banalna opowieść niemożności współpracy

Dział poświęcony organizacjom.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

banalna opowieść niemożności współpracy

Post by jan » Thu Jun 11, 2009 9:41 am

(opowiastka niniejsza straciła pół sensu, ale o tym przy innej okazji;
tekst niniejszy ja już co najmniej dwutygodniową brodę, nigdy nie był na tyle gotów, by tu zawisnąć.)

Banalna opowiastka o informatykach, ilustrująca problem miary krajowej.
Historyjka niewątpliwie nudna. Czy pouczająca?


Wielkie zasługi dla naszego Stowarzyszenia w zakresie informatyki miał Piotr Kviat,
który był praojcem tej witryny, tak w zakresie jej kształtu jak i filozofii.
Jej obecny kształt (stał się już przestarzały) jest głównie jego zasługą.
Zasługą Piotra jest tez reanimacja witryny po ataku hakera

Piotr wystąpił ze Stowarzyszenia, nie mógł bowiem pogodzić się z tym,
że, jego zdaniem, prezes Stowarzyszenia pochwala totalitaryzm.
(Tekst „pochwały totalitaryzmu” i polemika wokół niego
nadal wisi na forum w temacie „Człowiek - Społeczeństwo – Kultura”

Po Piotrze zawitał do nas Cyryl, mieszkaniec Stogów, student informatyki na Politechnice Gdańskiej.
Jego rola nie ograniczyła się do opieki nad witryną, był on ojcem komputeryzacji biblioteki.
Zasługą Cyryla jest, że nasz „park komputerowy” ma obecny kształt.
Dzięki niemu przez rok funkcjonował kącik internetowy, oparty na „doprawionych” przez niego
i na jego koszt pięciu komputerach-weteranach.

Przez miesiąc wspierał nas inny informatyk, Stanisław Krzosek, który ulotnił się wraz z 410 złotymi,
za które miał kupić dla Stowarzyszenia drukarkę. Wkrótce potem mieliśmy kolejne włamanie hakera
i tym razem Cyryl, jak uprzednio Piotr, musiał reanimować witrynę.

Pojawił się Maciej, student, przyzwoity, zasadami (niezłomnymi), znający (był o tym przekonany)
prawdę i starający się żyć zgodnie z nią. Szkoda że odszedł.

Potem weszliśmy w tak zwane partnerstwo i w roku 2009 Cyryl miał dla nas bardzo mało czasu – stał się administratorem portalu Partnerstwa
(Stowarzyszenie na „partnerstwie” wyszło jak przysłowiowy Zabłocki na mydle,
nasza informatyka funkcjonowała siłą rozpędu, witryna wyblakła i stała się naszym wstydem.)
I jest nadal naszym wstydem.

Obok Cyryla pojawił się kolejny informatyk, o innych talentach i innej wiedzy,
równie sympatyczny i bezinteresownie zaangażowany jak Cyryl - Marcin.
Podobnie jak Cyryl wspiera nas wiedzą i sprzętem (komputer Cyryla pracuje w biurze,
komputer Marcina jest pomocniczym komputerem w czytelni)
Nagłośnienie - dar Marcina - pozwala nam na prowadzenie środowej „godzinki dla melomanów”.

Cieszę się, że obaj panowie uznali Bibliotekę i Stowarzyszenie – za inicjatywy zbożne
i stali się „MY”, weszli w grono współtwórców Biblioteki Społecznej i przybibliotecza -
ale za Boga nie udało się ich do tej pory przekonać do zgodnej współpracy,
która pomnożyłaby ich twórcze możliwości.

Nie umiałem też do tej pory przekonać stażystów do pracy zespołowej,
traktują staż w Bibliotece Społecznej jako poczekalnię do ich wspaniałej przyszłości, która sama przyjdzie;
nie chcą jej potraktować jako poligon doświadczalny zespołowej pracy twórczej.
Oczekują na konkretne zadania: od–do, i jakoś tam wykonują polecenie.

Podobny problem z wolontariuszami - nie chcą związać się w zespoły zadaniowe,
nie chcą stworzyć takich, boją się podejmowania zobowiązań nawet na krótki,
ale określony czas i brania odpowiedzialności za wykonane zadanie.

Jeśli pieniądz będzie podstawowym lepiszczem działań, to wraz z wyschnięciem jego źródełka uschnie działanie.
Pomoc europejska, obecnymi sposobami nam aplikowana i wykorzystywana,
działa demoralizująco i niszcząco i na Polskę i na nasze stowarzyszenie

TRWAŁYM LEPISZCZEM SĄ IDEE –
nasza idea:
uczyńmy WSPÓLNYMI SIŁAMI nasz okoliczny świat piękniejszym, lepszym, szczęśliwszym.
Tylko my to możemy zrobić, nikt nie zrobi tego dla nas ani za nas.

Nasza idea nie znajduje zrozumienia i wsparcia.
Biurokratyczne państwo i miasto patrzy na rzeczywistość biurokratycznym okiem,
życie toczy się na peryferiach urzędniczych zainteresowań.

jan urbanik

PS
Stowarzyszenie nasze od lutego 2007 roku jest prowadzone przez filantropów.
Nie pracujemy dla zysku, pracujemy dla sprawy – i tym sposobem zorganizowaliśmy bibliotekę.

Praca instytucji jaką jest BIBLIOTEKA SPOŁECZNA winna być jednak odpłatna.
Miarą wartości produktu jest realny popyt na niego.
Musimy Bibliotekę zorganizować tak, by opłaty osób korzystających z jej oferty
mogły stać się źródłem godziwego utrzymania dla ludzi w nią zaangażowanych.

Naszym celem samowystarczalność, a nie żebractwo,
bowiem:
darmowa praca jest luksusem, na który stać niewielu,
zaś
darmocha dostarczana ludziom – demobilizuje i demoralizuje ich.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Sat Jun 25, 2011 5:03 pm

Ten tekst ma długą brodę,
długą - ALE ZUPEŁNIE NIE SIWĄ..

Dedykuję go naszym wolontariuszom i potencjalnym praktykantom.
Niżej wkleję post również im dedykowany:

http://bibliotekapp.pl/index.php?option ... &Itemid=46

Tak, potrzebujemy LUDZI do ROBOTY,
nie interesują nas ci, którzy potrzebują POTWIERDZENIA ODBYCIA "PRAKTYKI",
a interesują ludzie, którzy chcą ODBYĆ PRAKTYKĘ ORGANIZOWANIA ŻYCIA SPOŁECZNEGO
Wymagany przez uczelnię czas stażu, to czas minimum.

Mamy zajęcie dla informatyka - doprowadzić do porządku naszą witrynę,
przydałby się też sprzętowiec,
potrzebni bibliotekarze, dziennikarze, księgowi, aktorzy, tancerze, muzycy, pedagodzy...

***

W czerwcu i lipcu mamy zapewnionych plastyków, czerwiec będzie przygotowawczy,
w lipcu Monika Szczukiewicz i Dominika Kuczkowska pięć razy w tygodniu po pięć godzin będą
dawać dzieciom szansę obcowania ze sztukami plastycznymi.

Od czerwca Lidia Małyszek będzie biblioteczną dziatwę, mającą skłonności i talenty muzyczne,
oswajać z fletem, może nieco później da się stworzyć zespół flecistów.

Jest jeszcze przy bibliotece grupka bardzo gibkich dzieci,
ale nie ma nikogo, kto by je przetestował, dał wstępnego kopa w taniec.

Na dziś nie dysponujemy żadnymi środkami, by muzykom czy tancerzom zapłacić.
Wszyscy nasi artyści i prelegenci to ludzie wielkopańskich gestów,
potrafią dawać, choć im samym wcale się nie przelewa.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 43 guests