. Powiększało się więc zacofanie polskiego przemysłu w porównaniu z wysoko rozwiniętymi krajami. Potwierdza to struktura gałęziowa przemysłu, w której dominowało włókiennictwo, hutnictwo, górnictwo i cukrownictwo. Wprawdzie podjęto działania na rzecz stworzenia od podstaw takich brakujących działów przemysłu, jak przemysł zbrojeniowy, parowozowy, lotniczy, samochodowy i radiotechniczny, to jednak w strukturze zatrudnienia w przemyśle nadal dominowało włókiennictwo, przemysł metalowy, górnictwo, przemysł spożywczy i mineralny.
O niskim stopniu rozwoju ekonomicznego II Rzeczypospolitej świadczy niski stopień elektryfikacji kraju i niewielkie zużycie energii elektrycznej: w 1938 r. w przeliczeniu na 1 mieszkańca wynosiło tylko 113 kWh, podczas gdy średnie światowe zużycie sięgało 207 kWh, a np. w Czechosłowacji wynosiło 280 kWh, we Włoszech 310 kWh, we Francji 400 kWh. Do 1939 r. zelektryfikowano w Polsce zaledwie 1263 wsie, tj. 3% ogółu wsi. Zelektryfikowanych gospodarstw rolnych było w 1938 r. 1,8%, w 1945 r. 2,2%, a w 1970 r. 90,8%. Teraz to już prawie 100% (niedawno pokazywano w tv jakiś niezelektryfikowany zaścianek w Bieszczadach jako dziwaczny skansen).
Niski był stopień urbanizacji kraju: w 1939 r. w miastach mieszkało tylko ok. 30% ogółu mieszkańców. (Dla porównania w 2007 r. – ponad 61%, ale od szeregu lat maleje: z 61,9% w 2000r. do 61,2%, w 2007r.).
Jednym z bolesnych spadków po zaborach rosyjskim i austriackim był analfabetyzm: ok. 1/3 dorosłych Polaków nie umiało czytać i pisać. Jeszcze w 1931 r. było 23% analfabetów. Analfabetyzm zlikwidowała dopiero Polska Ludowa. (Na obszarze zaboru pruskiego nie było masowego analfabetyzmu: tu bowiem od lat 1850-tych był powszechny obowiązek szkolny: najpierw szkoły 2-klasowe, potem 4-klasowe, które na wsi przetrwały do końca II RP. Oczywiście nauka pod zaborem pruskim odbywała się w języku niemieckim).
Przez cały okres międzywojenny nie rozwiązano problemu bezrobocia: w latach 1932–33 w miastach było ok. 1 mln bezrobotnych. Po zakończeniu kryzysu, w latach 1936–38, liczba zarejestrowanych bezrobotnych wahała się od 456 tys. do 470 tys. osób. Nie rozwiązano też problemu bezrobocia na wsi i przeludnienia agrarnego, szacowanego na 2–8 mln osób (za najbardziej miarodajną wielkość przyjmuje się 4 mln). Następstwem bezrobocia w Polsce była emigracja zarobkowa – stała i sezonowa. W latach 1918–38 ziemie polskie opuściło ponad 2 mln osób, z tego ponad połowa na stałe.
Złej spuścizny zaborów oraz zniszczeń wojennych i grabieży dokonanych na ziemiach polskich w czasie I wojny światowej nie udało się nadrobić w ciągu 20-lecia międzywojennego, mimo niewątpliwych osiągnięć w niejednej dziedzinie. Do znaczących osiągnięć w gospodarce należało m.in. scalenie dawnych zaborów w jeden organizm gospodarczy, epokowym zaś osiągnięciem było zwrócenie narodu hreczkosiejów ku morzu, a poprzez nie ku szerokiemu światu, ku zamorskim cywilizacjom i gospodarkom, słowem – podjęcie budowy POLSKI MORSKIEJ, w tym zbudowanie nowoczesnego portu i miasta Gdyni oraz nowoczesnego portu rybackiego we Władysławowie, który w przyszłości miał się stać największym polskim portem rybołówstwa bałtyckiego, stworzenie własnej stutysięcznej floty handlowej, zalążka przyszłej kilkumilionowej floty, czy wprawdzie jeszcze niewielkiego, ale ważnego dla przyszłości – rybołówstwa dalekomorskiego (w 1938 r. połowy bałtyckie – 2.5 tys. ton, połowy dalekomors- kie, na Morzu Północnym – 10 tys. ton; razem 12,5 tys. ton). Wśród osiągnięć w budowie Polski Morskiej nie można pominąć stworzenia Marynarki Wojennej, jakże ważnej dla naszej morskości, wychowania morskiego i świadomości morskiej społeczeństwa. Innymi osiągnięciami tego okresu była budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego czy rozwój kolejnictwa: zbudowano ponad 1600 km linii kolejowych, m.in. magistralę węglową Śląsk–Gdynia. (Kolej była hołubiona przez państwo: Polskie Koleje Państwowe, które były deficytowe, dotowano ze skromnego budżetu państwa. Nikomu nie przyszło do głowy, jak w III RP, żeby likwidować kolej).

Druga wojna światowa i okupacja na ziemiach polskich
Druga wojna światowa była najtragiczniejszym okresem w dziejach Polski: zagrożony został sam byt biologiczny narodu polskiego.
Straty w ludności były stosunkowo największe na świecie. W okresie II wojny światowej utraciło życie przeszło 6 mln (6 028 tys.) mieszkańców Polski, z tego 644 tys. wskutek bezpośrednich działań wojennych (wojsko 123 tys., ludność cywilna 521 tys.) oraz prawie 5.400 tys. wskutek masowego terroru i eksterminacyjnej polityki okupanta. Ale to jeszcze nie wszystkie straty ludnościowe: Urodziło się o 1.200 tys. mniej dzieci; wywieziono w celach germanizacyjnych ponad 200 tys. dzieci, z czego powróciło po wojnie zaledwie 10–15%. Trwałym kalectwem dotkniętych zostało prawie 600 tys. osób; na gruźlicę zachorowało o 1.140 tys. osób więcej niż chorowało przed wojną. Do prac niewolniczych hitlerowcy wywieźli ok. 2,5 mln osób i ok. 2,5 mln wysiedlili.
Ogromne były straty polskiej inteligencji. Z rąk okupanta hitlerowskiego poniosło śmierć:
* 700 profesorów i pracowników naukowych szkół wyższych (w niektórych dziedzinach straty osobowe przekroczyły 40% stanu przedwojennego);
* ok. 12 tys. inżynierów i techników;
* 8,5 tys. nauczycieli szkół podstawowych i średnich;
* ok. 600 literatów i dziennikarzy;
* 173 wydawców i księgarzy;
* 206 bibliotekarzy, archiwistów i muzealników;
* 230 muzyków;
* 520 plastyków;
* 342 aktorów i reżyserów;
* 7,5 tys. lekarzy;
* 1703 farmaceutów;
* 7553 skarbowców, pocztowców i ubezpieczeniowców;
* 2801 księży rzymsko-katolickich i zakonników.
Trzeba do tego dodać straty ludności polskiej na Wschodzie, w tym inteligencji, w tym oficerów (Katyń i inne miejsca kaźni).

