Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Subiektywny wybór cytatów na Wielki Tydzień.
Poniedziałek
Wychowanie. Zdrada. Rodzina. Wspólnota. Ojczyzna.
”Wychowują jedynie ci, którzy mają nadzieję. Wychowanie jest pracą około ducha – pracą według nadziei. Dopiero za nadzieją przychodzi miłość, buduje się wiara, kształtuje się odpowiedni zmysł rzeczywistości. Dlatego kluczową zasadą wychowania jest zasada wierności.
Nikt nikomu nie może nakazać, aby był poetą, świętym, rewolucjonistą. Wymagać może jedynie tego, co wspólne: ortograficznego pisania, modlitwy, przyzwoitego stania w ogonku. W sprawach dla wychowanka najważniejszych, bo najbardziej osobistych, wychowanek musi mieć przestrzeń wolnego wyboru. Wychowanie zakłada wolność.”
„Wierność powiernika [któremu zawierzyłem] stanowić będzie siłę mojej nadziei. Zdradzić, znaczy: zerwać więzy powiernictwa.
1. Symbolem najtragiczniejszej pośród zdrad jest zdrada Judasza [współuczestnika]. Może mieć dwie formy – jawną [donos] i niejawną [odmowa współpracy].
Robotnik pracuje nad konstrukcją silnika. Od innych otrzymuje przygotowane części. Ale jeden z nich wykonuje swą część niedokładnie. W rezultacie cały silnik okazuje się do niczego. Ten, kto niedokładnie wykonał swą część pracy, jakby „zaparł się” innych, zdradził, zawiódł nadzieje w nim pokładane. Tak zmarnowała się praca wielu.
2. Praca wymaga również zaufania między pracującymi a tymi, dla kogo pracujemy.
Kupuję chleb za autentyczne pieniądze, a otrzymuję chleb nieautentyczny.
Z dobrej pracy i dobrego jej owocu czyni się zły użytek (Ktoś kupił nóż i zabił nim brata. Ten, kto robił nóż, działał w dobrzej wierze i z dobrą intencją. Zdrada przybiera tu formę nadużycia cudzej pracy).
3. Trzeci forma zdrady polega na skazaniu pracy na bezsens.”
„Ze świadectwa i rozumienia bierze się etos rodziny. Stanowi go właściwa danej rodzinie wrażliwość na wartości i gotowość do wzajemnej pomocy.”
„Nie można być solidarnym z ludźmi bez sumienia. Człowiek, który nawet błądzi, ale ma przecież jakieś sumienie, uzna z pewnością kiedyś swój błąd i potrafi się zmienić. Człowiek bez sumienia nie jest do tego zdolny. Jeśli się nawet zmieni, to dlatego, ze zmieniły się okoliczności, do których będzie się musiał przystosować.”
„Ojczyzna przychodzi ku nam jak jakiś dar. Zarazem od nas zależy trwanie Ojczyzny. Mimo, że Ojczyzna jest dla nas darem, jej los od nas zależy. Sprawa Ojczyzny ciąży u naszego sumienia.”
Wybór ten może zachęci do przeczytania całej książki.
Poniedziałek
Wychowanie. Zdrada. Rodzina. Wspólnota. Ojczyzna.
”Wychowują jedynie ci, którzy mają nadzieję. Wychowanie jest pracą około ducha – pracą według nadziei. Dopiero za nadzieją przychodzi miłość, buduje się wiara, kształtuje się odpowiedni zmysł rzeczywistości. Dlatego kluczową zasadą wychowania jest zasada wierności.
Nikt nikomu nie może nakazać, aby był poetą, świętym, rewolucjonistą. Wymagać może jedynie tego, co wspólne: ortograficznego pisania, modlitwy, przyzwoitego stania w ogonku. W sprawach dla wychowanka najważniejszych, bo najbardziej osobistych, wychowanek musi mieć przestrzeń wolnego wyboru. Wychowanie zakłada wolność.”
„Wierność powiernika [któremu zawierzyłem] stanowić będzie siłę mojej nadziei. Zdradzić, znaczy: zerwać więzy powiernictwa.
1. Symbolem najtragiczniejszej pośród zdrad jest zdrada Judasza [współuczestnika]. Może mieć dwie formy – jawną [donos] i niejawną [odmowa współpracy].
Robotnik pracuje nad konstrukcją silnika. Od innych otrzymuje przygotowane części. Ale jeden z nich wykonuje swą część niedokładnie. W rezultacie cały silnik okazuje się do niczego. Ten, kto niedokładnie wykonał swą część pracy, jakby „zaparł się” innych, zdradził, zawiódł nadzieje w nim pokładane. Tak zmarnowała się praca wielu.
2. Praca wymaga również zaufania między pracującymi a tymi, dla kogo pracujemy.
Kupuję chleb za autentyczne pieniądze, a otrzymuję chleb nieautentyczny.
Z dobrej pracy i dobrego jej owocu czyni się zły użytek (Ktoś kupił nóż i zabił nim brata. Ten, kto robił nóż, działał w dobrzej wierze i z dobrą intencją. Zdrada przybiera tu formę nadużycia cudzej pracy).
3. Trzeci forma zdrady polega na skazaniu pracy na bezsens.”
„Ze świadectwa i rozumienia bierze się etos rodziny. Stanowi go właściwa danej rodzinie wrażliwość na wartości i gotowość do wzajemnej pomocy.”
„Nie można być solidarnym z ludźmi bez sumienia. Człowiek, który nawet błądzi, ale ma przecież jakieś sumienie, uzna z pewnością kiedyś swój błąd i potrafi się zmienić. Człowiek bez sumienia nie jest do tego zdolny. Jeśli się nawet zmieni, to dlatego, ze zmieniły się okoliczności, do których będzie się musiał przystosować.”
„Ojczyzna przychodzi ku nam jak jakiś dar. Zarazem od nas zależy trwanie Ojczyzny. Mimo, że Ojczyzna jest dla nas darem, jej los od nas zależy. Sprawa Ojczyzny ciąży u naszego sumienia.”
Wybór ten może zachęci do przeczytania całej książki.
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Wtorek
Iluzja. Nauka. Sztuka.
„Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, poznanie i wiedza stały się integralnym składnikiem pracy. Ale tam, gdzie mamy do czynienia z poznaniem, mamy też do czynienia z możliwością rozmaitych iluzji. Są iluzje religijne, filozoficzne, ideologiczne, rasowe, iluzje indywidualne i społeczne. Bardzo trudno jest walczyć z iluzjami, choć szkody wynikające z niej są ogromne. Walka ta jest zadaniem nauki, bowiem nauka ze swej natury dąży do prawdy.”
