Specjaliści od niczego
Posted: Sun Aug 22, 2010 12:56 am
Agata Grabau, PRZEGLĄD 30/2010
Praca jest, kwalifikacji nie ma
Z badań agencji pracy Manpower, przeprowadzonych na grupie 750 firm i instytucji, wynika, że szefowie i właściciele firm chcą zatrudniać i coraz częściej zapowiadają, że potrzebują rąk do pracy. Pytani o przewidywania dotyczące zatrudnienia na najbliższy kwartał pracodawcy w 24% przypadków odpowiedzieli, że planują zwiększenie zatrudnienia, a tylko 6% zamierza zwalniać pracowników. Sytuacja może zatem się poprawić – ale pod warunkiem że zastępy bezrobotnych absolwentów przyznają, że ich studia nie dały im realnych umiejętności, i spróbują sił w nowych dziedzinach. Praca jest bowiem gdzie indziej, niż szukają jej wypuszczani przez uczelnie specjaliści od niczego. (pogrubienie moje - j.u.)
– W Polsce 51% pracodawców ma trudności ze znalezieniem kandydatów o poszukiwanych przez nich kwalifikacjach – podaje Joanna Szwajgier z firmy Manpower. – Trzeci raz z rzędu najbardziej poszukiwanymi pracownikami są wykwalifikowani pracownicy fizyczni – m.in. elektrycy, cieśle, stolarze, murarze, hydraulicy czy spawacze. Brakuje także menedżerów projektów oraz szefów kuchni i kucharzy, którzy od dwóch lat są na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych zawodów w Polsce. Wskazuje to na rosnącą rozbieżność pomiędzy systemem edukacji a potrzebami rynku pracy (badanie pokazuje, że problem w Polsce nasila się z roku na rok).
Z tymi obserwacjami zgadza się Lech Antkowiak, zastępca dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. – W ubiegłym roku wśród wszystkich bezrobotnych osoby z wyższym wykształceniem stanowiły w Warszawie 22,5%. W tym roku procentowo jest ich mniej, bo 21,8%. Jednak faktycznie ich liczba zwiększyła się, bo więcej jest wszystkich bezrobotnych. Przed rokiem było ich ok. 26 tys., dziś ok. 39 tys.
Antkowiak podkreśla to, o czym od lat mówią analitycy rynku. – Wśród zarejestrowanych w urzędzie absolwentów dominują osoby po popularnych kierunkach studiów: pedagogice, socjologii, politologii, marketingu i zarządzaniu, psychologii. Z roku na rok takich specjalistów przybywa, a jak widać z kolejnych rekrutacji na studia, zainteresowanie tymi kierunkami nie maleje. Decyzje maturzystów o wyborze dalszego kształcenia kompletnie rozmijają się z oczekiwaniami rynku pracy.
Wysoki współczynnik skolaryzacji jest przez polskie władze przekazywany jako pozytywna cecha polskiej młodzieży. Dyplom licencjata czy magistra ma być przepustką do pracy, magicznym dokumentem, który pozwoli na stabilizację. Dlatego na początku młodzi ludzie długo odrzucają oferty niezgodne z wykształceniem, nie chcą także podjąć pracy zbyt nisko płatnej. Trudno zresztą oczekiwać, że zgodzą się na warunki, które nie pozwalają na samodzielne życie. Pojawia się rozczarowanie i frustracja. Często objawia się to nie żalem wobec własnych złych wyborów, ale złością na władze: – Uważam, że państwo powinno zapewnić pracę ludziom po studiach – usłyszałam od świeżo upieczonej magister pedagogiki.
