Ojczyzna, księża, sekretarze - i jednostka
Posted: Fri Feb 11, 2011 7:26 am
Ojczyzna, księża, sekretarze - i jednostka
Każdy ma swój stosunek do historii ojczystej.
Jeden swój stosunek buduje na wiedzy, znajomości dziejów,
drugi na rodzinnych wspominkach i obiegowych stereotypach.
Kiedy mówi „jeden”, kiedy mówi „drugi” – trzeci słuchają.
Czasem coś z tego wynoszą, jeśli stać ich na własny sąd.
Pewna Agnieszka uważa, że bycie w partii w czasach PRL jest czymś,
czego należy się wstydzić. Ja tak nie uważam.
Wstępowałem do PZPR z wolnej i nieprzymuszonej woli - by więcej móc.
Okazało się, że mógłbym rzeczywiście więcej móc,
ale musiałbym przestać być sobą, a stać się kółkiem partyjnego mechanizmu.
Na tym polega partyjność, że realizuje się „linię” partii.
Tak było w PZPR, PiSie i Platformie – i na wieki wieków.
Po wykonaniu partyjnego doświadczenia zrozumiałem,
że nie nadaję się się na partyjniaka ani na wyznawcę :
przynależność do partii politycznej czy sekty religijnej UBEZWŁASNOWALNIA CZŁOWIEKA.
Po tych młodzieńczych doświadczeniach postanowiłem trzymać się
od księży i sekretarzy z daleka.
[Nie znaczy to wrogiego stosunku do funkcjonariuszy partyjnych czy religijnych,
Boże broń, idzie o niezależność od nich.]
W imię racji wyższych dwukrotnie brałem na siebie uzdę -
Dwukrotnie wstępowałem do Solidarności, kiedy potrzebowała wsparcia,
dwukrotnie wystąpiłem, kiedy „S” głupiała w euforii czy triumfowała.
Każdy ma swój stosunek do historii ojczystej.
Jeden swój stosunek buduje na wiedzy, znajomości dziejów,
drugi na rodzinnych wspominkach i obiegowych stereotypach.
Kiedy mówi „jeden”, kiedy mówi „drugi” – trzeci słuchają.
Czasem coś z tego wynoszą, jeśli stać ich na własny sąd.
Pewna Agnieszka uważa, że bycie w partii w czasach PRL jest czymś,
czego należy się wstydzić. Ja tak nie uważam.
Wstępowałem do PZPR z wolnej i nieprzymuszonej woli - by więcej móc.
Okazało się, że mógłbym rzeczywiście więcej móc,
ale musiałbym przestać być sobą, a stać się kółkiem partyjnego mechanizmu.
Na tym polega partyjność, że realizuje się „linię” partii.
Tak było w PZPR, PiSie i Platformie – i na wieki wieków.
Po wykonaniu partyjnego doświadczenia zrozumiałem,
że nie nadaję się się na partyjniaka ani na wyznawcę :
przynależność do partii politycznej czy sekty religijnej UBEZWŁASNOWALNIA CZŁOWIEKA.
Po tych młodzieńczych doświadczeniach postanowiłem trzymać się
od księży i sekretarzy z daleka.
[Nie znaczy to wrogiego stosunku do funkcjonariuszy partyjnych czy religijnych,
Boże broń, idzie o niezależność od nich.]
W imię racji wyższych dwukrotnie brałem na siebie uzdę -
Dwukrotnie wstępowałem do Solidarności, kiedy potrzebowała wsparcia,
dwukrotnie wystąpiłem, kiedy „S” głupiała w euforii czy triumfowała.