"Myślę, że fejsbuk jest kolejnym złodziejem czasu, który odrywa od realnego życia, realnych problemów.
Trzeba, myślę, budować TRWAŁE instytucje lokalne, opierające się na kontaktach bezpośrednich. Inaczej zwirtualniejemy." -
napisałem dziś w fejsbuku,
po tym, jak wszedłem po raz pierwszy na stronę główną.
wszedłem do fejsbuka
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
wszedłem do fejsbuka
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
// A moze potrzebne jest i jedno i drugie - obie formy komunikacji i wspoistnienia przynosza korzysci; zgadzam sie, ze ucieczka w wirtualnosc niesie pewne niebezpieczenstwa. Ale jest to dobre medium do utrzymywania kontaktu z oddalonymi geograficznie bliskimi.
Hm... TRWALE nie zawsze oznacza WARTOSCIOWE i to co ulotne czesto jest i wazne i piekne//
Powyższe z fejsbuka.
Teraz moje:
Hmm...
Nie wyrażę sprzeciwu wobec niczego, co napisano wyżej.
Postaram się za to filozofnąć sobie z lekka i rozdzielić płaszczyzny.
Kontakty trwałe, to te na które jesteśmy skazani przez los: rodzina, sąsiad, panienka na poczcie.
One SĄ - trzeba je przyjąć do wiadomości i żyć, stosując zasady higieny psychicznej. Mądrość i wrażliwość nasza tu sterem, żeglarzem, okrętem.
Kontakty ulotne bywają zapładniające, ważne i piękne.
Jest tak dlatego, że przelotność i ulotność nie daje czasu na ujawnienie się naszych egoizmów,
a marzenia i domniemania są wspaniałą przyprawą do prozy życia.
Co do płaszczyzn...
nie idzie mi nie o trwałość bezpośrednich lokalnych więzi (kuma A z kumą B), a o trwały ośrodek (trwałe ośrodki) skupienia: straż pożarna, koło gospodyń wiejskich i miejskich, świetlica.
Może być kościół, ale kościół w Polsce dzieli, ze względu na przekonanie funkcjonariuszy Kościoła, że są jedynymi depozytariuszami (posiadaczami) Prawdy.
Hm... TRWALE nie zawsze oznacza WARTOSCIOWE i to co ulotne czesto jest i wazne i piekne//
Powyższe z fejsbuka.
Teraz moje:
Hmm...
Nie wyrażę sprzeciwu wobec niczego, co napisano wyżej.
Postaram się za to filozofnąć sobie z lekka i rozdzielić płaszczyzny.
Kontakty trwałe, to te na które jesteśmy skazani przez los: rodzina, sąsiad, panienka na poczcie.
One SĄ - trzeba je przyjąć do wiadomości i żyć, stosując zasady higieny psychicznej. Mądrość i wrażliwość nasza tu sterem, żeglarzem, okrętem.
Kontakty ulotne bywają zapładniające, ważne i piękne.
Jest tak dlatego, że przelotność i ulotność nie daje czasu na ujawnienie się naszych egoizmów,
a marzenia i domniemania są wspaniałą przyprawą do prozy życia.
Co do płaszczyzn...
nie idzie mi nie o trwałość bezpośrednich lokalnych więzi (kuma A z kumą B), a o trwały ośrodek (trwałe ośrodki) skupienia: straż pożarna, koło gospodyń wiejskich i miejskich, świetlica.
Może być kościół, ale kościół w Polsce dzieli, ze względu na przekonanie funkcjonariuszy Kościoła, że są jedynymi depozytariuszami (posiadaczami) Prawdy.
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 6 guests