Krótka historia naprawiaczy świata, trochę chwalebna, trochę

Dział poświęcony organizacjom.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Krótka historia naprawiaczy świata, trochę chwalebna, trochę

Post by jan » Fri Mar 07, 2014 2:32 pm

Krótka historia naprawiaczy świata, trochę chwalebna, trochę smutna
napisana przez twórcę Biblioteki Społecznej w gdańskich Stogach.

//materiał dla Przyjaciół BIBLIOTEKI SPOŁECZNEJ z myślą o poszerzenie przyjacielskiego kręgu
i pozyskania wsparcia (np. 1% podatku) w realizacji zbożnych celów//


W 2006 roku zaproponowałem sąsiadom, społeczności peryferyjnej gdańskiej dzielnicy Stogi,
że oddam w społeczne użytkowanie skatalogowany rodzinny księgozbiór popularnonaukowy, liczący kilkanaście tysięcy tomów.
Kilku osobom pomysł się spodobał. Następne kroki to założenie stowarzyszenia, pozyskanie środków i lokalu, i urządzenie się.
Los sprzyjał naszej zdeterminowanej grupce i w dniu 1 lutego 2008 pozyskaliśmy lokal, pod koniec lipca 2008 otwarliśmy BIBLIOTEKĘ SPOŁECZNĄ.
Biblioteczny księgozbiór i lokal miał się stać OŚRODKIEM SKUPIENIA AKTYWNYCH LUDZI DOBREJ WOLI,
którzy z biblioteki i poprzez bibliotekę naprawialiby i upiększali okoliczny świat.
Przedłużeniem ramienia naszego oddziaływania stała się witryna internetowa i forum, a później Facebook.
Nasze sukcesy i niepowodzenia, jak w lustrze, odbijają się tu:
http://www.bibliotekapp.pl, a na nim polecam forum: http://bibliotekapp.pl/forum/index.php
i mój zupełnie nieprywatny profil na Fb https://www.facebook.com/jan.urbanik.12

Głównym naszym zadaniem jest „młodzieży chowanie”,
co każda nasza ulotka głosi, a każde nasze działanie potwierdza:

„BIBLIOTEKA SPOŁECZNA jest równocześnie świetlicą-przytuliskiem dla dzieci
oraz ośrodkiem upowszechniania kultury i salą koncertową.
Ambicją naszą jest, by dzieci przekraczające nasz próg, wychodziły od nas lepsze, mądrzejsze i szczęśliwsze,
a dorośli optymistyczniej nastawieni do świata, w którym i od nas coś zależy.”


Polska jest niereformowalna odgórnie.
Szansę zejścia z równi pochyłej, po której staczamy się w skansen,
widzę w samoorganizującym się społeczeństwie, w działaniach organizacji społecznych,
które powinny stać się szkołą obywatelstwa – kuźnią kadr
umiejących współpracować, zawierać kompromisy, posiadających poczucie odpowiedzialności za wspólnotę i za kraj.


Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze na dzieci chore,
hospicja, bezdomne psy…
Przedmiotem naszej troski są zwykłe dzieci z osiedla (niechodliwy towar),
chore też, chcemy sprzyjać temu, by największy narodowy skarb,
nasze dzieci-diamenty mogły oszlifować się w brylanty,
by nie spłynęły do rynsztoka poprawczaków, ośrodków leczenia uzależnień i więzień.

Chcemy sprzyjać wychowaniu przyszłych obywateli na zdrowych, sprawnych, oświeconych i przyzwoitych,
by ograniczyć patologie – czyli ludzkie dramaty i ich społeczne koszty.

Jestem właścicielem księgozbioru, pomysłodawcą utworzenia Biblioteki i autorem koncepcji jej działania.
Jestem głównym autorem sukcesów tej instytucji i głównym winowajcą jej niepowodzeń.
Gdyby nie to, że miałem szczęście pozyskać świetnych ludzi do współpracy, nie byłoby nas.

Aktualnie działające kierownictwo Stowarzyszenia potrafiło zrobić znacznie więcej niż myśleli optymiści.
Bibliotece oddałem wiele lat swego życia, od kilku lat oddaję cały swój czas
ale
TAK CAŁKOWITEGO POŚWIĘCENIA SIĘ PRACY NIE MOGĘ WYMAGAĆ OD ŻADNEGO Z MYCH NASTĘPCÓW.

Moje obowiązki i kompetencje trzeba podzielić na kilka osób,
trzeba też poszukać szerszej społecznej bazy, która da Bibliotece Społecznej finansowe podstawy egzystencji,
by uniezależnić się od urzędów i uwolnić od monstrualnej sprawozdawczości.
Bazą tą mogłaby być grupa wsparcia, rzeczywiste stowarzyszenie osób fizycznych i prawnych PŁACĄCYCH SKŁADKI na cele statutowe, z demokratycznym zarządem, który przy pomocy wynajętych fachowców i wolontariuszy, będzie je realizował.

Sto osób ze stuzłotową składką miesięczną,
byłoby w stanie zapewnić funkcjonowanie Biblioteki-świetlicy-sali koncertowej –saloniku internetowego na godnym poziomie.

Obecne trwanie zawdzięczamy głównie wsparciu miasta na realizację obowiązków miasta, które mieszczą się w naszych celach statutowych, jeden miesiąc trwania od 2 lat zawdzięczamy sąsiadowi LOTOSOWI, półtora miesiąca zbiórkom publicznym (sprzedaż książek z darów) i składkom, niecały miesiąc odpisom podatkowym. Mało to, bardzo mało na tak aktywną działalność.
Najłatwiej wycisnąć ze społeczności łzy i pieniądze na dzieci chore, hospicja, bezdomne psy…
ale kto zadba o to wszystko w przyszłości, jeśli zaniedbamy oświatę i wychowanie dzieci, OBYWATELI PRZYSZŁOŚCI?


Szukam co najmniej kilku-kilkunastu osób, KTÓRE ROZUMIEJĄ RANGĘ PROBLEMU
I poświęcą nieco swego czasu lub(i) pieniędzy dla tego NIEZBĘDNEGO szarego, syzyfowego trudu.
Nie ma tu miejsca na szpanerów, to muszą być normalni sprawni intelektualnie i emocjonalnie ludzie,
którzy gotowi są iść na okopy jałowego blichtru, werbalnego patriotyzmu, papuziej mądrości, pozerskiej uczoności.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 4 guests