„Losem nauki jest prawda i losem nauki jest dialog. Nauka narodziła się, gdy człowiek postanowił zapytać, czym naprawdę jest to, co jest i być może. Odpowiedzi na to pytanie nie można osiągnąć w samotności; ktokolwiek coś poznaje, zawsze poznaje z innymi i zawsze jakoś dzieli się z innymi owocami swych poznań.
Pierwszą formą zakłócenia dialogu pracy naukowej jest „błąd mistrza”. Jego istota polega na tym, że współpracownik nie zostaje wprowadzony we właściwy nurt będącej w rozwoju nauki, lecz musi pozostać na jej peryferiach.
Inną formą zakłócenia dialogu pracy naukowej jest „błąd ucznia” – błąd odbioru owoców pracy naukowej. Polega ona na tym, że podchodzi się do owoców nauki selektywnie, zachowując jeden, a odrzucając drugie.
Odbiorcą owocu nauki jest również organizator. Zdarza się, że to właśnie jemu chodzić będzie o to, by nauka owocowała takimi osiągnięciami, które potwierdzą jego ideologią i władzę.
Czy uczony ma możność bronienia się przed takim wyzyskiem? Istnieje podstawowy warunek obrony: wewnętrzna wierność prawdzie.
Najpierw trzeba być człowiekiem prawdy, by można było stać się człowiekiem nauki.”
„Sztuka odsłania głębszy sens życia ludzkiego i nadaje życiu nową wartość.
Gdyby nie rolnicy, artyści nie mieliby chleba. Gdyby nie artyści, życie rolników byłoby życiem przyziemnych robotów.
Są tacy, którzy sądzą, że sztuka jest ponad etyką. Nie odnoszą się do niej żadne zasady etyczne, ponieważ żyje ona ponad dobrem i złem. Kto tak sądzi, sam nie wie, jaka krzywdę wyrządza sztuce.
Wszystkie wartości, którym służy sztuka, dają się sprowadzić do trzech: piękna, prawdy, dobra.”
Iluzja. Nauka. Sztuka.
„Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, poznanie i wiedza stały się integralnym składnikiem pracy. Ale tam, gdzie mamy do czynienia z poznaniem, mamy też do czynienia z możliwością rozmaitych iluzji. Są iluzje religijne, filozoficzne, ideologiczne, rasowe, iluzje indywidualne i społeczne. Bardzo trudno jest walczyć z iluzjami, choć szkody wynikające z niej są ogromne. Walka ta jest zadaniem nauki, bowiem nauka ze swej natury dąży do prawdy.”
„Losem nauki jest prawda i losem nauki jest dialog. Nauka narodziła się, gdy człowiek postanowił zapytać, czym naprawdę jest to, co jest i być może. Odpowiedzi na to pytanie nie można osiągnąć w samotności; ktokolwiek coś poznaje, zawsze poznaje z innymi i zawsze jakoś dzieli się z innymi owocami swych poznań.
Pierwszą formą zakłócenia dialogu pracy naukowej jest „błąd mistrza”. Jego istota polega na tym, że współpracownik nie zostaje wprowadzony we właściwy nurt będącej w rozwoju nauki, lecz musi pozostać na jej peryferiach.
Inną formą zakłócenia dialogu pracy naukowej jest „błąd ucznia” – błąd odbioru owoców pracy naukowej. Polega ona na tym, że podchodzi się do owoców nauki selektywnie, zachowując jeden, a odrzucając drugie.
Odbiorcą owocu nauki jest również organizator. Zdarza się, że to właśnie jemu chodzić będzie o to, by nauka owocowała takimi osiągnięciami, które potwierdzą jego ideologią i władzę.
Czy uczony ma możność bronienia się przed takim wyzyskiem? Istnieje podstawowy warunek obrony: wewnętrzna wierność prawdzie.
Najpierw trzeba być człowiekiem prawdy, by można było stać się człowiekiem nauki.”
„Sztuka odsłania głębszy sens życia ludzkiego i nadaje życiu nową wartość.
Gdyby nie rolnicy, artyści nie mieliby chleba. Gdyby nie artyści, życie rolników byłoby życiem przyziemnych robotów.
Są tacy, którzy sądzą, że sztuka jest ponad etyką. Nie odnoszą się do niej żadne zasady etyczne, ponieważ żyje ona ponad dobrem i złem. Kto tak sądzi, sam nie wie, jaka krzywdę wyrządza sztuce.
Wszystkie wartości, którym służy sztuka, dają się sprowadzić do trzech: piękna, prawdy, dobra.”
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Środa
Przeciwnik. Władanie. Rewolucja. Socjalizm.
„Zgoda z własnym sumieniem jest szczególnie trudna przy spotkaniu z przeciwnikiem. Komu w takich przypadkach nie marzy się odwołanie do przemocy? Kto nie pragnie posłużyć się strachem jako narzędziem perswazji? A jednak nie o to chodzi. Działanie według zasady odwetu pomnaża ilość grobów, ale nie przyczynia się do wzrostu prawdy. Porównałbym chętnie pracę sumienia do czynności sadzenia drzew. Człowiek sadzi drzewo. Jedno, drugie, trzecie, wiele drzew. Z drzew wyrasta las. Solidarność to ogromny las zasadzony przez przebudzone sumienia.”
„Zacznijmy od różnicy między dwoma typami walki społecznej – walką o chleb i walką o władzę. Walka o chleb to – z etycznego punktu widzenia – walka o sprawiedliwość społeczną. Walka o władzę nazywa się niekiedy walką o „uznanie” – uznanie w drugim jego władzy. W chwilach kryzysu człowiek żąda usprawiedliwienia swego uznania. Dlaczego ma uznać tę, a nie inną władzę. Wymaga od władzy legitymizacji. Pytając o władzę, pytam o siebie.
Formą pierwszą jest legitymizacja przez wybór władzy.
Druga forma legitymizacji to mniej lub bardziej bezpośrednie uznanie przywództwa elit.
Krytyka polityczna ma dwojaki charakter, w zależności od typu uznania władzy: jest albo nawoływaniem większości, by zmieniła zdanie i poparła tych, których jest mniejszość, albo jest refleksją etyczną nad stosunkiem elity do ludu i ludu do elity, opartym o wspólną – przynajmniej częściowo – moralność. Krytyki takiej przekreślić nie można, jest ona bowiem częścią ludzkiej samowiedzy refleksyjnej. Nie wiedząc, kto mną włada, nie wiem, kim jestem. A mam chyba obowiązek wiedzieć, kim jestem.”
