Page 1 of 1

dobre serce mieć, siąść i płakać z nieszczęśliwym

Posted: Sat Dec 18, 2010 8:11 am
by jan
Dobre serce mieć - siąść i płakać z nieszczęśliwym,
wypłakać oczy wraz z nim, wraz z nim umrzeć z głodu i chłodu...

A może pojawi się jeszcze ktoś o dobrym sercu, dosiądzie się...


Prawa człowieka, godność człowieka, wrażliwość, empatia...

To propagujemy, chwalimy, nagradzamy, nagłaśniamy,
gdzieś na dalekim planie zostaje dobrze zorganizowana, efektywna praca -
efektywna (jak najwyższy stosunek efektów do nakładów), dobrze zorganizowane usługi.

Godność człowieka, prawa człowieka nie są nam dane przez Niebo,
dano nam tylko rozum i siłę mięśni - wędkę, przy pomocy której można wyłowić PRACĄ -
PRAWA CZŁOWIEKA i CZŁOWIECZĄ GODNOŚĆ.

Wychowanie człowieka to winno być
PRZYGOTOWANIE DO GODNOŚCI = PRZYGOTOWANIE DO PRACY.

Praca to nie kara boska, praca to szansa na godność;
nauka, szkoła - to powinno być przygotowanie do lepszej, efektywniejszej pracy;
szkoła wyższa - to przygotowanie do bardziej skomplikowanych, odpowiedzialnych prac,
do organizowania pracy innym; samodzielnego uczenia się - i uczenia innych.

Polska szkoła nie pełni tej roli.
Polska szkoła produkuje absolwentów. potencjalnych frustratów.

Wychowanie człowieka to winno być
PRZYGOTOWANIE DO GODNOŚCI = PRZYGOTOWANIE DO PRACY.

Miłość jaką dajemy naszym dzieciom, czas, jaki im poświęcamy,
szkoła i nauki, jakie im dajemy, zabawy i zabawki -
winny im dać umiejętności, sprawność fizyczną i intelektualną,
by sobie potrafiły samodzielnie radzić w życiu.


Warto o tym myśleć, warto o tym mówić, trzeba nad tym pracować.
To forum, ta biblioteka i przytulisko przy niej ma temu służyć -
zwiększaniu szans godnego, szczęśliwego życia.

Na razie raczkujemy, zaczynamy krzepnąć, wrastamy w środowisko, zrastamy się z nim,
znajdujemy pola działania i ludzi, którzy potrafią je wypełnić...

Staramy się budzić społeczną inicjatywę, byśmy mogli sami sobie służyć -
we współdziałaniu nasze siły i możliwości nie sumują się, a mnożą.

Staramy się o środki na funkcjonowanie, dążąc do samofinansowania.


Miarą wartości pracy powinien być pieniądz. Powinien być - ale zarobiony pieniądz.

Dotacje - to demoralizacja.
Co zostanie, kiedy wyschnie źródełko dotacji?

------------------------
To taki pęczek myśli porannosobotnich,
do przemyślenia, przegadania - jeśli kogokolwiek zainteresuje ten temat.

Posted: Sat Dec 18, 2010 11:51 am
by mg_gdynia
"...

bo PIĘKNO na to jest, by zachwycało

do pracy - PRACA, by się zmartwychwstało

..."

Posted: Sat Dec 18, 2010 6:34 pm
by jan
Główny ciężar troski o wychowanie do godności spoczywa na rodzinie.

Rodziców mogą wspierać instytucje społeczne, komunalne i państwowe,
które oferują pomoc rodzinie i którym rodzice ufają.

Rodziców-deprawatorów lub zupełnie sobie nie radzących państwo pozbawia praw rodzicielskich.
a dzieci bierze na kalekie wychowanie, które bywa lepsze od wielu domowych piekieł.

Ogromną rolę socjalizacyjną może (powinna) pełnić szkoła,
ale ogromne szkoliska, z nauczycielami często wyłonionymi przez dobór negatywny,
bywają ośrodkami hamowania rozwoju i deprawacji.

Szkoły prywatne, gdzie dziecko sponsora traktowane jest jak święta krowa....


Urwałem, znam sprawy ze słyszenia. Ma ktoś bliższe doświadczenia?

Posted: Sun Dec 19, 2010 12:15 pm
by mg_gdynia
"...ogromne szkoliska, z nauczycielami często wyłonionymi przez dobór negatywny..." -

- BYŁEM nauczycielem w Zespole Szkół Zawodowych, w którym większość

to były klasy zasadnicze, w dodatku o kierunku nie wymagającym

zbyt wielkiej sprawności umysłowej (stolarz, fryzjerka itp.).


Problemem nie byli - jak sądzę - "nauczyciele ...

wyłonieni przez dobór negatywny", ale raczej

UCZNIOWIE przez taki dobór wyłonieni:

CZTERDZIEŚCI UCZNIÓW W KLASIE,

z tego połowa do nauki niezdatna,

a z reszty połowa niechętna...

Posted: Mon Dec 20, 2010 6:08 pm
by Fordor
//Polska szkoła produkuje absolwentów.//
Na temat absolwentów wypowiada się prof. Zbigniew Tadeusz Wierzbicki w artykule "Organiczny patriotyzm" Konrada Malca. Jest to tekst wielowątkowy, wart cytowania i przeczytania:
Należy zadać sobie pytanie, kto jest inteligentem. Ciekawie to widział Tadeusz Łopuszański, który twierdził, że inteligentem nie jest każdy absolwent wyższej uczelni, lecz każdy człowiek, który w swojej dziedzinie pracuje twórczo. Może nim być np. stolarz, który wykonuje dobre meble i wprowadza nowe pomysły. Natomiast profesor uniwersytetu, jeżeli nie pracuje twórczo, bo ogranicza się do powtarzania stale tego samego wykładu, podobnych w treści artykułów czy książek - nie zasługuje na miano polskiego inteligenta. Takie pojmowanie terminu "inteligent" wydaje mi się nadal właściwe.
Obywatel, nr 4(51)/2010, s. 88

Posted: Tue Dec 21, 2010 11:26 am
by mg_gdynia
"Inteligent" = "człowiek inteligentny",

czyli taki, który umie rozwiązywać problemy

w sytuacjach nietypowych, tj. wcześniej niedoświadczonych.