Motywacje... skad motywacja by być kimś wśród ludzi
Posted: Sun Dec 26, 2010 2:33 pm
Motywacje...
skąd bierze się motywacja by być KIMŚ wśród ludzi, PAŃSTWEM wśród państw - nie dziadostwem
Cele ogólniejsze, dalsze od "własnej koszuli":
państwo, ojczyzna, naród, bliźni...
skąd brać motywację do działania, jak motywować innych
by ludność była społeczeństwem, by każda jednostka miała szansę
być pełnoprawnym członkiem społeczności i czerpać z tego satysfakcję;
by mogła się rozwijać i dawać z siebie maksimum swoich możliwości
w interesie własnym, społecznym – i państwa - zarazem?
Co jest motorem prospołecznego działania?
Wola służenia Bogu, by zebrać zasługi na szczęście wieczne?
Wola służenia ludziom, by nie patrzeć na ogrom nieszczęść i biedy wokół?
Pragnienie sławy, władzy i znaczenia?
Chęć zysku?
Samotność i nuda?
Radość tworzenia, radość pracy w zespole?
Zapewne prawie wszystkiego po trochu, w różnych proporcjach.
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć?
======================================
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć?
Warstwa obywateli w dawnej Polsce, czyli szlachta, sprowadziła stan chłopski
do roli bydła roboczego, panującego – do roli marionetki,
stan miejski został zduszony, nie miał szans na rozwój.
Skończyło się tym, że Polska zniknęła z politycznej mapy świata na ponad wiek.
Stan chłopski wolał teraz dalekich "dobrych” cesarzy niż bliskich krwiopijców -
stąd m.in. chłopska rabacja Jakuba Szeli, stąd oddawanie wojskom carskim powstańców styczniowych.
Egoizm stanowy zgubił Polskę szlachecką.
Polska odrodzona w roku 1918 nie dla wszystkich była matką,
egoizm stanowy nie zniknął bez śladu – Polska międzywojenna nadal była
Polską pańską – ziemiańsko-inteligencką, państwem ogromnych kontrastów,
dla chłopstwa, proletariatu i niektórych mniejszości była macochą.
Niemiecka okupacja wszystkich Polaków uczyniła niewolnikami,
wszystkie klasy i warstwy zrównała w niewolnictwie i zjednoczyła.
Reszty dokonał PRL, z krzywdą dla dawniejszych klas panujących.
Dygnitarze PRL nie zawłaszczyli Polski - dorobek PRL, zgrzebny i nieco szary,
ale zdobyty potem i zmyślnością Peerelczyków
dostał się w całości w ręce postsolidaruchów…
i rozpływa się, staje się własnością obcego kapitału.
Cała Polska solidarnie przejada dorobek PRL i żyje w znacznej mierze na kredyt.
Polacy stają się parobkami u siebie i siłą roboczą poza granicami.
Tym razem „obca przemoc” to „przemoc” obcego pieniądza, obcej pomyślności i przemyślności,
wobec czego jako państwo i jako naród jesteśmy bezbronni.
I znowu, jak wtedy, w XVIII wieku
nie inni są winni, a my sami,
Polacy w swych granicach państwowych:
nasza niezborność, lenistwo intelektualne,
niechęć do brania odpowiedzialności za stan państwa,
oczekiwanie na mannę z nieba.
Ściągamy w szkole, bierzemy korepetycje, osiągamy dyplomy – i już jesteśmy arystokracja,
której się należy, której państwo i społeczeństwo coś powinno…
Tymczasem dyplom, to bezwartościowy świstek papieru,
jeśli w głowie jego posiadacza nie ma społecznie użytecznych umiejętności,
jeśli nie ma umiejętności samodzielnego uczenia się, uczenia innych,
zdolności do współdziałania i organizowania.
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć BYĆ KIMŚ,
by pokazać, że Polak w Polsce i z Polakami potrafi urządzić państwo,
w którym da się żyć godnie?
