Domeczek szklany dla solidaruszka
Posted: Wed Sep 29, 2010 9:45 pm
...wyidealizowaliśmy sobie w czasach niewoli przyszłą Polskę niepodległą.
To wyidealizowanie sobie przyszłej Polski miało podłoże przeważnie jednostronne.
Mało było takich osób, które pragnęły Polski dlatego, by móć wiele pracować dla dobra publicznego
i więcej łożyć własnych środków na użytek ogólny.
Ogół rozumował i czuł zupełnie inaczej.
W przyszłej Polsce powinno być łatwiej o dobrą posadę dla siebie i swych krewnych,
przyszła Polska winna być lepiej urządzona, mieć dużo szkół, dróg, kolei, budynków,
ale bez większych wysiłków i ofiar społeczeństwa.
W. Grabski, 1927
Polska ziemiańsko-inteligencka (o które wyżej mowa) "nie miała letko" -
chamstwo im się burzyło, strajkowało, było niezadowolone - nie potrafiło pożywić się niepodległością.
Sukinsyny-krasnoludki w ogóle się do roboty nie wzięły, Królowa Polski nie robiła żadnego cuda.
W naszych czasach cała zsolidaruszona klasa robotnicza rozumowała
jak społeczne wczesnopopierwszowojenne inteligencja i ziemiaństwo.
I znowu krasnoludki zaspały, Królowa Polski zaspała.
Niektóre solidaruszki z PRL-u wykroiły sobie szklane domki całkiem, całkiem.
Mniej zaradne poszły do związków zawodowych i do PiSu i teraz buczą, palą opony, bębnią.
I warcholą. Tę myślowo wydzieloną część Polski nazwę Warcholską.
Kraj Polaków - Polska, kraj Warchołów - Warcholska.
To wyidealizowanie sobie przyszłej Polski miało podłoże przeważnie jednostronne.
Mało było takich osób, które pragnęły Polski dlatego, by móć wiele pracować dla dobra publicznego
i więcej łożyć własnych środków na użytek ogólny.
Ogół rozumował i czuł zupełnie inaczej.
W przyszłej Polsce powinno być łatwiej o dobrą posadę dla siebie i swych krewnych,
przyszła Polska winna być lepiej urządzona, mieć dużo szkół, dróg, kolei, budynków,
ale bez większych wysiłków i ofiar społeczeństwa.
W. Grabski, 1927
Polska ziemiańsko-inteligencka (o które wyżej mowa) "nie miała letko" -
chamstwo im się burzyło, strajkowało, było niezadowolone - nie potrafiło pożywić się niepodległością.
Sukinsyny-krasnoludki w ogóle się do roboty nie wzięły, Królowa Polski nie robiła żadnego cuda.
W naszych czasach cała zsolidaruszona klasa robotnicza rozumowała
jak społeczne wczesnopopierwszowojenne inteligencja i ziemiaństwo.
I znowu krasnoludki zaspały, Królowa Polski zaspała.
Niektóre solidaruszki z PRL-u wykroiły sobie szklane domki całkiem, całkiem.
Mniej zaradne poszły do związków zawodowych i do PiSu i teraz buczą, palą opony, bębnią.
I warcholą. Tę myślowo wydzieloną część Polski nazwę Warcholską.
Kraj Polaków - Polska, kraj Warchołów - Warcholska.