Co nas do społecznego działania gna. Co z tego Polska ma?
Posted: Fri Nov 11, 2011 7:56 pm
Co nas do społecznego działania gna
Kogoś pycha, kogoś chęć bycia sławnym i posiadania imiennej pieczątki, kogoś wstyd lub bezradność,
kogoś jeszcze rządza łatwego pieniądza, pozwalającego "porządzić" za nieswoje.
Są też ludzie, którzy poznali prawdę i chcą ja głosić światu, gotowi tępić tych, co do przyjęcia prawdy nie dorośli.
Mnie "gna" wstyd za bylejakość Polski, wstyd za pychę i głupotę tych, którym oddajemy rząd dusz,
oddajemy władanie jakimś fragmentem rzeczywistości, za zmarnowaną kolej, marniejącą pocztę,
za brak lekarzy w szkołach, za rozwaloną służbę zdrowia, za stratę milionów młodych ludzi,
których bylejakość życia i nędza wypędziła z Polski, za dziedziczenie biedy, za życie na niby,
za ogłupiającą szkołę, za głupie lub podłe środki masowego przekazu, kaleczące dusze.
Państwo,by istniało musi mieć na całym terytorium trwałe, aktywne ośrodki skupienia ludzi dobrej woli, którzy potrafią
SAMODZIELNIE DOSTRZEGAĆ PROBLEMY trapiące okolicznych mieszkańców. STARAJĄCYCH SIĘ SPOŁECZNĄ ZMYŚLNOŚCIĄ JE ROZWIĄZYWAĆ.
Nic tak nie jednoczy jak wspólna praca, o nic nie troszczymy się tak, jak o nasze (wspólne) dzieło.
Ośrodki te powinny być niezależne od władz samorządowych, zbudowane winny być na autorytecie lokalnego społecznego aktywu,
jak najbardziej z dala od władzy.
Teraz morderczy dla przyszłości Polski jest stosunkowo tani pieniądz z Europy:
wystarczy techniczna sprawność napisania projektu i wykpienia się się z odpowiedzialności lipnymi sprawozdaniami.
Motorem działania jest biurokratyczna dyrektywa, może mądra w założeniu, ale przy schodzeniu w dół przetworzona w banał i frazes.
By być pozarządowcem (rządowcem i politykiem) nie jest potrzebne rozumienie społecznego świata;
myślenie głową własną; krytyka politycznej poprawności jest przeszkodą,
bo pospolitość wyciszy rozum, by podlizać się władzy - dysponentowi środków.
Taki brak lokalnych centrów MYŚLENIA powoduje ogromny wpływ na życie politycznych koniunktur.
Peerelowski naród klaskał władzy, tak samo jak teraz starał się utrzymać w ramach poprawności.
Kiedy władza straciła kły, pojawiło się od cholery "bohaterów", "pogromców komuny".
Teraz pokorne stadka pokornych cieląt starają się jak najwięcej matek wydoić.
Kiedy wszystko co było do wydojenia skonsumują, będą narzekać, że Tusk nie zrobił dla nich cudu.
Wszystkich, którzy odczuwają wstyd za bylejakość Polski ZAPRASZAM DO ROBOTY.
Nie mam z kim wynosić stołów z książkami, nie ma kto zająć się komputerami, siecią, witryną internetową, pracą z dziećmi
Nie mam czym płacić, nie mam sił na kadzenie i pochlebstwa, NIE MAMY CZASU I SIŁ NA WYKONANIE WIELU PRAC,
KTÓRE POWINNIŚMY ZROBIĆ, NIE MAMY PIENIĘDZY NA FUNKCJONOWANIE W NOWYM ROKU,
A TU CORAZ MNIEJ POLSKI W POLSCE.
POLSKI ŚWIĘTUJĄCEJ I PIELGRZYMUJĄCEJ MAMY AŻ NADTO, POLSKA PRACUJĄCYCH GOSPODARZY W ZANIKU.
Kogoś pycha, kogoś chęć bycia sławnym i posiadania imiennej pieczątki, kogoś wstyd lub bezradność,
kogoś jeszcze rządza łatwego pieniądza, pozwalającego "porządzić" za nieswoje.
Są też ludzie, którzy poznali prawdę i chcą ja głosić światu, gotowi tępić tych, co do przyjęcia prawdy nie dorośli.
Mnie "gna" wstyd za bylejakość Polski, wstyd za pychę i głupotę tych, którym oddajemy rząd dusz,
oddajemy władanie jakimś fragmentem rzeczywistości, za zmarnowaną kolej, marniejącą pocztę,
za brak lekarzy w szkołach, za rozwaloną służbę zdrowia, za stratę milionów młodych ludzi,
których bylejakość życia i nędza wypędziła z Polski, za dziedziczenie biedy, za życie na niby,
za ogłupiającą szkołę, za głupie lub podłe środki masowego przekazu, kaleczące dusze.
Państwo,by istniało musi mieć na całym terytorium trwałe, aktywne ośrodki skupienia ludzi dobrej woli, którzy potrafią
SAMODZIELNIE DOSTRZEGAĆ PROBLEMY trapiące okolicznych mieszkańców. STARAJĄCYCH SIĘ SPOŁECZNĄ ZMYŚLNOŚCIĄ JE ROZWIĄZYWAĆ.
Nic tak nie jednoczy jak wspólna praca, o nic nie troszczymy się tak, jak o nasze (wspólne) dzieło.
Ośrodki te powinny być niezależne od władz samorządowych, zbudowane winny być na autorytecie lokalnego społecznego aktywu,
jak najbardziej z dala od władzy.
Teraz morderczy dla przyszłości Polski jest stosunkowo tani pieniądz z Europy:
wystarczy techniczna sprawność napisania projektu i wykpienia się się z odpowiedzialności lipnymi sprawozdaniami.
Motorem działania jest biurokratyczna dyrektywa, może mądra w założeniu, ale przy schodzeniu w dół przetworzona w banał i frazes.
By być pozarządowcem (rządowcem i politykiem) nie jest potrzebne rozumienie społecznego świata;
myślenie głową własną; krytyka politycznej poprawności jest przeszkodą,
bo pospolitość wyciszy rozum, by podlizać się władzy - dysponentowi środków.
Taki brak lokalnych centrów MYŚLENIA powoduje ogromny wpływ na życie politycznych koniunktur.
Peerelowski naród klaskał władzy, tak samo jak teraz starał się utrzymać w ramach poprawności.
Kiedy władza straciła kły, pojawiło się od cholery "bohaterów", "pogromców komuny".
Teraz pokorne stadka pokornych cieląt starają się jak najwięcej matek wydoić.
Kiedy wszystko co było do wydojenia skonsumują, będą narzekać, że Tusk nie zrobił dla nich cudu.
Wszystkich, którzy odczuwają wstyd za bylejakość Polski ZAPRASZAM DO ROBOTY.
Nie mam z kim wynosić stołów z książkami, nie ma kto zająć się komputerami, siecią, witryną internetową, pracą z dziećmi
Nie mam czym płacić, nie mam sił na kadzenie i pochlebstwa, NIE MAMY CZASU I SIŁ NA WYKONANIE WIELU PRAC,
KTÓRE POWINNIŚMY ZROBIĆ, NIE MAMY PIENIĘDZY NA FUNKCJONOWANIE W NOWYM ROKU,
A TU CORAZ MNIEJ POLSKI W POLSCE.
POLSKI ŚWIĘTUJĄCEJ I PIELGRZYMUJĄCEJ MAMY AŻ NADTO, POLSKA PRACUJĄCYCH GOSPODARZY W ZANIKU.