W imię CZEGO antyrosyjskość
Mier-zi mnie medialny jazgot na temat wydarzeń na Ukrainie,
mier-zi mnie demonizacja i nieustanne opluwanie Putina i Rosji, chęć kroczenia w awangardzie antyrosyjskości.
W Imię czego to wszystko, zakompleksiałe ludki?
Próbuję jakoś pozbierać swoje myślenie na ten temat. Proszę o opinie.
Ukraina i Białoruś, szczególnie w częściach w międzywojniu radzieckich, zostały zrusyfikowane i wraz z Rosją - zbolszewizowane.
Po bankructwie gospodarczym i ideologicznym radzieckiego molocha pojawiła się nikła szansa na odrodzenie narodowości i powstanie państwowości.
Białoruś zaistniała i trwa jako poradziecka satrapia, naród białoruski nie narodził się.
Pomarańczowa rewolucja i Majdan dowiodły, że istnieje naród ukraiński, co wzbudziło mój podziw i obawy –
czy poradzą sobie z państwowością, czy potrafią sensownie balansować pomiędzy Europą i Rosją
i zapewnić swym obywatelom godny byt i szansę rozwoju.
Ukraińcy nie potrafili. Gwałtowną ukrainizacją zrazili sobie rosyjską i rosyjskojęzyczną większość.
Nie poradzili sobie z gospodarką, nie poradzili sobie z wprowadzeniem ładu w państwie.
Ludność Ukrainy chce w miarę normalnie żyć. Na wejście do Europy (Unii) nie może za bardzo liczyć,
więc szansą na jakąś stabilizację widzi w Rosji, która nie jest im obca.
Wschodnia część Ukrainy, śladem Krymu, może dążyć do połączenia się z Rosją.
Putin i Moskwa nie muszą zapewne wiele knuć, wystarczy, że będą przyzwalać.
Okrojenie prorosyjskiej Serbii o Kosowa pokazało, że granice nie są w Europie świętością.
Polską politykę, mentora i nauczyciela narodów postradzieckich, uważam za głupią i nieodpowiedzialną.
Nie pouczajmy, urządźmy sobie najpierw Polskę, wtedy wielu będzie się w nas wsłuchiwać.
W imię CZEGO antyrosyjskość
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
W imię CZEGO antyrosyjskość
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Re: W imię CZEGO antyrosyjskość
1. Sympatycznie byłoby mieć rozsądny kraj u swoich wschodnich granic. Tyle, że na to się nie zanosi. Jednak nie demonizowałbym tej sprawy – wystarczy spojrzeć na długie lata RFN-u na granicy światów, a idea przyjaznego sąsiada blednie jako warunek konieczny. Co więcej, wolność i demokracja wymagają często dokonywania wyboru. Tym wyborem są rosyjskie rakiety wycelowane w nasze miasta. A skoro i tak i tak są już wycelowane, to trzeba się do tego przyzwyczaić. Alternatywą jest poddanie się Rosji. Tyle, że wtedy w nasze miasta wycelowane byłyby rakiety NATOwskie, więc różnica niewielka. A w pozostałych sprawach jednak zasadnicza: wolność w krajach typu azjatyckiego jest diametralnie różna od wolności w krajach demokratycznych.
2. Przejawiana antyrosyjskość dotyczy rządu, bo Rosjanie są zwykle całkiem normalnymi i porządnymi ludźmi. Przynajmniej tak długo, dopóki Ojczyzna sobie o nich nie przypomni i nie zażąda zabrania głosu i działania. Tymczasem władza tam od kiedy tylko sięgnąć pamięcią angażuje się w działania mocarstwowe i nie ma żadnego znaczenia, czy mówimy o carskiej Rosji, o ZSRR, czy o Federacji Rosyjskiej. Dziwne, ale prawdziwe jest to, że żadna władza rosyjska nie potrafiła sobie powiedzieć, że czego jak czego, ale ziemi ma po kokardę. Marna to mocarstwowość, jeśli produkt Rosji wynosi 1/16 (6,25%) produktu Unii, a jedyne, co ma się na sprzedaż to ropa, gaz i kałasznikowy. A przecież uzbrojonego osiłka boją się wszyscy, zwłaszcza, jeśli ma kłopoty z myśleniem.
3. Rosja będzie mieć w niedługiej przyszłości wielki kłopot ze światem islamskim, a w nieco bardziej odległej przyszłości – z Chinami. Każdy z tych kłopotów wystarczy, żeby wstrząsnąć istnieniem państwa, a Kreml robi właśnie wszystko, żeby podkopać swoją jedyną drogę ratunku – stowarzyszenie z USA i UE, aby stworzyć wspólną strefę półkuli północnej. Mnie jest to dość obojętne, że Syberia będzie docelowo chińska, ale Rosjanie będą wyli jak skrzywdzone psy, bo mocarstwowość tak weszła im w dusze, że nie widzą nieracjonalności swoich poczynań.
