Page 1 of 1

Nie ma szlachetnych zawodów – są szlachetni ludzie

Posted: Fri Jul 06, 2007 6:08 am
by jan
Nie ma szlachetnych zawodów – są szlachetni ludzie.

Wśród lekarzy i pielęgniarek tylu ich mniej więcej,
co pośród nauczycili, tramwajarzy, geologów...

Spędziłem miesiąc na neurologii (przy łóżku chorej matki),
znieczulicą pielęgniarek i lekceważeniem chorych przez personel szpitala byłem porażony.

Panie w czepkach nie mają lekko – też to widziałem,
ale jeśli sobie wyobrażają, że górnicy pod ziemią mają lżej, to są w błędzie.

Popieram strajkującą medycynę, ale tylko ten jej marginalny fragment,
który dąży do racjonalizacji związanego z medycyną segmentu państwa.

Jeśli grupowy egoizm pielęgniarek i lekarzy zmusi łapaczy kapusiów i sPiSiwiaczy państwa
do zajęcia się poważniejszymi sprawami, jeśli obnaży ich impotencję we wszystkich pozostałych sprawach,
to będzie przynajmniej z tego zamieszania i biedy jakaś pociecha.

jan urbanik

Posted: Fri Jul 06, 2007 8:27 am
by kviat
Słusznie prawisz.
I rozumiem Twoje rozgoryczenie po takich doświadczeniach.
Jednak nie wiem dlaczego odbierasz ten protest jako egoizm.
Pisałem o tym wcześniej, że dla mnie jest oczywiste, że postulat o wynagrodzenie jest tylko pretekstem właśnie aby wymusić (w końcu) zmiany. A że niejako przy okazji mamy pokaz czarno na białym (albo białe na białym :-) ) niekompetencji i arogancji Miłościwie Nam Panujących to tylko dodatkowy, pozytywny efekt uboczny protestu.

Posted: Fri Jul 06, 2007 1:06 pm
by Fordor
Jan napisał:
"Nie ma szlachetnych zawodów..."
Odpowiem krótko - wszystkie zawody są szlachetne, bowiem mają służyć ludziom. Taka zasada powinna przyświecać pracy zawodowej. Dostarczamy m.in. pracy lekarzom, bowiem często spotykamy osoby, które wykonując swoją pracę, wpędzają nas w stres, choroby. Przykładów jest tak sporo, że nie próbuję ich wyliczać. Podaję pierwszy z rzędu - jedziemy do pracy w brudnych autobusach i tramwajach, wyglądamy przez brudne okna widząc np. piękną, odnowioną elewację poniszczoną przez pseudo-grafficiarzy. Brak odpowiedzialności i szacunku dla wykonywanej pracy jest powszechny. Winnego chłopca do bicia można łatwo znaleźć, np. w zależności od wyznawanej opcji politycznej, ale to nie poprawi jakości naszego życia.

Posted: Fri Jul 06, 2007 4:06 pm
by kviat
Fordor wrote:Odpowiem krótko - wszystkie zawody są szlachetne, bowiem mają służyć ludziom. Taka zasada powinna przyświecać pracy zawodowej.

