Page 1 of 1
Dylematy władzy
Posted: Thu May 26, 2011 9:53 pm
by Fordor
Władza namiestnika w państwie uzależnionym od satrapy – jak sprostać wymogom autokraty, jak wspomóc własne państwo nie narażając społeczeństwa na represje? Jak państwo podbite powinno przetrwać w warunkach niewoli? Na te pytania dzisiaj warto odpowiedzieć – kiedy mamy niepodległe państwo i oprócz wyrazów najczęściej słusznej pogardy mamy czas na refleksję – czy można było inaczej rządzić – a jeśli tak, to w jakim stopniu jesteśmy odpowiedzialni za czasy niewoli. Co robiliśmy dobrze, co zrobiliśmy źle. Jest w tej chwili dobry czas na rozstrzyganie tych kwestii.
Posted: Fri May 27, 2011 5:04 am
by jan
Śmiem się domyślać, że idzie o PRL i o Jaruzelskiego,
może i o jego poprzedników.
Kiedy dręczą Cię takie pytania, próbuj odpowiedzieć sobie na nie sama:
postaw się w myślach na miejscu Jaruzelskiego
i "prowadź politykę" tak, by "najczęściej słusznej pogardy" się nie doczekać.
Żywię szacunek dla wysiłków dokonań narodu polskiego w dobie PRL,
szanuję generała Jaruzelskiego i jego ekipę.
Wprowadzenie stanu wojennego uważam za majstersztyk.
To było ostatnie sprawne działanie polskiej ekipy kierowniczej.
Potem był - I TRWA - proces degradacji państwa.
Jaruzelski nie miał z kim, sam nie miał też wizji, przebudowy państwa.
Do tej pory NIE ZNAM TAKIEJ WIZJI.
Całe tabuny demagogów i dobrzechciejców są intelektualnie jałowe.
Są też nieliczni Ludzie w świecie polityki, ale to głupstwo, szaleństwo i populizm nadaje ton.
Posted: Sat May 28, 2011 4:41 pm
by Fordor
Nawet nie próbuję stawiać się w położeniu generała, ale z pewnością było to szalenie trudne. Po wojnie żyliśmy w jałtańskiej rzeczywistości - "skansenowej szuflandii" - gdzie trzeba było sobie radzić. I radzono sobie przystosowując się do życia w cieniu silnego brata, plany społeczno-gospodarcze były na wyrost lub na rozkaz – czasami nie przystające do rzeczywistości lub nie korygowane przez rynek. Dorobek PRL to również życie na koszt innych - powstały dzięki niszczeniu ludzkiej inicjatywy (np. przejmowano indywidualny dorobek dzięki różnym sztuczkom). W samym Gdańsku w l. 40- i 50-tych uwłaszczono ileś tam przedsiębiorstw (co warto z pewnością opisać), przykładem jest wspaniały teatr "Miniatura", który na szczęście potrafił dostosować się do nowych warunków. Dorobek PRL jest niszczony czasami przez niezaradną lub "zbyt zaradną" nomenklaturę.
Dorobkiem PRL-u jest upaństwowienie przemysłu, cytuję fragment artykułu Jana Koziara pt. "Kraksa polskiego pochodu gospodarczego" z czasopisma "Nowy Obywatel" 2/2011:
//W komunistycznej Polsce akumulacja kapitału przez państwo osiągnęła apogeum. Kapitał ten został zgromadzony - chodziło tylko o jego sensowne, dobrze kierowane przeobrażenie. Tymczasem w dzisiejszej Polsce termin "pierwotna akumulacja" stał się kryptonimem jego niszczenia i rozgrabiania.
Wreszcie, fałszem jest teza o nieistnieniu "trzeciej drogi" w stosunku do komunizmu i dzikiego kapitalizmu. Otóż "trzecia droga" nie tylko istnieje, ale jest główną drogą, po której kroczy od stuleci przodująca gospodarka światowa. Komunizm był patologicznym epizodem, a liberalnego kapitalizmu po prostu nie ma, poza krótkim okresem zapaści zaatakowanych nim gospodarek krajowych. "Trzecia droga" nie jest przy tym "pomiędzy", a daleko "poza" komunizmem i dzikim kapitalizmem, które niewiele się od siebie różnią, wywłaszczając i zniewalając całe społeczeństwa.//
Stan wojenny negatywnie wpłynął na rozwój kultury, jest tu wiele do zrobienia, Biblioteka Społeczna stara się wnieść swój malutki wkład.