„Idea rewolucji ma tylko wtedy sens, gdy się założy, że istnieje postęp w życiu społecznym. Jeśli przyjąć, że dzieje ludzkości są wiecznym powtarzaniem tego samego, pojęcie rewolucji traci sens, a na jego miejsce wchodzi co najwyżej idea przewrotu.
Z postępów nauki i techniki wyłania się szansa dla nadziei uciśnionych. Rysują się możliwości, że chleba będzie pod dostatkiem. Chodzi tylko o by, by żyć rozumniej, by rozumniej organizować życie społeczne. Marzenie zbuntowanych łączy się z rozumem ludzi nauki. Nie chodzi o to, żeby rewolucja była krwawą zemstą nad tyranami, lecz o to, by była zaprowadzeniem rozumnego ładu wśród ludzi.
Jeśli tyran ma odejść, to nie dlatego, że okazał się zbyt krwawy, lecz raczej dlatego, że okazał się zbyt głupi. Niewesołe są losy tych, którzy nie mądrzeją w porę. Na tym polega sens postępu.”
„Człowiek – głoszą socjalistyczne hasła – staje się pełnym człowiekiem w pracy i poprzez pracę. Właśnie dlatego wszelkie zakłócenia i zaburzenia procesów pracy okazują się zaburzeniami procesu tworzenia człowieka.
Socjalizm sugeruje: należy zacząć od uporządkowania stosunków człowieka do bogactw tej ziemi (środków produkcji), bowiem to, co obiektywne, idzie przed tym, co subiektywne. Konkretnie: najpierw trzeba znieść własność prywatną i zaprowadzić słuszny podział dóbr. Chrześcijaństwo głosi, ze początek powinien być inny, należy zacząć od uporządkowania stosunku człowieka do człowieka, od zaprowadzenia ładu miłości. To, co subiektywne, idzie przed tym, co obiektywne. Sprawiedliwość jest owocem miłości.
Podejścia są różne, otwierają możliwość wzajemnego ubogacenia się. Poprzez różnicę przebija też to, co wspólne: jedni i drudzy chcą uszczęśliwiać człowieka. To paradoksalne: jak się stało, że dotąd tak często spotkanie tych dwóch etosów uszczęśliwiania człowieka przynosiło mu więcej smutku niż radości?
Kto w takim razie okazywał się zdrajcą swego etosu?”
Przeciwnik. Władanie. Rewolucja. Socjalizm.
„Zgoda z własnym sumieniem jest szczególnie trudna przy spotkaniu z przeciwnikiem. Komu w takich przypadkach nie marzy się odwołanie do przemocy? Kto nie pragnie posłużyć się strachem jako narzędziem perswazji? A jednak nie o to chodzi. Działanie według zasady odwetu pomnaża ilość grobów, ale nie przyczynia się do wzrostu prawdy. Porównałbym chętnie pracę sumienia do czynności sadzenia drzew. Człowiek sadzi drzewo. Jedno, drugie, trzecie, wiele drzew. Z drzew wyrasta las. Solidarność to ogromny las zasadzony przez przebudzone sumienia.”
„Zacznijmy od różnicy między dwoma typami walki społecznej – walką o chleb i walką o władzę. Walka o chleb to – z etycznego punktu widzenia – walka o sprawiedliwość społeczną. Walka o władzę nazywa się niekiedy walką o „uznanie” – uznanie w drugim jego władzy. W chwilach kryzysu człowiek żąda usprawiedliwienia swego uznania. Dlaczego ma uznać tę, a nie inną władzę. Wymaga od władzy legitymizacji. Pytając o władzę, pytam o siebie.
Formą pierwszą jest legitymizacja przez wybór władzy.
Druga forma legitymizacji to mniej lub bardziej bezpośrednie uznanie przywództwa elit.
Krytyka polityczna ma dwojaki charakter, w zależności od typu uznania władzy: jest albo nawoływaniem większości, by zmieniła zdanie i poparła tych, których jest mniejszość, albo jest refleksją etyczną nad stosunkiem elity do ludu i ludu do elity, opartym o wspólną – przynajmniej częściowo – moralność. Krytyki takiej przekreślić nie można, jest ona bowiem częścią ludzkiej samowiedzy refleksyjnej. Nie wiedząc, kto mną włada, nie wiem, kim jestem. A mam chyba obowiązek wiedzieć, kim jestem.”
„Idea rewolucji ma tylko wtedy sens, gdy się założy, że istnieje postęp w życiu społecznym. Jeśli przyjąć, że dzieje ludzkości są wiecznym powtarzaniem tego samego, pojęcie rewolucji traci sens, a na jego miejsce wchodzi co najwyżej idea przewrotu.
Z postępów nauki i techniki wyłania się szansa dla nadziei uciśnionych. Rysują się możliwości, że chleba będzie pod dostatkiem. Chodzi tylko o by, by żyć rozumniej, by rozumniej organizować życie społeczne. Marzenie zbuntowanych łączy się z rozumem ludzi nauki. Nie chodzi o to, żeby rewolucja była krwawą zemstą nad tyranami, lecz o to, by była zaprowadzeniem rozumnego ładu wśród ludzi.
Jeśli tyran ma odejść, to nie dlatego, że okazał się zbyt krwawy, lecz raczej dlatego, że okazał się zbyt głupi. Niewesołe są losy tych, którzy nie mądrzeją w porę. Na tym polega sens postępu.”
„Człowiek – głoszą socjalistyczne hasła – staje się pełnym człowiekiem w pracy i poprzez pracę. Właśnie dlatego wszelkie zakłócenia i zaburzenia procesów pracy okazują się zaburzeniami procesu tworzenia człowieka.
Socjalizm sugeruje: należy zacząć od uporządkowania stosunków człowieka do bogactw tej ziemi (środków produkcji), bowiem to, co obiektywne, idzie przed tym, co subiektywne. Konkretnie: najpierw trzeba znieść własność prywatną i zaprowadzić słuszny podział dóbr. Chrześcijaństwo głosi, ze początek powinien być inny, należy zacząć od uporządkowania stosunku człowieka do człowieka, od zaprowadzenia ładu miłości. To, co subiektywne, idzie przed tym, co obiektywne. Sprawiedliwość jest owocem miłości.
Podejścia są różne, otwierają możliwość wzajemnego ubogacenia się. Poprzez różnicę przebija też to, co wspólne: jedni i drudzy chcą uszczęśliwiać człowieka. To paradoksalne: jak się stało, że dotąd tak często spotkanie tych dwóch etosów uszczęśliwiania człowieka przynosiło mu więcej smutku niż radości?
