A im jest szkoda lata
Posted: Tue Sep 01, 2009 9:22 pm
A im jest szkoda lata...
W wakacje ruch czytelniczy w Bibliotece Społecznej skurczył się,
wakacje nie nastrajają naukowo.
Wszystkie letnie siły biblioteki - jeden stażysta-politolog i jeden staruch-biblioman
zostały oddane dzieciarni, która nieustannie, za darmo, okupowała komputery.
Przeszła przez Bibliotekę co najmniej setka dzieci, niektóre wielo-, wielokrotnie.
Jak na Bibliotekę przystało obowiązywała cisza, ale nie byliśmy w stanie jej wyegzekwować:
dziecięce regulatory dźwięku kiepsko trzymają siłę głosu.
Klocki również cieszyły się powodzeniem, ale głównie do skrócenia czasu oczekiwania na komputer.
Od dziś pięciu darmowo udostępnianym komputerom daliśmy co najmniej tydzień urlopu,
a świeżo upieczeni licealiści, by ich dosiąść, dostali zadanie:
1. samodzielnie zarejestrować się na forum,
2. w razie potrzeby założyć sobie skrzynkę internetową,
3. przejrzeć solidnie dwa najnowsze egzemplarze jednego z czasopism i coś o nim napisać.
Trzech przyjaciół przeszło drogę przez mękę, by swobodnie pograć.
W czasie wakacji młodsze dzieci też bywały nękane:
by posłuchać idolki lub pograć, przepisywały bajki lub wierszyki
do imiennych plików, przez siebie stworzonych i nazwanych.
Pierwszego przepisywacza trudno było nakłonić do pracy,
potem niehonorem było nie przepisywać przed grą.
Nie przerwaliśmy wtorkowych czytań. Oprócz magistrów Maćka (historyk, były stażysta)
i Michała (aktualny stażysta, politolog) pojawiła się Anioł-Agnieszka, licealistka.
Dziś czytacze (tylko magistrowie, Agnieszka miała ważniejsze sprawy) odnotowali sukces:
Tomek po raz drugi zajął się czymś i po raz pierwszy bawił się z dziećmi!
Jestem pod wrażeniem, jak zespół zajmuje sie dziećmi: anielska cierpliwość, bez grymasu zniecierpliwienia...
Latem otrzymaliśmy ogromną masę książek od ludzi uprzątających mieszkania,
książki "leżące" w naszym profilu i lektury szkolne trafiały na nasze regały i do katalogu,
dublety szły na stoły i regały, skąd ludzie brali co im się zdało do szczęścia niezbędnym.
Staruch-wolontariusz klasyfikował: wystawić lub zostawić, a stażysta wklepywał do katalogu,
opatrywał je pieczęciami, numerami, sygnaturą miejsca - i wstawiał zgodnie.
W ciągu roku egzystencji zarejestrowaliśmy ponad 3.400 książek z darów.
[Zbiór prywatny oddany w społeczne użytkowanie (14.5 tys), jak widać, na razie nadal lekko przeważa.]
Oprócz "czytaczy" włączył się do pomocy w obsłudze dzieci mój ideologiczny przeciwnik,
Stanisław, który pozwala coś przegryźć obsłudze, wynieść i przynieść stoliki.
a w sobotę z mecenasem Januszem wyskoczył samochodem na Sówki po podarowanych nam 600 kryminałów.
(wszystkie na wystawce).
Dość męczące było lato, kurrrcze; ciągle nas, kurrrcze, było za mało.
jan urbanik
W wakacje ruch czytelniczy w Bibliotece Społecznej skurczył się,
wakacje nie nastrajają naukowo.
Wszystkie letnie siły biblioteki - jeden stażysta-politolog i jeden staruch-biblioman
zostały oddane dzieciarni, która nieustannie, za darmo, okupowała komputery.
Przeszła przez Bibliotekę co najmniej setka dzieci, niektóre wielo-, wielokrotnie.
Jak na Bibliotekę przystało obowiązywała cisza, ale nie byliśmy w stanie jej wyegzekwować:
dziecięce regulatory dźwięku kiepsko trzymają siłę głosu.
Klocki również cieszyły się powodzeniem, ale głównie do skrócenia czasu oczekiwania na komputer.
Od dziś pięciu darmowo udostępnianym komputerom daliśmy co najmniej tydzień urlopu,
a świeżo upieczeni licealiści, by ich dosiąść, dostali zadanie:
1. samodzielnie zarejestrować się na forum,
2. w razie potrzeby założyć sobie skrzynkę internetową,
3. przejrzeć solidnie dwa najnowsze egzemplarze jednego z czasopism i coś o nim napisać.
Trzech przyjaciół przeszło drogę przez mękę, by swobodnie pograć.
W czasie wakacji młodsze dzieci też bywały nękane:
by posłuchać idolki lub pograć, przepisywały bajki lub wierszyki
do imiennych plików, przez siebie stworzonych i nazwanych.
Pierwszego przepisywacza trudno było nakłonić do pracy,
potem niehonorem było nie przepisywać przed grą.
Nie przerwaliśmy wtorkowych czytań. Oprócz magistrów Maćka (historyk, były stażysta)
i Michała (aktualny stażysta, politolog) pojawiła się Anioł-Agnieszka, licealistka.
Dziś czytacze (tylko magistrowie, Agnieszka miała ważniejsze sprawy) odnotowali sukces:
Tomek po raz drugi zajął się czymś i po raz pierwszy bawił się z dziećmi!
Jestem pod wrażeniem, jak zespół zajmuje sie dziećmi: anielska cierpliwość, bez grymasu zniecierpliwienia...
Latem otrzymaliśmy ogromną masę książek od ludzi uprzątających mieszkania,
książki "leżące" w naszym profilu i lektury szkolne trafiały na nasze regały i do katalogu,
dublety szły na stoły i regały, skąd ludzie brali co im się zdało do szczęścia niezbędnym.
Staruch-wolontariusz klasyfikował: wystawić lub zostawić, a stażysta wklepywał do katalogu,
opatrywał je pieczęciami, numerami, sygnaturą miejsca - i wstawiał zgodnie.
W ciągu roku egzystencji zarejestrowaliśmy ponad 3.400 książek z darów.
[Zbiór prywatny oddany w społeczne użytkowanie (14.5 tys), jak widać, na razie nadal lekko przeważa.]
Oprócz "czytaczy" włączył się do pomocy w obsłudze dzieci mój ideologiczny przeciwnik,
Stanisław, który pozwala coś przegryźć obsłudze, wynieść i przynieść stoliki.
a w sobotę z mecenasem Januszem wyskoczył samochodem na Sówki po podarowanych nam 600 kryminałów.
(wszystkie na wystawce).
Dość męczące było lato, kurrrcze; ciągle nas, kurrrcze, było za mało.
jan urbanik