Religia w szkole

Kącik poświęcony nauce, szkole.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Religia w szkole

Post by jan » Fri Aug 15, 2008 12:38 pm

Moje doświadczenia

W szkole podstawowej był to dobry to dobry przedmiot.
Ksiądz opowiadał nam o Panu Bogu i o Matce Boskiej,
o tym jak Żydzi profanowali hostię i jakie się w związku z tym działy cuda.
Od czasu do czasu częstował nas cukierkami.
Miał ubaw, kiedy rzucaliśmy kamieniami za bezbożnikiem Cisło,
który nie zdejmował czapki, przemykając na swoim motorku koło kościoła,
gdzie pobieraliśmy nauki przed komunią.

Katechetą w szkole zawodowej, której absolwentem mam zaszczyt być
(było to w Oświęcimiu pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku),
był ksiądz Adolf Baścik, cieszący się wielkim szacunkiem młodzieży.
Lekcje religii w jego wykonaniu były szkołą ludzkiej przyzwoitości dla chłopców wchodzących w dorosłość.
Myślę, że nie tylko ja mu wiele zawdzięczam,
zapewne podobnie myślą inni jego uczniowie,
a i ludzie wśród których przyszło żyć jego uczniom zawdzięczają mu nieco dobra.


Ten krótki tekst już daje podstawę do stwierdzenia:
religia jest jak widelec: można nim zjeść spaghetti, można komuś wydłubać ślipia.


W dzisiejszym polikulturowym świecie, uważam, religia winna wrócić
do domów, świątyń i serc swych wyznawców.
Z instytucji publicznych - sejmu, prawodawstwa, szkół publicznych, świadectw - winna zniknąć.

Czemu?
Mnóstwo jest na tym świecie religii, wiele "prawd",
a co najmniej wiele z nich rości sobie pretensje pretensję do bycia jedynie słuszną,
przez co automatycznie wierzący inaczej traktowani są jako błądzący, głupi, źli, mający życie puste lub jakoś podobnie.

Miałem ostatnio kontakty z dwoma proboszczami i zaistniała konieczność ujawnienia mego bezbożnictwa.
Obaj księża potraktowali mnie jak zagubionego baranka, współczuli mi i wyrażali wolę porozmawiania o tych sprawach.
Wyrażałem zgodę na wymianę poglądów, ale nie z pozycji zgubionego barana,
a człowieka patrzącego na rzeczywistość inaczej niż oni,
mającego - jak oni - ugruntowane poglądy i gotowego je uzasadnić.
Obaj panowie stracili zainteresowanie dalszymi kontaktami.

Uczynienie religii sprawą prywatną zamyka jedno z pól społecznych konfliktów.

Z ciekawością czekam na inne głosy, inne doświadczenia.

