Jan Szczepański - Dzienniki
Posted: Tue Jun 22, 2010 8:57 pm
Jan Szczepański - Dzienniki
fragmencik
" Pakt nieagresji z Hitlerem był narzuceniem pętli na kark Polski,
a udział w rozbiorze Czechosłowacji był jej zaciśnięciem i pozbawieniem Polski oddechu.
Polska straciła możność życia w jesieni 1938 r. Polska przygotowywała się do swej klęski od r. 1926, od zdławienia demokracji.
... zarodki klęski tkwiły w samym społeczeństwie państwowym. (...)
Polska oparta była na warstwie "inteligencji", nienormalnego tworu, który powstał z resztek szlachetczyzny,
przejąwszy jej głupotę i tradycje oraz przerostów (myślę, że powinno być: niedorozwój -j.u) mieszczaństwa, chłopów i robotników.
Widok tej "inteligencji" podczas wojny wywoływał rzyganie zawsze i wszędzie.
Byli to ludzie bez odwagi i woli, bez zdolności jakiegokolwiek samodzielnego działania,
a przecież to z nich rekrutowali się nasi oficerowie,
których w wojskowych szkołach wychowywano na hochsztaplerów i zarozumiałych tępaków.
(...)
Kradzieże kas pułkowych przez oficerów, obrabowywanie urzędów pocztowych, kas, banków przez urzędników,
paniczna ucieczka z posterunków władz wszelkiego rodzaju - to nic innego, jak społeczna konsekwencja wzorów zachowania się naszej inteligencji.
Bo przecież inteligent nasz był człowiekiem ubogim, a społecznie posiadał tradycje "pańskie",
musiał być panem.
Rzecz jasna, że stąd nie mógł powstać rzetelny stosunek do swojej pracy czy państwa.
Pracę uważał za zło konieczne, a do państwa miał wieczny żal.Pańśtwo było przyczyną jego biedy ekonomiczneji jego upośledzenia (w jego przekonaniu).
(...)
Korpus oficerski był wykwitem inteligencji. Był tworem zdegenerowanym zupełnie.
Trzaskanie obcasami, wzajemne uwodzenie żon, zupełny brak zainteresowań intelektualnych,
ograniczenie rozrywek do kawiarni, wódki i kurwy. Oficerowie polscy zupełnie nie potrafili nic zorganizować.
Każde ćwiczenia, każde manewry, każdy poligon to był bałagan i burdel niesłychany. (...)
Oficerowie w swej masie nie chcieli się bić, tak jak inteligencja w swej masie pragnęła tylko ratować swe futra i pościel.
(...)
Przygotowując walizy do ucieczki, wyciśnięto ze społeczeństwa pożyczkę przeciwlotniczą
(sprzedając jednocześnie działa przeciwlotnicze do Anglii, zbierano złoto, by z nim uciec za granicę."
Jan Szczepański 14 października 39 roku wrócił z wojny,
pisał powyższe gorzkie slowa w dniu 17 października 1939.
Pamiętnik późniejszego profesora przeczytałem jednym tchem.
Jest do przejrzenia w Bibliotece Społecznej.
Przy okazji zacytuję jeszcze parę fragmencików.
Nabyłem biografię Giedroycia Magdaleny Grochowskiej, wspaniała rzecz, też warta wielu cytowań.
Poświęciłem jej kawał soboty i niedzieli.
Na kilka(naście) ważnych książek mnie nie stać.
Gdyby nas było kilkanaścioro, świat mógłby być o wiele piękniejszy.
fragmencik
" Pakt nieagresji z Hitlerem był narzuceniem pętli na kark Polski,
a udział w rozbiorze Czechosłowacji był jej zaciśnięciem i pozbawieniem Polski oddechu.
Polska straciła możność życia w jesieni 1938 r. Polska przygotowywała się do swej klęski od r. 1926, od zdławienia demokracji.
... zarodki klęski tkwiły w samym społeczeństwie państwowym. (...)
Polska oparta była na warstwie "inteligencji", nienormalnego tworu, który powstał z resztek szlachetczyzny,
przejąwszy jej głupotę i tradycje oraz przerostów (myślę, że powinno być: niedorozwój -j.u) mieszczaństwa, chłopów i robotników.
Widok tej "inteligencji" podczas wojny wywoływał rzyganie zawsze i wszędzie.
Byli to ludzie bez odwagi i woli, bez zdolności jakiegokolwiek samodzielnego działania,
a przecież to z nich rekrutowali się nasi oficerowie,
których w wojskowych szkołach wychowywano na hochsztaplerów i zarozumiałych tępaków.
(...)
Kradzieże kas pułkowych przez oficerów, obrabowywanie urzędów pocztowych, kas, banków przez urzędników,
paniczna ucieczka z posterunków władz wszelkiego rodzaju - to nic innego, jak społeczna konsekwencja wzorów zachowania się naszej inteligencji.
Bo przecież inteligent nasz był człowiekiem ubogim, a społecznie posiadał tradycje "pańskie",
musiał być panem.
Rzecz jasna, że stąd nie mógł powstać rzetelny stosunek do swojej pracy czy państwa.
Pracę uważał za zło konieczne, a do państwa miał wieczny żal.Pańśtwo było przyczyną jego biedy ekonomiczneji jego upośledzenia (w jego przekonaniu).
(...)
Korpus oficerski był wykwitem inteligencji. Był tworem zdegenerowanym zupełnie.
Trzaskanie obcasami, wzajemne uwodzenie żon, zupełny brak zainteresowań intelektualnych,
ograniczenie rozrywek do kawiarni, wódki i kurwy. Oficerowie polscy zupełnie nie potrafili nic zorganizować.
Każde ćwiczenia, każde manewry, każdy poligon to był bałagan i burdel niesłychany. (...)
Oficerowie w swej masie nie chcieli się bić, tak jak inteligencja w swej masie pragnęła tylko ratować swe futra i pościel.
(...)
Przygotowując walizy do ucieczki, wyciśnięto ze społeczeństwa pożyczkę przeciwlotniczą
(sprzedając jednocześnie działa przeciwlotnicze do Anglii, zbierano złoto, by z nim uciec za granicę."
Jan Szczepański 14 października 39 roku wrócił z wojny,
pisał powyższe gorzkie slowa w dniu 17 października 1939.
Pamiętnik późniejszego profesora przeczytałem jednym tchem.
Jest do przejrzenia w Bibliotece Społecznej.
Przy okazji zacytuję jeszcze parę fragmencików.
Nabyłem biografię Giedroycia Magdaleny Grochowskiej, wspaniała rzecz, też warta wielu cytowań.
Poświęciłem jej kawał soboty i niedzieli.
Na kilka(naście) ważnych książek mnie nie stać.
Gdyby nas było kilkanaścioro, świat mógłby być o wiele piękniejszy.