Święta, święta.
Posted: Wed Dec 07, 2011 6:54 pm
Święta.
Cudowny czas bliskości z rodziną, okres miłości, dobroci i wybaczenia. Niestety w naszych czasach owe sformuowanie jest czysto teoretyczne. W praktyce święta mają swój początek w momencie, gdy w telewizji zaczyna lecieć reklama Coca-Coli, a TVN wyświetla "Kevina samego w domu". Po tej "inaugarcji" na ulicach widnieją lampki, choinki, a ludzie przystrajają swoje domy konkurując przy tym z sąsiadami. W sklepach pojawiają się czekoladowe mikołaje, gwiazdy, bobmki i tysiące rzeczy z cyklu "najlepszy prezent dla twoich bliskich". Rozpoczyna się więc "gorączka zakupów". W marketach tłumy, na ulicach wrzask, chaos, i olbrzymie korki. Dzieci błagają o najnowsze nowinki techniczne, a rodzice i dziadkowie rwą włosy z głowy, aby zakupić maluchom wymarzone cudeńka.
Nareszcie nadchodzi 24 grudnia.
Z tego powodu kobiety od 5 rano gotują najrozmaitsze wigilijne potrawy, a mężczyźni wraz z dziećmi ubierają choinkę w najdroższe ozdoby. Oczywiście 'w standardzie' jest przynajmniej jedna kłotnia.
Po całodniowych nerwach i męczarniach rodzina zasiada do kolacji. Szybkie dzielenie się opłatkiem, bo przecież jedzenie stygnie. Kolejno otwieranie prezentów. Udawane uśmiechy dorosłych i grymasy dzieci, ponieważ "nie to chciałem".
Wreszcie pasterka.
Dorośli nie idą, bo "zmęczeni", a młodzież mówi, że idzie ale nie dojdzie bo po drodze trzeba wypić przynajmniej 3 piwa.
Tak kończą się święta.
Wszystko dobrze, ale gdzie bliskość? Gdzie miłość i wewnętrzne wyciszenie? I na koniec: gdzie nastrój i modlitwa?
Teraz zostało tylko wypowiedzieć słynne zdanie : "Święta, święta i po świętach".
I morał ode mnie:
NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ!
Arcadiaa.
Cudowny czas bliskości z rodziną, okres miłości, dobroci i wybaczenia. Niestety w naszych czasach owe sformuowanie jest czysto teoretyczne. W praktyce święta mają swój początek w momencie, gdy w telewizji zaczyna lecieć reklama Coca-Coli, a TVN wyświetla "Kevina samego w domu". Po tej "inaugarcji" na ulicach widnieją lampki, choinki, a ludzie przystrajają swoje domy konkurując przy tym z sąsiadami. W sklepach pojawiają się czekoladowe mikołaje, gwiazdy, bobmki i tysiące rzeczy z cyklu "najlepszy prezent dla twoich bliskich". Rozpoczyna się więc "gorączka zakupów". W marketach tłumy, na ulicach wrzask, chaos, i olbrzymie korki. Dzieci błagają o najnowsze nowinki techniczne, a rodzice i dziadkowie rwą włosy z głowy, aby zakupić maluchom wymarzone cudeńka.
Nareszcie nadchodzi 24 grudnia.
Z tego powodu kobiety od 5 rano gotują najrozmaitsze wigilijne potrawy, a mężczyźni wraz z dziećmi ubierają choinkę w najdroższe ozdoby. Oczywiście 'w standardzie' jest przynajmniej jedna kłotnia.
Po całodniowych nerwach i męczarniach rodzina zasiada do kolacji. Szybkie dzielenie się opłatkiem, bo przecież jedzenie stygnie. Kolejno otwieranie prezentów. Udawane uśmiechy dorosłych i grymasy dzieci, ponieważ "nie to chciałem".
Wreszcie pasterka.
Dorośli nie idą, bo "zmęczeni", a młodzież mówi, że idzie ale nie dojdzie bo po drodze trzeba wypić przynajmniej 3 piwa.
Tak kończą się święta.
Wszystko dobrze, ale gdzie bliskość? Gdzie miłość i wewnętrzne wyciszenie? I na koniec: gdzie nastrój i modlitwa?
Teraz zostało tylko wypowiedzieć słynne zdanie : "Święta, święta i po świętach".
I morał ode mnie:
NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ!
Arcadiaa.