Co warta jest ludność z dorzecza Odry i Wisły? - czyli MY
Posted: Sun Jul 22, 2012 8:12 am
Co warta jest ludność z dorzecza Odry i Wisły? - czyli MY
Popularni medianci, często uchodzący za mądrych, lansują tezę, którą sami wyznają i praktykują,
że jedynym motorem poczynań polityków
jest wyścig szczurów o prestiż, władzę, pieniądze i samicę-samca.
Nie lekceważę tych czynników, bowiem polityk bez społecznego prestiżu to zero,
ale medialna popularność różnych gładkich przygłupów i gadów to nie prestiż!
Bieda w tym, że przygłupy z elektoratu wybierają medialnych przygłupów - i wszyscy mamy za swoje.
Państwo to nie cyrk, który ma bawić publiczność, to sprawa życia i śmierci narodu,
media zamiast poważnych debat obywatelskich urządzają marne spektakle,
w której produkuje się polityczna menażeria, zadowolone z siebie partyjniackie błazeństwo,
ku uciesze widownianej gawiedzi.
W głupstwie, błazenadzie, tanim populizmie, graniu na najniższych instynktach
prym wiedzie PiS i jego odpryski oraz Radio Maryja i Solidarność, która i po Śniadku jest niewiele warta.
Inne związki zawodowe też są egoistyczne, populistyczne i prymitywne;
działacze związkowi to, w znaczącej części, mocne pyski i marne główki.
Państwo dysponuje środkami które złupiło z obywateli,
a inaczej być nie może, jeśli się nie jest naftowym szejkanatem.
Dziadostwo polskie pozbyło się własnego majątku i jest igraszką w rękach kapitału spekulacyjnego
i ponadnarodowych korporacji, dla których największą wartością jest zysk akcjonariuszy.
Los tubylczej ludności nie jest raczej przedmiotem ich troski.
Media, media - jakość mediów, publicznych mediów -
jak wyrugować z nich przygłupów i nawiedzonych?, jak wprowadzić tam ludzi sprawnych i roztropnych?
jak je ukierunkować na lepsze dzieci i młodzieży chowanie, na odpowiedzialną obywatelską debatę,
na godną rozrywkę, jak pozbyć się ogłupiającej reklamy?
Czy na dobre publiczne media stać naród znad Odry i Wisły?
Wątpię. Nieobywatelski my naród. My - ludność polskojęzyczna.
Popularni medianci, często uchodzący za mądrych, lansują tezę, którą sami wyznają i praktykują,
że jedynym motorem poczynań polityków
jest wyścig szczurów o prestiż, władzę, pieniądze i samicę-samca.
Nie lekceważę tych czynników, bowiem polityk bez społecznego prestiżu to zero,
ale medialna popularność różnych gładkich przygłupów i gadów to nie prestiż!
Bieda w tym, że przygłupy z elektoratu wybierają medialnych przygłupów - i wszyscy mamy za swoje.
Państwo to nie cyrk, który ma bawić publiczność, to sprawa życia i śmierci narodu,
media zamiast poważnych debat obywatelskich urządzają marne spektakle,
w której produkuje się polityczna menażeria, zadowolone z siebie partyjniackie błazeństwo,
ku uciesze widownianej gawiedzi.
W głupstwie, błazenadzie, tanim populizmie, graniu na najniższych instynktach
prym wiedzie PiS i jego odpryski oraz Radio Maryja i Solidarność, która i po Śniadku jest niewiele warta.
Inne związki zawodowe też są egoistyczne, populistyczne i prymitywne;
działacze związkowi to, w znaczącej części, mocne pyski i marne główki.
Państwo dysponuje środkami które złupiło z obywateli,
a inaczej być nie może, jeśli się nie jest naftowym szejkanatem.
Dziadostwo polskie pozbyło się własnego majątku i jest igraszką w rękach kapitału spekulacyjnego
i ponadnarodowych korporacji, dla których największą wartością jest zysk akcjonariuszy.
Los tubylczej ludności nie jest raczej przedmiotem ich troski.
Media, media - jakość mediów, publicznych mediów -
jak wyrugować z nich przygłupów i nawiedzonych?, jak wprowadzić tam ludzi sprawnych i roztropnych?
jak je ukierunkować na lepsze dzieci i młodzieży chowanie, na odpowiedzialną obywatelską debatę,
na godną rozrywkę, jak pozbyć się ogłupiającej reklamy?
Czy na dobre publiczne media stać naród znad Odry i Wisły?
Wątpię. Nieobywatelski my naród. My - ludność polskojęzyczna.