Page 1 of 2
intymności i INTERES
Posted: Tue Apr 20, 2010 6:21 am
by jan
Co jest najlepiej zorganizowaną, najbogatszą, mającą największy wpływ w Polsce organizacją?
Hipoteza:
Wielofrakcyjny polski Kościół katolicki,
część międzynarodówki, która w Polsce ma olbrzymie majątki, olbrzymią armię funkcjonariuszy,
ma swe macki w każdej państwowej instytucji (stąd olbrzymie wpływy)
- i centralę w Watykanie.
Kto sterował "spontanicznymi" reakcjami Polaków i prawie kanonizował prezydenta Kaczyńskiego.
W czyim interesie się to działo. Kto miał w tym największy interes?
Stała się katastrofa, nie znamy do tej pory prawdziwych jej przyczyn.
I przyczyn bezpośrednich przyczyn.
Katastrofa zabrała POLSCE dwa tygodnie życia publicznego i rozwiązywania problemów:
służby zdrowia, oświaty, nauki, budowy dróg i autostrad...
Powinniśmy poznać wszystko, co jest wiadome z czarnych skrzynek:
to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności:
to jest kuchnia funkcjonowania państwa polskiego, jego najwyższych władz,
przez nas wybranych.
powtarzam:
Posted: Mon May 31, 2010 5:00 am
by jan
"Powinniśmy poznać wszystko, co jest wiadome z czarnych skrzynek:
to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności:
to jest kuchnia funkcjonowania państwa polskiego, jego najwyższych władz,
przez nas wybranych."
Winni katastrofy, z Prezydentem na czele, - w większości - zginęli w katastrofie.
Zawartość czarnych skrzynek otwieranych polsko-ruskimi siłami nie została skopiowana dla polskich ekspertów.
W półtora miesiąca po katastrofie poleciał po nią minister Miller.
To nie mieści się w pale!
Polska - ogród nie ogrodzony, ogród nieplewiony - otwarte spiżarnie i sypialnie w DOMU POLAKÓW.
Jak w XVIII wieku - POLSKA NIE-RZĄDEM STOI, stoi siłą bezwładności NIERUCHOMOŚCI z leniwą, rozwydrzoną służbą.
Posted: Mon May 31, 2010 8:39 am
by Mandi
Podczas lotu piloci rozmawiali o prywatnych sprawach, żonach, dzieciach - mieli gdzieś wyjechać. Te sprawy nie miały nic wspólnego z katastrofą i nie ma potrzeby ich ujawniać, bo mogłyby naruszyć dobra osobiste rodzin, które żyją z dala od polityki.
Piloci byli W PRACY
Posted: Mon May 31, 2010 8:53 am
by jan
Piloci byli W PRACY, a nie na rodzinnym pikniku
lub towarzyskim spotkaniu.
Posted: Mon May 31, 2010 7:20 pm
by Mandi
jan wrote:to nie są intymności z małżeńskiej alkowy, to w ogóle nie są intymności:
W tym sęk, iż to mogą być tajemnice alkowy np. zdrada partnera bądź też dyskutowanie o "łóżkowych problemach". Słuchanie takich rzeczy nie jest przyjemne dla żadnej ze stron. Tylko tzw. dewianci lubują się w takich rzeczach.
Posted: Tue Jun 01, 2010 5:32 am
by jan
Załodze samolotu powierzono los około setki ludzi.
Jeśli, zamiast troszczyć się o pasażerów i samolot,
zajmowali się "intymnościami"... stało się, co się stać musiało.
Tak - "intymności" sprawią komuś przykrość,
a śmierć setki ludzi to fraszka-igraszka...
Z jednej strony"intymności", z drugiej próba dogodzenia dostojnikom -
efekt - lądowanie samolotu grzbietem na podsmoleńskim śmietnisku.
Ta prawda, cała prawda o katastrofie,
daje szanse wyzwolenia przynajmniej kilku decydenckich rozumów.
Posted: Tue Jun 01, 2010 9:24 pm
by Observer
jan wrote:Załodze samolotu powierzono los około setki ludzi.