jan urbanik

User avatar
Nemesys
Forumowicz
Posts: 30
Joined: Sat Aug 02, 2008 1:39 pm

Post by Nemesys » Fri Aug 15, 2008 7:52 pm

Zaiste, religia w szkole to sprawa ciekawa i budzącą niemałe emocje. Sama miałam z tym wiele doświadczeń i bardzo chętnie się nimi podzielę.
Jeżeli chodzi o moją przygodę z religią w szkole, to w podstawówce (powiedzmy do czwartej klasy) uczęszczałam na tenże przedmiot z zapałem. Niewiele pamiętam z tego okresu oprócz swojego zaangażowania. W sercu została mi zaledwie jedna cudowna osoba- Siostra Damiana, która przygotowywała mnie do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Człowiek- Anioł. Z perspektywy dnia dzisiejszego podziwiam Ją za to, że w morzu dzieciaczków przepełnionych nadmierną energią życiową radziła sobie całkiem nieźle.
Nie będę czarować ani ukrywać- moje dzieciństwo nie było za ciekawe, z tegoż powodu miałam okres buntu, który zaowocował całkowitym nonkonformizmem wobec świata. Także wobec Kościoła i co dalej za tym idzie- wobec lekcji religii.
W gimnazjum otwarcie głosiłam swoje poglądy i bardzo chętnie wchodziłam w polemikę, moim największym problemem był jednak brak doświadczenia. Z lubością zaś grałam na nerwach (potocznie mówiąc: pyskowałam) tym, którzy fanatycznie i uparcie zmuszali mnie (podkreślam) do powrócenia na łono Kościoła Katolickiego.
Niczego nie wskórali, ich taktyka była zła, a jestem pewna, że większość z nich była po prostu obłudnikami ("Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni"- święte i jakże prawdziwe słowa!). Sprawa nawet trafiła swojego czasu do pani dyrektor, ale ponieważ zaciekle broniłam swojego zdania, w końcu grono pedagogiczne i rodzice dali mi spokój i wolną rękę w wyrażaniu swoich poglądów.
Najbardziej śmieszą i doprowadzają mnie do apopleksji ludzie, którzy uważają się za "prawdziwych Katolików", a szerzą głupotę i wciskąją młodym ludziom bzdury do głowy. Niestety, lekcje religii rzadko mają duszę i ludzie mają podejście: "chodzę, bo muszę". I potem są takie urocze kwiatki jak "wierzący niepraktykujący" albo ludzie wcale-nie-święci uważający że to, co robią jest jak-najbardziej święte.
Chciałabym krzyknąć: halo, coś jest tu nie tak!
Tak po prostu, po ludzku.
Na lekcjach religii katecheci i księża nierzadko mówią coś, co jest w całkowitej sprzeczności z nauką Kościoła! Jestem w stanie przytoczyć wiele przykładów, ale nie chcę, aby post zanadto się przedłużył, więc dojdę do meritum sprawy. Jeżeli ktoś z Szanownych Forumowiczów posądzi mnie o brak wiarygodności, z chęcią owe przykłady przytoczę.
Mówiąc zaś dalej o mnie..
Bóg chciał (nie wstydzę się o tym mówić), abym wróciła do wiary i Kościoła. Na lekcje religii nie chodzę, ponieważ uważam, że pan katecheta nie ma odpowiednich kompetencji do prowadzenia zajęć. Nie tłumaczyłam się już jednak nikomu co, jak, dlaczego..Uważam, że taktyka, jaką stosuje większość osób chodzących na religię, mianowicie- "pomęczę się i podwyższę sobie średnią" jest poniżej mojej godności. Wiara to sfera życia napełniona miłością, dodająca szczyptę mistycyzmu i sensu, uczy godności i moralności. To nie jest handel, z którego można czerpać takie czy inne korzyści.
Tyle na temat lekcji religii. Co zaś tyczy się "prawdy", o której wspomniał Pan Jan..
To nie religie roszczą sobie "prawo do bycia jedyną i słuszną", tylko ludzie potrafią przedstawić tak swoje poglądy. Ludzie nastawieni fanatycznie do kwestii wiary.
A jeśli chodzi o zniknięcie religii ze "szkół publicznych", to czy ma Pan na myśli zabranianie uczniom, dla przykładu, publicznego pokazywania przynależności do danego Kościoła/wyznania?
Tutaj widzę widmo śmierdzącego i plugawego (za przeproszeniem) laicyzmu, który, dla przykładu, zawładnął Francją. Była sprawa, że w pewnej szkole chcieli wydalić kilka uczennic, gdyż chciały nosić czador, jako nakazuje im prawo Islamu.
Uważam, że taka postawa (druga skrajność) ogranicza wolność człowieka i zabiera mu godność.

Moje uszanowanie,

W dalszym ciągu
młoda niepokorna
Ż. N.
"Kto czyta książki, żyje podwójnie" - U. Eco

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Sat Aug 16, 2008 5:25 am

//To nie religie roszczą sobie "prawo do bycia jedyną i słuszną", tylko ludzie potrafią przedstawić tak swoje poglądy. Ludzie nastawieni fanatycznie do kwestii wiary.//

Czy można oddzielić człowieka od wyznawanej przez niego religii?
Napisałem, że lekcje religii są jak widelec, mogą być różnie użyte.
Różnie też mogą być interpretowane doktryny religijne.
W religii scentralizowanej

//A jeśli chodzi o zniknięcie religii ze "szkół publicznych", to czy ma Pan na myśli zabranianie uczniom, dla przykładu, publicznego pokazywania przynależności do danego Kościoła/wyznania?//

Zbytnie obnoszenie się z religijnością, podobnie jak zbytnie obnoszenie się z seksualnością
czy miłosnym zaczadzeniem jest niesmaczne.
Wolę przyzwoite zachowanie w stosunku do bliźnich, uszanowanie ich odmienności niż wrzaskliwe demonstrowanie swoich stanów emocjonalnych.