Polska utraciła 38% całego przedwojennego majątku narodowego. Straty w przemyśle sięgały 50% pierwotnych zdolności produkcyjnych. Z 21 tys. zakładów przemysłowych na ziemiach polskich w granicach sprzed wojny (bez b. terenów wschodnich) zniszczeniu uległo 12.700 zakładów (62%), a z 9300 zakładów na ziemiach zachodnich i północnych zniszczonych było 6.300 (73%). Zniszczonych zostało ponad 162 tys. budynków mieszkalnych w miastach (na ziemiach zachodnich i północnych – 40% domów w miastach). Wiele miast polskich uległo zniszczeniu w ponad 50 procentach; zniszczono 354 tys. zagród wiejskich, ponad 84 tys. warsztatów rzemieślniczych, urządzenia portów morskich w 42 procentach (szczególnie port gdyński, w którym falochrony były zniszczone w 87 proc., nabrzeża w 59 proc., urządzenia przeładunkowe w 100 proc.), 45 proc. pojemności brutto floty handlowej i 100 proc. floty rybołówstwa morskiego, 30 proc. nawierzchni dróg kołowych, 1920 mostów drogowych (zniszczeniu uległo 55 proc. ogółu mostów stalowych, 49 proc. żelbetonowych i betonowych oraz 39 proc. żelaznych), na kolei 83 tys. wagonów towarowych, 6,3 tys. wagonów osobowych, 2465 lokomotyw, 38 proc. linii kolejowych, 46 proc. mostów i wiaduktów kolejowych, 37 proc. budynków kolejowych i 72 proc. urządzeń zabezpieczających ruch kolei oraz wiele innych obiektów – ogółem 84% środków trwałych transportu kolejowego; na Ziemiach Zach. i Płn. zniszczono 63% taboru, 47.800 m mostów kolejowych i wiaduktów (46%), 6 tys. km torów kolejowych. Całkowity ubytek majątku kolejowego w okresie II wojny światowej szacuje się na 64% Na przedwojennym obszarze Polski (bez terenów wschodnich) zniszczono 35% środków trwałych rolnictwa, a w jeszcze większym stopniu inwentarz żywy: jeśli stan pogłowia zwierząt gospodarskich w Polsce w 1938 r. przyjąć za 100, to w 1945 roku mieliśmy bydła 33,5; trzody chlewnej 17,5; owiec 36,4; koni 44,3. Zniszczonych było 60% środków trwałych nauki i szkolnictwa; unicestwiono 43% dóbr kultury, całkowicie lub częściowo zniszczono 17 szkół wyższych, 271 średnich, 4880 podstawowych i 768 innych, 25 muzeów, a wiele innych ograbiono, 35 teatrów, 665 kin, 323 domy ludowe, 352 szpitale, 29 sanatoriów, 778 ośrodków lekarskich i ambulatoriów oraz wiele innych obiektów ochrony zdrowia. – Listę strat można by długo ciągnąć. Taki był tragiczny bilans wojny i okupacji dla Polski.
Czyniąc przeskok do czasów współczesnych, można postawić pytanie: jak do tego tragicznego bilansu ma się twierdzenie byłego trzeciorzędnego liberalnego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, wygłoszone na międzynarodowym forum gospodarczym w Davos, że komunizm zrujnował polską gospodarkę bardziej niż II wojna światowa i okupacja niemiecka?! W każdym szanującym się społeczeństwie za ten skandaliczny fałsz poniósłby śmierć polityczną i cywilną, a u nas jest nagradzany i wyróżniany: ostatnio przez prezydenta RP najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego(!). Podobnie jak J.K.Bielecki również Jarosław Kaczyński jako premier oznajmił w 2007r. w IPN w Krakowie, że totalitaryzmem, który nas niszczył przez dziesięciolecia, był totalitaryzm komunistyczny. O niszczących skutkach totalitaryzmu hitlerowskiego nawet nie wspomniał.

Polska Ludowa 1944–1989 (do 1952 r. RP, od 1952 r. PRL)
„Żeby obiektywnie ocenić osiągnięcia PRL – mówił prof. Bronisław Łagowski („Przegląd” nr 30 z 2008 r.) – trzeba to robić z rocznikiem statystycznym w ręku. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak biednym krajem była Polska przed wojną.”
Toteż z powodu tej odziedziczonej biedy i zacofania początki odbudowy i rozwoju gospodarki w Polsce Ludowej były nadzwyczaj trudne, a do tego sprawę utrudniały dodatkowo:
• Przeogromne zniszczenia wojenne, które w przeliczeniu na 1 mieszkańca należały do największych wśród państw uczestniczących w II wojnie światowej.
• Konieczność budowy od podstaw aparatu państwowego i administracyjnego, całkowicie zniszczonego przez okupanta na Ziemiach Dawnych i nieistniejącego na Ziemiach Odzyskanych.
• Brakowało kwalifikowanych kadr we wszystkich dziedzinach, gdyż zostały wymordowane przez okupanta lub rozproszone po całym świecie.
• Znacznych trudności przysparzały wielkie ruchy migracyjne: Tylko w ciągu dwóch lat po wyzwoleniu wróciło do kraju 4 mln ludzi, wśród nich ponad 1 mln pozostałych przy życiu, wyniszczonych fizycznie i okaleczonych ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych, obozów jenieckich i więzień oraz ok. 2,5 mln wywiezionych na roboty przymusowe. Z Polski repatriowało się do ZSRR ok. 520 tys. Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, a do Niemiec przesiedlono ponad 2 mln ludności niemieckiej. Ponadto znaczna była migracja wewnętrzna ludności, związana zwłaszcza z zasiedlaniem Ziem Odzyskanych.
Dodatkowymi problemami były:
• Trwająca przez kilka powojennych lat wojna domowa i niszczycielskie działania zbrojne UPA w południowo-wschodniej Polsce.
• Trudny proces scalania i integrowania Ziem Odzyskanych z Ziemiami Dawnymi.
W 1946 r., pierwszym powojennym pełnym roku gospodarczym kraju, uzyskano w Polsce mniej niż połowę przedwojennej produkcji rolnej, mniej niż 3/4 produkcji przemysłowej z 1938 r., niespełna 2/3 dochodu narodowego z 1938 roku.
Polska Ludowa nie tylko szybko odbudowała kraj ze zniszczeń wojennych i zaleczyła rany, ale dokonała postępu w każdej dziedzinie życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego. (Prof. Aleksander Krawczuk: „Okres PRL był Złotym Wiekiem kultury polskiej”. Kazimierz Kutz: „Za Polski Ludowej mieliśmy wielki teatr, wielkie kino i wielką literaturę. Poziom absolutnie europejski. Był prawdziwy mecenat. (...) Dziś to wszystko wyrzucono do kosza...”).
- Zagospodarowano, spolszczono i zintegrowano z resztą kraju Ziemie Zachodnie i Północne, przyłączone do Polski w wyniku decyzji Konferencji Poczdamskiej.
- Odbudowano z gruzów i ruin Warszawę, Gdańsk, Szczecin, Wrocław, Kołobrzeg i dziesiątki innych miast oraz tysiące wsi.
- Przeprowadzono wielką reformę rolną, która objęła 6,1 mln ha gruntów.
- Dokonano industrializacji kraju, przekształcając go z kraju rolniczo-przemysłowego w przemysłowo-rolniczy: Uruchomiono wydobycie krajowych surowców (węgiel brunatny, miedź, srebro, siarkę, fosfory. Stworzono od podstaw 8 wielkich okręgów przemysłowych, zbudowano 1600 wielkich zakładów przemysłowych (kombinatów), zmodernizowano wiele, wiele innych.
- Polska została zurbanizowana: liczba ludności miejskiej wzrosła z 30% do bez mała 62%; z przeludnionej i biednej wsi przeniosło się do miast ok. 10 mln ludzi.
- Dokonał się wielki awans społeczny milionów ludzi z nizin społecznych oraz wielki awans cywilizacyjny całego narodu: zlikwidowano analfabetyzm; nastąpiła rewolucja edukacyjna, stworzono powszechny dostęp młodzieży do szkół zawodowych, średnich i wyższych (stypendia, akademiki, tanie stołówki studenckie), podniósł się poziom powszechnej oświaty (zamiast 4-klasówki na wsi – szkoła podstawowa 8-klasowa): tylko w pierwszym dziesięcioleciu liczba absolwentów szkół podstawowych wzrosła dwukrotnie, liczba absolwentów liceów – trzykrotnie, a liczba absolwentów szkół zawodowych – dziesięciokrotnie. Przez całe międzywojnie wydano w Polsce 83 tys. dyplomów szkół wyższych, a w PRL w latach 1950–1989 – 1.809 tys. dyplomów. Jeśli do tego dodać dyplomy z lat 1945–1949, to w całym okresie Polski Ludowej wydano szacunkowo ok. 1.820 tys. dyplomów ukończenia studiów wyższych.
