praca godna i niegodna
Posted: Wed Nov 30, 2011 7:58 am
Mamy dyplom magistra nauki takiejtoatakiej,
jesteśmy ludźmi wykształconymi, inteligentami, należy nam się coś za nasz dyplom:
dobrze płatna, lekka, łatwa i przyjemna praca - tak nam się wydaje.
Szkoła, jeśli nie uczy pracy społecznie użytecznej, czyli takiej, na którą jest zapotrzebowanie,
jest w znaczącej mierze marnowaniem czasu; nie całkiem stratą,
bo studia zmuszają do zgromadzenia jakiejś wiedzy i intelektualnego treningu.
Każda praca społecznie użyteczna, za którą społeczeństwo zechce płacić...
Każda praca, która daje przedsiębiorcy dochód starczający na godną płacę,
utrzymanie firmy i godny zysk jest pracą godną.
Sami możemy się stać przedsiębiorstwem, wypełnić jakąś rynkową niszę i żyć godnie.
Ba, seryjnie i masowo produkowani licencjaci i magistrowie tego nie potrafią.
Zamiast frustrować się i czekać na gwiazdkę z nieba, trzeba podjąć jakąkolwiek pracę,
która zapewni nam GODNOŚĆ NIEZALEŻNOŚCI FINANSOWEJ OD NASZYCH BLISKICH.
Utrzymać się samemu, zarobić na chleb powszedni - to podstawowy stopień godności.
A potem trzeba się uczyć roboty, która da nam szansę na wyjście z kręgu przeciętności.
Ci, którzy tego nie potrafią, jeśli nie polubią przeciętności,
będą nieszczęśnikami zatruwającymi życie sobie i innym.
===============================
Tzw socjalizm rozpieszczał nas siermiężnie, równoległy z nim zachodni kapitalizm
rozpieszczał swe społeczeństwa na wyższym poziomie, ale to wszystko, to rozpieszczanie,
należy już - wydaje się - do przeszłości.
Chcenie dobrobytu nie da dobrobytu,
utrzymywanie różnych uprzywilejowanych grup trutni przyśpieszy kryzys.
Solidarności, społeczna solidarności, która potrafiasz przejawiać się tylko krótkotrwale,
przeważnie w chwilach ogromnym tragedii i klęsk, zagość u nas nieco dłużej!
"Solidarność" była solidarnością żądania, oczekiwania na wolność i demokrację, która przyniesie dobrobyt,
była solidarnością pięknoduchów i parobków.
Nurt gospodarski w tej Amazonce żądań była bardzo cieniutki, odnoszę wrażenie jakby już zanikał zupełnie...
Titanic płynie, orkiestra gra, wszystkie pary tańczą...
jesteśmy ludźmi wykształconymi, inteligentami, należy nam się coś za nasz dyplom:
dobrze płatna, lekka, łatwa i przyjemna praca - tak nam się wydaje.
Szkoła, jeśli nie uczy pracy społecznie użytecznej, czyli takiej, na którą jest zapotrzebowanie,
jest w znaczącej mierze marnowaniem czasu; nie całkiem stratą,
bo studia zmuszają do zgromadzenia jakiejś wiedzy i intelektualnego treningu.
Każda praca społecznie użyteczna, za którą społeczeństwo zechce płacić...
Każda praca, która daje przedsiębiorcy dochód starczający na godną płacę,
utrzymanie firmy i godny zysk jest pracą godną.
Sami możemy się stać przedsiębiorstwem, wypełnić jakąś rynkową niszę i żyć godnie.
Ba, seryjnie i masowo produkowani licencjaci i magistrowie tego nie potrafią.
Zamiast frustrować się i czekać na gwiazdkę z nieba, trzeba podjąć jakąkolwiek pracę,
która zapewni nam GODNOŚĆ NIEZALEŻNOŚCI FINANSOWEJ OD NASZYCH BLISKICH.
Utrzymać się samemu, zarobić na chleb powszedni - to podstawowy stopień godności.
A potem trzeba się uczyć roboty, która da nam szansę na wyjście z kręgu przeciętności.
Ci, którzy tego nie potrafią, jeśli nie polubią przeciętności,
będą nieszczęśnikami zatruwającymi życie sobie i innym.
===============================
Tzw socjalizm rozpieszczał nas siermiężnie, równoległy z nim zachodni kapitalizm
rozpieszczał swe społeczeństwa na wyższym poziomie, ale to wszystko, to rozpieszczanie,
należy już - wydaje się - do przeszłości.
Chcenie dobrobytu nie da dobrobytu,
utrzymywanie różnych uprzywilejowanych grup trutni przyśpieszy kryzys.
Solidarności, społeczna solidarności, która potrafiasz przejawiać się tylko krótkotrwale,
przeważnie w chwilach ogromnym tragedii i klęsk, zagość u nas nieco dłużej!
"Solidarność" była solidarnością żądania, oczekiwania na wolność i demokrację, która przyniesie dobrobyt,
była solidarnością pięknoduchów i parobków.
Nurt gospodarski w tej Amazonce żądań była bardzo cieniutki, odnoszę wrażenie jakby już zanikał zupełnie...
Titanic płynie, orkiestra gra, wszystkie pary tańczą...