//Tutaj widzę widmo śmierdzącego i plugawego (za przeproszeniem) laicyzmu, który, dla przykładu, zawładnął Francją. Była sprawa, że w pewnej szkole chcieli wydalić kilka uczennic, gdyż chciały nosić czador, jako nakazuje im prawo Islamu.
Uważam, że taka postawa (druga skrajność) ogranicza wolność człowieka i zabiera mu godność. //

Mam odmienny niż Ty pogląd na państwo laickie. Uważam, że sprawy religii powinny przejść do sfery prywatności i do świątyń. System prawa powinien być wolny od religijnej doktryny.
Przestrzeganie zasad doktrynalnych winno być sprawą sumienia, a ewentualne sankcje za łamanie tych zasad winny mieć charakter nadprzyrodzony (niebo, piekło itp.).
Państwo, szczególnie polikulturowe, jak Francja, stara się minimalizować pola konfliktu.
Nie jest to łatwe. Przykład podałaś.

jan urbanik

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

dopowiedź

Post by jan » Sat Aug 16, 2008 5:33 am

"Zniknięcie religii ze szkół publicznych" - miałem na myśli wyprowadzenie lekcji religii do świątyń i przyświątynnych sal katechetycznych.

jan urbanik

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Sun Aug 17, 2008 3:44 pm

//Czy można oddzielić człowieka od wyznawanej przez niego religii?
Napisałem, że lekcje religii są jak widelec, mogą być różnie użyte.
Różnie też mogą być interpretowane doktryny religijne.
W religii scentralizowanej // - (tu tekst się urwał)

W zamiarach miałem pisać o roli papiestwa i przywódców lokalnych lub zakonnych.
Zrezygnowałem z tego, został fragment zdania.
Nie skreśliłem tego, bo znowu pojawiłby się komunikat:
Tekst został całkowicie zmieniony... itd.

Myślę, że do czasu pojawienia się odpowiedzi, autor powinien mieć prawo do bezkarnego i bezśladowego zmieniania tekstu.
Kiedy pojawia się jakakolwiek odpowiedź,
zmiany tekstu winny być sygnalizowane.
A zmiany sensu tekstu karane ogniem piekielnym.

Cyrylu, przecież jest sierpień, nie da sie tego zrobić?

jan urbanik

User avatar
Nemesys
Forumowicz
Posts: 30
Joined: Sat Aug 02, 2008 1:39 pm

Post by Nemesys » Mon Aug 18, 2008 7:44 pm

//Czy można oddzielić człowieka od wyznawanej przez niego religii?//

Nawet nie warto człowieka oddzielać od wyznawanej przez niego religii, ale należy zwrócić uwagę na to, w jaki sposób owa jednostka tą religię celebruje, czy jest wierna zasadom tej religii do końca i przede wszystkim czy jest to człowiek uczciwy.
Są przypadki skrajne, kiedy to w imię religii są ataki terrorystyczne lub kiedy w mroku sali katechetycznej ksiądz za bardzo interesuje się małymi chłopcami (proszę wybaczyć mi tak drastyczny przykład), ale prawdziwi i szczerzy wyznawcy po prostu się za takich ludzi wstydzą i modlą. Nie można jednak przez pryzmat jednego człowieka lub nawet kilku oceniać całego wyznania. Jak już wspomniałam w moim poprzednim poście, włos niejednokrotnie jeżył się na mojej głowie, kiedy słyszałam, jakie za przeproszeniem bzdury wygadują niektórzy księża i katecheci. Nie oznacza to jednak, że wszyscy mają takie metody nauczania.