Posted: Sat May 28, 2011 7:27 pm
by jan
Kiedy czytam teksty mojej o lat kilkanaście młodszej koleżanki, czuję się jak skondensowana żydokomuna i syf z malarią razem wzięte.
//Nawet nie próbuję stawiać się w położeniu generała, ale z pewnością było to szalenie trudne. Po wojnie żyliśmy w jałtańskiej rzeczywistości - "skansenowej szuflandii" - gdzie trzeba było sobie radzić.//
A teraz nie trzeba "sobie radzić". Do tego jest to bardzo trudne
i znacznie większa ilość ludzi niż w PRL-u jest zmarginalizowana.
//I radzono sobie przystosowując się do życia w cieniu silnego brata, plany społeczno-gospodarcze były na wyrost lub na rozkaz – czasami nie przystające do rzeczywistości lub nie korygowane przez rynek.//
Teraz rynek "skorygował" nam stocznie, flotę, banki, cementownie, cukrownie, emerytury,
"koryguje" nam pocztę, koleje...
// Dorobek PRL to również życie na koszt innych - powstały dzięki niszczeniu ludzkiej inicjatywy (np. przejmowano indywidualny dorobek dzięki różnym sztuczkom). W samym Gdańsku w l. 40- i 50-tych uwłaszczono ileś tam przedsiębiorstw (co warto z pewnością opisać), przykładem jest wspaniały teatr "Miniatura", który na szczęście potrafił dostosować się do nowych warunków. Dorobek PRL jest niszczony czasami przez niezaradną lub "zbyt zaradną" nomenklaturę.//
Teraz "dzięki różnym sztuczkom" uwłaszczają się zaradni, kosztem przyzwoitych i niezaradnych.
//Dorobkiem PRL-u jest upaństwowienie przemysłu, cytuję fragment artykułu Jana Koziara pt. "Kraksa polskiego pochodu gospodarczego" z czasopisma "Nowy Obywatel" 2/2011:
<W komunistycznej Polsce akumulacja kapitału przez państwo osiągnęła apogeum. Kapitał ten został zgromadzony - chodziło tylko o jego sensowne, dobrze kierowane przeobrażenie. Tymczasem w dzisiejszej Polsce termin "pierwotna akumulacja" stał się kryptonimem jego niszczenia i rozgrabiania.
Wreszcie, fałszem jest teza o nieistnieniu "trzeciej drogi" w stosunku do komunizmu i dzikiego kapitalizmu. Otóż "trzecia droga" nie tylko istnieje, ale jest główną drogą, po której kroczy od stuleci przodująca gospodarka światowa. Komunizm był patologicznym epizodem, a liberalnego kapitalizmu po prostu nie ma, poza krótkim okresem zapaści zaatakowanych nim gospodarek krajowych. "Trzecia droga" nie jest przy tym "pomiędzy", a daleko "poza" komunizmem i dzikim kapitalizmem, które niewiele się od siebie różnią, wywłaszczając i zniewalając całe społeczeństwa> //
Jest cholernie dużo dróg i ścieżek w głowach wielu fantastów,
a realna jest ta jedyna, beznadziejna, głupia "polska droga", którą wytycza stan polskiej świadomości obywatelskiej,
na której byle kaczor i byle bubek z brukowca, radia czy telewizora gra chochole melodie.
//Stan wojenny negatywnie wpłynął na rozwój kultury, jest tu wiele do zrobienia, Biblioteka Społeczna stara się wnieść swój malutki wkład.//
Biblioteka Społeczna się stara wnieść inną melodię niż chocholi jazgot,
ale nie ze skutkami stanu wojennego walczy, a ze skutkami polskiego "jakoś to będzie",
ze skutkami parobczaństwa, nieodpowiedzialności, intelektualnej impotencji.
Stan wojenny ekipy Generała Wojciecha Jaruzelskiego uratował Polskę przed anarchią, a nie wykluczone, że i przed rzezią.
Stan wojenny uratował kulturę polską. POLSKĘ URATOWAŁ.
Jaruzelski, wobec wszystkich postsolidaruszych osobowości i osobliwości jest wielkim mężem Stanu.
PS
Uważam, że PRL ze swym bolszewickim "socjalizmem" musiał upaść - i upadł:
zmarł naturalnie na skutek genetycznego defektu. My, solidaruchy zatańczyliśmy taniec radości na jego trupie. Niektórym się wydaje, że to oni ukatrupili potwora.