MARZENIA tylko PRACĄ możemy przetworzyć w RZECZYWISTOŚĆ

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

MARZENIA tylko PRACĄ możemy przetworzyć w RZECZYWISTOŚĆ

Post by jan » Sun Oct 29, 2017 5:46 am

Życie toczy się utartymi koleinami naszych nawyków...

Rewolucja techniczna, komunikacyjna i informacyjna powoduje,
że gubimy się w rzeczywistości - młodzi absorbują NOWE, i to staje się ich naturalnym światem,
starsi - często zgorszeni lub przerażeni nowym - nie nadążają.

NOWE jest atrakcyjne, pociągające, urzekające - czasem przerażające.
TRUDNO PRZEWIDZIEĆ SKUTKI REWOLUCJI.

Wydaje mi się, że nie da się zamrozić postępu, sam jestem zafascynowany NOWYM, nie chciałbym nic zamrażać.
Chciałbym ROZUMIEĆ postęp, by móc wpływać na jego kierunek i skutki.

O kształcie przyszłego świata zadecydują ludzie:
świat ludzi MĄDRYCH, czyli PRZYZWOITYCH będzie NIEBEM - JEDYNYM MOŻLIWYM NIEBEM.
ŚWIAT GŁUPCÓW JEST I BĘDZIE PIEKŁEM.

NIEBO i PIEKŁO istnieje OBOK SIEBIE, zawsze OBOK SIEBIE - RÓWNIEŻ W NAS -
zawsze w dynamicznej równowadze, czyli naprzemiennie jedno z nich dominuje.

POLSKA pędzi szeroką autostradą w stronę PIEKŁA.

A ścieżki ku niebu zarosły zawiścią, nienawiścią, niewiedzą, dogmatem, stereotypem, sobkostwem, pazernością, pychą...

***
Piszę te słowa jako człowiek od kilkunastu lat zajmuję się pracą u podstaw, od dziesięciu lat - wspomaganiem rozwoju dzieci.
Poczytaj o tym tu: viewtopic.php?f=1&t=4109 i na dwu fejsbukowych tekstach z roku ubiegłego, które udostępniłem poniżej.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: MARZENIA tylko PRACĄ możemy przetworzyć w RZECZYWISTOŚĆ

Post by jan » Sun Oct 29, 2017 6:11 am

1.
29 października 2016 o 18:14 - mój -jan urbanik - tekst z Facebooka.
O wyrównanie szans dla okolicznych dzieci, które do nas trafiły
i MY – jak zapewnić ciągłość trwania.


Rodzice mają bardzo zróżnicowane podejście do wychowania dzieci. Niektórzy, czasem kosztem ogromnych wyrzeczeń, zagospodarowują każdą wolną chwilę dziecka, inni puszczają dzieci samopas - i cała gama zachowań pośrednich. Obie postawy skrajne są złe.
Czasem rodzice nie mają czasu dla dzieci, często nie umieją sobie poradzić z nimi, często im się nie chce.
Są jeszcze dzieci z pokiereszowana psychiką na skutek atmosfery domowej, uzależnień, emigracji rodzica…
Trafiają do nas wszystkie dzieci, wszystkich przyjmujemy i staramy się traktować równo - jeśli zachowaniem swoim nie robią przykrości i krzywdy innym. Każdego wstępującego w nasze progi obdarzamy kredytem zaufania, staramy się wesprzeć, jeśli wyczuwamy, że wsparcia potrzebuje.

Często głoszoną zasadę, że dom wychowuje, a szkoła uczy, uważam za szkodliwy idiotyzm.
Zarówno szkoła jak i dom – uczą i wychowują; degeneracja, psucie dzieci – to też wychowanie, choć ze znakiem "-".
Bardzo nam zależy, i tu widzimy ogromną rolę gdańskich „domów sąsiedzkich”,
NA TRWAŁOŚCI OGÓLNODOSTĘPNYCH ŚWIETLIC-PRZYTULISK Z MĄDRYM PEDAGOGIEM,
NIEKONIECZNIE DYPLOMOWANYM – mogą to być rodzice, dziadkowie z doświadczeniem wychowawczym, którzy potrafią szczęśliwe lub nieszczęśliwe dziecko przywitać, przyjąć, wysłuchać… wspomóc, jeśli potrzeba wskazać cele, sensy. Wiele dzieci bywa u nas dla towarzystwa.

Spośród stałych bywalców tylko mała część chce uczestniczyć w naszych zajęciach. Przeważnie ktoś, kto wie, że chce zostać stewardessą lub malarką, za dwa tygodnie chce zostać śpiewaczką lub piłkarzem…
Bywają, przeważnie wakacyjne, długie okresy małpich gajów, gdzie brak reguł, ulegamy jakimś szaleństwom: tanecznym, śpiewaczym (mikrofony), gimnastycznym, czasem dominują równoważnie, klocki, drabiny.
Nawet osoby stałe w dążeniach kruszą się ze względu na zmienność sympatii, przyjaźni i sojuszów.