Kto w takim razie okazywał się zdrajcą swego etosu?”
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Czwartek
Praca. Polska praca jest chora. Gospodarowanie.
„Praca to rozmowa w służbie życia.
To szczególna forma rozmowy – przedmiotem wymiany nie są jednak zazwyczaj słowa (choć i to się zdarza), lecz inne wytwory pracy, które jednak w swej budowie są podobne do słów.
Wytwór pracy wyrasta z porozumienia i służy porozumieniu.
To nie praca stwarza człowieka pracy, lecz człowiek pracy stwarza pracę, nadając jej właściwy sens.
Władza, jeśli chce być władzą naprawdę, musi służyć logice pracy.
Solidarność okazuje się wspólnotą ludzi pracy, zmierzających wspólnie do tego, aby uwolnić ludzką pracę od ciężarów i od cierpień, których przyczyną jest drugi człowiek, a więc od ciężarów niezwiązanych wspólnie w sposób naturalny z procesem przetwarzania tworzywa w dzieło.
Nikt nie nazwie pracą rzemiosła wojennego najeźdźców, którzy wolą rabować niż pracować.
Praca, która zamiast życia, przynosi uwiąd, chorobę i śmierć jest pracą chorą, albo wręcz nie jest już pracą.”
„Naszym problemem stała się jakość pracy, problemem stała się kultura pracy.
Polska praca jest chora. Jest wielka jak Wisła, ale też jak Wisła zanieczyszczona. Praca w Polsce zamiast pogłębiać wzajemność, zamiast być płaszczyzną człowieka, stała się płaszczyzną nieporozumienia, sporu, nawet zdrady, Wody Wisły są brudne. Wody Wisły są nawet i krwawe. Jesteśmy tu po to, aby oczyścić wody Wisły. Pracujemy nad pracą, aby praca znów stała się płaszczyzną porozumienia, zgody, pokoju. Niechaj woda w polskiej Wiśle stanie się czysta i niepodległa.”
„Nigdy w naszej tradycji gospodarowanie ziemią nie było uważane za wyraz troski o wyłącznie własny interes gospodarującego. Jeśli ktoś tego nie rozumiał, okrywał się hańbą.
Kto porzucał gospodarstwo, ten zdradzał. Gdy ktoś zdradza, zdradza kogoś – człowieka. Kamienie, drzewa, gleba i wszystko, co stanowiło gospodarstwo, było jednym wielkim wskazaniem na ludzi, którym trzeba być zawsze wiernym. Aby żyć w sercu wspólnoty, trzeba było przede wszystkim tego jednego – mądrego gospodarowania.”
Praca. Polska praca jest chora. Gospodarowanie.
„Praca to rozmowa w służbie życia.
To szczególna forma rozmowy – przedmiotem wymiany nie są jednak zazwyczaj słowa (choć i to się zdarza), lecz inne wytwory pracy, które jednak w swej budowie są podobne do słów.
Wytwór pracy wyrasta z porozumienia i służy porozumieniu.
To nie praca stwarza człowieka pracy, lecz człowiek pracy stwarza pracę, nadając jej właściwy sens.
Władza, jeśli chce być władzą naprawdę, musi służyć logice pracy.
Solidarność okazuje się wspólnotą ludzi pracy, zmierzających wspólnie do tego, aby uwolnić ludzką pracę od ciężarów i od cierpień, których przyczyną jest drugi człowiek, a więc od ciężarów niezwiązanych wspólnie w sposób naturalny z procesem przetwarzania tworzywa w dzieło.
Nikt nie nazwie pracą rzemiosła wojennego najeźdźców, którzy wolą rabować niż pracować.
Praca, która zamiast życia, przynosi uwiąd, chorobę i śmierć jest pracą chorą, albo wręcz nie jest już pracą.”
„Naszym problemem stała się jakość pracy, problemem stała się kultura pracy.
Polska praca jest chora. Jest wielka jak Wisła, ale też jak Wisła zanieczyszczona. Praca w Polsce zamiast pogłębiać wzajemność, zamiast być płaszczyzną człowieka, stała się płaszczyzną nieporozumienia, sporu, nawet zdrady, Wody Wisły są brudne. Wody Wisły są nawet i krwawe. Jesteśmy tu po to, aby oczyścić wody Wisły. Pracujemy nad pracą, aby praca znów stała się płaszczyzną porozumienia, zgody, pokoju. Niechaj woda w polskiej Wiśle stanie się czysta i niepodległa.”
„Nigdy w naszej tradycji gospodarowanie ziemią nie było uważane za wyraz troski o wyłącznie własny interes gospodarującego. Jeśli ktoś tego nie rozumiał, okrywał się hańbą.
Kto porzucał gospodarstwo, ten zdradzał. Gdy ktoś zdradza, zdradza kogoś – człowieka. Kamienie, drzewa, gleba i wszystko, co stanowiło gospodarstwo, było jednym wielkim wskazaniem na ludzi, którym trzeba być zawsze wiernym. Aby żyć w sercu wspólnoty, trzeba było przede wszystkim tego jednego – mądrego gospodarowania.”
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Piątek
Perswazja. Wyzysk. Cierpienie.
„Perswazja jest integralnym składnikiem rządzenia. Styl rządzenia przejawia się w znacznym stopniu poprzez styl perswazji. Na podstawie stylu perswazji można sobie wyrobić pogląd na to, co perswadujący wie o człowieku, ku któremu się zwraca.
„Za kogo oni nas mają” – oto typowa reakcja na typowy styl perswazji. Z jednej strony – wizja istoty, która żyje z odruchów. A co z drugiej? Trzeba powiedzieć prosto: ludzie wolni. Nie lęki i nie obietnice są najważniejszą częścią ich duchowego życia. To wszystko nie sięga im nawet do kolan.”
„Podobnie jak kłamstwo jest chorobą mowy, tak wyzysk jest chorobą pracy.
Zasadniczym znakiem wyzysku jest niepotrzebne cierpienie.
Gdy nieurodzajna ziemia zmusza rolnika do zwiększonego wyzysku, nie ma w tym wyzysku.
Moralny wyzysk pracy wiąże się z sytuacją jakieś nieprawdy, w której znajdują się ludzie pracy. Pękło naturalne porozumienie między nimi. Podstawowy projekt pracy poszedł w swoją stronę, a praca konkretna w swoją. Umowa o pracę nie rodzi wzajemności. Człowieka dzieli od człowieka jakaś niepojęta ciemność. Powtarza się wydarzenie „wieży Babel”, tyle że na poziomie pracy.
