Page 1 of 1

Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło

Posted: Sat Aug 14, 2010 12:52 pm
by jan
Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło

Nie ma Polski żywej, spontanicznej, lekkiej, radosnej, twórczej,
jest tylko Polska zurzędziała, formalna i formalnie odpowiedzialna –
czyli asekurancka, czyli nieodpowiedzialna.
Lub nieodpowiedzialana po prostu:
po szczeniacku, gówniarsku, parobczańsku, szlachecku
lub moherowo - z katolicko-narodowym frazesem na ustach.
Albo jak ci, czciciele patyków, kaczy bałwochwalcy spod krzyża.

Dla „kasy” polska zurzędziała przejada i przesrywa Polskę.

Gdzie Polska twórców, entuzjastów? Była kiedyś? Czy była kiedykolwiek?
Czy kiedykolwiek jakikolwiek kraj był taki?

Polska przeżywała chwile euforii:
polski październik, polski sierpień, polski papież, polskie Euro...
gdy rozum spał - polska duma, polska pycha, polska próżność - sięgały zenitu.

Zabłysło, zagrzmiało... i zgasło.
Została zgrzebność, życie na niby

Posted: Wed Aug 18, 2010 8:01 pm
by Mandi
jan wrote:Albo jak ci, czciciele patyków, kaczy bałwochwalcy spod krzyża.


Ten "patyk" dla większości ludzi znaczy bardzo wiele i trzeba to uszanować bez względu na poglądy i wyznanie. Do muzumałnów nie powiemy, że czczą "banana" albo coś jeszcze innego ...

Posted: Wed Aug 18, 2010 10:05 pm
by jan
To nie ja, to czciciele patyków profanują coś, co może być symbolem miłości i poświęcenia,
a tu stał się symbolem partyjniackiej polityki zbankrutowanych kaczystów.

Posted: Thu Aug 19, 2010 6:00 am
by Basia
Mamy w Rosji dobrą historyjkę o człowieku, któremu zmarła ukochana żona. W rozpaczy, nie wiedząc, gdzie może znaleźć ukojenie, idzie do cerkwi. Ale ledwie tam wstępuje - otaczają go "religijne" osoby. A to nie tak się ukłonił, a to nie tak przyklęknął, a to nie tak się modli, a to nie to czci, co trzeba... Naturalnie wypędzono go stąd.
Zrozpaczony człowiek wyszedł ze świątyni i udał się do najbliższego parku. Usiadł na ławce i zapłakał. Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu, a kiedy się obrócił, zobaczył młodego człowieka o delikatnych rysach twarzy, pięknych smutnych oczach i brodzie, którą chrześcijanie świetnie kojarzą. Zrozumiał, iż przed nim zjawił się sam Jezus.
- Czemu płaczesz, dobry człowieku?
- Zmarła mi żona, Jezusie, poszedłem do cerkwi, do Ciebie, a mnie stąd wypędzono...
Jezus smutnie się uśmiechnął.
- Nie martw się tym. Mnie tam też już od dawna nie wpuszczają.