- Zbudowano tysiące szkół, przedszkoli i żłobków. (Tysiąc szkół na tysiąclecie!)
- Polska Ludowa zlikwidowała całkowicie bezrobocie i zapewniła chleb dla wszystkich obywateli. Nie było masowego żebractwa. Nie było głodnych dzieci w szkołach!
- Polska Ludowa zapewniła bezpłatną opiekę lekarską dla wszystkich. W latach 1946–1988 liczba lekarzy wzrosła z 7,7 tys. do 78,7 tys., lekarzy dentystów z 1,6 tys. do 18,0 tys., pielęgniarek z 6,1 tys. do 193,9 tys., a położnych z 6,3 tys. do 22,0 tys. Liczba ośrodków zdrowia zwiększyła się z 425 w 1937 r. do 3312 w 1988 r., a ponadto stworzono do 1988 r. 6653 przychodnie zdrowia – rejonowe, spółdzielcze i zakładowe. Otoczono opieką medyczną i stomatologiczną młodzież szkolną. Liczba łóżek w szpitalach wzrosła z 69,4 tys. w 1938 r. do 249,8 tys. w 1988 r.
- I jeszcze jedno: w okresie PRL zbudowaliśmy Polskę Morską: flota (4,5 mln DWT w 1980 r.), porty (przeładunki w 1980 r. 61,5 mln t), stocznie, rybołówstwo (połowy morskie w 1975 r. 817 tys. t). Gospodarka morska osiągnęła w PRL taki poziom rozwoju, jakiego (może z wyjątkiem portów) nie osiągnie ponownie w dającej się przewidzieć perspektywie.

Porównanie tego, cośmy mieli w Polsce Ludowej, z tym, co mamy obecnie, każe szerokiej opinii publicznej oceniać okres PRL, zwłaszcza dekadę gierkowską, jako czas, w którym większości ludzi żyło się lepiej niż obecnie. Zarazem dekada lat siedemdziesiątych, szczególnie jej pierwsza połowa (1971–75), była okresem wszechstronnego i niezwykle dynamicznego rozwoju kraju i wzrostu gospodarczego, co budziło dumę narodową („Polak potrafi!”) i pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość. Dochód narodowy w pierwszej połowie lat 70. wzrósł o 62 proc. Produkcja przemysłowa zwiększyła się o 73 proc., a globalna produkcja rolnicza o 22 proc. Wzrost płac realnych, wynoszący w tym czasie średnio rocznie 7,2 proc., odczuwalnie podniósł poziom życia ludności. Podwyższone zostały emerytury i renty, zrównano zasiłki chorobowe pracowników fizycznych i umysłowych, stworzono możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, więcej niż o połowę wzrosły wydatki państwa na ochronę zdrowia, bezpłatnym leczeniem objęto całą ludność wiejską, przedłużono urlopy macierzyńskie. W 1974 r. uchwalony został przez sejm pierwszy w Polsce Kodeks pracy, który dawał pracownikom duże uprawnienia i ochronę prawną.
W dekadzie gierkowskiej realizowano politykę pełnego zatrudnienia, co wobec wielkiego wyżu demograficznego osób urodzonych po wojnie, a wchodzących wówczas w wiek produkcyjny, wymagało ogromnego wysiłku inwestycyjnego, aby zapewnić niezbędną liczbę miejsc pracy. W latach 1971–75 nastąpił ponad dwukrotny wzrost nakładów inwestycyjnych. Stworzono wówczas 1,9 mln nowych miejsc pracy, co wraz z miejscami zwolnionymi przez osoby, które odeszły na emeryturę, dało zatrudnienie 3 mln osób. W następnym pięcioleciu (1976–80) zatrudnienie zwiększyło się o ok. 1,1 mln osób.
W całej dekadzie lat siedemdziesiątych wybudowano prawie dwa i pół miliona nowych mieszkań (prawie 9 mln izb mieszkalnych). Dochód narodowy wzrósł o 85 proc., a majątek narodowy – o ponad 80 proc., roczne wydobycie węgla kamiennego przekroczyło 200 mln ton, produkcja stali osiągnęła poziom prawie 20 mln ton, produkcja cementu ok. 22 mln ton, produkcja energii elektrycznej wzrosła w ciągu dziesięciolecia z 70 mld kWh do 122 mld. Uruchomiono elektrownie Ostrołęka (600 MW – megawatów), Pątnów II (400 MW), Kozienice (1200 MW), Rybnik I (800 MW), Dolna Odra (1600 MW), Jaworzno II (800 MW), Porąbka-Żary (600 MW), Połaniec (400 MW), a ponadto Łagisze, Opole, no i Bełchatów – potężny kombinat, który zaopatrywał całą Polskę w jedną trzecią energii elektrycznej. Oddano do eksploatacji 9 nowych kopalni węgla (m.in. Borynia, Bogdanka, Morcinek, 30-lecia PRL), a ok. 20 zmodernizowano. Rozbudowano hutnictwo żelaza i stali: powstała Huta Katowice o zdolności produkcyjnej 4,5 mln ton, walcownia blach zimno walcowanych w zbudowanej od podstaw w okresie planu sześcioletniego Hucie Lenina (obecnie Sendzimira) na 750 tys. ton. Rozbudowano i zmodernizowano hutnictwo miedzi i metali nieżelaznych: powstała kopalnia Rudna i huta na 350 tys. ton miedzi elektrolitycznej, walcownia miedzi na 100 tys. ton rocznie, kopalnia rud cynkowo-ołowianych niedaleko Olkusza. Zbudowano rafinerie Gdańsk i Płock, zakłady azotowe Włocławek, kopalnię siarki Machów, cementownie Kujawy i inne, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych (Fiat 126p). Uruchomiono produkcję ciągników rolniczych Massey Ferguson i autobusów Berliet, kombajnów zbożowych „Bizon”, kombajnów ziemniaczanych w Strzelcach Opolskich, telewizorów kolorowych, kineskopów (fabryka „Polcolor” w Piasecznie na 365 tys. sztuk rocznie). W przemyśle spożywczym zbudowano wielkie zakłady mleczarskie w Radzyniu, Tomaszowie Maz., Pińczowie, Włoszczowej, Ciechanowie, Zabrzu, Chodzieży i Kutnie; proszkownie mleka w Radomiu, Ostrołęce i Bielsku Podlaskim (8 tys. ton); zakłady mięsne w Koszalinie i Ostrołęce; cukrownie w Łapach, Krasnymstawie; chłodnie w Olsztynie i Legnicy.
Można by ciągnąć to wyliczanie w odniesieniu do dalszych przemysłów: tekstylnego, odzieżowego, obuwniczego i innych.
Postęp nastąpił również w rozwoju infrastruktury. Dokonana została duża elektryfikacja kolei. Zbudowano nowoczesną linię kolejową Warszawa–Katowice, ponad 300-kilometrową dwujezdniową drogę szybkiego ruchu Warszawa–Katowice (w ciągu zaledwie czterech lat!), Zamek Królewski w Warszawie, Trasę Łazienkowską, Wisłostradę, Dworzec Centralny, Port Północny w Gdańsku, fabryki domów, ok. 570 nowych fabryk oraz wspomniane już 2,5 mln mieszkań.