Zatrudnienie kilku mądrych osób z umiejętnościami muzycznymi, plastycznymi, tanecznymi, językowymi, komputerowymi, które lubią dzieci (dwa etaty podzielone na 4 -6 osób) i pozwolą się lubić dzieciom, załatwiłyby sprawę na dziś. Koszt tej pracy wyniósłby około 6 tys. zł/mies., czyli półtora tysiąca dolarów.
Ktoś, kto mi to pytanie zadał, stwierdził – to dość dużo pieniędzy. Miasto też na razie nie widzi sposobu sfinansowania przedsięwzięcia.
Zatrudnienie kilku mądrych osób mogłoby Równocześnie rozwiązać problem następstwa po starym szefie – spośród osób zatrudnionych, które znają filozofie Stowarzyszenia i specyfikę lokalną można by było wybrać następców, którzy będą przejmować obowiązki (co chwilę starszego) szefa.

By zachować autonomię Biblioteki Społecznej, żeby nie stała się ona fragmentem zbiurokratyzowanego systemu, powinna pozostać placówką Stowarzyszenia pod społeczną opieką - społeczny Zarząd Stowarzyszenia i Walne Zebranie czuwa nad zapewnieniem środków i nad jakością programu realizowanego przez płatnych fachowców.
Czy potrafimy tego dokonać w Polsce 2017?
jan urbanik
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Re: MARZENIA tylko PRACĄ możemy przetworzyć w RZECZYWISTOŚĆ

Post by jan » Sun Oct 29, 2017 6:20 am

29 października 2016 o 09:35 - mój - jan urbanik - tekst z Facebooka.
Nie chcemy być pospolici

Ocieplić, uestetycznić Bibliotekę Społeczną, ale nie tylko, gdyby to było naszym celem, bylibyśmy pospolici.

Wielu jest takich, co piszą pięknie brzmiące frazesy lub snują fantasmagorie i na ich realizację od urzędników dostają kasę -
I TAK POLSKA ZAPEŁNIA SIĘ cywilizacyjnymi skorupami i gadżetami z których korzyści niewiele, a wkrótce staną się KOSZTEM.
Pożytek z tego taki, że ileś tam osób, hochsztaplerów i pięknoduchów się dzięki temu wyżywi.

My od 9 lat usiłujemy REALIZOWAĆ MISJĘ, oczekując,
że społeczeństwo doceni nasze bezinteresowne działania i więcej osób włączy się w dzieło naprawiania i upiększania okolicznego świata dla siebie, że nasza oaza wzrośnie, że zacznie pączkować, że powstaną inne oazy, naprawiające inne okoliczne światy, stosownie do lokalnych okoliczności.

Mnie do rozkręcenia przedsięwzięcia zmotywował wstyd za bylejakość Polski i zrozumienie przysłowia:
JAKI PAN taki KRAM,
czyli KRAM/KRAJ mamy taki, jakiego jesteśmy warci,
Czyli
PRZEMIANY KRAJU NA LEPSZY ZACZYNAĆ TRZEBA OD SIEBIE, OD ZMIANY ŚWIADOMOŚCI PRZECIĘTNEJ SPOŁECZNEJ, najlepiej OD WYCHOWANIA MŁODEGO POKOLENIA, NASZYCH DZIECI, NA LUDZI LEPSZYCH, MĄDRZEJSZYCH I SPRAWNIEJSZYCH OD NAS.

Nie da się tego zrobić poprzez ustawodawstwo, nakaz, zakaz, prośby, nie da się tego robić masowo, jakoś generalnie…
Muszą to robić AKTYWNI LUDZIE DOBREJ WOLI, skupiając wokół siebie podobnych, zarażając innych, by tworzyć OAZY DOBRA.

Zarówno zarodki dobra jak i zła tkwią w każdym z nas i od okoliczności życia, OD SPOTKAŃ zależy, czy górę w nas weźmie egoizm i pazerność, czy OTWARCIE NA INNEGO, szacunek dla niego.

Staramy się być działającą w sposób ciągły OAZĄ DOBRA. Aktywność naszą kierujemy na dzieci, WSZYSTKIE DZIECI, KTÓRE DO NAS TRAFIAJĄ, a kiedy już trafią, staramy się dać im ofertę stosowną dla ich zainteresowań i naszych możliwości - CZYLI świetlica dla wszystkich i pracownie/koła zainteresowań dla tych, co już wiedzą czego chcą.
NO TAK, ALE KTO MA TO ZROBIĆ?
Pan Bóg nie chce, krasnale nie chcą, sąsiedzi nie chcą albo nie czują się kompetentni…

A MOŻE TY POMOŻESZ?
Powiedzmy – raz w tygodniu, w określony dzień, przez 2-4 godzin.
Dyżur w świetlicy ogólnej lub jakieś specjalne kółko, pracownia… majsterkowanie,
angielski, polski, ruski, matematyka, chemia, praca w Excelu, Corelu, szachy, tenis, teatr…

A może stać Cię, by się opodatkować na naszą rzecz, np. stała wpłata miesięczna, może jakiś jednorazowy zastrzyk...
Równowartość dwóch etatów pozwoliłaby nam pokryć aktualne potrzeby.
Zatrudnilibyśmy kilka osób na pół czy ćwierć etatu, by mogły zachować ciepło i cierpliwość dla gromadki dzieci.
jan urbanik
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 7 guests