Rozumieć muzykę - co to znaczy

Dyskusja - Artnet.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Rozumieć muzykę - co to znaczy

Post by jan » Fri Apr 01, 2011 8:35 pm

Jestem po koncercie, którzy wzbudził zachwyt publiczności.
Większość z obecnych wiedziała na kogo idzie - Paweł Zagańczyk,
lider Zagan Acoustika ( http://www.acoustic.zagan.pl/ )
Pan Paweł nie tylko grał, mówił też, kiedy został o to poproszony, o utworach, kompozytorach, instrumentach...
Mówił o renesansie akordeonu, który mojemu pokoleniu kojarzył się z orkiestrą podwórkową,
a teraz pełną parą szaleje na salach koncertowych.
Mówił też o koncercie akordeonowym, na które hurmem przyszła dojrzała publika,
ale, stwierdził pan Paweł, nie rozumiała tej nowej muzyki i wiele osób opuściło salę.

Moja kultura muzyczna jest na poziomie średniej krajowej, czyli dość blisko zera,
Lubię muzykę, tzw. poważną też, niektóre utwory lubię, innych nie lubię dziś, "polubiam" jutro, ale muzyki NIE ROZUMIEM i nie mogę zrozumieć CO ZNACZY ROZUMIEĆ MUZYKĘ.

Cieszę się nią nie rozumiejąc jej, tak jak cieszę się kwiatem nie rozumiejąc kwiatu, obrazem nie rozumiejąc obrazu... jak zakochiwałem się w Xównie czy Ykównie nie rozumiejąc dlaczego.

Kto mi opowie CO ZNACZY ROZUMIEĆ MUZYKĘ?
Kto mi powie, czy kiedy się naprężę, wytężę i zrozumiem muzykę, czy wtedy da mi ona więcej szczęścia niż teraz, w stanie muzycznej dzikości.

Tymi pytaniami kończę dzień dzisiejszy na tym forum, na laptopku dogrywa się trzecia płytka z zapisem panapawłowego koncertu.

Jutro pewnie znajdę trochę czasu na zamieszczenie paru zdjęć z koncertów i wernisażu wystawy pani Dominiki Kuczkowskiej.
Gdyby Monika Szczukiewicz, która tak ładnie mówiła o Dominiczce i jej obrazkach na wernisażu, była dobra nasza kolega, to by streściła przynajmniej swoje przemówienie tu, na forum. Ale czy ona dobra kolega jest - nie wiem.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

redmysza
Forumowicz
Posts: 5
Joined: Wed Apr 14, 2010 9:54 am

Post by redmysza » Sat Apr 02, 2011 7:02 am

Bardzo żałuję, że nie udało mi się wczoraj być na koncercie. Tak jakoś wyszło :-(
Może chociaż Mazurowa dotarła?

A jeśli chodzi o Twoje pytanie.
Ja nie jestem specjalistką, ani wybitną znawczynią muzyki, ale tak sobie myślę, że na muzyce nie trzeba się znać, trzeba ją po prostu CZUĆ!!!
Muzyki, podobnie jak poezji czy malarstwa nie da się rozpatrywać rozumem, to czyni się sercem i duszą.
Tak właśnie myślę, nie upieram się, że w pełni słusznie :-)
pozdrawiam
Ewa Czerwińska :-)
ewa

jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Post by jan » Sat Apr 02, 2011 5:36 pm

To mnie, barbarzyńcę, z lekka podtrzymałaś na duchu.

Mazurki nie było. We środę (chyba) wpadła, porwała książkę Koperskiego
i zanurzyła się pewnie w lekturę. Książka świetna, pewnie nie nastawiła budzika...

Wczoraj była spora publika. Zagana znają i lubią.
Wczorajszy czas po koncercie był też atrakcją.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Agata Sadowska
Forumowicz
Posts: 60
Joined: Sat Mar 28, 2009 12:22 pm

Post by Agata Sadowska » Sat Apr 02, 2011 8:57 pm

Rozumieć, rozumieją - muzycy i muzykolodzy. Dla jednych to dar, który przejkazują innym w formie może niezrozuiałej, ale na tyle nośnej by się chociaż spodobać. A dla innych? Kilka miesięcy temu byłam w kinie na filmie "Pianomania", który sprawił, że przestałam tęsknić do zrozumienia muzyki, bo... bez tego piętna wolę ją odczuwać. Rzecz była formy dokumentalnej, dotyczyła pracy stroiciela fortepianu, który przygotowywał instrumenty przed nagraniem płytowym. Do dziś mam w uszach jego słowa, które były odpowiedzią na pytanie: czy słucha muzyki poza pracą. Okazuje się, że nie, bo wówczas słyszy każde niedociągnięcie, niedopracowanie, złą jakość dźwięku i nie chodzi tu o utwory zagrane słabo; Bohater dokumentu po prostu strojąc kilkanaście godzin fortepian, dostosywując każdy dźwięk do wymogu ze strony pianisty, słyszy to czego my "maluczcy" na szczęście nie.
Pamiętam też relacje radiowe z ostatniego Konkursu Chopinowskiego. Wieczorami w Programie II Polskiego Radia wypowiadali się dziennikarze i specjaliści na temat zagranych danego dnia utworów. Gdybym miała ich wiedzę chyba przestałabym słuchać muzyki, bo nawet najlepsze wedłg nich wykonania zawsze zawierały jakieś "ale". A mi się podobało wszystko ;-)

Mi muzyka towarzyszy całymi dniami - jeśli to oczywiście możliwe i prawdopodobnie nigdy nie stwierdzę, że ją rozumiem - wolę ją odczuwać. A najbardziej o niej śnić. Od czasu do czasu śnię o muzyce, która osiąga apogeum mych muzycznych potrzeb. Niedawno odkryłam płytę bandeonisty Dinio Saluzziego pt. "Encuentro", która bliska jest mego ideału - polecam ją wszystkim serdecznie. Film równiez :-)

Koncert pana Pawła był faktycznie niesamowity, żałuję, że nie nabyłam płyty, myślałam, że nie mam przy sobie pieniędzy, omyłkę zauważyłam dopiero w domu :-(
PS Tym, którzy mają niedosyt wspominanego podczas koncertu Piazzolli, polecam pory roku na orkiestrę w wykonaniu Gidona Kremera i orkiestry Kremerata Baltica pt: Eight seasons (na które składają się pory roku Vivaldiego i Piazzolli wlaśnie).
Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer?
Ja! Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput!

Fordor

Post by Fordor » Mon Apr 04, 2011 8:20 pm

Koncert zakończył się rozmową, podczas której pan Paweł powiedział m.in., że właściwie w muzyce stworzono już wszystko, w związku z tym można byłoby ograniczać się do odtwarzania, a nie tworzenia nowych utworów :). Ale... na szczęście artysta tak nie robi. Życie potrzebuje odczytywania na nowo, a można to robić różnymi metodami, muzyce przypada w tej mierze niezwykła rola.
W książce "Zrozumieć muzykę" Marii Przychodzińskiej-Kaciczak jest fragment omawiający wagę spuścizny: "Tradycja podsuwa rzeczywistość tego, co trwa. Wydaje się jakby dobrem rodzinnym, dziedzictwem, które się otrzymuje pod warunkiem, że się je uczyni owocującym, zanim się je przekaże potomstwu". Dobrem uniwersalnym w kulturze jest to, co osiągnąwszy szczyty myśli i wrażliwości, zagłębiwszy się w wartość ludzkiego życia trwa i wciąż - niezależnie od czasu i kraju - jest dla ludzi ważne i potrzebne".
I tak trzymać!

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest