polub nudne i trudne - lub zostań przygłupem
Posted: Sun Jan 30, 2011 2:01 pm
polub nudne i trudne - lub zostań przygłupem
wybór należy do ciebie
Tak się plecie na tym świecie, odkąd przepędzono nas z raju,
że w pocie czoła musimy pracować, by zapracować sobie na "prawa naturalne" i obywatelskie.
Zaniechanie wysiłku skaże nas na łaskę i niełaskę bliźnich
i rychłe spełnienie jedynego prawa przyrodzonego - prawa do śmierci.
Mamy w bibliotece kontakt z wieloma dziećmi - wszystkie prawie widzą się gwiazdami sportu i estrady.
I przeważnie nienawidzą szkoły - i bardzo niewiele ze szkoły wynoszą.
Programy są przeładowane, przeintelektualizowane - i w związku z tym NIEREALIZOWANE.
Niepraktyczni nauczyciele niepraktycznymi metodami realizują niepraktyczny program:
i jest sobie Polska wspaniałych projektów, bujnych sprawozdań - ale strasznie niepraktycznie w niej żyć.
Dzieci nie znające przedmiotu otrzymują promocję do kolejnych klas, później zdobywają dyplomy...
Co czeka nasze potencjalne gwiazdy sportu i estrady, które nie lubią nudnej szkoły,
nie mają pojęcia o matematyce, fizyce, robotach ręcznych...
Lubią komputery, ale te służą im głównie do marnowania czasu i zdrowia.
Zdając sobie sprawę, że" Rzeczpspolite takie będą, jakie ich młodzieży chowanie",
postanowiłem zawalczyć o lepsze "Rzeczypospolite". Zebrało się kilka takich osób.
Powołaliśmy do życia Stowarzyszenie "Przyjazne Pomorze",
a ono z kolei powołało do życia BIBLIOTEKĘ SPOŁECZNĄ - przytulisko dla dzieci.
Chcemy uzupełnić i rozwinąć funkcje szkoły, która ich z różnych powodów nie spełnia.
Idzie nam kiepsko,
bardzo niewielkie jest społeczne zainteresowanie ogromnym problemem
przyszłości naszych dzieci - czyli problemem przyszłości Polski,
czyli (to się równa) przyszłości naszych dzieci.
W kilkunastotysięcznym osiedlu nikt, żaden student, inżynier, emeryt, pedagog
nie ma czasu - "zalatany człowiek taki!".
Druzgocąca większość wolontariuszy (mających "trochę czasu") dojeżdża z innych dzielnic.
Pisanie, nawet na komputerze, jest dla dzieci trudne i nudne, prawie jak szkoła,
ale za dwadzieścia minut klepania w klawiaturę gra się lub bawi dowolnie przez pozostałe 40 minut godziny.
Znoszą to jakoś, ale wyniki klepania nie zadowalają nas,
postęp ortograficzny i pisarski jest mizerny - nie ma kto uatrakcyjniać zajęć i podnosić poprzeczki:
za darmo nikt "nie ma czasu" pracować, a pieniędzy na zatrudnienie nie mamy.
Dwa i pół roku BIBLIOTEKI SPOŁECZNEJ to dwa i pół roku SPOŁECZNEGO EKSPERYMENTU.
Ten sezon podatkowy z 1% jest naszą szansą. "Nasze" dzieci roznoszą ulotki do skrzynek,
rozdają je na deptaku, osiedle wytapetowaliśmy ogłoszeniami...
"Dziennik Bałtycki" i inne "masowe przekazy" oferują nam ogłaszanie się, podobno niedrogo.
Niestety, dla nas za drogo.
Sympatyków naszej sprawy, ludzi podobnie myślących i czujących prosimy o dobre słowo na naszą rzecz.
Instytucje i przedsiębiorców, którzy nie do końca dali się kryzysowi prosimy - pomóżcie SOBIE -
nasi podopieczni wkrótce będą pracownikami.
Nie jest łatwo polubić "nudne i trudne", zbyt to trudne i nudne,
ale
można uatrakcyjnić sposób przekazu rzeczy trudnych - okażą się one, przynajmniej dla niektórych,
najbardziej utalentowanych, fascynujące.
Dla przeciętnych - co najmniej strawne i zrozumiałe, czyli nie nudne.
Dołącz do nas ze swym doświadczeniem, ze swymi talentami!