Gdzie jest początek nieprawdy? Czy na podstawie projektu podstawowego? Czy na poziomie umowy? Czy w obszarze współpracy? A może zamazało się słówko „dla” – może na miejscu pracy dla człowieka stanął człowiek dla pracy?”
„Naturalna dobroć pracy jest uczestnictwem w dobroci ludzkiej woli. Jest iskrą, która świadczy o płomieniu.
Ból wyzyskanego jest przede wszystkim bólem moralnym.
Wyzysk godzi w dobrą wolę człowieka w ten sposób, ze nią gardzi, poniża ja, zdradza. Wzgardzić, to rzucić w błoto. Tym, co najgorsze, nie jest ani głód, ani zmęczenie, ani wyczerpanie fizyczne. Najgorszy jest ten podmuch ponurej zdrady rozciągającej się na każdy dzień pracy, każdą jej godzinę.
Człowiek potrafi znosić niejeden ciężar fizyczny i cielesny, cierpieć głód, a nawet poświęcać życie, ale nie jest w stanie znosić ciężarów moralnych. Kto godzi się na ucisk moralny, ten zaciska pętlę swemu człowieczeństwu. Bunt przeciwko wyzyskowi moralnemu jest podstawowym obowiązkiem sumienia.
Godność człowieka to nie pycha i próżna ambicja. Kto tak myśli, ten nie rozumie człowieka.”
„Zemsta jest zasadą moralną niewolników.”
Perswazja. Wyzysk. Cierpienie.
„Perswazja jest integralnym składnikiem rządzenia. Styl rządzenia przejawia się w znacznym stopniu poprzez styl perswazji. Na podstawie stylu perswazji można sobie wyrobić pogląd na to, co perswadujący wie o człowieku, ku któremu się zwraca.
„Za kogo oni nas mają” – oto typowa reakcja na typowy styl perswazji. Z jednej strony – wizja istoty, która żyje z odruchów. A co z drugiej? Trzeba powiedzieć prosto: ludzie wolni. Nie lęki i nie obietnice są najważniejszą częścią ich duchowego życia. To wszystko nie sięga im nawet do kolan.”
„Podobnie jak kłamstwo jest chorobą mowy, tak wyzysk jest chorobą pracy.
Zasadniczym znakiem wyzysku jest niepotrzebne cierpienie.
Gdy nieurodzajna ziemia zmusza rolnika do zwiększonego wyzysku, nie ma w tym wyzysku.
Moralny wyzysk pracy wiąże się z sytuacją jakieś nieprawdy, w której znajdują się ludzie pracy. Pękło naturalne porozumienie między nimi. Podstawowy projekt pracy poszedł w swoją stronę, a praca konkretna w swoją. Umowa o pracę nie rodzi wzajemności. Człowieka dzieli od człowieka jakaś niepojęta ciemność. Powtarza się wydarzenie „wieży Babel”, tyle że na poziomie pracy.
Gdzie jest początek nieprawdy? Czy na podstawie projektu podstawowego? Czy na poziomie umowy? Czy w obszarze współpracy? A może zamazało się słówko „dla” – może na miejscu pracy dla człowieka stanął człowiek dla pracy?”
„Naturalna dobroć pracy jest uczestnictwem w dobroci ludzkiej woli. Jest iskrą, która świadczy o płomieniu.
Ból wyzyskanego jest przede wszystkim bólem moralnym.
Wyzysk godzi w dobrą wolę człowieka w ten sposób, ze nią gardzi, poniża ja, zdradza. Wzgardzić, to rzucić w błoto. Tym, co najgorsze, nie jest ani głód, ani zmęczenie, ani wyczerpanie fizyczne. Najgorszy jest ten podmuch ponurej zdrady rozciągającej się na każdy dzień pracy, każdą jej godzinę.
Człowiek potrafi znosić niejeden ciężar fizyczny i cielesny, cierpieć głód, a nawet poświęcać życie, ale nie jest w stanie znosić ciężarów moralnych. Kto godzi się na ucisk moralny, ten zaciska pętlę swemu człowieczeństwu. Bunt przeciwko wyzyskowi moralnemu jest podstawowym obowiązkiem sumienia.
Godność człowieka to nie pycha i próżna ambicja. Kto tak myśli, ten nie rozumie człowieka.”
„Zemsta jest zasadą moralną niewolników.”
Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Sobota
Solidarność. Dialog. Czas zakorzenienia.
„Słowo „solidarność” skupia w sobie nasze pełne niepokoju nadzieje, pobudza do męstwa i do myślenia, wiąże ze sobą ludzi, którzy jeszcze wczoraj stali od siebie daleko. Historia wymyśla słowa, aby następnie słowa mogły kształtować historię.
Podstawą i źródłem solidarności jest to, o co każdemu człowiekowi naprawdę w życiu chodzi. Gdy nadchodzi wiosna, chodzi o to, by w porę zaorać i zasiać. Gdy nadchodzi jesień, chodzi o to, by w porę zebrać plon. Dobra polityka jest przepojona duchem solidarności. Gdy płonie dom, chodzi o to, by ugasić pożar. Nauczycielowi chodzi o to, by szkoła była naprawdę szkołą, uniwersytet uniwersytetem, książka książką. Nam wszystkim chodzi o to, by prawda zawsze prawdę znaczyła, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. Trzeba zrobić porządek w domu. Właśnie to, co trzeba zrobić, zespala i pobudza do czynu. Zespala głębiej i trwalej niż strach przed wrogami. Chcemy być narodem zespolonym, ale nie zespolonym strachem. Chcemy, aby nas jednoczył nasz najprostszy ludzki obowiązek.”
„Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Trzeba nie tylko przezwyciężyć lęk i usunąć uprzedzenia, ale również wynaleźć taki język, który dla obu stron znaczy to samo. Nie może to być język grupowy, ani tym bardziej język insynuacji, oszczerstwa, czy nawet język oskarżeń. Język rzetelnego dialogu jest „językiem rzeczowym”, a więc językiem, który „przystaje do rzeczy”. To, co czarne, nazywa się czarnym, to, co białe, nazywa się białym.
Co stanowi główny temat dialogu wyrastającego z etyki solidarności?
Cierpienie, które człowiekowi zadał drugi człowiek. Cierpienie człowieka pracującego, pochodzące z rąk bliźniego. Człowiek ma dość cierpień, które przeznaczyła mu sama jego natura – choroby, słabości, śmierć. Drugi człowiek nie powinien wnosić do tego ciężaru dodatkowych bólów.”