I tak i nie :)
O ile mogę się zgodzić z twierdzeniem, że niektórzy ludzie wykonują swoje zawody "z powołania" to nie uważam, że wykonują je aby służyć ludziom.
Nie żyjemy (przynajmniej ja :-) ) po to by pracować, lecz pracujemy (przynajmniej ja :-) ) po to aby żyć. I ze służbą nie ma to nic wspólnego. Niektóre prace są faktycznie użyteczne dla innych ludzi czy wręcz niezbędne ale to nie jest służba. Ideałem jest sytuacja kiedy ktoś pracuje w zawodzie, który faktycznie lubi.
Przez lata wmawiano ludziom: służba zdrowia, nauczyciele itd. - jako zawody, które wymagają poświęcenia, a w zamian mają się zadowolić prestiżem społecznym. To bardzo wygodne bo zamiast godziwej zapłaty można takich ludzi dowartościować przemową czy orderem. Są to zawody, które wykonują specyficzne osoby: skłonne do altruizmu z nieodpartą chęcią pomagania (uczniom, pacjentom...), a takie osoby łatwo zmanipulować wmawiając im, że cel misyjny pracy jaki wykonują jest ważniejszy od ich własnych potrzeb.
Wielu w to uwierzyło i pokutuje to do dzisiaj. A co najgorsze, społeczeństwo, które korzysta z usług takich ludzi również w to uwierzyło.
W krajach o długiej tradycji gospodarki rynkowej te relacje "jaka praca taka płaca" są bardziej zrównoważone. Zawód lekarza oprócz prestiżu wiąże się zazwyczaj z lepszą pozycją materialną (z nauczycielami jest trochę gorzej, a i tak dużo lepiej niż w krajach postkomunistycznych) z bardzo prostego powodu. Ludzie korzystający z takich usług zdają sobie sprawę, że takie poświęcenie dla innych wymaga wielu wyrzeczeń i akceptują to, że należy im się z tego tytułu wyższe wynagrodzenie. I że ci ludzie robią to z własnej woli - nie "służą" - lecz robią to co uważają za słuszne.

Takie są właśnie różnice w mentalności ludzi wychowanych w różnych systemach.
Mamy tego ewidentne dowody w postaci wypowiedzi telewizyjnych pacjentów o protestujących lekarzach: lekarz ma stać przy łóżku chorego choćby miał stać za (prawie)darmo i 24 godziny na dobę. Potrzeby lekarza nie są ważne, ważne są potrzeby pacjenta - lekarz ma służyć. Kropka.
Takie myślenie ma "krótkie nogi" (już składają wypowiedzenia). Nadal będą służyć pacjentom (bo chcą) ale tam gdzie zostaną docenieni.
I to samo dotyczy nauczycieli.

I tak dużo czasu (moim zdaniem) upłynęło zanim lekarze, pielęgniarki, nauczyciele (itd...) przejrzeli na oczy - teraz jeszcze wystarczy, że "społeczeństwo" zrozumie czym się różni służba od szlachetnego zawodu i powoli wyjdziemy na prostą.

Ale to potrwa bo ci, co to już zrozumieli wyjeżdżają. Wyjeżdżają najlepiej wykształceni i najbardziej przedsiębiorczy (a nie jak nam próbują - znowu! - wmówić: nieudacznicy).
A tak się dziwnie składa, że przedstawiciele szlachetnych zawodów to właśnie w dużej mierze ci wykształceni.

Posted: Mon Jul 09, 2007 10:09 pm
by Fordor
Praca może służyć człowiekowi m.in. w ten sposób, że zapewni mu dochody umożliwiające normalną egzystencję. Wynagrodzenie powinno starczyć na żywność, opiekę lekarską, mieszkanie, odzież odpowiednią do pory roku, wypoczynek niezależnie od wykonywanej pracy - taki powinien być minimalny standard każdego pracownika. Praca musi służyć człowiekowi również w ten sposób, że nie jest pozorowana lub bezmyślna. Ekonomista, który klepie, że nadmiar pieniędzy doprowadza do inflacji, sprawia, że wynagrodzenie jest właściwie odbierane pracownikowi już w chwili wręczania wypłaty. Teoretyk taki nie sprawi, aby jeden pieniążek przewinął się przez kilka portfeli, zanim trafi do budżetu, np. lekarz da zarobić sprzątaczce, ta z kolei fryzjerowi, a ten da dziecku na książkę. U naszego wizjonera ekonomicznego ten obieg im krótszy, tym lepszy. Wypłata - opłaty - jedzenie - i do pierwszego. Gdyby puścił w ruch swoje szare komórki, aby sprawić, żeby praca służyła człowiekowi, żyłoby się nam z pewnością lepiej.