(text uzupełniony wieczorem w Święty Szczepan)
skąd bierze się motywacja by być KIMŚ wśród ludzi, PAŃSTWEM wśród państw - nie dziadostwem
Cele ogólniejsze, dalsze od "własnej koszuli":
państwo, ojczyzna, naród, bliźni...
skąd brać motywację do działania, jak motywować innych
by ludność była społeczeństwem, by każda jednostka miała szansę
być pełnoprawnym członkiem społeczności i czerpać z tego satysfakcję;
by mogła się rozwijać i dawać z siebie maksimum swoich możliwości
w interesie własnym, społecznym – i państwa - zarazem?
Co jest motorem prospołecznego działania?
Wola służenia Bogu, by zebrać zasługi na szczęście wieczne?
Wola służenia ludziom, by nie patrzeć na ogrom nieszczęść i biedy wokół?
Pragnienie sławy, władzy i znaczenia?
Chęć zysku?
Samotność i nuda?
Radość tworzenia, radość pracy w zespole?
Zapewne prawie wszystkiego po trochu, w różnych proporcjach.
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć?
======================================
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć?
Warstwa obywateli w dawnej Polsce, czyli szlachta, sprowadziła stan chłopski
do roli bydła roboczego, panującego – do roli marionetki,
stan miejski został zduszony, nie miał szans na rozwój.
Skończyło się tym, że Polska zniknęła z politycznej mapy świata na ponad wiek.
Stan chłopski wolał teraz dalekich "dobrych” cesarzy niż bliskich krwiopijców -
stąd m.in. chłopska rabacja Jakuba Szeli, stąd oddawanie wojskom carskim powstańców styczniowych.
Egoizm stanowy zgubił Polskę szlachecką.
Polska odrodzona w roku 1918 nie dla wszystkich była matką,
egoizm stanowy nie zniknął bez śladu – Polska międzywojenna nadal była
Polską pańską – ziemiańsko-inteligencką, państwem ogromnych kontrastów,
dla chłopstwa, proletariatu i niektórych mniejszości była macochą.
Niemiecka okupacja wszystkich Polaków uczyniła niewolnikami,
wszystkie klasy i warstwy zrównała w niewolnictwie i zjednoczyła.
Reszty dokonał PRL, z krzywdą dla dawniejszych klas panujących.
Dygnitarze PRL nie zawłaszczyli Polski - dorobek PRL, zgrzebny i nieco szary,
ale zdobyty potem i zmyślnością Peerelczyków
dostał się w całości w ręce postsolidaruchów…
i rozpływa się, staje się własnością obcego kapitału.
Cała Polska solidarnie przejada dorobek PRL i żyje w znacznej mierze na kredyt.
Polacy stają się parobkami u siebie i siłą roboczą poza granicami.
Tym razem „obca przemoc” to „przemoc” obcego pieniądza, obcej pomyślności i przemyślności,
wobec czego jako państwo i jako naród jesteśmy bezbronni.
I znowu, jak wtedy, w XVIII wieku
nie inni są winni, a my sami,
Polacy w swych granicach państwowych:
nasza niezborność, lenistwo intelektualne,
niechęć do brania odpowiedzialności za stan państwa,
oczekiwanie na mannę z nieba.
Ściągamy w szkole, bierzemy korepetycje, osiągamy dyplomy – i już jesteśmy arystokracja,
której się należy, której państwo i społeczeństwo coś powinno…
Tymczasem dyplom, to bezwartościowy świstek papieru,
jeśli w głowie jego posiadacza nie ma społecznie użytecznych umiejętności,
jeśli nie ma umiejętności samodzielnego uczenia się, uczenia innych,
zdolności do współdziałania i organizowania.
Jak stworzyć klimat, by nam się chciało chcieć BYĆ KIMŚ,
by pokazać, że Polak w Polsce i z Polakami potrafi urządzić państwo,
w którym da się żyć godnie?
(text uzupełniony wieczorem w Święty Szczepan)