„Czy potrafimy zamienić w rzeczywistość nasze polskie nadzieje, a szczególnie nadzieję na pracę mądrą i niepodległą? Bo drzewa nadziei mają wiele kwiatów, kwiaty zakwitają na nich dość łatwo. Problemem istotnym jest zakorzenienie. Jeśli drzewo nadziei nie znajdzie odpowiedniej ziemi, zwiędnie bez względu na to, jak piękne były jego kwiaty. Szlachetne drzewa domagają się szlachetnej ziemi. Cóż jest tą ziemią, na której ma rosnąć nasza nadzieja na pracę niepodległą? Trzeba tę ziemię nazwać jednym słowem: sumienie.
Nadszedł czas zakorzenienia. Czy podołamy temu zadaniu?”
Ksiądz Józef Tischner zadał m.in. takie jeszcze pytanie:
CZYŻ BOWIEM POLITYCE NIE O TO WINNO CHODZIĆ, ABY CZŁOWIEK NIE ZADAWAŁ RAN DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI?
Dal też wskazówkę:
„BO NIE TO SIĘ LICZY W HISTORII, KTO MA SIŁĘ, ALE KTO MA RACJĘ.”
Dodam od siebie. Do prowadzenia polityki potrzeba mędrców, a tych za mało, co odczuwamy w tej chwili. Brak dobrych mężów stanu, doradców doprowadził do kryzysu na Ukrainie (jak potrafiono skłócić, obezwładnić, a jak nie potrafiono wzmocnić czynników kulturotwórczych. Oby ta niedobra sytuacja została rozwiązana zgodnie z sumieniem). To prowadzi do lawiny niepotrzebnych zdarzeń, do efektu domina, do podporządkowywania sobie niezawisłych państw w celu „tak zwanej obrony”. Panowie politycy, zostaliście wybrani do pracy, do tworzenia podstaw pod dialog, a nie do rysowania palcem po mapie.
Zaprezentowany w sześciu postach wybór cytatów nie przekazuje w pełni treści zawartych w książce, ma jednak zachęcić do przemyśleń i przeczytania całości.
Dorota Kaczmarek
Solidarność. Dialog. Czas zakorzenienia.
„Słowo „solidarność” skupia w sobie nasze pełne niepokoju nadzieje, pobudza do męstwa i do myślenia, wiąże ze sobą ludzi, którzy jeszcze wczoraj stali od siebie daleko. Historia wymyśla słowa, aby następnie słowa mogły kształtować historię.
Podstawą i źródłem solidarności jest to, o co każdemu człowiekowi naprawdę w życiu chodzi. Gdy nadchodzi wiosna, chodzi o to, by w porę zaorać i zasiać. Gdy nadchodzi jesień, chodzi o to, by w porę zebrać plon. Dobra polityka jest przepojona duchem solidarności. Gdy płonie dom, chodzi o to, by ugasić pożar. Nauczycielowi chodzi o to, by szkoła była naprawdę szkołą, uniwersytet uniwersytetem, książka książką. Nam wszystkim chodzi o to, by prawda zawsze prawdę znaczyła, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. Trzeba zrobić porządek w domu. Właśnie to, co trzeba zrobić, zespala i pobudza do czynu. Zespala głębiej i trwalej niż strach przed wrogami. Chcemy być narodem zespolonym, ale nie zespolonym strachem. Chcemy, aby nas jednoczył nasz najprostszy ludzki obowiązek.”
„Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Trzeba nie tylko przezwyciężyć lęk i usunąć uprzedzenia, ale również wynaleźć taki język, który dla obu stron znaczy to samo. Nie może to być język grupowy, ani tym bardziej język insynuacji, oszczerstwa, czy nawet język oskarżeń. Język rzetelnego dialogu jest „językiem rzeczowym”, a więc językiem, który „przystaje do rzeczy”. To, co czarne, nazywa się czarnym, to, co białe, nazywa się białym.
Co stanowi główny temat dialogu wyrastającego z etyki solidarności?
Cierpienie, które człowiekowi zadał drugi człowiek. Cierpienie człowieka pracującego, pochodzące z rąk bliźniego. Człowiek ma dość cierpień, które przeznaczyła mu sama jego natura – choroby, słabości, śmierć. Drugi człowiek nie powinien wnosić do tego ciężaru dodatkowych bólów.”
„Czy potrafimy zamienić w rzeczywistość nasze polskie nadzieje, a szczególnie nadzieję na pracę mądrą i niepodległą? Bo drzewa nadziei mają wiele kwiatów, kwiaty zakwitają na nich dość łatwo. Problemem istotnym jest zakorzenienie. Jeśli drzewo nadziei nie znajdzie odpowiedniej ziemi, zwiędnie bez względu na to, jak piękne były jego kwiaty. Szlachetne drzewa domagają się szlachetnej ziemi. Cóż jest tą ziemią, na której ma rosnąć nasza nadzieja na pracę niepodległą? Trzeba tę ziemię nazwać jednym słowem: sumienie.
Nadszedł czas zakorzenienia. Czy podołamy temu zadaniu?”
Ksiądz Józef Tischner zadał m.in. takie jeszcze pytanie:
CZYŻ BOWIEM POLITYCE NIE O TO WINNO CHODZIĆ, ABY CZŁOWIEK NIE ZADAWAŁ RAN DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI?
Dal też wskazówkę:
„BO NIE TO SIĘ LICZY W HISTORII, KTO MA SIŁĘ, ALE KTO MA RACJĘ.”
Dodam od siebie. Do prowadzenia polityki potrzeba mędrców, a tych za mało, co odczuwamy w tej chwili. Brak dobrych mężów stanu, doradców doprowadził do kryzysu na Ukrainie (jak potrafiono skłócić, obezwładnić, a jak nie potrafiono wzmocnić czynników kulturotwórczych. Oby ta niedobra sytuacja została rozwiązana zgodnie z sumieniem). To prowadzi do lawiny niepotrzebnych zdarzeń, do efektu domina, do podporządkowywania sobie niezawisłych państw w celu „tak zwanej obrony”. Panowie politycy, zostaliście wybrani do pracy, do tworzenia podstaw pod dialog, a nie do rysowania palcem po mapie.
Zaprezentowany w sześciu postach wybór cytatów nie przekazuje w pełni treści zawartych w książce, ma jednak zachęcić do przemyśleń i przeczytania całości.
Dorota Kaczmarek
Re: Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Rozmowa z Facebooka:
Zbigniew Hobgarski: (reakcja na mój dopisek) Brawo Pani Dorotko! To mi się podoba, politykuje Pani całkiem sensownie.