– Rzadko zdarza się, aby absolwent wyższej uczelni w Warszawie pozostawał długotrwale bezrobotny – podsumowuje Lech Antkowiak. – Zwykle jednak w przypadku osób po najpopularniejszych kierunkach studiów okazuje się, że konieczne jest przekwalifikowanie i zatrudnienie ma niewiele wspólnego z wykształceniem. Niedostatki kwalifikacyjne można nadrobić odpowiednim szkoleniem czy stażem, szkoda jednak, że młodzież nie myśli o tym zawczasu.
podał
jan urbanik
Praca jest, kwalifikacji nie ma
Z badań agencji pracy Manpower, przeprowadzonych na grupie 750 firm i instytucji, wynika, że szefowie i właściciele firm chcą zatrudniać i coraz częściej zapowiadają, że potrzebują rąk do pracy. Pytani o przewidywania dotyczące zatrudnienia na najbliższy kwartał pracodawcy w 24% przypadków odpowiedzieli, że planują zwiększenie zatrudnienia, a tylko 6% zamierza zwalniać pracowników. Sytuacja może zatem się poprawić – ale pod warunkiem że zastępy bezrobotnych absolwentów przyznają, że ich studia nie dały im realnych umiejętności, i spróbują sił w nowych dziedzinach. Praca jest bowiem gdzie indziej, niż szukają jej wypuszczani przez uczelnie specjaliści od niczego. (pogrubienie moje - j.u.)
– W Polsce 51% pracodawców ma trudności ze znalezieniem kandydatów o poszukiwanych przez nich kwalifikacjach – podaje Joanna Szwajgier z firmy Manpower. – Trzeci raz z rzędu najbardziej poszukiwanymi pracownikami są wykwalifikowani pracownicy fizyczni – m.in. elektrycy, cieśle, stolarze, murarze, hydraulicy czy spawacze. Brakuje także menedżerów projektów oraz szefów kuchni i kucharzy, którzy od dwóch lat są na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych zawodów w Polsce. Wskazuje to na rosnącą rozbieżność pomiędzy systemem edukacji a potrzebami rynku pracy (badanie pokazuje, że problem w Polsce nasila się z roku na rok).
Z tymi obserwacjami zgadza się Lech Antkowiak, zastępca dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. – W ubiegłym roku wśród wszystkich bezrobotnych osoby z wyższym wykształceniem stanowiły w Warszawie 22,5%. W tym roku procentowo jest ich mniej, bo 21,8%. Jednak faktycznie ich liczba zwiększyła się, bo więcej jest wszystkich bezrobotnych. Przed rokiem było ich ok. 26 tys., dziś ok. 39 tys.
Antkowiak podkreśla to, o czym od lat mówią analitycy rynku. – Wśród zarejestrowanych w urzędzie absolwentów dominują osoby po popularnych kierunkach studiów: pedagogice, socjologii, politologii, marketingu i zarządzaniu, psychologii. Z roku na rok takich specjalistów przybywa, a jak widać z kolejnych rekrutacji na studia, zainteresowanie tymi kierunkami nie maleje. Decyzje maturzystów o wyborze dalszego kształcenia kompletnie rozmijają się z oczekiwaniami rynku pracy.
Wysoki współczynnik skolaryzacji jest przez polskie władze przekazywany jako pozytywna cecha polskiej młodzieży. Dyplom licencjata czy magistra ma być przepustką do pracy, magicznym dokumentem, który pozwoli na stabilizację. Dlatego na początku młodzi ludzie długo odrzucają oferty niezgodne z wykształceniem, nie chcą także podjąć pracy zbyt nisko płatnej. Trudno zresztą oczekiwać, że zgodzą się na warunki, które nie pozwalają na samodzielne życie. Pojawia się rozczarowanie i frustracja. Często objawia się to nie żalem wobec własnych złych wyborów, ale złością na władze: – Uważam, że państwo powinno zapewnić pracę ludziom po studiach – usłyszałam od świeżo upieczonej magister pedagogiki.
– Rzadko zdarza się, aby absolwent wyższej uczelni w Warszawie pozostawał długotrwale bezrobotny – podsumowuje Lech Antkowiak. – Zwykle jednak w przypadku osób po najpopularniejszych kierunkach studiów okazuje się, że konieczne jest przekwalifikowanie i zatrudnienie ma niewiele wspólnego z wykształceniem. Niedostatki kwalifikacyjne można nadrobić odpowiednim szkoleniem czy stażem, szkoda jednak, że młodzież nie myśli o tym zawczasu.
podał
jan urbanik