4. A ta antyrosyjskość? Silniejszy nie musi kopać słabszego, ale może to z lubością robić. Z tym, że nie powinien się wówczas dziwić, że nie budzi zachwytu wśród innych. Ot, i cała tajemnica antyrosyjskości. Kopiąc leżącego nie należy oczekiwać słów zachwytu i poparcia. A jeśli jednak kopiący czuje się rozczarowany, że świat go nie popiera, choć jego samego duma rozpiera, to z samooceną jest coś nie tak.
Pozdrawiam
2. Przejawiana antyrosyjskość dotyczy rządu, bo Rosjanie są zwykle całkiem normalnymi i porządnymi ludźmi. Przynajmniej tak długo, dopóki Ojczyzna sobie o nich nie przypomni i nie zażąda zabrania głosu i działania. Tymczasem władza tam od kiedy tylko sięgnąć pamięcią angażuje się w działania mocarstwowe i nie ma żadnego znaczenia, czy mówimy o carskiej Rosji, o ZSRR, czy o Federacji Rosyjskiej. Dziwne, ale prawdziwe jest to, że żadna władza rosyjska nie potrafiła sobie powiedzieć, że czego jak czego, ale ziemi ma po kokardę. Marna to mocarstwowość, jeśli produkt Rosji wynosi 1/16 (6,25%) produktu Unii, a jedyne, co ma się na sprzedaż to ropa, gaz i kałasznikowy. A przecież uzbrojonego osiłka boją się wszyscy, zwłaszcza, jeśli ma kłopoty z myśleniem.
3. Rosja będzie mieć w niedługiej przyszłości wielki kłopot ze światem islamskim, a w nieco bardziej odległej przyszłości – z Chinami. Każdy z tych kłopotów wystarczy, żeby wstrząsnąć istnieniem państwa, a Kreml robi właśnie wszystko, żeby podkopać swoją jedyną drogę ratunku – stowarzyszenie z USA i UE, aby stworzyć wspólną strefę półkuli północnej. Mnie jest to dość obojętne, że Syberia będzie docelowo chińska, ale Rosjanie będą wyli jak skrzywdzone psy, bo mocarstwowość tak weszła im w dusze, że nie widzą nieracjonalności swoich poczynań.
4. A ta antyrosyjskość? Silniejszy nie musi kopać słabszego, ale może to z lubością robić. Z tym, że nie powinien się wówczas dziwić, że nie budzi zachwytu wśród innych. Ot, i cała tajemnica antyrosyjskości. Kopiąc leżącego nie należy oczekiwać słów zachwytu i poparcia. A jeśli jednak kopiący czuje się rozczarowany, że świat go nie popiera, choć jego samego duma rozpiera, to z samooceną jest coś nie tak.
Pozdrawiam
Ykpon
Re: W imię CZEGO antyrosyjskość
Rosję trzeba przyjąć do wiadomości JAKA JEST. Ona nie jest taka,
jakiej życzyłby sobie Putin lub Obama, lub Kaczyński Jarosław z Macierewiczem Antonim.
Jest to ociężały kolos, szarpany problemami i sprzecznościami wewnętrznymi.
Każde gwałtowne przełożenie zwrotnic - to dla Rosji katastrofa.
Rosja nie ma przyjaciół - ma potężny obszar i potężne bogactwa.
Jeśli pozwoli się osaczyć i oskubać, zostanie wyskubana do cna,
a jej obywatele zstąpią do piekieł, głębszych niż za Jelcyna.
Polska w awangardzie rusofobii... Wstyd mi za głupców.
Mądrzejsza Europa będzie miała zyski ze współpracy, my - honor idioty.
jakiej życzyłby sobie Putin lub Obama, lub Kaczyński Jarosław z Macierewiczem Antonim.
Jest to ociężały kolos, szarpany problemami i sprzecznościami wewnętrznymi.
Każde gwałtowne przełożenie zwrotnic - to dla Rosji katastrofa.
Rosja nie ma przyjaciół - ma potężny obszar i potężne bogactwa.
Jeśli pozwoli się osaczyć i oskubać, zostanie wyskubana do cna,
a jej obywatele zstąpią do piekieł, głębszych niż za Jelcyna.
Polska w awangardzie rusofobii... Wstyd mi za głupców.
Mądrzejsza Europa będzie miała zyski ze współpracy, my - honor idioty.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 2 guests