//Zbytnie obnoszenie się z religijnością, podobnie jak zbytnie obnoszenie się z seksualnością czy miłosnym zaczadzeniem jest niesmaczne.
Wolę przyzwoite zachowanie w stosunku do bliźnich, uszanowanie ich odmienności niż wrzaskliwe demonstrowanie swoich stanów emocjonalnych.//

Uważam, że jeżeli dziecko w szkole nosi krzyżyk, nie jest to z pewnością zbytnie obnoszenie się z religijnością. Tak samo w przypadku islamskich uczennic, którym groziło wydalenie ze szkoły. Nikogo to nie obraża ani nikomu nie szkodzi.
Owszem, zbytnie obnoszenie się z seksualnością jest niesmaczne, bo kobieta, która odsłania trzy czwarte powierzchni swojego ciała sygnalizuje niezdrową rozwiązłość, na którą muszą patrzeć ci najmłodsi. Z pewnością nie uczy to zdrowych zachowań.
Krzyżyk na szyi czy też kobieta ubrana w czador z pewnością nikomu nie szkodzi. Taka jest według mnie istotna różnica.

//Mam odmienny niż Ty pogląd na państwo laickie. Uważam, że sprawy religii powinny przejść do sfery prywatności i do świątyń. System prawa powinien być wolny od religijnej doktryny.//

Tak, tylko że niestety takie "państwo laickie" nie jest obiektywne w swoich działaniach. Nie każdy ma ochotę oglądać dwóch homoseksualistów całujących się na ulicy albo tzw. "parady równości" (dla mnie osobiście jest to bowiem dewiacja), jednakowóż państwo laickie w ramach "wolności i równości" zezwala na to!
Coś mi cuchnie ta "wolność i równość". Dlaczego wobec tego nie pozwolą ludziom wierzącym okazywać (w sposób zresztą łagodny, a nie wulgarny) swojej przynależności do danego wyznania, a religię traktuje się jako wroga państwa?
Przecież człowiek od czasów prehistorycznych zakładał osady, a później państwa, także ze względu na wspólną przynależnośc religijną. Dlaczego człowiek współczesny tak bardzo chce się tego wyzbyć? Religia i tradycja to rzecz piękna.
A bez religii nie było ani tradycji, ani kultury.
"Kto czyta książki, żyje podwójnie" - U. Eco

piker
Forumowicz
Posts: 68
Joined: Tue Jul 29, 2008 6:19 pm

Post by piker » Fri Sep 05, 2008 9:15 am

Są różne religie. Jedne uważają, że trzeba fizycznie zabić wroga, aby ich religia zwyciężyła.
Inne uważają, że uczciwym trzeba być tylko wobec współwyznawców.
Innowiercę można oszukiwać.
Inna religia czyli ateizm uważa, że nie ma prawdy. Każdy ma swoją prawdę.
Coraz częściej ateiści są wyznawcami eugeniki nazywając ją humanizmem.
Dla katolików czy chrześcijan takie stawianie sprawy jest nie do przyjęcia.

W tym kontekście stawiam pytanie

Jakiej etyki chcemy uczyć nasze dzieci? Bo każda religia wprowadza jakąś etykę czyli skalę wartości.

Nie nazywałem religii. Poszukajcie sobie sami

.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Fri Sep 05, 2008 1:02 pm

//Są różne religie. Jedne uważają, że trzeba fizycznie zabić wroga, aby ich religia zwyciężyła.
Inne uważają, że uczciwym trzeba być tylko wobec współwyznawców.
Innowiercę można oszukiwać.//

Uprzejmie się zapytuję, czy wyznanie jedynie słuszne z centralą w Rzymie
przechodziło przez jakieś historyczne etapy, jest na jakiś historycznym etapie.
czy też od razu narodziło się w formie doskonałej i w tej formie trwa?

Islam jest 600 lat młodszy


//Inna religia czyli ateizm uważa, że nie ma prawdy. Każdy ma swoją prawdę.//

Skoro piszesz, zapewne się na tym znasz.
Ja jestem ateuszem bezreligijnym i dlatego zapewne nie jestem w stanie zanegować istnienia prawdy,
wiem za to, że ze względu na małość człowieka i wielkość ze skomplikowaniem makro- i mikrokosmosu - człowiek nie jest w stanie objąć prawdy.
A jeśli idzie o tzw. prawdy objawione, to - by je przyjąć - trzeba posiadać łaskę wiary,
a tej, jak raz, dla mnie nie starczyło.


