konie
Posted: Thu Dec 30, 2010 6:43 am
Konie pracowały dla człowieka, kiedy stają się niezdolne do pracy - co z końmi?
Konie boją się śmierci; zwierzęta boją się śmierci tak jak i ludzie.
Konie, psy, koty...
Nic nie mówi się o krowach-żywicielkach, którym też zapewne należy się emerytura.
Wrażliwość nasza wystawiana jest na próbę wobec cierpienia kotka, pieska - tym bardziej wobec cierpienia dziecka.
Jest jeszcze bezradna starość, nędza, chorzy, patologie...
*
Obejrzałem w tv wiadomości, ani słowa o Grossie,
ale
1.
było za to o ojcu, który nakręcił film o maltretowaniu kotka przez jego dziecko
i umieścił go w sieci,
Okazuje się, że film nakręcił nie ojciec, lecz starszy, 15-letni brat, dręczycielem był młodszy - dopisek 30.12.
2.
było o przytulisku dla koni, utrzymywanym z 1%,
w którym operacja starego konia pochłonęła miesięczny budżet instytucji i grozi jej zamknięcie.
Wydarzenie 1. to dowód zwyrodnienia, zły-głupi człowiek przedłuża linię kacią,
hoduje kata dla następnego pokolenia.
Oburzony naród chce zlinczować rodzinę, odebrać rodzicom prawa rodzicielskie...
Spokój, Narodzie kochany, pozwól stosownym instytucjom rozeznać sprawę
i podjąć roztropną decyzję, w interesie rodziny i tych braci- dopisek 30.12
Wydarzenie 2. to wrażliwość posunięta do absurdu.
Starym zwierzętom powinniśmy pozwolić umrzeć.
Starym ludziom też powinniśmy pozwolić umrzeć - i dać szansę przeżycia
w miarę szczęśliwego dzieciństwa, młodości, dojrzałości - do starości tym, co urodzili sie po nas.
Co urodziło się do życia stara się przeżyć,
zawsze ŻYCIE KOSZTEM ŻYCIA - roślin i zwierząt które zjadamy.
Na naszych odchodach i prochach rośnie nowe życie, które ma szansę przeżyć swoje "pięć minut".
**
Człowiek rodzi się (tak jak wszystko co się rodzi) z jakąś szansą na życie.
Kto mówi o prawie do życia - przesadza, takiego prawa nie ma.
Matka-przyroda bardzo rozrzutnie szasta życiem, przeżywa nikła część tego, co sie wykluło, urodziło.
Żyjący ma niepisane obowiązki wobec swoich najbliższych: rodziców-opiekunów, rodzeństwa i dzieci;
szczególne obowiązki mamy wobec tych, którym daliśmy życie: dzieci powinniśmy doprowadzić do samodzielności.
Człowiek, który ma obowiązki wobec najbliższych - ma OBOWIĄZEK ŻYCIA,
kiedy obowiązki wypełnił, w czasie darowanym może swobodniej gospodarować swoim życiem:
może "się realizować" na różne sposoby - służyć bliźnim lub pasożytować na nich.
***
Jeśli przeczytałe(a)ś ten tekst do końca - odezwij się.
Chciałbym wiedzieć czy ma sens takie robotniczo-chłopskie filozofowanie.
Szczególnie cenne byłyby głosy tych, którzy się z tą czy inną postawioną tu tezą nie zgadzają.
Konie boją się śmierci; zwierzęta boją się śmierci tak jak i ludzie.
Konie, psy, koty...
Nic nie mówi się o krowach-żywicielkach, którym też zapewne należy się emerytura.
Wrażliwość nasza wystawiana jest na próbę wobec cierpienia kotka, pieska - tym bardziej wobec cierpienia dziecka.
Jest jeszcze bezradna starość, nędza, chorzy, patologie...
*
Obejrzałem w tv wiadomości, ani słowa o Grossie,
ale
1.
było za to o ojcu, który nakręcił film o maltretowaniu kotka przez jego dziecko
i umieścił go w sieci,
Okazuje się, że film nakręcił nie ojciec, lecz starszy, 15-letni brat, dręczycielem był młodszy - dopisek 30.12.
2.
było o przytulisku dla koni, utrzymywanym z 1%,
w którym operacja starego konia pochłonęła miesięczny budżet instytucji i grozi jej zamknięcie.
Wydarzenie 1. to dowód zwyrodnienia, zły-głupi człowiek przedłuża linię kacią,
hoduje kata dla następnego pokolenia.
Oburzony naród chce zlinczować rodzinę, odebrać rodzicom prawa rodzicielskie...
Spokój, Narodzie kochany, pozwól stosownym instytucjom rozeznać sprawę
i podjąć roztropną decyzję, w interesie rodziny i tych braci- dopisek 30.12
Wydarzenie 2. to wrażliwość posunięta do absurdu.
Starym zwierzętom powinniśmy pozwolić umrzeć.
Starym ludziom też powinniśmy pozwolić umrzeć - i dać szansę przeżycia
w miarę szczęśliwego dzieciństwa, młodości, dojrzałości - do starości tym, co urodzili sie po nas.
Co urodziło się do życia stara się przeżyć,
zawsze ŻYCIE KOSZTEM ŻYCIA - roślin i zwierząt które zjadamy.
Na naszych odchodach i prochach rośnie nowe życie, które ma szansę przeżyć swoje "pięć minut".
**
Człowiek rodzi się (tak jak wszystko co się rodzi) z jakąś szansą na życie.
Kto mówi o prawie do życia - przesadza, takiego prawa nie ma.
Matka-przyroda bardzo rozrzutnie szasta życiem, przeżywa nikła część tego, co sie wykluło, urodziło.
Żyjący ma niepisane obowiązki wobec swoich najbliższych: rodziców-opiekunów, rodzeństwa i dzieci;
szczególne obowiązki mamy wobec tych, którym daliśmy życie: dzieci powinniśmy doprowadzić do samodzielności.
Człowiek, który ma obowiązki wobec najbliższych - ma OBOWIĄZEK ŻYCIA,
kiedy obowiązki wypełnił, w czasie darowanym może swobodniej gospodarować swoim życiem:
może "się realizować" na różne sposoby - służyć bliźnim lub pasożytować na nich.
***
Jeśli przeczytałe(a)ś ten tekst do końca - odezwij się.
Chciałbym wiedzieć czy ma sens takie robotniczo-chłopskie filozofowanie.
Szczególnie cenne byłyby głosy tych, którzy się z tą czy inną postawioną tu tezą nie zgadzają.