wołanie o kilkoro krzywych

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

wołanie o kilkoro krzywych

Post by jan » Wed Apr 07, 2010 6:06 am

Wołanie kilkoro krzywych

- Pan jest zbyt prosty, by zainteresować dzieci! – usłyszałem wczoraj na odchodnym,
gdy odprawiłem na zieleniejącą trawkę kilkoro dzieci, których nie potrafiłem poskromić.

Wczoraj, w ostatni dzień ferii wielkanocnych, Biblioteka Społeczna gościła ich około czterdziestki,
w okolicy godziny 11:00 przyszła fala uderzeniowa – około dwudziestki równocześnie.

Piątkę mogą zająć komputery, dwójkę i kilku kibiców szachy lub warcaby,
dwie dwójki lub trójki – klocki.

Każde dziecko ma do personelu sprawę lub kilka spraw nie cierpiących zwłoki,
rodzą się problemy i konflikty, które trzeba rozwiązywać... - a ja byłem sam.

Bibliotekę trzeba posprzątać, dać daninę św. Biurokracemu, czyli załatwić sprawy organizacyjne,
przyjąć z należnym uszanowaniem klientów czy gości...

By zwiększyć szansę przetrwania, postaraliśmy się o formalny status organizacji pożytku publicznego,
co pozwala nam otrzymywać odpisy podatkowe, ale akcja promocyjna wymaga dużego zaangażowania –
czasu, bo środków nie mamy - w produkcję i kolportaż ulotek, umizgi, informowanie...
Skutki akcji poznamy w II półroczu, ale w cuda nie wierzymy: piskamy bardzo cicho.

Społeczna aktywność w naszej okolicy ma charakter konsumencki –
już bycie w Bibliotece jest traktowane jako zaangażowanie,
wyrażone chęci współpracy czy doraźna, jednorazowa pomoc - to najwyższy etap społecznego zaangażowania.

Nie potrafiliśmy wykrzesać społecznego ognia.

- Pan jest zbyt prosty, pan nie potrafi zainteresować dzieci!

Kilkoro „krzywych” potrzebnych na gwałt!

Są tacy w narodzie?


”Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.”

”Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”... – ścielimy:
wytrwale pracujemy na nędzne zasiłki dla bezrobotnych,
wytrwale pracujemy na leczenie oszczędnymi procedurami,
wytrwale pracujemy na umieranie w nędznych hospicjach.

Obfotografowując świątecznowielkanocną Stolicę
wdałem się w rozmowę z warszawianinem.
Parafrazując nie wiem kogo, powiedział on:
Nie ma szczęścia w sercach bo nie ma go w kraju.

Na kogo możemy liczyć? Na Najświętszą Panienkę czy krasnoludki?

Na siebie nam się liczyć nie chce - to zbyt uciążliwe.

Sami nie chcemy, Matka Boska się nie kwapi, w krasnoludki nie wierzę.
Kto widzi rozwiązanie?
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest