pamiętnik księżniczki - obudzić Człowieka w człowieku
Posted: Fri Dec 23, 2011 9:25 pm
Pamiętnik księżniczki 2 - "Księżniczka w świetle reflektorów' - Meg Cabot
To moja wczorajsza lektura - od deski do deski. Pewna nastolatka otrzymała ją na gwiazdkę w roku 2005, tak mówi dedykacja.
Przeczytałem ją, by wiedzieć czym się karmi nastolatki, czy to nie trucizna.
Inne tego typu moje lektury mijającego roku to "Ten obcy", "Kamienie na szaniec", "Mały książę".
Wszystkie te książeczki są w naszej Bibliotece, żadna nie jest trucizną.
Każda może stanowić przedmiot refleksji o życiu godziwym z mądrym rodzicem, z mądrym nauczycielem.
Rzecz w tym, że mądrymi stajemy przeważnie dla wnuków, nie każde dziecko ma dostęp do mądrych i doświadczonych dziadków,
a jako rodzice mamy za mało czasu, za mało doświadczenia i wiedzy, jak ukierunkować dziecko na szczęście własne i pożytek społeczny.
Często sami jesteśmy nieszczęśliwi. szczególnie oczekując od świata więcej, nim ten nam dać może, czyli więcej niż my dajemy.
Nasi zwierzęcy bracia i siostry nie stworzyli cywilizacji, ich postępowaniem poprzez instynkty kieruje Boża wola
nacelowana na przetrwanie gatunku. Na nas, ludzi, instynkty oddziałują równie mocno,
ale dodatkowo musimy sprostać wymogom cywilizacyjnym,
wyspecjalizować się w jakimś fachu społecznego podziału pracy - kopać rowy, paść i strzyc owce, regulować rzeki,
programować komputery, budować mosty, leczyć ludzi i zwierzęta, malować damy z gronostajem, tworzyć i wykonywać symfonie...
Smutny los czeka społeczności, których młode ograniczają swe zainteresowania do czynienia zadość woli bożej na poziomie zwierzęcym,
nie domyślające się lub zapominając, że Boże zamysły w stosunku do człowieka idą znacznie dalej -
Natura dała nam to, co Jan Stachniuk nazwał "wolą tworzycielską".
Prawdziwe godne ludzkie życie jest służbą i twórczościa: Chrystus umarł na krzyżu za COŚ, za coś przelewali krew i odnosili rany bohaterowie,
w imię czegoś poświęcali wszystkie swe siły artyści, odkrywcy, wynalazcy, lekarze, krawcy, kowale, nauczyciele...
oddający się z pasją społecznej służbie (czyli człowiekowi) w swym zawodzie lub na swym polu obowiązku.
Seks jest podstawowym motorem większości ludzkich poczynań od czasu dojrzewania przez cały okres płodności,
ale warto budzić w ludziach lub pomagać im odkrywać w sobie ten drugi, słabszy nurt Bożej woli:
przygotowywać ich do twórczego życia - budzić Człowieczeństwo w człowieku.
Człowiek stworzył kulturę, stworzył społeczny podział pracy, zwielokrotnił przez to swą twórczą moc.
By wykorzystać dorobek twórczy poprzednich pokoleń, musimy nauczyć się z niego korzystać, utrwalać i rozwijać go.
Staruchy i staruchowie nie są w stanie tego dokonać, ich mózgi (mój 70-letni też) mają ograniczone możliwości,
ale musimy zadbać o twórcze moce tkwiące w naszych dzieciach i wnukach - pomóc im odkryć je i stymulować rozwój.
Ba, ale jak to zrobić w dobie tabloidów, jałowych i bezpłodnych przeważnie gierek komputerowych,
ogłupiających programów telewizyjnych i reklam... Jak otworzyć osobniki ludzkie na Człowieczeństwo?
Zgromadziliśmy sporo literatury dziecięcej i młodzieżowej, chcemy stworzyć biblioteczkę dziecięcą świadomie ukształtowaną,
ale jest to chcenie kilku chciejców, bez wsparcia rodzicieli, dziadków, pedagogów z duchem społecznikowskim...
Gdyby tak nam się przytrafiło kilku studentów z aspiracjami doktoranckimi, pedagogów, psychologów, socjologów... duchów niepokornych,
to mógłby być świetny poligon dla nich.
Powyższy tekst ma wyjątkowego pecha, z różnych względów sczezł mi czterokrotnie, to jest wersja piąta,
chyba najsłabsza, ale na lepszą mnie dziś nie stać. To, że mój laptop nie uległ dziś destrukcji to cud.
(tekst uzupełniłem wczesnym wigilijnym rankiem, jest lepszy od wieczornego)
PS
Piszę o "Bożej woli" choć jestem ateuszem. Nie ma w tym kpiny ani hipokryzji.
Bożą wolą nazywam ludzką naturę, taką, jak ją widzę, jak chciałbym ją widzieć.
O żadnych bogach nie wiem nic. Wszelka wiedza o Bogu (bogach) jest owocem ludzkiej wyobraźni, jest nieweryfikowalna.
Skoro tak jest - nie zawracam sobie nią głowy.
Mój system wartości nie wymaga żadnych metafizycznych uzasadnień ani sankcji.
Jest odczytany z mojej osobistej psychiki i mego widzenia zewnętrznego świata.
Nie ma w nim miejsca na żaden dogmat z za-światów (nad-światów) dany,
jest nieustannym próbowaniem zrozumienia realnego świata, dostępnego zmysłom bezpośrednio lub za pomocą ich instrumentalnego przedłużenia.
