Pewnie nie trzeba przypominać, że pan Kmicic, wracawszy z zalotów do Lubicza rozpoczynał wraz ze swoją kompanią hulanki, libacje, strzelanie do portretów przodków, a nawet, horribile dictu, "ciąganie dziewek na rozpustę".
Gdy się o tym okolica (a zwłaszcza panienka) dowiedziała, górowało oburzenie i powtarzano słowo "ohyda".
Nie przypominam sobie jednak, żeby ktokolwiek choćby zająknął się, że - może tytułem rekompensaty - trzeba haniebnie sponiewieranym dziewkom dać na pociechę po kilka czerwonych złotych, albo obiecać po cielaku od dworskiej krowy. Najwyraźniej zakładano, że dziewki folwarczne właśnie po to są.
A jeśli tak, to skąd, u licha!, takie oburzenie?
O osuszaniu łez dziewek folwarcznych
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Dworskie dziewki, pańszczyźniany chłop i robotnik
godność uzyskali-poczuli dopiero przy socjalizmie.
Do tej pory doły pracujące plasowałay się w granicach
od mówiącego narzedzia do żywego inwentarza.
Narzędziem Solidarności przywrócili sobie znowu wolność od godności.
godność uzyskali-poczuli dopiero przy socjalizmie.
Do tej pory doły pracujące plasowałay się w granicach
od mówiącego narzedzia do żywego inwentarza.
Narzędziem Solidarności przywrócili sobie znowu wolność od godności.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 35 guests