Ogółem zainwestowano ok. 54 mld USD, częściowo za kredyty zagraniczne. Jak podał prof. Paweł Bożyk, przewodniczący zespołu doradców Edwarda Gierka, w 1980r. cały dług Polski wyniósł 23 mld ówczesnych dolarów, w tym zadłużenie bieżące (krótkookresowe, które trzeba było spłacić w ciągu kilku miesięcy) – 3,4 mld dol., a średnio- i długookresowe – 19,6 mld dol. Zaciągnięte kredyty przeznaczono przede wszystkim na realizację ww. inwestycji. Obecnie zadłużenie zagraniczne Polski jest kilkanaście razy większe i wg Bożyka wynosi 280 mld dol. (!) Tego długu nie będą w stanie spłacić nawet nasze wnuki. To jest pętla na szyi polskiej gospodarki, na szyi Polski. To straszne zadłużenie stale rośnie, mimo umorzenia części polskiego długu przez zagranicznych wierzycieli i wyprzedaży ogromnej części majątku narodowego (sprzedane w ramach prywatyzacji obiekty to w stu procentach obiekty zbudowane bądź gruntownie zmodernizowane w czasach E. Gierka).
Wielki postęp cywilizacyjny nastąpił na wsi. W tym czasie rolnicy zostali objęci emeryturami i rentami oraz bezpłatną ochroną zdrowia.
Ogólny kierunek zmian po 1970 roku odpowiadał aspiracjom społeczeństwa i był – zwłaszcza w pierwszych latach – akceptowany i przyjmowany entuzjastycznie.

Rekapitulując, można dokonać za prof. Janem Główczykiem („Społeczno-ekonomiczne skutki transformacji ustrojowej w Polsce”) następującego podsumowania osiągnięć Polski Ludowej:
W latach 1950–1988 dochód narodowy zwiększył się 6,8 razy, produkcja przemysłowa ok. 16 razy, produkcja budownictwa ok. 9 razy, produkcja rolnictwa 2-krotnie, przewozy ładunków wszystkimi rodzajami transportu (w tonach) 7-krotnie. Średnioroczne tempo wzrostu dochodu narodowego w latach 1951–1988 wynosiło 5%, produkcji przemysłowej 7,5%, rolnej 1,9%, budowlanej 6%.
Dokonała się rewolucyjna zmiana w strukturze gospodarczej kraju. W latach 1947–1988 udział przemysłu w dochodzie narodowym zwiększył się z 22% do 49%, udział budownictwa z 4,6% do 12%, a rolnictwa zmniejszył się z 70% do 12,6%.
W latach 1945–1988 oddano do użytku prawie 8 mln mieszkań z 23,9 mln izb mieszkalnych, w których mieszkało w 1988 r. ok. 25 mln osób; mieszkań zaś wybudowanych przed 1945 rokiem było w 1988 r. 3,4 mln z 12,4 mln izb. W latach 1971–1988 otrzymywało mieszkania rocznie 218 tys. rodzin, tj. ok. 680 tys. osób.
W Polsce Ludowej dokonała się rewolucja cywilizacyjna i kulturowa, rozpoczęta od likwidacji analfabetyzmu. Jeszcze bowiem w 1950 r. było w kraju 1,3 mln pełnych analfabetów oraz 0,5 mln półanalfabetów, umiejących tylko czytać. W 1960 r. wykształcenie niepełne podstawowe (lub brak tego wykształcenia miało 8,8 mln osób, a w 1988 r. już tylko 1,7 mln osób. Wykształcenie zasadnicze zawodowe miało odpowiednio 0,6 mln osób i 6,7 mln osób, średnie wraz z niepełnym wyższym 2 mln i 7 mln osób, wreszcie wykształceniem wyższym legitymowało się w 1960 r. 0,4 mln osób, a w 1988 r. 1,8 mln osób. Udział ludności bez pełnego wykształcenia podstawowego wśród ludności powyżej 15 lat wynosił w 1988 r. 6%, z wykształceniem podstawowym 39%, zasadniczym zawodowym 23,6%, średnim i niepełnym wyższym 24,7%, a z wykształceniem wyższym 6,5%.
Pod względem powszechności wykształcenia – pisał prof. Jan Główczyk – dorównaliśmy w latach osiemdziesiątych znacznie od nas bogatszym, wysoko rozwiniętym krajom. Jest to największe osiągnięcie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i najcenniejszy kapitał, który pozostawiła po sobie w spadku. Wskaźnik powszechności nauczania w szkołach podstawowych i średnich (czyli procent młodzieży uczącej się w danych grupach wieku) wynosił u nas 94 w 1987 roku, a w RFN 96, w Szwecji 95, w Wielkiej Brytanii 93, w Portugalii 89, w Austrii 86, we Włoszech 82.
W latach osiemdziesiątych wśród ludności w wieku ponad 24 lat było u nas 1,5% ludzi nie mających żadnego wykształcenia (w tym analfabetów), natomiast w Hiszpanii było ich 35%, we Włoszech 19%, w Grecji 11%. Ludności w wykształceniem podstawowym i niepełnym podstawowym było w Polsce 43%, w Hiszpanii 45%, we Włoszech 47%, w Grecji 61%. Osób z wykształceniem średnim było u nas 48%, a powyżej średniego 8%, w Hiszpanii zaś odpowiednio13% i 7%, w Grecji 20% i 8%, we Włoszech 29% i 8%. Wyższy od nas poziom wykształcenia w tej grupie miały Finlandia i Szwecja.
Trzeba się w pełni zgodzić z twierdzeniem prof. Bronisława Łagowskiego, że „...Polska Ludowa była wielkim osiągnięciem narodowym. Dystans między Polską a Europą Zachodnią zmniejszył się pod względem gospodarczym w porównaniu z okresem przedwojennym”. I dalej: „...możemy być z tego tylko dumni. Antykomuniści tak się zapędzili ze swoim potępianiem PRL, że nie wiedzą, jak się zachować wobec polskiej obecności na ziemiach zachodnich. Jedni chcą się wykpić spóźnionym współczuciem dla wysiedlonych Niemców, drudzy, przeważnie radni PiS, siedząc w poniemieckich miastach ogłaszają błazeńskie uchwały potępiające Armię Radziecką za bombardowanie tych miast.”
A w innym miejscu podał: „Po 40 czy 50 latach tylko głupcy mogą myśleć, że objęcie po wojnie władzy przez komunistów było faktem w ostatecznym bilansie niekorzystnym. Ostateczny bilans (...) to przesunięcie Polski do Europy Środkowej, w pobliże Berlina. Jest to jeden z najważniejszych faktów w całych dziejach Polski i w oczywisty sposób pozytywny. Gdyby Stalin nie miał pewności, że Polską będą rządzić komuniści, nie wyznaczyłby granicy na Odrze i Nysie i państwo polskie musiałoby się zmieścić na terytorium Księstwa Warszawskiego. To nie była żadna rekompensata za terytoria utracone za Bugiem, bo żadne z mocarstw zwycięskich nie uważało tych terytoriów (zabużańskich – RR) za należne Polsce.”
Dziś zaprzągnięto cały aparat propagandowy państwa, rządzonego przez prawicę, do zdyskredytowania osiągnięć tamtego okresu dziejów Polski. Czyni się to po to, aby ukryć przed społeczeństwem błędy własnej polityki prawicy. Jeden z czołowych szermierzy antypeerelowskiej propagandy, Bronisław Wildsztajn, oznajmił, że ludzie uwierzyli i wierzą do dzisiaj w powtarzany fałsz słów Gierka, iż „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”. Czy rzeczywiście to był fałsz i czy dopiero teraz Polska, kapitalistyczna, rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej? – Przyjrzyjmy się temu.

