Page 1 of 1
Bóg daje dzieci...
Posted: Sat Jul 31, 2010 3:30 pm
by jan
Bóg daje dzieci…
Niektóre zabiera sobie w dowolnym wieku.
Może to robić – w końcu jesteśmy jego zabawkami.
Niektóre osiągają wiek płodności, niektóre owocują nowymi dziećmi,
które im Bóg daje, zabiera…
Z psami jest podobnie, z krokodylami podobnie –
tylko, że one nie mają duszy nieśmiertelnej i nie musimy się nimi zbytnio przejmować.
Podobnie jest z ptaszkami, i tymi w naszej ścianie, które przez ciekawskość dzieci
zdołały wywieść tylko jedno pokolenie, drugie pokolenie straciły,
przed trzecim wyemigrowały i ich losy są mi nieznane.
Wola boża nakierowuje wszystkie młode na przedłużenie gatunku, te ludzkie też.
I na tym
MOŻNA POPRZESTAĆ.
kontynuując wątek...
Posted: Sun Aug 01, 2010 1:04 pm
by jan
Pieski, kotki, kaczuszki dorastają do okresu płodności –
płodzą, wychowują - i to jest szczyt ich kariery, szczyt ich zadań życiowych.
STWORZENIE ŻYJE - BY PŁODZIĆ. Wszystkie sroczki od wiek-wieków budują takie same gniazda,
płodzą i radzą sobie z wykarmieniem potomstwa. To dorasta, przedłuża trwanie gatunku.
Krokodylom, kaczuszkom i całej pozaludzkiej zoologii nie trzeba przedszkoli,
wojska, komputerów, samolotów odrzutowych, telefonów komórkowych ani muru chińskiego.
My, LUDZIE, powinniśmy dodatkowo wyposażyć nasze młode do korzystania z osiągnięć kultury,
którą sobie stworzyliśmy i do radzenia sobie w unifikującym się skomplikowanym świecie.
Ich poziom życia i szanse narodu zależeć będą w głównej mierze od tego, jak wyposażymy je na przyszłość
Chociaż…(jak napisałem wyżej):
Wola boża nakierowuje wszystkie młode na przedłużenie gatunku, te ludzkie też.
I na tym
MOŻNA POPRZESTAĆ.
Wielu rodziców na tym poprzestaje.
Posted: Mon Aug 02, 2010 6:51 pm
by Mandi
jan wrote:Bóg daje dzieci…
Niektóre zabiera sobie w dowolnym wieku.
Może to robić – w końcu jesteśmy jego zabawkami.
Niektóre osiągają wiek płodności, niektóre owocują nowymi dziećmi,
które im Bóg daje, zabiera…
Z psami jest podobnie, z krokodylami podobnie –
tylko, że one nie mają duszy nieśmiertelnej i nie musimy się nimi zbytnio przejmować.
Tutaj bym polemizowała. Straty dziecka nie da się z niczym porównać, ból nigdy nie znika. U mnie w rodzinie był taki przypadek. Dopiero jak pojawiło się "nowe" dziecko to poczucie straty przestało być aż tak dotkliwe. Rodzice, którzy stracili dziecko najchętniej położyliby się razem z nim w trumnie. Od śmieci gorsze jest jedynie poczucie niewiedzy, co do losów pociechy. Na Stogach wiszą plakaty poszukiwanej od ponad 2 tygodi młodej dziewczyny. Jej matka przeczesywałą las w poszukiwaniu jakiegoś śladu, dodatkowo sprawę pograsza fakt, że ktoś jej córce zrobił krzywdę niedaleko domu. Jeszcze wierzy w pomyślne zakończenie sprawy, bo móiła, że matka zawsze ma nadzieję, ale coraz trudniej jest się jej trzymać. Moja mama mówiła, że nie przeżyłaby podobnego koszmaru.