Page 1 of 1

Moim szaleńczym wzrokiem.

Posted: Thu Mar 01, 2012 3:11 pm
by Arcadiaakg
Mam wrażenie [i nadzieje], że te kilka zdań, które dziś stworzy mój zwariowany umysł, stworzy trochę napięcia i krytyki do mojej skromnej osoby.

Porusze temat bliski mojemu sercu - jedzenia martwych zwierząt oraz zabijania żywych stworzeń.
Tak. Napisałam 'martwych zwierząt', bo czymże innym jest mięso?

Krótko napisze na temat mojego wegetarianizmu, bo z jednej strony to moja sprawa. Ale z drugiej ... czy przez ludzką potrzebę jedzenia mięsa nie zabijamy niepotrzebnie niewinnych zwierząt?
Mogę wymieniać takich bezsensownych morderst mnóstwo :
1. Wyżej wymienione mięso, czyli po prostu ... hmmm.... zwłoki. Akurat jesteśmy tak rozwinięci ewolucyjnie, że nie potrzebujemy go, aby przeżyć.
2. Futra, torebki, buty itd itp.
3. I najważniejsze według mnie - zabijanie 'dla zabawy'.
Otóż 3 punkt rozwinę.
Jaka jest różnica pomiędzy zabiciem np. psa a muchy? Może zaskocze Was wszystkich, ale jak dla mnie to nie ma żadnej.
Obydwa żywe stworzenia. Czujące! Ale zawsze jest ale.
Dla ludzi skoro mucha, komar, pająk, żaba czy inne 'malutkie' nie krzyczy z bólu to znaczy, że ... po prostu go nie boli.
Pokręcone myśli ludzkie.

Albo ja jestem pokręcona.

Apeluje. Miejcie mnie za wariatke, jeżeli chcecie, ale następnym razem, gdy postanowicie zabić pszczołę, która wleci Wam do domu, zastanówcie się:
- Czy ona przypadkiem nie czuje bólu?
- Czym Wam przeskadza?
- Czy nie można jej wypuścić przez okno?
I wreszcie :
- Czy potrafię stworzyć nowe życie, żeby je na prawo i lewo marnować?

Może to troche chaotyczne. Jeśli tak - przepraszam.


[Nie miejcie więcej krwi na rękach.]

Re: Moim szaleńczym wzrokiem.

Posted: Thu Mar 01, 2012 7:55 pm
by jan
Nie wyznaję zasady świętości życia, matka przyroda rozpustnie szasta życiem
mnóstwo jajeczek, plemników, dzieci i młodzieży wszystkich gatunków skazuje na zagładę,
życie jest areną zmagań najsilniejszych, najlepiej przystosowanych - i szczęściarzy.
Dożycie człowieka do starości jest też wynikiem czujności anioła-stróża.
W moim kilkudziesięcioletnim życiu wiele razy powinienem nie żyć,
poczynając od wczesnego powojennego dzieciństwa, kiedy niewypały były moją
i moich rówieśników ulubioną zabawką.

Zadawanie bezsensownych cierpień ludziom i zwierzętom uważam za barbarzyństwo,
ale świętość życia bezdomnych, chorych i cierpiących zwierząt uważam za pomysł idiotyczny.
Nie protestuję też przeciwko futrom, paskom i obuwiu skórzanemu i kotletom
Weterynarza, który wymógł operację 14-letniego psa chorego na raka (za 450 zł),
który to pies, kilka dni po operacji zdechł- uważam za łobuza.