propozycja kandydowania - i Biblioteka Społeczna
Posted: Wed Oct 20, 2010 4:34 am
Starając się o przetrwanie Biblioteki Społecznej nie ustaję w poszukiwaniu ludzi,
którzy chcieliby pracować dla publicznego, czyli naszego wspólnego dobra
i pieniędzy na przetrwanie naszej instytucji.
Stercząc pod drzwiami pani Wiceprezydent Gdańska,
oczekując na wizytę otrzymałem znienacka propozycję:
- Działasz w sferze kultury... potrzebujemy ludzi, którzy się na tym znają.
A może wystartujesz w wyborach do rady miasta? - i mogłem startować z dwu list. Do wyboru.
Odmówiłem. Nie mam aspiracji, nie mam czasu,
od czterech lat na nic nie mam tego cholernego czasu,
nie mam(y) też pieniędzy na przetrwanie biblioteki.
I nie ma na tyle ludzi, którzy by ją poprowadzili, gdyby mnie nagle trafił szlag!
Czyli cały mój i NASZ wysiłek, gdyby mnie zabrakło, trafi szlag.
Mój i NASZ społeczny eksperyment pobudzenia społecznej aktywności weźmie w łeb.
Aby Biblioteka Społeczna mogła przetrwać i stanąć SAMODZIELNIE na nogi
musi zatrudnić dwie sprawne osoby: BIBLIOTEKARZA i ANIMATORA ŻYCIA SPOŁECZNEGO.
Bibliotekarza mamy.
Musimy też mieć pieniądze na funkcjonowanie, media...
Jest stworzona wysiłkiem kilkunastu osób placówka -
skojarzona biblioteka i świetlica, która w tym roku obsłużyła już 6.000 wizyt dzieci .
By od nędznej wegetacja przejść do życia potrzebuje współpracy społeczeństwa Stogów
i finansowego wsparcia.
Przez dwa lata księgozbiór mój stanowił podstawę (początkowo 97,3%) księgozbioru
Gdańskiej Wyższej Szkoły Administracji - miał 1000 czytelników, teraz jest ich kilkunastu.
którzy chcieliby pracować dla publicznego, czyli naszego wspólnego dobra
i pieniędzy na przetrwanie naszej instytucji.
Stercząc pod drzwiami pani Wiceprezydent Gdańska,
oczekując na wizytę otrzymałem znienacka propozycję:
- Działasz w sferze kultury... potrzebujemy ludzi, którzy się na tym znają.
A może wystartujesz w wyborach do rady miasta? - i mogłem startować z dwu list. Do wyboru.
Odmówiłem. Nie mam aspiracji, nie mam czasu,
od czterech lat na nic nie mam tego cholernego czasu,
nie mam(y) też pieniędzy na przetrwanie biblioteki.
I nie ma na tyle ludzi, którzy by ją poprowadzili, gdyby mnie nagle trafił szlag!
Czyli cały mój i NASZ wysiłek, gdyby mnie zabrakło, trafi szlag.
Mój i NASZ społeczny eksperyment pobudzenia społecznej aktywności weźmie w łeb.
Aby Biblioteka Społeczna mogła przetrwać i stanąć SAMODZIELNIE na nogi
musi zatrudnić dwie sprawne osoby: BIBLIOTEKARZA i ANIMATORA ŻYCIA SPOŁECZNEGO.
Bibliotekarza mamy.
Musimy też mieć pieniądze na funkcjonowanie, media...
Jest stworzona wysiłkiem kilkunastu osób placówka -
skojarzona biblioteka i świetlica, która w tym roku obsłużyła już 6.000 wizyt dzieci .
By od nędznej wegetacja przejść do życia potrzebuje współpracy społeczeństwa Stogów
i finansowego wsparcia.
Przez dwa lata księgozbiór mój stanowił podstawę (początkowo 97,3%) księgozbioru
Gdańskiej Wyższej Szkoły Administracji - miał 1000 czytelników, teraz jest ich kilkunastu.