Okres III RP, czyli restauracji kapitalizmu w Polsce – okresem regresu
Na tle okresu Polski Ludowej niekorzystnie wypada okres restauracji kapitalizmu w Polsce. Dodajmy: XIX-wiecznego kapitalizmu. Rządzące Polską w minionych 20 latach ekipy skompromitowały się. Najbardziej skompromitowała się prawica, która zdegradowała Polskę i cofnęła ją o dziesiątki lat(!).
Oto fakty, skrzętnie przemilczane przez opanowane przez prawicę media:
Wbrew wbijanej nam do głów propagandzie, że 20 lat temu polska odzyskała niepodległość, faktycznie w okresie restauracji XIX-wiecznego kapitalizmu utraciliśmy pod rządami prawicy i coraz bardziej tracimy swą suwerenność w wielu dziedzinach, zwłaszcza w przemyśle, transporcie, bankowości i mediach.
I tak:
I. W wyniku wyprzedaży za bezcen (za 10% faktycznej wartości) naszego przemysłu w obce ręce, często w ręce zagranicznych konkurentów, zlikwidowano wiele zakładów przemysłowych i całe gałęzie przemysłu. W rezultacie nastąpił drastyczny spadek produkcji przemysłowej, i to jeszcze przed obecnym kryzysem. Dokonano dezindustializacji Polski! W porównaniu z najwyższym poziomem z okresu Polski Ludowej produkcja wybranych przykładowo wyrobów zmalała do 2009r. następująco:
- wydobycie węgla kamiennego – o 61%: z 201 mln ton do 77,9 mln ton;
- wydobycie siarki (w przeliczeniu na 100%) – o 95%: z 5 164 tys. do 263 tys. ton;
- produkcja stali surowej – o ponad 63%: z 19,5 mln t do 7,1 mln t;
- cementu – o 29%: z 21,7 mln t do 15,3 mln t;
- odbiorników radiowych – o ponad 99%: z 2,8 mln szt. w 1981r. do 21,9 tys. sztuk w 2008r. (nowszych danych brak);
- aparatów telefonicznych – o 75%: z 1520 tys. szt. do 373 tys. szt.;
- obrabiarek do metali – o 21%: z 38,3 tys. szt. do 30,9 tys. szt. w 2008r. (a przez szereg lat było jeszcze gorzej: spadek wyniósł nawet do 71%);
- ciągników rolniczych – o 93,7%: z 57,5 tys. do 3,6 tys. szt.;
- obuwia z wierzchami skórzanymi – o 88,4%: z 72,4 mln par do 8,4 mln par;
- włókien chemicznych – o 86,4%: z 256 tys. t do 34,9 tys. t.
- cukru (w przeliczeniu na cukier biały) – z 1971 tys. ton w 1990 r. i 2009 tys. ton w 2000 r. do 1489 tys. ton w 2009 r., tj. odpowiednio o 24,5% i 25,9%.
Listę tę można by długo ciągnąć. Zapotrzebowanie na poszczególne wyroby zaspokaja się przez import, odbierając zatrudnienie i zarobek polskim pracownikom, a dając je za granicą i zadłużając kraj gigantycznymi długami zagranicznymi. Importujemy nawet węgiel(!), cukier, mleko i wieprzowinę. W 2008 r. zaimportowaliśmy np. 10,3 mln ton węgla, w 2009 r. – ok. 200 tys. ton cukru, stając się importerem netto tych towarów.
II. Zniszczono gospodarkę morską:
- Flota handlowa towarowa zmniejszyła się z 331 statków o nośności ponad 4,5 mln DWT do 120 statków o nośności niespełna 2,7 mln DWT, przy czym większość z nich pływa pod obcymi banderami: Bahamów, Cypru, KRL-D, Malty, Panamy, Vanuatu i Wysp Marshalla.
- Połowy ryb morskich zmalały z 817 tys. t w 1975 r. i 619 tys. ton w 1988 r. do 124 tys. ton w 2008 r., tj. o 85% w porównaniu ze szczytowym osiągnięciem i o 80% w stosunku do ostatniego pełnego roku gospodarczego Polski Ludowej.
- Stocznie budujące statki – nasza duma i chluba – upadły, z wyjątkiem gdańskiej „kolebki”, która dogorywa. Wraz z ich upadkiem upadło bądź upadnie półtora tysiąca kooperantów stoczni w całym kraju.
III. Pogorszyła się sytuacja na wsi:
- W wyniku błędnej polityki rolnej prawicy katastrofalnie zmniejszyły się w Trzeciej RP dochody rolników indywidualnych w porównaniu z 1989 rokiem. Jak podawał prof. Jan Główczyk, już w 1990 r. były one niemal o połowę niższe (ściśle o 48,3%), a w 2000 r. prawie o trzy czwarte niższe (dokładnie o 72,8%) niż w 1989 r. Tę katastrofalną sytuację złagodziły dopiero dotacje z Unii Europejskiej. Ale pod względem wielkości produkcji trwa nadal upadek. Przykłady:
- Ilość bydła zmniejszyła się do 2009r. prawie o 55%: z 12,6 mln sztuk do 5,7 mln (tj. do poziomu niższego niż w 1921r., kiedy mieliśmy 7,9 mln sztuk bydła) , w tym liczba krów spadła o pełne 55%: z 6,0 mln szt. do 2,7 mln. W efekcie produkcja mleka krowiego zmalała z 16,0 mld litrów do 12,1 mld i mleczarniom zaczęło brakować surowca. Jak podała „Trybuna” (nr 273/2009), w regionie północno-wschodnim mleczarnie ratują się zakupami mleka na Litwie.
- Trzoda chlewna zmalała o 37%: z 21,3 mln szt. do 13,5 mln obecnie (2010 r.). W efekcie tego w 2009 r. sprowadziliśmy z zagranicy ok. 570 tys. ton wieprzowiny, tj. aż cztery razy więcej niż wyeksportowaliśmy i tym samym staliśmy się po raz pierwszy importerem netto tego towaru.
- Dodajmy jeszcze likwidację Państwowych Gospodarstw Rolnych. W 1990 roku gospodarstwa państwowe posiadały 3.459 tys. ha użytków rolnych, tj. przeszło 18 proc. ogółu użytków rolnych w kraju, a ich produkcja to m.in. 21 proc. krajowych zbiorów zbóż, globalna zaś produkcja rolnicza stanowiła przeszło 18 proc. globalnej produkcji rolniczej kraju. Wynik finansowy w roku gospodarczym 1981/82 wyniósł +25,5 mld zł, a w 1990 roku +6,1 mld zł. W okresie transformacji ustrojowej PGR-y zlikwidowano z przyczyn ideologicznych. W rezultacie tej likwidacji globalna produkcja rolnicza Polski w latach 1990–2000 zmniejszyła się o 12,3%. Niemal cały ten spadek produkcji rolniczej został spowodowany ubytkiem produkcji PGR-ów.
IV. Nastąpił upadek kolei jak po wielkim kataklizmie
Długość linii kolejowych normalnotorowych zmniejszyła się z 24,4 tys. km do 20,2 tys. km, tj. o ponad 17%. Zlikwidowano i likwiduje się wiele linii kolejowych, odcinając od świata znaczne obszary kraju.
V. Dokonał się regres w budownictwie mieszkaniowym
Z ogólnych zasobów mieszkań w liczbie 10 mln 717 tys., jakie posiadaliśmy w całym kraju w 1988 r., ostatnim roku Polski Ludowej, aż 69,5% zbudowano w latach 1945–1988, a tylko 30,5% przed rokiem 1945. Znaczy to, że w okresie Polski Ludowej zbudowaliśmy więcej niż dwie Polski mieszkaniowe, mimo że startowaliśmy z potwornych zniszczeń wojennych i niskiego poziomu rozwoju gospodarczego.
