kacza zaraza w narodzie
Posted: Sat Jul 10, 2010 5:51 pm
Jak naród mógł się dać zakaczyć tą żałobą,
skąd raptem taki atak amnezji?
Przecież po dwu latach pogoniliśmy kacze rządy w maliny,
a wawelczyk był przedmiotem zasłużonych kpin i czekał na sromotną klęskę wyborczą!
------------------
Krzyż przed pałacem prezydenckim, mówią, słuszny, bo Prezydent zginął.
Zginął Prezydent wskutek własnej winy, i pociągnął za sobą prawie setkę ludzi,
wcześniej pchał się głupio na gruzińsko-rosyjską granicę, tam mu Bozia podarowała głupotę,
ale co za dużo, to nie zdrowo: w Smoleńsku dostał to, na co Boga prowokował.
Lech Kaczyński nie jest żadnym męczennikiem, jest ofiarą własnej głupoty,
inni (nie wiem jak z pisiackim towarzystwem Lecha Kaczyńskiego) są ofiarami braku wyobraźni Prezydenta i przełożonych załogi.
Ostatki kaczystowskich "elit" chcą na trupie Lecha Kaczyńskiego dostać sie do władzy i sięgnąć po nowe łupy, chcą nas karmić nowymi aferami:
kaperowaniem Begerowych, prowokowaniem Sawickich, willami dla kompromitacji Kwaśniewskiego, i nowymi widowiskami typu zatrzymanie i śmierć Barbary Blidy.
Kaczyści nie mogą nic Polsce dać, z pustego i Salomon nie naleje,
jeśli bym się mógł czegoś po kaczystach spodziewać to dyktatury, państwa policyjnego:
pewnego rodzaju albanizacji kraju.
Ten gość nie zna się na gospodarce, potrafi tylko dzielić i jątrzyć,
a produktem dzielenia i jątrzenia może być tylko nędza, wstyd i zamordyzm.
Łatwowierni solidaruszkowie, bohaterowie sierpnia, dostali po dupie,
teraz pod przywództwem duchowym Rydzyka, starsi o lat dwadzieścia,
wystawiają znowu swe tyłki na bat. Niestety, nie tylko swoje.
Kacza grypa była histerią, kaczyzm jest zarazą śmiertelnie groźną dla państwa i narodu.
skąd raptem taki atak amnezji?
Przecież po dwu latach pogoniliśmy kacze rządy w maliny,
a wawelczyk był przedmiotem zasłużonych kpin i czekał na sromotną klęskę wyborczą!
------------------
Krzyż przed pałacem prezydenckim, mówią, słuszny, bo Prezydent zginął.
Zginął Prezydent wskutek własnej winy, i pociągnął za sobą prawie setkę ludzi,
wcześniej pchał się głupio na gruzińsko-rosyjską granicę, tam mu Bozia podarowała głupotę,
ale co za dużo, to nie zdrowo: w Smoleńsku dostał to, na co Boga prowokował.
Lech Kaczyński nie jest żadnym męczennikiem, jest ofiarą własnej głupoty,
inni (nie wiem jak z pisiackim towarzystwem Lecha Kaczyńskiego) są ofiarami braku wyobraźni Prezydenta i przełożonych załogi.
Ostatki kaczystowskich "elit" chcą na trupie Lecha Kaczyńskiego dostać sie do władzy i sięgnąć po nowe łupy, chcą nas karmić nowymi aferami:
kaperowaniem Begerowych, prowokowaniem Sawickich, willami dla kompromitacji Kwaśniewskiego, i nowymi widowiskami typu zatrzymanie i śmierć Barbary Blidy.
Kaczyści nie mogą nic Polsce dać, z pustego i Salomon nie naleje,
jeśli bym się mógł czegoś po kaczystach spodziewać to dyktatury, państwa policyjnego:
pewnego rodzaju albanizacji kraju.
Ten gość nie zna się na gospodarce, potrafi tylko dzielić i jątrzyć,
a produktem dzielenia i jątrzenia może być tylko nędza, wstyd i zamordyzm.
Łatwowierni solidaruszkowie, bohaterowie sierpnia, dostali po dupie,
teraz pod przywództwem duchowym Rydzyka, starsi o lat dwadzieścia,
wystawiają znowu swe tyłki na bat. Niestety, nie tylko swoje.
Kacza grypa była histerią, kaczyzm jest zarazą śmiertelnie groźną dla państwa i narodu.