Dorota Kaczmarek: Nie znałam wojny, ale jej skutki do tej pory są widoczne. Oby nigdy nie rozpalono jej zarzewia.
Jan Przęczek: Pani Doroto! Mnie wydaje się, że nie tyle mędrców co oswojonych z władzą i polityką, najwięcej szkody (moim zdaniem!) przynoszą nuworysze! Korupcja i nepotyzm istniały, istnieją i będą istnieć. Te dwa zjawiska narastają gdy następuje rewolucyjna zmiana rządzących, wtedy ci "głodni" muszą się nażreć i nażerają się do przesady. Oprócz literatury fachowej zjawiska; korupcji, nepotyzmu, i "nouveau riche" pięknie opisał La Fontaine w swoich bajkach. Polecam i Pozdrawiam.
Dorota Kaczmarek: Odpowiem troszkę nie na temat, przepraszam za ogólnikowość i odniesienie do naszych spraw:
Można też cały swój czas przeznaczyć na udowadnianie „nuworyszom” dopuszczonym do rządzenia tylko po to, by odwalili czarną robotę (związaną z transformacją gospodarczą, na której przebieg nie mieli praktycznie wpływu), że nie są zdatni, ciągle podstawiać nogę, straszyć i grozić rodzinie, stosować szeptaną plotkę lub sugerować jedynie „słuszne rozwiązania”, które okazują się błędami. Możliwości są różne, a cel? Aby ponownie lud wybrał starych fachowców.
To są trudne sprawy i na pewno jestem ostatnią osobą, która umiałaby odpowiedzieć tutaj sensownie. Trzeba zjeść beczkę soli, aby nie skrzywdzić nikogo, aby nie stosować generalizowania. Moim zdaniem potrzebni są wszyscy, wszystkie głowy i ręce. Potrzebna dobra prawica, dobra lewica, dobre centrum. Tego z pewnością jeszcze brakuje, a sprawdzianem będzie identyfikacja ludzi z partiami widoczna chociażby podczas wyborów.
Zastanawiam się, czy na naszym etapie bardziej przydałaby się partie zadaniowe – partie fachowców do spraw gospodarki, mediów… Tylko, że takich odpowiedników nie ma w PE
I ta odpowiedzialność za los kraju, najważniejsza i będąca sprawdzianem umiejętności wszystkich elit, wszystkich "starych" i "nowych".
Jan Przęczek: Pani Doroto! Tak naprawdę to niewiele różnimy się w poglądach ale, proszę zobaczyć ile szkody przynosi jeden pijany poseł rozstawiający i obrażający ludzi. Mówiąc o nuworyszach nie mówię o ludziach pracujących z poświęceniem, tylko o ludziach, którzy najpierw muszą (niestety!) nachapać (inaczej: nażreć) a sprawy społeczne schodzą u nich na plan dalszy jeśli nie ostatni. Będąc na emeryturze o czym Pani wie, nie patrzę na partie i ich programy (prawie wszystkie z wyjątkiem skrajnych) są prawie identyczne ze szczyptą większej lub mniejszej demagogii, patrzę natomiast na ludzi i ich zachowania. Stąd też biorą się moje słowa, gorzkie zresztą o nepotyzmie i podobnych zachowaniach. Co do beczki soli to jak najbardziej się zgadzam, trzeba ją zjeść żeby kogoś poznać i Broń Panie Boże się nie pomylić(choć pomyłka nie jest wykluczona). Na koniec każde z nas ma jakieś swoje własne potrzeby i te potrzeby decydują o naszych zachowaniach. Nigdy też nie było i nie będzie tak by sprawy "wielkie" przysłoniły te malutkie i to mówię teraz ja, na starość "malutki" hedonista z lekko scyniczniałym charakterem, człowiek nie uznający patosu i spraw "wielkich". Pozdrawiam.
Zbigniew Hobgarski: (reakcja na mój dopisek) Brawo Pani Dorotko! To mi się podoba, politykuje Pani całkiem sensownie.
Dorota Kaczmarek: Nie znałam wojny, ale jej skutki do tej pory są widoczne. Oby nigdy nie rozpalono jej zarzewia.
Jan Przęczek: Pani Doroto! Mnie wydaje się, że nie tyle mędrców co oswojonych z władzą i polityką, najwięcej szkody (moim zdaniem!) przynoszą nuworysze! Korupcja i nepotyzm istniały, istnieją i będą istnieć. Te dwa zjawiska narastają gdy następuje rewolucyjna zmiana rządzących, wtedy ci "głodni" muszą się nażreć i nażerają się do przesady. Oprócz literatury fachowej zjawiska; korupcji, nepotyzmu, i "nouveau riche" pięknie opisał La Fontaine w swoich bajkach. Polecam i Pozdrawiam.
Dorota Kaczmarek: Odpowiem troszkę nie na temat, przepraszam za ogólnikowość i odniesienie do naszych spraw:
Można też cały swój czas przeznaczyć na udowadnianie „nuworyszom” dopuszczonym do rządzenia tylko po to, by odwalili czarną robotę (związaną z transformacją gospodarczą, na której przebieg nie mieli praktycznie wpływu), że nie są zdatni, ciągle podstawiać nogę, straszyć i grozić rodzinie, stosować szeptaną plotkę lub sugerować jedynie „słuszne rozwiązania”, które okazują się błędami. Możliwości są różne, a cel? Aby ponownie lud wybrał starych fachowców.
To są trudne sprawy i na pewno jestem ostatnią osobą, która umiałaby odpowiedzieć tutaj sensownie. Trzeba zjeść beczkę soli, aby nie skrzywdzić nikogo, aby nie stosować generalizowania. Moim zdaniem potrzebni są wszyscy, wszystkie głowy i ręce. Potrzebna dobra prawica, dobra lewica, dobre centrum. Tego z pewnością jeszcze brakuje, a sprawdzianem będzie identyfikacja ludzi z partiami widoczna chociażby podczas wyborów.
Zastanawiam się, czy na naszym etapie bardziej przydałaby się partie zadaniowe – partie fachowców do spraw gospodarki, mediów… Tylko, że takich odpowiedników nie ma w PE
I ta odpowiedzialność za los kraju, najważniejsza i będąca sprawdzianem umiejętności wszystkich elit, wszystkich "starych" i "nowych".