W Polsce kapitalistycznej, startującej z wielokrotnie wyższego poziomu rozwoju gospodarczego kraju, budownictwo mieszkaniowe zmniejszyło się z 242,9 tys. mieszkań (890,8 tys. izb mieszkalnych) średnio rocznie w dekadzie 1971–1980 do 77,2 tys. mieszkań i 328 tys. izb średnio rocznie w 5-leciu 1996–
2000, tj. odpowiednio o 68,2% i 63%, oraz 119,7 tys. mieszkań i 522,4 tys. izb w latach 2001–2007 (odpowiednio o 50,3% i 41,4% mniej niż w dekadzie lat 70-tych). Dodajmy, że obecnie w miastach buduje się mieszkania niemal wyłącznie dla bogaczy. (W ogólnej ilości budowanych teraz mieszkań ok. 50% to domy na wsi, 48% to domy komercyjne w miastach, a jedynie 2% stanowią mieszkania tańsze dla zwykłych śmiertelników). Wskutek tego rośnie liczba ludzi bezdomnych, szacowana już na kilkaset tysięcy. (30 sierpnia 2010 r. Andrzej Gwiazda, wspominając w TV wydarzenia sprzed 30 lat, powiedział, że poszukiwali wówczas w całej Polsce bezdomnych i znaleźli tylko jednego – w Słupsku; a teraz bezdomność jest masowa).

VI. Spadek zatrudnienia i masowe bezrobocie
- Liczba pracujących spadła z 17,8 mln osób do 13,8 mln, tj. prawie o 22,5%.
- Powstało masowe bezrobocie, w Polsce ludowej nieznane. Armia bezrobotnych, w szczytowym okresie, w 2002 roku, liczyła ponad 3,2 mln osób (3217 tys.), z czego ok. 80% bez prawa do zasiłku. W wyniku emigracji zarobkowej ok. 2 mln osób bezrobocie zmniejszyło się do 1.474 tys. w końcu 2008 roku. Teraz, w czasie kryzysu, znów wzrosło: wg „Przeglądu” z 16 V 2010 r. wynosi już 2.077 tys. Zdaniem prof. Tadeusza Kowalika („Przegląd” nr 35 z 2010r.) Polska pod względem bezrobocia i emigracji zarobkowej bije w Unii Europejskiej niechlubne rekordy, ma bowiem „najwyższe w tak długim okresie bezrobocie (zwłaszcza wśród młodych), największą w czasie pokoju emigrację zarobkową”. Dodajmy, że armia emigrantów zarobkowych, wykształconych kosztem naszego państwa, przysparza dochodu narodowego nie nam, ale krajom bogatszym niż Polska.
VII. Degradacja ekonomiczna społeczeństwa
- Źle się wiedzie nie tylko bezrobotnym, ale i tym, którzy mają pracę zarobkową. Wynagrodzenia pracownicze bowiem są niskie. W ujęciu realnym były do 2004 r. niższe niż w 1980 r. Dopiero w 2005 r. przekroczyły tamten poziom, ale nadal są niskie. Miesięczne wynagrodzenie minimalne w 2006 r., wyrażone w euro, było u nas 5,5 razy niższe niż średnio w sześciu krajach zachodnich Unii Europejskiej: Belgii, Francji, Holandii, Irlandii, Luksemburgu i W. Brytanii. Na domiar złego coraz częściej kapitalistyczni właściciele przedsiębiorstw nie wypłacają terminowo swoim pracownikom nawet tych głodowych zarobków, a państwo, kierowane przez prawicę, reprezentując interesy klasowe kapitalistów, niedostatecznie broni ludzi pracy przed samowolą pracodawców.
- Dokonało się bezprecedensowe rozwarstwienie materialne społeczeństwa. Jak podał kiedyś Józef Oleksy, najwyższe płace w Polsce są 190 razy wyższe od płac najniższych, przy średniej światowej 114 razy.
- Bardzo dynamicznie rośnie bezwzględna i względna pauperyzacja emerytów: relacja przeciętnej miesięcznej emerytury do przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto zmniejszyła się z 73,7% w 1995 r. do 66,6% w 2005 r. i do 59,1% w 2008 r., a emerytur i rent łącznie – do 55,1% w 2008 r.
- Emerytury i renty są u nas 3–5 razy niższe niż w Europie Zachodniej. A będzie jeszcze gorzej, gdy zacznie w pełni działać nowy system emerytalny, wprowadzony przez prawicowy rząd Jerzego Buzka. Pierwszą jaskółką, sygnalizującą, co czeka emerytów w Buzkowym systemie emerytalnym, była pierwsza wypłata emerytury z tzw. otwartego funduszu emerytalnego w kwocie... 23,65 zł(!)
- Społeczeństwo coraz bardziej ubożeje: W latach 90. ubiegłego wieku Polska miała największy wzrost ubóstwa spośród 175 państw sklasyfikowanych przez ONZ-owski program UNDP. Odsetek ludności żyjącej poniżej minimum socjalnego wzrósł z 15% w 1989 r. do 47% w 1996 r., do 57% w 2001 r. i do ponad 60% w ostatnim okresie, a odsetek ludności żyjącej poniżej minimum egzystencji, poniżej granicy biologicznego zagrożenia życia, wzrósł z 4,3% w 1996 r. do 12,3% w 2005 r (nowszych danych brak, ale jest prawdopodobnie jeszcze gorzej). Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku ubóstwo odczuwało aż 22 proc. polskich dzieci, a według najnowszej informacji prof. Tadeusza Kowalika („Przegląd” nr 35, 2010) – Polska ma w UE „najwyższy udział dzieci żyjących poniżej linii ubóstwa (29%)”. W związku z tym organizowane są różne akcje żebracze: ostatnio np. akcje „Podziel się posiłkiem”, czy „Pomóż dzieciom przetrwać zimę”. A gdzie jest państwo?! Państwo, rządzone przez prawicę, rzekomo nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci, ma natomiast na wspieranie Kościoła kwotą co najmniej 5 mld zł rocznie, na przekazywanie mu ogromnego majątku narodowego (jak podał tygodnik „Fakty i Mity” nr 40 z 2010 r., „wartość zagarniętego i zazwyczaj natychmiast sprzedanego przez Kościół mienia sięgać może ponad 50 miliardów zł”); prawicowy rząd polski nie ma obecnie pieniędzy na nic, co służy obywatelom, ma natomiast na finansowanie awantur wojennych w Iraku i Afganistanie, prowadzonych w interesie USA i ich korporacji przemysłowych, co kosztowało nas już miliardy złotych (jak podała Gazeta Wyborcza z 28 XII 2010, na „misję” w Afganistanie wydano w 2009r. 722 mln zł, a w 2010r. 1316 mln zł); ma też pieniądze na wspieranie awanturniczego prezydenta Gruzji. Dopuszczono ponadto do tego, że 70 proc. największych firm z pierwszej setki płaci podatek za granicą, uszczuplając dochody budżetu naszego państwa.
- W następstwie ubóstwa i nędzy wzrosła liczba samobójstw, w tym zwłaszcza samobójstw z przyczyn ekonomicznych, których jest obecnie dwukrotnie więcej niż poprzednio.
- Polska, rządzona przez prawicowy rząd premiera Donalda Tuska i do niedawna przez PiS-wską kancelarię prezydenta RP, jest jedynym państwem Unii Europejskiej, które nie przyjęło KARTY PRAW PODSTAWOWYCH, ważnego dokumentu Unii, będącego gwarancją przestrzegania praw obywatela przez państwo.
Można powiedzieć za prof. Tadeuszem Kowalikiem, że w okresie restauracji kapitalizmu „polskie władze (...) zafundowały społeczeństwu najbardziej niesprawiedliwy wśród krajów UE ład społeczny” („Przegląd” nr 35, 2010).