To moja wczorajsza lektura - od deski do deski. Pewna nastolatka otrzymała ją na gwiazdkę w roku 2005, tak mówi dedykacja.
Przeczytałem ją, by wiedzieć czym się karmi nastolatki, czy to nie trucizna.
Inne tego typu moje lektury mijającego roku to "Ten obcy", "Kamienie na szaniec", "Mały książę".
Wszystkie te książeczki są w naszej Bibliotece, żadna nie jest trucizną.
Każda może stanowić przedmiot refleksji o życiu godziwym z mądrym rodzicem, z mądrym nauczycielem.
Rzecz w tym, że mądrymi stajemy przeważnie dla wnuków, nie każde dziecko ma dostęp do mądrych i doświadczonych dziadków,
a jako rodzice mamy za mało czasu, za mało doświadczenia i wiedzy, jak ukierunkować dziecko na szczęście własne i pożytek społeczny.
Często sami jesteśmy nieszczęśliwi. szczególnie oczekując od świata więcej, nim ten nam dać może, czyli więcej niż my dajemy.
Nasi zwierzęcy bracia i siostry nie stworzyli cywilizacji, ich postępowaniem poprzez instynkty kieruje Boża wola
nacelowana na przetrwanie gatunku. Na nas, ludzi, instynkty oddziałują równie mocno,
ale dodatkowo musimy sprostać wymogom cywilizacyjnym,
wyspecjalizować się w jakimś fachu społecznego podziału pracy - kopać rowy, paść i strzyc owce, regulować rzeki,
programować komputery, budować mosty, leczyć ludzi i zwierzęta, malować damy z gronostajem, tworzyć i wykonywać symfonie...
Smutny los czeka społeczności, których młode ograniczają swe zainteresowania do czynienia zadość woli bożej na poziomie zwierzęcym,
nie domyślające się lub zapominając, że Boże zamysły w stosunku do człowieka idą znacznie dalej -
Natura dała nam to, co Jan Stachniuk nazwał "wolą tworzycielską".
Prawdziwe godne ludzkie życie jest służbą i twórczościa: Chrystus umarł na krzyżu za COŚ, za coś przelewali krew i odnosili rany bohaterowie,
w imię czegoś poświęcali wszystkie swe siły artyści, odkrywcy, wynalazcy, lekarze, krawcy, kowale, nauczyciele...
oddający się z pasją społecznej służbie (czyli człowiekowi) w swym zawodzie lub na swym polu obowiązku.
Seks jest podstawowym motorem większości ludzkich poczynań od czasu dojrzewania przez cały okres płodności,
ale warto budzić w ludziach lub pomagać im odkrywać w sobie ten drugi, słabszy nurt Bożej woli:
przygotowywać ich do twórczego życia - budzić Człowieczeństwo w człowieku.
Człowiek stworzył kulturę, stworzył społeczny podział pracy, zwielokrotnił przez to swą twórczą moc.
By wykorzystać dorobek twórczy poprzednich pokoleń, musimy nauczyć się z niego korzystać, utrwalać i rozwijać go.
Staruchy i staruchowie nie są w stanie tego dokonać, ich mózgi (mój 70-letni też) mają ograniczone możliwości,
ale musimy zadbać o twórcze moce tkwiące w naszych dzieciach i wnukach - pomóc im odkryć je i stymulować rozwój.
Ba, ale jak to zrobić w dobie tabloidów, jałowych i bezpłodnych przeważnie gierek komputerowych,
ogłupiających programów telewizyjnych i reklam... Jak otworzyć osobniki ludzkie na Człowieczeństwo?
Zgromadziliśmy sporo literatury dziecięcej i młodzieżowej, chcemy stworzyć biblioteczkę dziecięcą świadomie ukształtowaną,
ale jest to chcenie kilku chciejców, bez wsparcia rodzicieli, dziadków, pedagogów z duchem społecznikowskim...
Gdyby tak nam się przytrafiło kilku studentów z aspiracjami doktoranckimi, pedagogów, psychologów, socjologów... duchów niepokornych,
to mógłby być świetny poligon dla nich.
Powyższy tekst ma wyjątkowego pecha, z różnych względów sczezł mi czterokrotnie, to jest wersja piąta,
chyba najsłabsza, ale na lepszą mnie dziś nie stać. To, że mój laptop nie uległ dziś destrukcji to cud.
(tekst uzupełniłem wczesnym wigilijnym rankiem, jest lepszy od wieczornego)
PS
Piszę o "Bożej woli" choć jestem ateuszem. Nie ma w tym kpiny ani hipokryzji.
Bożą wolą nazywam ludzką naturę, taką, jak ją widzę, jak chciałbym ją widzieć.
O żadnych bogach nie wiem nic. Wszelka wiedza o Bogu (bogach) jest owocem ludzkiej wyobraźni, jest nieweryfikowalna.
Skoro tak jest - nie zawracam sobie nią głowy.
Mój system wartości nie wymaga żadnych metafizycznych uzasadnień ani sankcji.
Jest odczytany z mojej osobistej psychiki i mego widzenia zewnętrznego świata.
Nie ma w nim miejsca na żaden dogmat z za-światów (nad-światów) dany,
jest nieustannym próbowaniem zrozumienia realnego świata, dostępnego zmysłom bezpośrednio lub za pomocą ich instrumentalnego przedłużenia.