Jan Przęczek: Pani Doroto! Tak naprawdę to niewiele różnimy się w poglądach ale, proszę zobaczyć ile szkody przynosi jeden pijany poseł rozstawiający i obrażający ludzi. Mówiąc o nuworyszach nie mówię o ludziach pracujących z poświęceniem, tylko o ludziach, którzy najpierw muszą (niestety!) nachapać (inaczej: nażreć) a sprawy społeczne schodzą u nich na plan dalszy jeśli nie ostatni. Będąc na emeryturze o czym Pani wie, nie patrzę na partie i ich programy (prawie wszystkie z wyjątkiem skrajnych) są prawie identyczne ze szczyptą większej lub mniejszej demagogii, patrzę natomiast na ludzi i ich zachowania. Stąd też biorą się moje słowa, gorzkie zresztą o nepotyzmie i podobnych zachowaniach. Co do beczki soli to jak najbardziej się zgadzam, trzeba ją zjeść żeby kogoś poznać i Broń Panie Boże się nie pomylić(choć pomyłka nie jest wykluczona). Na koniec każde z nas ma jakieś swoje własne potrzeby i te potrzeby decydują o naszych zachowaniach. Nigdy też nie było i nie będzie tak by sprawy "wielkie" przysłoniły te malutkie i to mówię teraz ja, na starość "malutki" hedonista z lekko scyniczniałym charakterem, człowiek nie uznający patosu i spraw "wielkich". Pozdrawiam.
Ks. Józef Tischner o Konstytucji III Maja
Konstytucja 3 Maja rodziła się w czasach upadku, klęski, narodowego nieszczęścia. Było źle i było ciemno. W takiej sytuacji trzeba się było zdobyć przede wszystkim na jedno – na wielką odwagę w myśleniu.
Siła tej konstytucji leży w sile myśli, która ją stworzyła.
Polskie myślenie łączyło krytykę z budowaniem, budziło wątpliwości, ale po to, aby odbudować pewność. Ono potrafiło zadać ból, ale nie dla siania rozpaczy, lecz aby leczyć. Jego ośrodkiem było święte słowo – Prawda.
Chodziło w Konstytucji o zaprowadzenie sprawiedliwości społecznej, o chleb dla małych i wielkich. Szło przede wszystkim o to, by wszelka wykonywana na tej ziemi praca, była pracą z sensem. Człowiek pracując musi pracować z sensem. Człowiek pracuje z sensem wtedy, gdy jego praca łączy go z drugim człowiekiem, a nie dzieli. Praca ma być formą wierności człowieka wobec człowieka.
Dziś naszą Targowicą wobec Konstytucji byłoby kłamstwo – kłamstwo w druku, w gazecie, w szkole.
Wierność duchowi Konstytucji stała się sumieniem całego Narodu.
Czujemy dziś, że jesteśmy odpowiedzialni realnie, za realny naród i realne jutro.
Siła tej konstytucji leży w sile myśli, która ją stworzyła.
Polskie myślenie łączyło krytykę z budowaniem, budziło wątpliwości, ale po to, aby odbudować pewność. Ono potrafiło zadać ból, ale nie dla siania rozpaczy, lecz aby leczyć. Jego ośrodkiem było święte słowo – Prawda.
Chodziło w Konstytucji o zaprowadzenie sprawiedliwości społecznej, o chleb dla małych i wielkich. Szło przede wszystkim o to, by wszelka wykonywana na tej ziemi praca, była pracą z sensem. Człowiek pracując musi pracować z sensem. Człowiek pracuje z sensem wtedy, gdy jego praca łączy go z drugim człowiekiem, a nie dzieli. Praca ma być formą wierności człowieka wobec człowieka.
Dziś naszą Targowicą wobec Konstytucji byłoby kłamstwo – kłamstwo w druku, w gazecie, w szkole.
Wierność duchowi Konstytucji stała się sumieniem całego Narodu.
Czujemy dziś, że jesteśmy odpowiedzialni realnie, za realny naród i realne jutro.
Re: Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
JezusMaria, Dorota!
Zamieszczasz taki księdzowski tekst, Ty, historyczka!
Wysilże się na coś, co przybliży czytelnikowi tamte okoliczności
i będzie zrozumiałe nawet dla takiego prostaka, jak ja.
Jeśli uznasz, że nie warto się wysilać, przyjmę Twoją decyzję z pokorą.
Zamieszczasz taki księdzowski tekst, Ty, historyczka!
Wysilże się na coś, co przybliży czytelnikowi tamte okoliczności
i będzie zrozumiałe nawet dla takiego prostaka, jak ja.
Jeśli uznasz, że nie warto się wysilać, przyjmę Twoją decyzję z pokorą.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: Etyka Solidarności ks. Józefa Tischnera
Tematyka polskiego Sierpnia i po Sierpniu, po Okrągłym Stole, jest poruszana przez wielu. Gości też na forum.
W Bibliotece Społecznej prof. Aleksander Hall omówił przeobrażenia polityczno-ustrojowe 25-lecia (po 1989), o transformacji wypowiadał się też dr Jan Szomburg.
Spuściznę ideową, a do niej niewątpliwie należy broszurka ks. Józefa Tischnera, przypominają piękne cytaty. Zamieściłam je w okresie świątecznym, aby pozwolić sobie na luksus pewnej „naiwności”
w natłoku krwawych wydarzeń, czarnych scenariuszy, łatwych słów i braku odpowiedzialności za nie.
Prostak prostakowi prostakiem… Nie żądaj więc za wiele.
Ale co nieco się pamięta, np. jak wybuchł stan wojenny, to słyszałam, jak tablicę z napisem Solidarności przybito do kija, aby służyła do odgarniania śniegu. Są to takie kolorki, które mówią o tym, jak łatwo się złamać i załamać, odpuszczać sobie, być "na topie".
W Bibliotece Społecznej prof. Aleksander Hall omówił przeobrażenia polityczno-ustrojowe 25-lecia (po 1989), o transformacji wypowiadał się też dr Jan Szomburg.
Spuściznę ideową, a do niej niewątpliwie należy broszurka ks. Józefa Tischnera, przypominają piękne cytaty. Zamieściłam je w okresie świątecznym, aby pozwolić sobie na luksus pewnej „naiwności”
w natłoku krwawych wydarzeń, czarnych scenariuszy, łatwych słów i braku odpowiedzialności za nie.
Prostak prostakowi prostakiem… Nie żądaj więc za wiele.
Ale co nieco się pamięta, np. jak wybuchł stan wojenny, to słyszałam, jak tablicę z napisem Solidarności przybito do kija, aby służyła do odgarniania śniegu. Są to takie kolorki, które mówią o tym, jak łatwo się złamać i załamać, odpuszczać sobie, być "na topie".
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 4 guests