W począku lat siedemdziesiątych, los chciał, miałem dość bliski kontakt
z profesorem Janem Tuczyńskim, indologiem, polonistą, znawcą Schopenhauera,
Kasprowicza, Przybyszewskiego, Słowackiego, gawędziarzem, prelegentem i recytatorem doskonałym.
Był starszy ode mnie o około 25 lat, pamiętał międzywojnie i wojnę.
Zapisał się do Partii, by ją rozkładać od wewnątrz.
Poznano się na nim, wylano go na "zbity pysk", miał o to pretensję do swego sekretarza,
podobno przyzwoitego człowieka.
Ja - robotnik, absolwent zawodówki, dziecko wojny wstąpiłem do partii, by ją naprawiać od środka.
Też wyrzucono mnie na zbity pysk. Do "moich" sekretarzy nie miałem pretensji, byli głupcami.
Powojowałem nieco, krakowska Komisja Kontroli Partyjnej przywróciła mi członkostwo.
Zapłaciłem 360 zł zaległych składek członkowskich, odzyskałem czerwoną książeczkę
i w dniu jej odzyskania, z wolnej i nieprzymuszonej woli, oddałem ją sekretarstwu
(360 zł to wówczas równowartość sześciu książek z serii ceramowskiej).
Dano nam jedno życie w konkretnym kontekście.
Jesteśmy niewolnikami własnych biografii - do około dwudziestego piątego roku życia (plus-minus pięć lat).
Potem stajemy się współtwórcami własnej biografii.
Działać MUSIMY w kontekście, na który mamy ograniczony wpływ.
Możemy działać zgodnie z najlepszą swoją wolą i wiedzą w ciasnym interesie własnym,
możemy się starać modyfikować kontekst w społecznym interesie.
Tych co mają wolę i odwagę naprawiać i upiększać świat cenię bardziej
niż tych, co to poza własnymi lalkami i szmatkami świata nie widzą.
jan urbanik
PZPR-owskie epizody PRLczyków
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 8 guests