Jeśli ktoś przeczytał tę tekścinę do końca, proszę dać znak:
czy ma ona sens, czy - zamiast pisać - powinienem umyć posadzkę.
wybór należy do ciebie
Tak się plecie na tym świecie, odkąd przepędzono nas z raju,
że w pocie czoła musimy pracować, by zapracować sobie na "prawa naturalne" i obywatelskie.
Zaniechanie wysiłku skaże nas na łaskę i niełaskę bliźnich
i rychłe spełnienie jedynego prawa przyrodzonego - prawa do śmierci.
Mamy w bibliotece kontakt z wieloma dziećmi - wszystkie prawie widzą się gwiazdami sportu i estrady.
I przeważnie nienawidzą szkoły - i bardzo niewiele ze szkoły wynoszą.
Programy są przeładowane, przeintelektualizowane - i w związku z tym NIEREALIZOWANE.
Niepraktyczni nauczyciele niepraktycznymi metodami realizują niepraktyczny program:
i jest sobie Polska wspaniałych projektów, bujnych sprawozdań - ale strasznie niepraktycznie w niej żyć.
Dzieci nie znające przedmiotu otrzymują promocję do kolejnych klas, później zdobywają dyplomy...
Co czeka nasze potencjalne gwiazdy sportu i estrady, które nie lubią nudnej szkoły,
nie mają pojęcia o matematyce, fizyce, robotach ręcznych...
Lubią komputery, ale te służą im głównie do marnowania czasu i zdrowia.
Zdając sobie sprawę, że" Rzeczpspolite takie będą, jakie ich młodzieży chowanie",
postanowiłem zawalczyć o lepsze "Rzeczypospolite". Zebrało się kilka takich osób.
Powołaliśmy do życia Stowarzyszenie "Przyjazne Pomorze",
a ono z kolei powołało do życia BIBLIOTEKĘ SPOŁECZNĄ - przytulisko dla dzieci.
Chcemy uzupełnić i rozwinąć funkcje szkoły, która ich z różnych powodów nie spełnia.
Idzie nam kiepsko,
bardzo niewielkie jest społeczne zainteresowanie ogromnym problemem
przyszłości naszych dzieci - czyli problemem przyszłości Polski,
czyli (to się równa) przyszłości naszych dzieci.
W kilkunastotysięcznym osiedlu nikt, żaden student, inżynier, emeryt, pedagog
nie ma czasu - "zalatany człowiek taki!".
Druzgocąca większość wolontariuszy (mających "trochę czasu") dojeżdża z innych dzielnic.
Pisanie, nawet na komputerze, jest dla dzieci trudne i nudne, prawie jak szkoła,
ale za dwadzieścia minut klepania w klawiaturę gra się lub bawi dowolnie przez pozostałe 40 minut godziny.
Znoszą to jakoś, ale wyniki klepania nie zadowalają nas,
postęp ortograficzny i pisarski jest mizerny - nie ma kto uatrakcyjniać zajęć i podnosić poprzeczki:
za darmo nikt "nie ma czasu" pracować, a pieniędzy na zatrudnienie nie mamy.
Dwa i pół roku BIBLIOTEKI SPOŁECZNEJ to dwa i pół roku SPOŁECZNEGO EKSPERYMENTU.
Ten sezon podatkowy z 1% jest naszą szansą. "Nasze" dzieci roznoszą ulotki do skrzynek,
rozdają je na deptaku, osiedle wytapetowaliśmy ogłoszeniami...
"Dziennik Bałtycki" i inne "masowe przekazy" oferują nam ogłaszanie się, podobno niedrogo.
Niestety, dla nas za drogo.
Sympatyków naszej sprawy, ludzi podobnie myślących i czujących prosimy o dobre słowo na naszą rzecz.
Instytucje i przedsiębiorców, którzy nie do końca dali się kryzysowi prosimy - pomóżcie SOBIE -
nasi podopieczni wkrótce będą pracownikami.
Nie jest łatwo polubić "nudne i trudne", zbyt to trudne i nudne,
ale
można uatrakcyjnić sposób przekazu rzeczy trudnych - okażą się one, przynajmniej dla niektórych,
najbardziej utalentowanych, fascynujące.
Dla przeciętnych - co najmniej strawne i zrozumiałe, czyli nie nudne.
Dołącz do nas ze swym doświadczeniem, ze swymi talentami!
Jeśli ktoś przeczytał tę tekścinę do końca, proszę dać znak:
czy ma ona sens, czy - zamiast pisać - powinienem umyć posadzkę.