Page 1 of 1

Tragedia na Węgrzech

Posted: Sat Oct 09, 2010 6:40 pm
by Fordor
Okropny wyciek ze zbiornika w zakładach aluminiowych w mieście Ajka pozbawił ludzi dachu nad głową i dobytku oraz stanowi zagrożenie dla Dunaju. Około 600-700 tys. metrów sześciennych toksycznej substancji wypłynęło z rozerwanego rezerwuaru i czerwonym szlamem zawierającym m.in. arszenik i rtęć skaziło ziemię i wodę. Mieszkańcy nie mają do czego wracać, a rząd planuje wybudować dla nich nowe osiedla.
http://www.greenpeace.org/poland/wydarz ... a-wegrzech

Posted: Wed Oct 13, 2010 5:44 pm
by asia
Na szczęście tego nieszczęścia władza zareagowała na tą katastrofę błyskawicznie zamykając ten zakład. A co dalej za tym idzie ukarani zostaną odpowiedzialni za tą tragedię.

Posted: Thu Oct 14, 2010 4:29 pm
by norbert
asia wrote:Na szczęście tego nieszczęścia władza zareagowała na tą katastrofę błyskawicznie zamykając ten zakład. A co dalej za tym idzie ukarani zostaną odpowiedzialni za tą tragedię.


A to tylko półśrodek - co z resztą zakładów na świecie które również "produkują" czerwony szlam? mają szczelne zbiorniki ?

Posted: Mon Oct 18, 2010 4:49 pm
by Fordor
Po co szukać na świecie! W Polsce są również takie zagrożenia, o czym można przeczytać we fragmencie dyskusji przytoczonej w publikacji pt. „Wisła dla wszystkich”:
„Stopień wodny we Włocławku… jest on na liście dwudziestu najbardziej zagrożonych budowli technicznych w Polsce… [W przypadku katastrofy] to jest 400 mln ton wody, które idzie w teren będący bezpośrednio pod stopniem wodnym. Jeśli państwo widzieli jakikolwiek film o rewolucji francuskiej i mają wyobrażenie spadającej gilotyny, to to jest taka pozioma gilotyna, która wycina wszystko na przestrzeni około 30 km za tamą. Trzeba wziąć pod uwagę, że na przestrzeni 5-6 km nie zostanie kompletnie nic! Nie ma też szansy na żadną akcję ratunkową, bo nie ma czasu. To jest kilkanaście do kilkudziesięciu minut, a w ciągu kilku godzin następuje rozlanie się pozostałej wody. Potem jeszcze 400 ton szlamu, który powoduje, że na 3 do 5 km od tamy mamy największe bagnisko na świecie, no może na Syberii są większe, ale tamte są chociaż zamarznięte. Nic w to nie wejdzie, nie wpłynie, nie będzie tonąć, nie zatrzyma się, nic nie jest w stanie wylądować. Nie ma najmniejszej szansy, aby w ciągu kilku godzin zorganizować skuteczną akcję ratunkową. Ci, którzy tu mieszkają, po prostu nie mają żadnych szans na przeżycie”.
Ten czarny scenariusz przedstawił Prezes ZMN – Tomasz Sowiński.