Biblioteczne nocki z godzinką, dwoma przespanymi pokotem na panaprezydentowym dywanie lub fotelach,
reszta czasu przebawiona, przetańczona, prześpiewana, przehandryczona, przejedzona, przeopowiadana, przestraszona...
Bezpiecznie, swobodnie, bardzo ograniczone wściubianie nosa przez dorosłych.
Reguły postępowania w postaci przykazań, wypracowane wspólnie jeszcze w roku ubiegłym.
Pęd dzieci i podrostków do bycia z sobą, we własnym świecie, wzajemne fascynacje,
obwąchiwanie się płci - odwieczny proces dorastania, wrastania w grupę, w społeczność...
Można, stosunkowo małym wysiłkiem, DAĆ dzieciom gotowe biblioteczne nocki i bardziej lub mniej dyskretnie czuwać,
by sobie nie zrobiły krzywdy, by nie zdemolowały biblioteki i jakoś tam posprzątały po sobie...
Można też, przy większym nieco wysiłku, przydać nockom nieco więcej społecznego sensu:
dać dzieciom szansę samoorganizacji, samorealizacji, wykazania się talentami, których same w sobie nawet nie podejrzewają.
Niestety, nie podoła temu Magda Wiszniewska, bóg i car naszych nocek, która ma swoją pracę i inne obowiązki.
Ostatnio pojawiła się Basia, biolog, mama i studentka pedagogiki...
Może Magda skaperuje kogoś jeszcze, by przydać tym nockom tyle sensów ile się zmieści - i ani jednego za dużo.
To ma być zabawa i przyjemność.
Przyjemna zabawa w obowiązek i odpowiedzialność.
Biblioteczne nocki
Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy
Biblioteczne nocki
jan urbanik
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 9 guests