Rewolucja i mądry gość z Sarzyny

Główny temat.

Moderators: Anonymous, jan, Moderatorzy

Post Reply
jan
Administrator
Posts: 5500
Joined: Wed Feb 07, 2007 10:05 pm

Rewolucja i mądry gość z Sarzyny

Post by jan » Sun Jan 15, 2012 7:35 pm

Rewolucja i mądry gość z Sarzyny

Miałem wczesne lata dwudzieste, w kalendarzu były wczesne sześćdziesiąte,
byłem wtedy mieszkańcem hotelu robotniczego w Oświęcimiu przy Wyspiańskiego 10.
Był to dobry hotel, z dwuosobowymi pokojami, były też pojedynki.
Mieszkańcami tego hotelu była zbieranina z całej Polski, przeważnie z wsi, przeważnie ludzie uczący się...

Jeden z moich kolegów, który do Oświęcimia trafił z Sarzyny, zaproponowała mi spotkanie
z ciekawym i mądrym człowiekiem z tamtej fabryki, podobno (ż)Żydem. Człowiek był dwa razy starszy ode mnie,
oczytany, myślący. Od niego po raz pierwszy usłyszałem o szkodliwości wszelkiej rewolucji.

Jak to? A carat, katorgi, zsyłki, feudalizm i samodzierżawie... jak długo by to miało trwać,kiedy by się to miało skończyć?
Stanęło na tym, że zaakceptowaliśmy rewolucję rosyjską. Sądzę, że mój gość zaakceptował ją dla świętego spokoju i z ostrożności.
Rosłem w przekonaniu, że stary świat ucisku, poniżenia i krzywdy należało powalić.

Teraz wierzę, że sens zbawienny miewają rewolucje przegrane, kiedy warstwy rządzące rezygnują z cząstki przywilejów
by móc cieszyć się życiem i pozycją którą dało im się utrzymać.

Temat wrócił, bo kończę powoli lekturę powieści biograficznej Stanisława Strumph Wojtkiewicza, "Traugutt"
Z tego klimatu powstańczo-rewolucyjnego brała się moja ówczesna postawa.
...
I jeszcze Kościół... Kościół był przeciwny komunie, listy pasterskie miały charakter wobec PRL-u i rewolucji opozycyjny,
moja wieś słuchała księdza, słuchała listów pasterskich, ale gdzieś tam, w głębi duszy, wiedziała swoje:
księża przeważnie zawsze trzymali sztamę z panami, na których pogardzana przez panów wieś musiała pracować.
Panowie balowali, księża chodzili do dworu grać w karty, a chłop w nędzy, głodzie i brudzie pracował, pracował...
Tak było w Galicji nad górnym Wisłokiem, skąd społeczny awans wrzucił mnie do hotelu robotniczego.
Awans - słowo jest użyte jak najbardziej serio, bez cudzysłowu.

Kiedy byłem dwa razy starszy od siebie na początku lat sześćdziesiątych, miałem już dzisiejszy stosunek do rewolucji,
taki sam do rosyjskiej jak i solidarnościowej. Już nie wierzyłem w cuda, stałem się odporny na zbiorowy amok.
jan urbanik

Moje poglądy nie są jedynie słuszne, są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej świadomości.
Nie piszę wszystkiego, co wiem - piszę to, co uznaję za stosowne.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 4 guests