Wtorkowe kino rosyjskie

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
Agata Sadowska
Forumowicz
Posts: 60
Joined: Sat Mar 28, 2009 12:22 pm

Wtorkowe kino rosyjskie

Post by Agata Sadowska » Sun Oct 16, 2011 9:53 am

W najbliższy wtorek w Bibliotece Społecznej cudowny film Mars. Start godzina 18. Zapraszamy. A tymczasem kilka słów na temat.
Zakończenie filmu, choć często jest jego istotą, bywa nagminnie zdradzane przez tych, którzy już go obejrzeli. I tak, nie widząc filmu Ludzie Boga, wiem, że mnisi, będący jego przedmiotem, zostaną zamordowani. Znajomość zakończenia przed obejrzeniem filmu jest rozczarowująca, bo nie ma efektu zaskoczenia, ale nie tylko, po prostu usypia naszą czujność, nie pozwala dotknąć istoty sprawy. Czy w filmie Mars ktoś zostanie zamordowany? Już samym pytaniem nasuwam Państwu refleksję, że tak może się stać i będziecie tego wyczekiwać. Tymczasem Mars jest filmem, w którym nie ważne jest czy ktoś zamordował czy nie, ale jego poetyka, snujące się refleksy scenariusza, który pojawił się jakby mimochodem, bo historia miłości, pragnień, ograniczeń, poza które nie można wyjść, jest celem samym w sobie. W przypadku filmu Mars spotykamy się z ludźmi przede wszystkim marzącymi. Kontrapunktem dla nich jest główny bohater, zimny, niczego -wydawać by się mogło-nie pragnący bokser, który pewnego dnia wsiada do "pociągu byle jakiego" i wysiada na stacji Marks. Walutą miasta są pluszaki, produkowane przez głównego pracodawcę - fabrykę zabawek,a najważniejszą i chyba jedyną osobliwością jest długi na ze dwa metry warkocz jednej z mieszkanek. Mało, ale czy szaro? Otóż nie! Film jest nasycony kolorami, fenomenalną jest scena w której wraz z deszczem schodzi kolor z ufarbowanych butów głównej bohaterki. Gdyby zachodziła potrzeba, by jednym słowem wyrazić o co w tym filmie tak naprawdę chodzi, użyłabym słowa: tęsknota. Już na samym początku dowiadujemy o marzeniu jednej z bohaterek, by poznać prezydenta Putina. I to od tej najbardziej intymnej strony. Zapytana jak ma zamiar to zrobić, odpowiada, ze najtrudniejsze to dostać się do Moskwy, reszta będzie bardzo prosta. I na tym koncentruje się niepierwszy już tego tematu film – na niemożności życia na prowincji. Jak się przekona „ta od warkocza” samo zdobycie biletu do Moskwy nie spełnia marzeń. Trzeba jeszcze się tam zakotwiczyć. Zdaje sobie z tego sprawę główna bohaterka i dlatego pokrywa wiele nadziei – jeśli nie wszystkie – w przypadkowym przybyszu z tego lepszego świata. Film, pomimo pełnej rozczarowań, fascynacji tym co niedostępne, jest pełen poczucia humoru i – jak dla mnie – bardzo pozytywny. Ostatnia somnambuliczna scena z francuską wersją słynnej „Where have all the flowers gone” w tle, przywodzi na myśl najpiękniejsze zakończenia filmowe. Film przewidziany dla wszystkich, którzy mimo szarości za oknem, potrafią dostrzec kolory życia, ale i marzycieli, którzy owe kolory tylko sobie wyobrażają. Tacy jak grupa docelowa są i bohaterowie. No może trochę przerysowani, surrealistyczni, ale to dowodzi jedynie kunsztu reżyserskiego Anny Melikian. A morderstwo? Jakie morderstwo?! Poezja, proszę Państwa!
Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer?
Ja! Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput!

Agata Sadowska
Forumowicz
Posts: 60
Joined: Sat Mar 28, 2009 12:22 pm

Re: Wtorkowe kino rosyjskie

Post by Agata Sadowska » Sun Oct 23, 2011 4:48 pm

Na jesienną depresję polecamy kąpiel w morzu, porządną dawkę słońca – tego w zenicie i o zachodzie, a także wyborne towarzystwo, najlepiej płci przeciwnej. Jeśli daleko Wam do afrykańskich kurortów, zapraszamy do Biblioteki Społecznej w najbliższy wtorek o godzinie 18. Dowiemy się jak rozprawić się z nieproszonymi gośćmi na dzikiej, ale prywatnej plaży, jak rzucić na nich urok i doprowadzić do rozpaczy, a następnie... nie, nie, tę przyjemność -zakończenie- pozostawiam Państwu. Ja do ostatniej chwili tej niekonwencjonalnej komedii romantycznej, zastanawiałam się jaki będzie jej koniec. A przecież każda romantyczna komedia kończy się tak samo. Czy i tym razem? Jak się kończy zobaczycie sami, tymczasem opowiedzieć mogę jak się zaczyna. Otóż trzech przyjaciół: doktor fizyki i matematyki, weterynarz i dyplomata udają się na wakacje nad morzem, gdzie nie będą golić się, pić, ani palić – robić rzeczy cechujących, hm... cywilizowanego człowieka. Prym wśród dzikusów wiedzie doktor – ten, ze złamanym sercem rozwodnika. Namówił swych towarzyszy na wakacje bez kobiet, no i pojawiają się dwie takie. Co z tego wyniknie? Czy pojawiły się one przypadkiem? Dlaczego tylko dwie? Czy któraś zdoła rozpuścić lód w sercu rozwodnika? A czy jemu uda się zatrzymać kolegów po swojej stronie - zadeklarowanego przeciwnika kobiet? Film mimo swej lekkości, jest wciągający, zagadkowy i nierosyjski. O tym ostatnim przypominał mi tylko język. Bo z tego co mi wiadomo w latach 60-tych królowało kino innego typu, bardziej poważne, bo ja wiem, takie z nieodgadnioną rosyjską Duszą. A tu nagle słoneczna komedia! W jej amerykańskiej wersji – gdyby taka była – zagrałaby z pewnością Audrey Hepburn i ze swoją lekkością, efemeryczną gracją zdobyła nagrodę jakiejś Akademii. Może i nie stworzono tu wielkich kreacji, a głównym bohaterem jest kolektyw,a nie pojedyncza osoba, ale film ten jest po prostu przystępny. A i -pozorna- walka pomiędzy płciami sprowadza się tu do sloganów, z kobiecej strony: „ Najważniejsze to pokazać zwierzęciu, ze człowiek jest od niego silniejszy”, a z męskiej: „Koniec końców i tak każda kobieta ma cechy milicjanta”.Dla złaknionych wakacji, romansów i pięciu kwadransów odprężenia, aczkolwiek wpuścimy do Biblioteki również „zimnolubych”. Do zobaczenia!
Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer?
Ja! Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput!

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 67 guests