Obuchem w głupi łeb
Posted: Mon Mar 19, 2012 8:47 am
Obuchem w głupi łeb
Kolędując po Stogach z ulotkami i prośbami o 1% dla Biblioteki Społecznej trafiłem do biura obrachunkowego.
Młody człowiek przyjął mnie sympatycznie, wziął ulotki,
powiedział, że prowadzą drugie Biuro, wziął dodatkową porcję ulotek…
Znajoma rozliczająca się w tym biurze, tak się złożyło, zadeklarowała swój 1% dla nas…
Pani rozliczająca powiedziała jej, że nie warto dla nas, że działamy nielegalnie,
że skupujemy książki nie wiadomo po co.
I wpisała do do PIT-u konto dziecka specjalnej troski, które podobno jest jej wnukiem.
Z innymi PITami bywało podobnie.
Zakupy książkowe dla Biblioteki Społecznej robię z własnej emerytury, robię to,
by uzupełnić księgozbiór o rzeczy zgodne z jego profilem (głównie pamiętniki, listy, socjologia, sztuka, historia...)
Nie gromadzę tego dla siebie, mam już siedemdziesiątkę i nie zabiorę ich z sobą na tamten świat,
nie jest to też żaden prywatny INTERES, bo ludzie pozbywają się pięknych, wartościowych księgozbiorów,
po rodzicach, dziadkach, których rodzina nie potrzebuje, a antykwariaty nie chcą.
Polacy i bez czytania są najmądrzejszym narodem Europy, jak w dawnych, saskich czasach.
Otrzymujemy fury książek, często świetnych i ważnych książek, które są do wzięcia za złotówkę,
niektóre za 10 zł (do skarbonki), a dla złodzieja i rabusia za darmo - nie pilnujemy zbytnio podwórka,
detalistów-amatorów darmochy nie ścigamy, znanym hurtownikom przypominamy o skarbonce, która pomaga nam przetrwać.
Udało nam się przewegetować już ponad 3 lata, ten rok mamy szanse przetrwać, dalsze nasze losy będą zależeć od społecznego wsparcia.
Kolędując po Stogach z ulotkami i prośbami o 1% dla Biblioteki Społecznej trafiłem do biura obrachunkowego.
Młody człowiek przyjął mnie sympatycznie, wziął ulotki,
powiedział, że prowadzą drugie Biuro, wziął dodatkową porcję ulotek…
Znajoma rozliczająca się w tym biurze, tak się złożyło, zadeklarowała swój 1% dla nas…
Pani rozliczająca powiedziała jej, że nie warto dla nas, że działamy nielegalnie,
że skupujemy książki nie wiadomo po co.
I wpisała do do PIT-u konto dziecka specjalnej troski, które podobno jest jej wnukiem.
Z innymi PITami bywało podobnie.
Zakupy książkowe dla Biblioteki Społecznej robię z własnej emerytury, robię to,
by uzupełnić księgozbiór o rzeczy zgodne z jego profilem (głównie pamiętniki, listy, socjologia, sztuka, historia...)
Nie gromadzę tego dla siebie, mam już siedemdziesiątkę i nie zabiorę ich z sobą na tamten świat,
nie jest to też żaden prywatny INTERES, bo ludzie pozbywają się pięknych, wartościowych księgozbiorów,
po rodzicach, dziadkach, których rodzina nie potrzebuje, a antykwariaty nie chcą.
Polacy i bez czytania są najmądrzejszym narodem Europy, jak w dawnych, saskich czasach.
Otrzymujemy fury książek, często świetnych i ważnych książek, które są do wzięcia za złotówkę,
niektóre za 10 zł (do skarbonki), a dla złodzieja i rabusia za darmo - nie pilnujemy zbytnio podwórka,
detalistów-amatorów darmochy nie ścigamy, znanym hurtownikom przypominamy o skarbonce, która pomaga nam przetrwać.
Udało nam się przewegetować już ponad 3 lata, ten rok mamy szanse przetrwać, dalsze nasze losy będą zależeć od społecznego wsparcia.