//Coraz częściej ateiści są wyznawcami eugeniki nazywając ją humanizmem.
Dla katolików czy chrześcijan takie stawianie sprawy jest nie do przyjęcia.//

Widzi Pan, widzi Pan! Od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci!
Godnie!

Bardzo mi sie to podoba. Jestem ciekaw konkretów.

//W tym kontekście stawiam pytanie
Jakiej etyki chcemy uczyć nasze dzieci? Bo każda religia wprowadza jakąś etykę czyli skalę wartości.
Nie nazywałem religii. Poszukajcie sobie sami //

Najlepiej takiej etyki, najbardziej takich etycznych argumentów warto uczyć,
by dzisiejszy katolik, utraciwszy wiarę nie tracił przesłanek na rzecz potrzeby bycia przyzwoitym.

Głęboka wiara wyznawcy nie jest argumentem na rzecz danej prawdy.
Człowiek jest bardzo mało odporny na różne brednie, wystarczy rozejrzeć sie po świecie,
za co ludzie są gotowi umierać.

jan urbanik

maciek
Forumowicz
Posts: 23
Joined: Fri Aug 22, 2008 5:32 pm

Post by maciek » Fri Sep 05, 2008 5:59 pm

Witam wszystkich!

Kontrowersje wokół tematu lekcji religii w szkole uważam za śmieszne. Z tego co zauważyłem, kwestia poruszana jest jedynie przez marginalną część środowiska politycznego w celu wywołania burzy medialnej i zyskania kapitału politycznego. Na co dzień normalni ludzie nie poruszają tego typu spraw.

Dla mnie sprawa jest prosta: nie chcesz religii, nie chodź na nią.

Jeżeli chodzi o moje doświadczenia z lekcji religii, to bardzo miło wspominam zajęcia z liceum, głównie ze względu na otwarte dyskusje inicjowane przez księdza-katechetę.

jan wrote:Uprzejmie się zapytuję, czy wyznanie jedynie słuszne z centralą w Rzymie
przechodziło przez jakieś historyczne etapy, jest na jakiś historycznym etapie.
czy też od razu narodziło się w formie doskonałej i w tej formie trwa?


Jeżeli chodzi o istotę wiary katolickiej, to w ciągu minionych dwudziestu wieków nic się nie zmieniło.

jan wrote:Ja jestem ateuszem bezreligijnym i dlatego zapewne nie jestem w stanie zanegować istnienia prawdy, wiem za to, że ze względu na małość człowieka i wielkość ze skomplikowaniem makro- i mikrokosmosu - człowiek nie jest w stanie objąć prawdy.


Człowiek, jako jedyne stworzenie żyjące na naszej planecie, jest nie tylko istotą rozumną, ale i religijną (nie będę teraz roztrząsał, czy jedno z drugim ma jakiś związek). A nie od dziś wiadomo, że przyroda nie znosi pustki. Dlatego u takiego deklarowanego ateisty na miejsce wiary przychodzi... no właśnie, co?

Mam wrażenie, że u Pana pojawiła się jakaś ostentacyjna, a z natury bliżej mi nieznana, wrogość do instytucji Kościoła katolickiego.

jan wrote:A jeśli idzie o tzw. prawdy objawione, to - by je przyjąć - trzeba posiadać łaskę wiary,
a tej, jak raz, dla mnie nie starczyło.


O ile mi wiadomo jest na odwrót. Poprzez przyjęcie prawdy objawionej otrzymuje się łaskę wiary. Ale to tylko taki szczegół techniczny...

jan wrote:Najlepiej takiej etyki, najbardziej takich etycznych argumentów warto uczyć,
by dzisiejszy katolik, utraciwszy wiarę nie tracił przesłanek na rzecz potrzeby bycia przyzwoitym.


Widzę, że ma pan jakąś zafałszowaną wizję wiary. Religia nie jest kagańcem moralnym, narzuconym rzeszom wiernym. Zasady moralne wyznawane przez człowieka są zakorzenione głęboko w nim, a nie jak zapewne Pan uważa, w przypadku katolików, na kartach Katechizmu Kościoła Katolickiego.

