Biblioteczne nocki - czwarta za nami
Posted: Sat Sep 25, 2010 10:09 pm
Biblioteczne nocki - czwarta za nami
Biblioteczne nocki. Dzieci to lubią. Sam nie wiem czemu (pewnie nie muszę wiedzieć).
Z piątku na szóstek miała miejsce czwarta biblioteczna nocka.
Tym razem byłem praktycznie nieobecny, starałem się ukryty w kącie robić swoje sprawy.
Uaktywniłem się wtedy dopiero, kiedy przygasły światła i była pora spać, czyli około 1:00.
To była dla mnie najtrudniejsza z czterech nocy.
By spacyfikować towarzystwo, znaczy skłonić do ciszy i pozwolić niektórym maluchom spać,
poświęciłem 2 godziny, stojąc jak kat nad leżącymi pokotem panaprezydenckim adamowiczowym dywanie
(trójka maluchów wraz z siódemką starszych broiła do trzeciej).
O 3:00 zapanowała cisza, którą o 5 przerwały najranniesze ptaszki.
Po 10 minutach uspokoiło się.
Tańce, hulanki, swawole były fotografowane, piątka organizatorów i wykonawców napisze zapewne więcej i powiesi zdjęcia.
Jeśli wytrzyma obecna ekipa, jeśli włączy się jeszcze któryś z rodziców lub dziadów,
nocki będziemy kontynuować.
Dzieci które będą broić ponad granicą wytrzymałości innych uczestników imprezy
będą odsyłane do domu, znaczy - będziemy telefonicznie prosić rodziców o zabranie brojów
lub w środku nocy odprowadzać do domu.
Naszymi zdolnościami organizacyjnymi na DZIŚ nie jesteśmy usatysfakcjonowani,
przed nami jutro, mądrzejsze o błędy wcześniejsze.
Przegadamy sobie sytuacje wcześniejsze i pomyślimy nad usunięciem przyczyn rzeczy-nie-tak.
Organizatorkom serdeczne dzięki. Dziewczyny, jesteście wielkie!
PS
Dowiedziałem się, że nasze dziewczyny od migania zostały zaproszone na pokaz języka migowego do jednej ze szkół artystycznych.
Biblioteczne nocki. Dzieci to lubią. Sam nie wiem czemu (pewnie nie muszę wiedzieć).
Z piątku na szóstek miała miejsce czwarta biblioteczna nocka.
Tym razem byłem praktycznie nieobecny, starałem się ukryty w kącie robić swoje sprawy.
Uaktywniłem się wtedy dopiero, kiedy przygasły światła i była pora spać, czyli około 1:00.
To była dla mnie najtrudniejsza z czterech nocy.
By spacyfikować towarzystwo, znaczy skłonić do ciszy i pozwolić niektórym maluchom spać,
poświęciłem 2 godziny, stojąc jak kat nad leżącymi pokotem panaprezydenckim adamowiczowym dywanie
(trójka maluchów wraz z siódemką starszych broiła do trzeciej).
O 3:00 zapanowała cisza, którą o 5 przerwały najranniesze ptaszki.
Po 10 minutach uspokoiło się.
Tańce, hulanki, swawole były fotografowane, piątka organizatorów i wykonawców napisze zapewne więcej i powiesi zdjęcia.
Jeśli wytrzyma obecna ekipa, jeśli włączy się jeszcze któryś z rodziców lub dziadów,
nocki będziemy kontynuować.
Dzieci które będą broić ponad granicą wytrzymałości innych uczestników imprezy
będą odsyłane do domu, znaczy - będziemy telefonicznie prosić rodziców o zabranie brojów
lub w środku nocy odprowadzać do domu.
Naszymi zdolnościami organizacyjnymi na DZIŚ nie jesteśmy usatysfakcjonowani,
przed nami jutro, mądrzejsze o błędy wcześniejsze.
Przegadamy sobie sytuacje wcześniejsze i pomyślimy nad usunięciem przyczyn rzeczy-nie-tak.
Organizatorkom serdeczne dzięki. Dziewczyny, jesteście wielkie!
PS
Dowiedziałem się, że nasze dziewczyny od migania zostały zaproszone na pokaz języka migowego do jednej ze szkół artystycznych.