igrzyska czy trwałe instytucje?
Posted: Mon Aug 29, 2011 7:23 am
Europejskie Centrum Solidarności urządziło cykl imprez dla tubylców
w trzech peryferyjnych dzielnicach: ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ.
Ktoś napisał projekt, pozyskał środki, przeprowadził igrzyska.
Odbyło się, co się odbyć miało. Teraz będzie sprawozdanie, dokumentacja,
a u tubylców wszystko zostanie jak było.
Jeśli komuś zależy na przekształcenie MIESZKAŃCÓW, którzy nie byli nigdy SPOŁECZEŃSTWEM,
w bezgłowy PLEBS, któremu należy zapewnić igrzyska - tak trzymać.
Można też wybudować jeszcze z jeden stadion, a pomiędzy stadionami arenę,
by kibice mogli z sobą walczyć.
Jeśli komuś zależy na istnieniu PAŃSTWA dla OBYWATELI, to warto zadbać o tworzenie trwałych ośrodków obywatelskiej aktywności -
od przedszkoli poczynając, przez koła zainteresowań w szkołach niższych szczebli,
po nierozerwalne powiązanie szkoły średniej i wyższej z życiem.
Szkoły winny być po to, by nauczyć ludzi wydajnej pracy społecznie użytecznej,
a nie - by produkować nie umiejących pracować, współpracować, organizować - udyplomowanych frustratów.
Urzędnicze procedury powołują do życia modne potworki
które istnieją tak długo jak długo są karmione na mocy politycznej dyrektywy.
Mnóstwo ludzi żyje z pisania projektów "w ramach", i "w ramach" konsumuje nieswoje pieniądze,
przeznaczając lwią ich część na uzasadnienie swego istnienia i asekuracyjną sprawozdawczość.
Sprawozdawczość i "społeczna kontrola" absorbuje ogromną społeczną energię,
która mogłaby być przeznaczona na społeczną służbę.
Aby mogły się integrować lokalne środowiska, należy wspierać trwałe lokalne ośrodki skupienia,
świetlice, kluby, koła gospodyń, ochotnicze straże - powoływane do życia przez SPOŁECZNY AKTYW.
Aktywowi administracja powinna zaufać, ograniczyć sprawozdawczość, a na bieżąco kontrolować porządek w papierach i finansach
Zbiurokratyzowane "świątynie" kultury i sztuki, sterowane przez urzędników są drogie i niewydolne.
Jesteśmy narodem, mieszkańcami, a nie społeczeństwem-gospodarzem państwa, miasta, wsi.
Społeczeństwo obywatelskie, samorządność lokalna - to postulat.
Do tej pory nie znaleźliśmy ścieżki wiodącej w tym kierunku.
Jeśli nie chcemy być ciekawostką etnograficzną, skansenem w Europie, musimy tę ścieżkę odkryć.
Zbyt czuła i asekurancka biurokratyczna kuratela jest tu przeszkodą.
w trzech peryferyjnych dzielnicach: ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ.
Ktoś napisał projekt, pozyskał środki, przeprowadził igrzyska.
Odbyło się, co się odbyć miało. Teraz będzie sprawozdanie, dokumentacja,
a u tubylców wszystko zostanie jak było.
Jeśli komuś zależy na przekształcenie MIESZKAŃCÓW, którzy nie byli nigdy SPOŁECZEŃSTWEM,
w bezgłowy PLEBS, któremu należy zapewnić igrzyska - tak trzymać.
Można też wybudować jeszcze z jeden stadion, a pomiędzy stadionami arenę,
by kibice mogli z sobą walczyć.
Jeśli komuś zależy na istnieniu PAŃSTWA dla OBYWATELI, to warto zadbać o tworzenie trwałych ośrodków obywatelskiej aktywności -
od przedszkoli poczynając, przez koła zainteresowań w szkołach niższych szczebli,
po nierozerwalne powiązanie szkoły średniej i wyższej z życiem.
Szkoły winny być po to, by nauczyć ludzi wydajnej pracy społecznie użytecznej,
a nie - by produkować nie umiejących pracować, współpracować, organizować - udyplomowanych frustratów.
Urzędnicze procedury powołują do życia modne potworki
które istnieją tak długo jak długo są karmione na mocy politycznej dyrektywy.
Mnóstwo ludzi żyje z pisania projektów "w ramach", i "w ramach" konsumuje nieswoje pieniądze,
przeznaczając lwią ich część na uzasadnienie swego istnienia i asekuracyjną sprawozdawczość.
Sprawozdawczość i "społeczna kontrola" absorbuje ogromną społeczną energię,
która mogłaby być przeznaczona na społeczną służbę.
Aby mogły się integrować lokalne środowiska, należy wspierać trwałe lokalne ośrodki skupienia,
świetlice, kluby, koła gospodyń, ochotnicze straże - powoływane do życia przez SPOŁECZNY AKTYW.
Aktywowi administracja powinna zaufać, ograniczyć sprawozdawczość, a na bieżąco kontrolować porządek w papierach i finansach
Zbiurokratyzowane "świątynie" kultury i sztuki, sterowane przez urzędników są drogie i niewydolne.
Jesteśmy narodem, mieszkańcami, a nie społeczeństwem-gospodarzem państwa, miasta, wsi.
Społeczeństwo obywatelskie, samorządność lokalna - to postulat.
Do tej pory nie znaleźliśmy ścieżki wiodącej w tym kierunku.
Jeśli nie chcemy być ciekawostką etnograficzną, skansenem w Europie, musimy tę ścieżkę odkryć.
Zbyt czuła i asekurancka biurokratyczna kuratela jest tu przeszkodą.