Page 1 of 1

Kto ma pożytek ze smoka?

Posted: Mon Jun 11, 2012 11:58 am
by Ykpon
Już tylko dla spokoju sumienia (żeby nikt mi później nie zarzucał, że coś przeczuwałem, a z nikim się nie podzieliłem) zapytam jeszcze raz, czując, że to wołanie na puszczy:

KTO PRZY ZDROWYCH ZMYSŁACH KARMI SMOKA? SMOKA, KTÓRY GO W KOŃCU POŻRE?

To już chyba ostatni czas, by zastanowić się nad takimi sprawami:

- Dlaczego kapitaliści przenieśli tak znaczącą część produkcji (wraz z nowoczesnymi technologiami) na Daleki Wschód, chociaż, przypuszczalnie, oznacza to upadek przemysłu w Europie w ciągu kilku dziesięcioleci?
- Dlaczego rządy europejskie oraz władze Unii Europejskiej wciąż popierają taką działalność?
- Dlaczego nasz rząd zaprasza kapitał z Dalekiego Wschodu, chociaż jego przybycie może oznaczać obniżenie zarobków zwykłych Polaków?
- Czy jest już za późno, żeby obronić gospodarkę europejską przed azjatyckim smokiem?
- Co (jeżeli w ogóle) można wciąż jeszcze zrobić, żeby ratować przyszłość naszych dzieci i wnuków?

Re: Kto ma pożytek ze smoka?

Posted: Fri Jun 15, 2012 7:23 am
by Fordor
Są informacje na ten temat w necie:
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/ ... awlak.html
Została utworzona również specjalna strona:
http://www.gochina.gov.pl/

Jest takie powiedzenie - Wyrwał się, jak Filip z konopi, myślę, że pasuje do w sam raz do naszego kraju.

Re: Kto ma pożytek ze smoka?

Posted: Mon Jun 18, 2012 7:51 am
by jan
//- Co (jeżeli w ogóle) można wciąż jeszcze zrobić, żeby ratować przyszłość naszych dzieci i wnuków?//

Uczyć ich chińskiego!

Uczyć ich jak żyć, jak pracować i kooperować wydajnie, a nie dla (nobitującego chochoły) dyplomu.

Re: Kto ma pożytek ze smoka?

Posted: Thu Jun 21, 2012 10:29 am
by Ykpon
Cóż... może nie ma wyjścia z tym chińskim. Tyle tylko, że wpisuje się to doskonale w moje ponure wizje. W końcu w Imperium Brytyjskim rasa angielskich panów też ani myślała uczyć się języków tubylczych, bo po co? To przedstawiciele różnych bezsilnych plemion mieli uczyć się angielskiego, żeby zostać dobrymi boyami, wpatrzonymi w swego chlebodawcę jak w tęczę.
Tu sytuacja zdaje się powtarzać - tyle tylko, że teraz może dotyczyć naszych dzieci w roli tych nieszczęsnych boyów.
A obowiązkową naukę chińskiego zapowiadała Szwecja i (ostatnio) Albania. Nie wiem jednak, czy za słowami poszły czyny.
Pozdrawiam