VIII. Wzrost przestępczości
W okresie restauracji kapitalizmu w Polsce przestępczość wzrosła w szalonym tempie. Jak pisze Le Monde diplomatique z maja 2010 r. w artykule zatytułowanym Resocjalizacja czy ujarzmienie? i z nadtytułem WIĘZIENIA NĘDZY – „U progu III Rzeczypospolitej, w roku 1990, polskie areszty i zakłady karne zasiedlało niewiele ponad 50 tys. osadzonych. W marcu 2007 r. ich liczba sięgnęła 91.331. Polska znalazła się tym samym w ścisłej czołówce krajów z najwyższym w Unii Europejskiej współczynnikiem inkarceracji (234 osadzonych na 100 tys. mieszkańców), dając się w tym niechlubnym rankingu wyprzedzić jedynie trzem państwom bałtyckim.” (...) Tę wielką liczbę osadzonych przypisywano – pisze dalej autor – „jak zwykle, dziedzictwu komunistycznej przeszłości. Miał to być kolejny garb dźwigany przez młodą polską demokrację. Tyle że garb ten rósł z czasem, zamiast się kurczyć.”
Dlaczego więzienia neoliberalnego kapitalizmu są coraz bardziej zatłoczone? – pyta autor. I powołując się na jedną z najgłośniejszych prac naukowych Thomasa Mathiesena Prison on Trial (Więzienie przed sądem), dowodzi, że więzienie jest „wręcz wulgarnym instrumentem walki klas, spoczywającym w rękach uprzywilejowanych – jest sposobem bogatych na walkę z biednymi. Więzienia cechuje wielokrotna nadreprezentacja ludzi z niższych pięter struktury społecznej. Więzienie jest karą przewidzianą i nieuchronną jedynie za przestępstwa popełniane przez biednych (przez proste użycie siły fizycznej w stosunku do mienia i osób). Skomplikowane przestępstwa, których nie sposób popełnić bez odpowiedniego kapitału czy wysokiej pozycji społecznej (malwersacje finansowe pozbawiające tysiące ludzi środków do życia, operacje spekulacyjne czy korupcja na wysokim szczeblu), jeśli w ogóle zaprowadzą kogokolwiek do więzienia, to zdarza się to niezwykle rzadko, jakiemuś niezwykle pechowemu kozłowi ofiarnemu.”
IX. Regres w ochronie zdrowia
Pogarsza się w przerażającym tempie ochrona zdrowia:
- Liczba łóżek w szpitalach ogólnych zmalała o jedną piątą: z 219 tys. do 172 tys. w 2008r.
- Liczba lekarzy w tym czasie – o 13%: z 90,1 tys. do 78,1 tys., liczba dentystów – o 3o%: z 18,2 tys. do 12,8 tys., a liczba pielęgniarek – o przeszło 15%: z 216 tys. do niespełna 183 tys. W 2008 r. Polska zajmowała ostatnie miejsce wśród państw UE pod względem liczby praktykujących lekarzy na 100 tys. mieszkańców. Jest u nas coraz trudniej dostać się do lekarza, do szpitala i do sanatorium. A będzie jeszcze trudniej, gdyż obecnie następuje masowa emigracja lekarzy (np. do Anglii wyemigrowało już 8400 lekarzy), emigrują też pielęgniarki, zamykane są szpitale i przychodnie, a rząd forsuje tzw. „komercjalizację” szpitali i odpłatność za leczenie. Coraz trudniej też jest ludziom wykupić recepty, bo leki w Polsce są droższe niż w Europie.
- Efektem tego wszystkiego jest m. in. wysoka śmiertelność niemowląt, która w Polsce wynosi 6,4 na 1000 urodzeń, podczas gdy w Europie – 4.
- W III RP zlikwidowano gabinety lekarskie i dentystyczne w szkołach, które stworzono tam w okresie PRL. Skutkiem tego będzie pogorszenie zdrowotności całego pokolenia obecnych uczniów.
- Jednym z najnowszych przykładów realizowanej obecnie w III RP śmiercionośnej polityki w odniesieniu do ochrony zdrowia jest likwidacja od 1 września 2010 roku 170 poradni specjalistycznych na Pomorzu, z wielką krzywdą dla licznych chorych. Fakt ten to realizacja polityki eutanazji. I dziw bierze, że przeciwko tej formie eutanazji nie protestują instytucje kościelne, te same, które tak uporczywie przeciwstawiają się zamrażaniu zarodków przy zapładnianiu „in vitro”.
X. Regres w kulturze
Według prof. Bronisława Łagowskiego („Przegląd” nr 30 z 2008 r.) – „w dziedzinie kultury poważniejszej, zwłaszcza literatury i teatru, to w porównaniu z Polską – jak to określa – „komunistyczną” nastąpiło zadziwiające obniżenie poziomu.”
A ponadto:
- Nakłady książek i broszur spadły ze 176 mln egzemplarzy do 85 mln w 2009 roku, tj. o 52%.
- Liczba widzów w teatrach i instytucjach muzycznych zmalała z 18.569 tys. do 11.499 tys., czyli o 38% (przedtem spadek osiągnął aż 47%).
- Liczba bibliotek publicznych zmniejszyła się z 10.269 do 8.420 (o 18%).
- Zamknięto kilka tysięcy szkół (do początku 2004 r. trzy i pół tysiąca, a potem wiele dalszych), które zwłaszcza we wsiach były często jedynymi ośrodkami kultury. Uzasadnia się to niżem demograficznym, lecz ten nie powinien być powodem zmniejszania sieci szkół, ale stanowić okazję do zmniejszenia liczebności uczniów w klasach, aby polepszyć warunki pracy szkolnej i poprawić efekty dydaktyczno-wychowawcze.
- Zamknięto też wiele przedszkoli. (W 1990 r. było 897 tys. miejsc, a w 2004 r. – 683 tys., tj. o 24% mniej). Obecnie w 539 gminach w Polsce nie ma ani jednego przedszkola. Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku polskie dzieci najrzadziej ze wszystkich rówieśników w UE chodzą do żłobków i przedszkoli.
XI. Gigantyczne zadłużenie kraju
Za Edwarda Gierka zadłużenie zagraniczne Polski – jak już podano – wyniosło 23 mld dolarów w 1980r. Zaciągnięte wtedy kredyty zagraniczne umożliwiły zrealizowanie przeszło pięciuset ważnych inwestycji (w Trójmieście m. in. Portu Północnego, Rafinerii Gdańskiej, Gdańskich Zakładów Nawozów Fosforowych, „Siarkopolu”, „Morpaku”, Wytwórni Łożysk Ślizgowych „Bimet”, czy np. „Polifarbu”, po którym pozostało już tylko wspomnienie). Wartość zrealizowanych w całym kraju inwestycji wyniosła 54 mld dol. Zbudowane wówczas lub gruntownie zmodernizowane obiekty przemysłowe Trzecia RP sprzedała w ramach prywatyzacji, a mimo to Polska popadła i nadal popada w coraz większe zadłużenie, które – jak już poprzednio podano – wynosi obecnie 280 mld dolarów, i stale rośnie. W tym roku, wg ministra finansów, Polska będzie musiała sprzedać obligacje za co najmniej 155 mld zł. Trzeba je będzie wykupić za 5–10 lat, płacąc za nie orientacyjnie ok. 200 mld zł.
