jan wrote:Choćbym się nie wiem jak sprężał,
nie utworzę w Polsce rządu, który wprowadziłby
w sojuszu ze Związkiem Radzieckim ustrój socjalistyczny
I całe szczęście

jan wrote:i "od każdego wedle jego możliwości, każdemu - wedle jego potrzeb".
A to na szczęście jest niemożliwe

jan wrote:Choćby się nie wiem jak naprężał Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Kaczyński Jarek
i reszta pogromców komuchów, przed radziecką odwilżą mogliby założyć tylko bractwo różańcowe w kryminale, polski chór na Kołymie lub wspólnotę mieszkaniową
w bratniej mogile.
Oj naprężali się, naprężali (jedni mniej, inni mocniej). Dzięki temu żyjemy w wolnym kraju.
jan wrote:W realiach lat czterdziestych do końcówki osiemdziesiątych
rządy peerelowskie i PRL ze swoim socjalizmem urzędowym
był jedyną realnie możliwą formą polskiej państwowości.
Przecież to nie jest prawda. W tamtych latach socjalizm nie był jedyny możliwym ustrojem.
Istniały również państwa niesocjalistyczne. Kwestia wyboru.
Problem w tym, że to ludzie wybierają. I wybrali.
Niektórym się to podobało (przyklaskiwanie), innym nie (i mieli odwagę się przeciwstawić), a jeszcze innym było to obojętne (bierność).
Wybór jest i był zawsze. Siłą ustrojów totalitarnych jest właśnie bierność (i zastraszanie czy wmawianie niemocy tej części społeczeństwa) bo takich ludzi jest zdecydowanie najwięcej.
To dzięki bierności ludzi tak długo to trwało.
To dzięki tym, którzy się przeciwstawiali i z tym walczyli w biernej grupie rosła świadomość.
To dzięki temu, że bierna grupa stopniała do wystarczającego minimu (a wzrosła ta przeciwstawiająca się) mogło dojść do przełomu.
To nie jakaś nadprzyrodzona siła ustanowiła komunizm w Polsce, lecz ludzie.
To nie jakaś nadprzyrodzona siła zgodziła się na ten komunizm, lecz ludzie.
Dlaczego w 1939 roku ludzie nie poddali się bez walki? Dlaczego tak łatwo wprowadzono system totalitarny po wojnie?
To proste (w/g mnie

) w czasie wojny znacznie zmalała ilość ludzi posiadających "świadomość". Ludzie byli zmęczeni (oczywiście nie wszyscy - ale tych było za mało) i dlatego bierni.
Widocznie potrzeba było ponad 40 lat żeby ludzie znów się obudzili. Większość "spała" do roku 1989 (a mała część nigdy nie zasnęła i od czasu do czasu się "naprężała").
jan wrote:Komu się to nie podoba - z pretensjami do Pana Boga, teheranów, jałt, poczdamów.
Jak łatwo zwalić winę na coś co nie może się bronić (po to wymyślono Pana Boga - jak plagi i klęski to On

).
Dlaczego ludzie, którzy współtworzyli system totalitarny (lub milcząco akceptowali jego byt) nie mają pretensji do SAMYCH SIEBIE?
jan wrote:Zbrodnie i bezprawie PRL-u, jeśli zgodnie z prawem nie uległy przedawnieniu,
należy rozliczyć, sprawców ukarać.
Święte słowa

jan wrote:Nie mogę nie dodać jednak, że miłosierdzie i łaska są podobno bliższe
wyznawcom Jezusa Chrystusa niż srogie kary i zemsta.
A na ten temat chętnie poczytałbym opinię jakiegoś wyznawcy

jan wrote:Na pewno jest też tańsze, co polecam uwadze pragmatyków.
Pragmatyzm podpowiada, że przestępstwa powinno się ścigać bez względu na koszty (i tak się dzieje przynajmniej teoretycznie, w praktyce wiadomo: "życie").
No chyba, że założymy, że można zrobić cennik:
1. ściganie za mordestwo: koszt do 100 000 potem odpuszczamy. Jak zabiją kogoś ważnego (np. geniusza ważnego dla gospodarki lub nauki) to koszt do 1 000 000 000
2. porwanie (lub pozbawienie wolności) kost do 10 0000 potem odpuszczamy. Jak porwą kogoś ważnego to koszt do 100 000
3. torturowanie...
4. itd.
Wnioski są oczywiste: albo życie ma swoją cenę, albo nie.
I dlatego właśnie koszt (społeczny) całkowitego zaniechania ścigania przestępstwa jest ZAWSZE dużo wyższy, niż wydane pieniądze.
Moim zdaniem, w tym zakresie, to można jedynie podyskutować nad racjonalnością (i sposobem) ponoszonych wydatków na ściganie.
Twierdzenie, żeby zaniechać ściagania przestępców bo to kosztuje, sprowadzi nas do absurdu.
A co do miłosierdzia: właśnie dlatego prawo zostało podzielone na dwie części.
Prawo karne i prawo cywilne.
Właśnie prawo cywilne jest stosowane jest tam, gdzie zabrakło miłosierdzia.
Dla reszty nie ma "zmiłuj się"
