Radny Skwierawski jest urzędnikiem z Sopotu
Posted: Tue Sep 21, 2010 6:24 am
Nie podoba mi się Marcin Skwierawski jako NASZ radny.
Jest to asystent prezydenta Sopotu i jeśli jest zaangażowany tam,
nie może mieć czasu na gospodarskie zainteresowanie się się jakimś-tam Gdańskiem-Portową.
Skwierawski jest urzędnikiem sopockim i niech urzęduje tam.
Bibliotece Społecznej, kiedy byliśmy na progu likwidacji, nie pomógł, nie odezwał się, nie był u nas.
Uważam Marcina Skwierawskiego za urzędnika, a nie za społecznika.
Powinien pilnować urzędniczej roboty w Sopocie.
Pana Marcina poznałem z polecenia prezydenta Adamowicza,
który przed prawie czterema laty wskazał mi go jako rodzaj łącznika pomiędzy nami i Urzędem,
rodzaj naszego adwokata.
PAN MARCIN ROZUMIAŁ URZĄD,
POTRZEBY BUDOWANIA WIĘZÓW LOKALNYCH NIE ROZUMIE DO DZIŚ.
Angażuje się w budowę fasadowej rady dzielnicy czy osiedla - kolejnego biurokratycznego przyczółka.
Dla nas, organizatorów Biblioteki Społecznej,
dla ponad 5.200 odwiedzających nas w tym roku (do września) dzieci, pan Marcin nie miał czasu.
Prezydent Paweł Adamowicz miał czas, radny Paweł Jaworski miał czas -
i obaj z własnej kasy wsparli nas materialnie.
PS
1. Odzywam się po tym, jak w skrzynce na listy znalazłem ulotkę wyborczą pana Marcina.
2. Uznaję potrzebę powołania rad osiedli czy dzielnic, ale składających się z gospodarzy i społeczników,
a nie ludzi, którzy potrafią tylko piastować funkcje i "pisać obszerne, dobrze udokumentowane pisma".
3. Link do tego postu wysłałem e-mailem Marcinowi Skwierawskiemu.
Jest to asystent prezydenta Sopotu i jeśli jest zaangażowany tam,
nie może mieć czasu na gospodarskie zainteresowanie się się jakimś-tam Gdańskiem-Portową.
Skwierawski jest urzędnikiem sopockim i niech urzęduje tam.
Bibliotece Społecznej, kiedy byliśmy na progu likwidacji, nie pomógł, nie odezwał się, nie był u nas.
Uważam Marcina Skwierawskiego za urzędnika, a nie za społecznika.
Powinien pilnować urzędniczej roboty w Sopocie.
Pana Marcina poznałem z polecenia prezydenta Adamowicza,
który przed prawie czterema laty wskazał mi go jako rodzaj łącznika pomiędzy nami i Urzędem,
rodzaj naszego adwokata.
PAN MARCIN ROZUMIAŁ URZĄD,
POTRZEBY BUDOWANIA WIĘZÓW LOKALNYCH NIE ROZUMIE DO DZIŚ.
Angażuje się w budowę fasadowej rady dzielnicy czy osiedla - kolejnego biurokratycznego przyczółka.
Dla nas, organizatorów Biblioteki Społecznej,
dla ponad 5.200 odwiedzających nas w tym roku (do września) dzieci, pan Marcin nie miał czasu.
Prezydent Paweł Adamowicz miał czas, radny Paweł Jaworski miał czas -
i obaj z własnej kasy wsparli nas materialnie.
PS
1. Odzywam się po tym, jak w skrzynce na listy znalazłem ulotkę wyborczą pana Marcina.
2. Uznaję potrzebę powołania rad osiedli czy dzielnic, ale składających się z gospodarzy i społeczników,
a nie ludzi, którzy potrafią tylko piastować funkcje i "pisać obszerne, dobrze udokumentowane pisma".
3. Link do tego postu wysłałem e-mailem Marcinowi Skwierawskiemu.