Myśli luzem. I Polska
Posted: Sun Mar 18, 2012 10:55 am
Myśli luzem. I Polska
Organizacja – to LUDZIE, IDEA i PRACA.
Kiedy IDEA opanuje masy, jej twórczej sile nie oprze się nic.
Kiedy IDEA opanuje masy, jej destrukcyjnej sile nie oprze się nic.
Masy – są w zasadzie leniwe i bierne, przebudzone, w zrywie dokonują rzeczy wielkich,
często strasznych. Efektem skutecznych masowych zrywów jest przemeblowanie elit, zmiana struktury własności – i zawsze, czasowe co najmniej, OBNIŻENIE POZIOMU ŻYCIA.
Polska (ziemia, ludzie, instytucje) jest fementującą masą, bulgocącą bezładnie,
z wentylem-upustem krwi dla tych, którym duszno-nie do-wytrzymania i którzy wybierają emigrację. Krajowa pozostałość wbiera sobie przywódców, którzy powinni nam dać, za nas zrobić, wybudować...
Testujemy ten syf od królów elekcyjnych, głupota, widzę, genetyczna.
Naród jest przywiązanydo tradycji... których nie zna, nie rozumie...
jest to raczej przywiązanie do uświęconej bezmyślnie obrzędowości, frazesów, mglistych symboli...
To naskórkowe, bezmyślne "przywiązanie do tradycji", to uświęcenie polskiej mgławicy
światopoglądowej, tego konglomeratu niekoherentnych wartości, jest mordercze dla myśli trzeźwej, niepodległej –
DLA ROZWOJU POLSKI, DLA UCZYNIENIA JEJ SPRAWNYM PAŃSTWEM DLA OBYWATELI,
GOSPODARSTWEM OBYWATELI.
Wybrańcy nasi reprezentują poziom przeciętnej społecznej, wybrani delektują się władzą i "rządzą" tak,
by załapać się na kolejną kadencję i "jakoś się wyżywić".
Polska nie ma elit, czegoś w rodzaju arystokracji,
dla której dobrostanostan państwa jest zaszczytnym obowiązkiem, a zarządzanie – fachem.
Mówiło się kiedyś o apartyjnym korpusie urzędniczym, ale zapartyjniaczonej Polsce nie ma on szans na powstanie i przetrwanie.
W będącym do wzięcia aktualnym establiszmencie widuję (słyszę) też czasem ludzi godnych i odpowiedzialnych,
ale za mało ich na jeden sprawny rząd czy parlament,
wyłonienia odpowiedzialnego gabinetu cieni wydaje mi się z powodu mizerii kadr – niemożliwością.
Etos gospodarza-obywatela-fachowca jest czytelny w wielu pamiętnikach, w wielu relacjach o ludziach,
którzy nie koniecznie porobili kariery.
Obywatel w stadzie koniunkturalistów i karierowiczów - to potencjalny frustrat i potencjalny samobójca.
Wczoraj znowu spotkałem się z takim – Leon Petrażycki, który II Rzeczypospolitej "prawdziwych Polaków" (1931) palnął sobie w łeb.
Czuję obrzydzenie do wszystkich "prawdziwków", wolę ludzi, znaczy Ludzi.
Organizacja – to LUDZIE, IDEA i PRACA.
Kiedy IDEA opanuje masy, jej twórczej sile nie oprze się nic.
Kiedy IDEA opanuje masy, jej destrukcyjnej sile nie oprze się nic.
Masy – są w zasadzie leniwe i bierne, przebudzone, w zrywie dokonują rzeczy wielkich,
często strasznych. Efektem skutecznych masowych zrywów jest przemeblowanie elit, zmiana struktury własności – i zawsze, czasowe co najmniej, OBNIŻENIE POZIOMU ŻYCIA.
Polska (ziemia, ludzie, instytucje) jest fementującą masą, bulgocącą bezładnie,
z wentylem-upustem krwi dla tych, którym duszno-nie do-wytrzymania i którzy wybierają emigrację. Krajowa pozostałość wbiera sobie przywódców, którzy powinni nam dać, za nas zrobić, wybudować...
Testujemy ten syf od królów elekcyjnych, głupota, widzę, genetyczna.
Naród jest przywiązanydo tradycji... których nie zna, nie rozumie...
jest to raczej przywiązanie do uświęconej bezmyślnie obrzędowości, frazesów, mglistych symboli...
To naskórkowe, bezmyślne "przywiązanie do tradycji", to uświęcenie polskiej mgławicy
światopoglądowej, tego konglomeratu niekoherentnych wartości, jest mordercze dla myśli trzeźwej, niepodległej –
DLA ROZWOJU POLSKI, DLA UCZYNIENIA JEJ SPRAWNYM PAŃSTWEM DLA OBYWATELI,
GOSPODARSTWEM OBYWATELI.
Wybrańcy nasi reprezentują poziom przeciętnej społecznej, wybrani delektują się władzą i "rządzą" tak,
by załapać się na kolejną kadencję i "jakoś się wyżywić".
Polska nie ma elit, czegoś w rodzaju arystokracji,
dla której dobrostanostan państwa jest zaszczytnym obowiązkiem, a zarządzanie – fachem.
Mówiło się kiedyś o apartyjnym korpusie urzędniczym, ale zapartyjniaczonej Polsce nie ma on szans na powstanie i przetrwanie.
W będącym do wzięcia aktualnym establiszmencie widuję (słyszę) też czasem ludzi godnych i odpowiedzialnych,
ale za mało ich na jeden sprawny rząd czy parlament,
wyłonienia odpowiedzialnego gabinetu cieni wydaje mi się z powodu mizerii kadr – niemożliwością.
Etos gospodarza-obywatela-fachowca jest czytelny w wielu pamiętnikach, w wielu relacjach o ludziach,
którzy nie koniecznie porobili kariery.
Obywatel w stadzie koniunkturalistów i karierowiczów - to potencjalny frustrat i potencjalny samobójca.
Wczoraj znowu spotkałem się z takim – Leon Petrażycki, który II Rzeczypospolitej "prawdziwych Polaków" (1931) palnął sobie w łeb.
Czuję obrzydzenie do wszystkich "prawdziwków", wolę ludzi, znaczy Ludzi.