A jeśli chodzi o bycie przyzwoitym... Przyzwoitość to pojęcie bardzo względne, niejednokrotnie nadużywane w celu eufemizacji opinii społecznej w kwestiach budzących wiele kontrowersji, a nierzadko wywołujących naturalny sprzeciw u zdrowo myślącego człowieka.

jan wrote:Głęboka wiara wyznawcy nie jest argumentem na rzecz danej prawdy.
Człowiek jest bardzo mało odporny na różne brednie, wystarczy rozejrzeć sie po świecie,
za co ludzie są gotowi umierać.


Czy mówi Pan o pseudo-muzułmańskich bojownikach/terrorystach? Tego typu grupy to sekty, powstałe na gruncie młodego, zlaicyzowanego pokolenia, odrzucającego dziedzictwo rodzimej wiary i tradycji. Mają oni tyle wspólnego z islamem, co "kibole" z kibicami, naziści z patriotami, czy też zabójcy nienarodzonych dzieci z lekarzami.


---
Tyle jeśli chodzi o mój pierwszy post.


Serdecznie pozdrawiam,

Maciek.

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Sun Sep 07, 2008 2:10 pm

//Dla mnie sprawa jest prosta: nie chcesz religii, nie chodź na nią.//

Dla mnie jest prosta inaczej: Chcesz chodzić na religię, udaj się do świątyni
lub do szkoły wyznaniowej. Szkoła państwowa winna być neutralna religijnie

//Człowiek, jako jedyne stworzenie żyjące na naszej planecie, jest nie tylko istotą rozumną, ale i religijną (nie będę teraz roztrząsał, czy jedno z drugim ma jakiś związek). A nie od dziś wiadomo, że przyroda nie znosi pustki. Dlatego u takiego deklarowanego ateisty na miejsce wiary przychodzi... no właśnie, co?

Mam wrażenie, że u Pana pojawiła się jakaś ostentacyjna, a z natury bliżej mi nieznana, wrogość do instytucji Kościoła katolickiego.//

W miejsce wiary w bogów przychodzi brak wiary w bogów. Przychodzi traktowanie każdej religii jako zjawiska społecznego. Bez jakiejkolwiek nadzwyczajnej atencji dla którejkolwiek z nich., a już w szczególności wobec takich, które mają się za jedynie słuszne i jedynie prawdziwe.

//O ile mi wiadomo jest na odwrót. Poprzez przyjęcie prawdy objawionej otrzymuje się łaskę wiary. Ale to tylko taki szczegół techniczny...//

Nie bardzo mam rozeznanie w szkołach teologicznych. Mnie kiedyś uczono, że wiara jest łaską, więc powtórzyłem.

//Widzę, że ma pan jakąś zafałszowaną wizję wiary. Religia nie jest kagańcem moralnym, narzuconym rzeszom wiernym. Zasady moralne wyznawane przez człowieka są zakorzenione głęboko w nim, a nie jak zapewne Pan uważa, w przypadku katolików, na kartach Katechizmu Kościoła Katolickiego.//

Rozumiem:, suma zakorzenionych głęboko w człowieku zasad moralnych, rozumiem: naturalnych, skondensowała w katechizm Kościoła, zapewne głównie Kościoła katolickiego... Katechizm tylko opisuje stan katolickich dusz. Dobrze rozumiem?

//Czy mówi Pan o pseudo-muzułmańskich bojownikach/terrorystach? Tego typu grupy to sekty, powstałe na bardzo podatnym gruncie laickiego młodego pokolenia, odrzucającego dziedzictwo wiary i tradycji. Mają oni tyle wspólnego z islamem, co „kibole” z kibicami, naziści z patriotami, czy też zabójcy nienarodzonych dzieci z lekarzami.//

Już przyjąłem do wiadomości, że ateusze mają życie puste, że są coraz częściej zwolennikami eugeniki, natomiast katolicy – ci prawdziwi, muzułmanie – ci prawdziwi...
No tak, ale jak ja mam poznać prawdziwych, kto wydaje patent na prawdziwość?

Czy wśród łobuzów nie ma kibiców, czy wśród nazistów nie ma (nie było) patriotów?
Hmmm... Skoro piszesz, że nie, znaczy – coś o tym wiesz.

jan urbanik

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 64 guests