No i prawda w końcu została upubliczniona (to znaczy to co z niej udało się odczytać bo ... czarne skrytki rosyjskiego TU (a raczej mikrofony lub ich lokalizacja ciekawie jak jest z innymi?) NIE działają wystarczająco dobrze PRZY NON STOP OTWARTYCH drzwiach i przy gadaniu z tylu kabiny... Nie mieli może jeszcze nigdy takiej sytuacji (nie wydążył się jeszcze żaden wypadek lotniczy przy otwartych drzwiach?).
Nie jestem specjalistą od latania wiec analizę fachową pozostawiam im (choć już pewne komentarze są), ale co się rzuca w oczy... to ze niezidentyfikowane osoby gadali WIĘCEJ (a w czasie lądowania zwłaszcza) niż prawie cala załoga i w ten sposób raczej przeszkadzały, a może nawet i wywierały presje... General, jak mi się wydaje, jednak musi podzielić niechlubna odpowiedzialność z pilotami... Jakby piloci zamknęli drzwi i nie wpuszczali nikogo to może szczęśliwie nawet wylądowaliby (choć samo lądowanie w tych warunkach było przestępstwem w sensie ryzyka dla wszystkich pasażerów, a nie był to przecież zwykły lot...
Posted: Thu Jun 03, 2010 6:03 pm
by Mandi
Te stenogramy to jedynie pierwsza wersja. Podobno część z tych "nierozszyfrowanych" odczytali, ale na razie nie chcą mówić "dla dobra śledztwa". Prawda zawsze leży pośrodku i rosyjscy kontrolerzy też się nie spisali.
Posted: Thu Jun 03, 2010 8:48 pm
by Observer
Mandi wrote:Te stenogramy to jedynie pierwsza wersja. Podobno część z tych "nierozszyfrowanych" odczytali, ale na razie nie chcą mówić "dla dobra śledztwa". Prawda zawsze leży pośrodku i rosyjscy kontrolerzy też się nie spisali.
Jasne ze się nie spisali. Bo kto mógł się spodziewać ze chłopcy zechcą się zabić. Wiec powiedział "horyzont" i to kilka razy i nawet jak późno to (jakby posłuchali) toby teraz byli żywi... (No nawet nie kontrolerzy by posłuchali a rozsądku...). Kontroler mógł wcale NIC nie mówić zgodnie z przepisami. Wiec prawda jest ze powiedział "horyzont" później niż na granicy 100 metrów (kiedy obiecano zaprzestać lądowania jak nic nie widać) ale również prawda jest ze to "spóźnienie" nie to było przyczyna katastrofy jak sama pani dobrze wie...
Wiec winy nie ponosi, ale się nie spisał :( i jak opowiadał Edmund Klich co go przesłuchiwał, go: chłop (co miał już być na emeryturze i się zgodził pomoc w przyjęciu Wysokiego Gościa) miał taki zal i ból w oczach ze nie wiem jak z tym się upora.
Posted: Mon Jun 07, 2010 7:22 pm
by Mandi
Observer wrote:Jasne ze się nie spisali. Bo kto mógł się spodziewać ze chłopcy zechcą się zabić. Wiec powiedział "horyzont" i to kilka razy i nawet jak późno to (jakby posłuchali) toby teraz byli żywi... (No nawet nie kontrolerzy by posłuchali a rozsądku...). Kontroler mógł wcale NIC nie mówić zgodnie z przepisami. Wiec prawda jest ze powiedział "horyzont" później niż na granicy 100 metrów (kiedy obiecano zaprzestać lądowania jak nic nie widać) ale również prawda jest ze to "spóźnienie" nie to było przyczyna katastrofy jak sama pani dobrze wie...
To był ich psi i zakichany obowiązek,a by poinformować załogę ODPOWIEDNIO WCZEŚNIEJ o zbliżaniu się do ziemi. A to, co niektóre "służby" wyprawiały po katastrofie to skandal i ciężki grzech!