Listę negatywnych zjawisk powstałych w ostatnich 20 latach można by długo ciągnąć. I chociaż w niektórych dziedzinach dokonał się postęp, żeby wymienić np. kilkakrotny wzrost liczby studentów (jednak przy jednoczesnym spadku poziomu nauczania), rozwój motoryzacji, zwiększenie liczby posiadanych telewizorów i wyposażenia gospodarstw domowych w sprzęt gospodarstwa domowego (chłodziarki, pralki automatyczne), coraz powszechniejszą telefonizację kraju, zwłaszcza upowszechnienie telefonii komórkowej, komputeryzację kraju i upowszechnienie internetu, czy wyraźną poprawę zaopatrzenia sklepów – chociaż większości tych pozytywów nie zawdzięczamy włodarzom Polski z ostatniego dwudziestolecia, lecz są one efektem ekspansji obcego kapitału na nasz rynek i bezwzględnego drenowania go przez obce firmy. I dlatego nie dziwmy się, że Polacy nie zachłystują się tymi sukcesami obcych, osiąganymi naszym kosztem, natomiast źle odbierają to wszystko, co stanowi pogorszenie w stosunku do czasów minionych: masowe bezrobocie, miliony osób żyjących w nędzy i kilkakrotnie więcej żyjących na krawędzi nędzy, beznadziejność i niepewność jutra, stały lęk przed utratą pracy, niskie zarobki i jeszcze niższe emerytury oraz renty, i co nie jest bez znaczenia – ów dyskomfort obywatelski z powodu regresu w bardzo wielu dziedzinach, ciągnięcia Polski wstecz, dyskomfort z powodu utracenia przez kraj suwerenności w zakresie mediów i suwerenności gospodarczej – przemysłowej, bankowo-finansowej, transportowej, telekomunikacyjnej – wskutek zawładnięcia przez obcych polską prasą i innymi mediami, wyprzedaży w obce ręce banków, przemysłu, telekomunikacji, najlepszych części portów (np. terminalu kontenerowego w Gdyni... Filipińczykowi), a nawet wodociągów w niektórych miastach oraz pozbycia się żeglugi morskiej. W efekcie tego wszystkiego staliśmy się pariasami we własnym kraju.

Rząd Donalda Tuska usiłuje wyprzedać resztę naszych sreber rodowych, których dotychczas jeszcze nie sprzedano, aby załatać dziurę budżetową, m.in. wysoko dochodowy kombinat miedziowy. A co będzie potem, czym będą łatane następne dziury budżetowe?
Biada nam, biada następnym pokoleniom Polaków! Lewica powinna konsekwentniej niż dotychczas uświadamiać społeczeństwu grozę tej sytuacji. Powinna obnażać bezpodstawność i nicość triumfalizmu prawicy, pokazywać, że prawicowy i neoliberalny król jest nagi i niebawem puści cały naród boso i głodno. Obnażając nieudolność rządów prawicy, lewica powinna wygrywać opinię publiczną i przeciągać ją na swoją stronę, powinna przekonać społeczeństwo, że tylko lewica jest realną alternatywą dla nieudolnych i szkodliwych dla Polski rządów prawicy, alternatywą zdolną wyprowadzić Polskę z regresu, w jaki wpędziła ją prawica.

Literatura i źródła

- Paweł Borecki: Oszczędzajmy na Kościele. „Trybuna” nr 181, 2009.
- Paweł Bożyk: Dług Tuska, dług Gierka. „Przegląd” nr 43, 2010.
- Andrzej Dryszel: Kto młody, ten pracuje. „Przegląd” nr 19, 2010.
- Encyklopedia Historii Gospodarczej Polski do 1945 roku. T. I–II. „Wiedza Powszechna”, Warszawa 1981.
- Jan Główczyk: Społeczno-ekonomiczne skutki transformacji ustrojowej w Polsce. Fundacja Innowacja, Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna, Warszawa 2002.
- Jan Główczyk: Szalbierczy urok transformacji. Wyd. Fundacja Innowacja, Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna, Warszawa 2003.
- Marcin Górka: Rok czwarty w Afganistanie. Podsumowanie. Gazeta Wyborcza nr 302, 2o10.
- Jolanta Gromadzka-Anzelewicz: Z mapy Pomorza znika na zawsze 170 poradni. Polska Dziennik Bałtycki nr 204, 2010.
- GUS o bezrobociu: Znów rośnie. „Trybuna” nr 277, 2009.
- Eugeniusz Guz: Polska zacofana w Europie i świecie. Ziarnko do ziarnka. „Trybuna” nr 262, 2009.
- Eugeniusz Januła: Skrzypek przed trybunał. „Trybuna” nr 31, 2009.
- Izabela Jaruga-Nowacka: Bieda ma twarz kobiety. Wywiad udzielony Ewie Rosolak. „Trybuna” nr 144, 2009.
- Tadeusz Kowalik: Okiem byłego wicepremiera. „Przegląd” nr 34, 2007
- Tadeusz Kowalik: Na trzydziestolecie Sierpnia 1980. „Przegląd” nr 35, 2010.
- Jerzy Kraszewski: Przemiany ze sprzecznościami w tle. „Trybuna” nr 190, 2009.
- Kazimierz Kutz: Zestarzałem się na kiwi. Wywiad udzielony Przemysławowi Szubartowiczowi. „Przegląd” nr 7, 2009.
- Krzysztof Lubczyński (KLUB): Warto docenić PRL. „Trybuna” nr 96, 2004.
- Krzysztof Lubczyński: Społeczna historia Polski Ludowej: Miliony wyszły z cienia. „Trybuna” nr 64, 2009.
- Krzysztof Lubczyński: Bardzo drogi Kościół. „Trybuna” nr 172, 2009.
- Bronisław Łagowski: PRL – był taki kraj. „Przegląd” nr 30, 2008.
- Muzeum PGR-ów. Nie były złe. „Trybuna”, 9–10 VI 2007.
- Otwarte Fundusze Emerytalne! To ma być emerytura? Gazeta Wyborcza, 10 II 2009.
- Jarosław Pietrzak: Więzienia nędzy: Resocjalizacja czy ujarzmienie? „Le Monde diplomatique” nr 5, 2010.
- Krzysztof Pilawski: PRL to też była Polska. „Przegląd” nr 29, 2009.
- Kazimierz Poznański: Obłęd reform. Wyprzedaż Polski. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2001. – Tekst opublikowany za zgodą Autora w Internecie wraz z tekstem wywiadu udzielonego Andrzejowi Kumorowi, 2003.
- Ewa Rosolak: Bieda nasza powszechna. „Trybuna” nr 257, 2009.
- Zdzisław Rozbicki: Prawica deformuje historię. Różne barwy przeszłości. „Trybuna” nr 198, 2009.
- Piotr Skura: Prawdziwy Polak to antykomunista. Gorsi od komór gazowych. „Trybuna” nr 45, 2007.
- Anna Tarczyńska: Anioły i demony. „Fakty i Mity” nr 40, 2010.
- Jerzy J. Wiatr: Dylemat polskiej lewicy. „Myśl socjaldemokratyczna” nr 1-2, 2008.
- Jan Wyganowski: Świnie z Europy. „Trybuna” nr 273, 2009.
- Zaleją nas świnie z Zachodu albo pokochamy drób. „Przekrój” nr 5, 2009.
- Ryszard Zbrzyzny: Polska Miedź ma zostać polska. Wywiad udzielony Piotrowi Ożadowiczowi. „Trybuna” nr 185, 2009.

- Gospodarka Rybna. Materiały do badań. MIR, Gdynia (roczniki za lata 1970–1989).
- Historia Polski w liczbach. Tom II. GUS, Warszawa 2006.
- Mały Rocznik Statystyczny Polski 2010. GUS, Warszawa 2010.
- Morska gospodarka rybna PRL 1945–1985. MIR, Gdynia 1991.
- Morskie Roczniki Statystyczne 1960–1968. Wydawnictwo Morskie, Gdynia.
- Polska 1918–1989. GUS, Warszawa 1989.
- Rocznik Statystyczny 1988–1990. MIR, Gdynia 1991.
- Roczniki Statystyczne 1955–2009. GUS, Warszawa.
- Rocznik Statystyczny Gospodarki Morskiej 1945–1968. GUS, Warszawa 1969.
- Roczniki Statystyczne Gospodarki Morskiej 1971, 1972, 1973. GUS, Warszawa.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 54 guests