Kiepski tekst o ważnej sprawie
Posted: Fri Jul 27, 2012 6:15 am
Wymieniłem mniemania z inteligentnym człowiekiem, czującym tętno Gdańska:
budowę Muzeum II Wojny Światowej i Europejskiego Centrum Solidarności uważam za nonsens.
Człowiek zgadza się, że Muzeum II wojny powinno być na Westerplatte, natomiast Budowę ECS uważa za sensowne:
niech świat zna, że komuna nie padła wraz z berlińskim murem, a obalona została przez polską Solidarność.
Na uzasadnienia czasu nie starczyło.
Uzasadniam swoje stanowisko:
Kiełbasiany ruch niezadowolenia równych żołądków, który rozwinął się w Polsce silniej niż w innych kdl-ach
(kraje demokracji ludowej), doprowadził strajkami kraj do destabilizacji.
Gdyby nie stan wojenny generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, mielibyśmy w kraju krwawą jatkę –
jeśli nie na skutek interwencji radzieckiej, to na skutek rozpiździaju, do jakiego prowadziły
działania jastrzębi i przygłupów Solidarności, przygłupów propagandzistów strony rządowej i kliki prosowieckiej w PZPR,
która np. dla zdyskredytowania Jaruzelskiego doprowadziła do mordu na Popiełuszcze.
Większość narodu stan wojenny przyjęła z ulgą, strajk generalny nie miał szans, ostre wyroki przestudziły rozpalone łby –
Solidarność zapadła w stan śmierci klinicznej…
W tym czasie w Związku Radzieckim nastał czas Gorbaczowa, który dostrzegł wreszcie,
że ZSRR to gospodarczy i ekonomiczny żywy trup i powiedział to głośno – głasnost’,
zrozumiał konieczność przebudowy – pieriestrojki.
Nim się zabrał na dobre do przebudowy, mechanizmy ZSRR rozsypały się.
Rząd Jaruzelskiego-Rakowskiego prowadził intensywne reformy prowadzące do urynkowienia gospodarki.
Jej beneficjentami mogła być nomenklatura i szara strefa – INNYCH KOMPETENTNYCH NIE BYŁO.
Cudowne zmartwychwstanie Solidarności nastąpił po spotkaniu Wałęsy z Alfredem Miodowiczem przed kamerami tvp,
wynikało z tego, że Generał nie miał dość charyzmy, nie miał z kim robić reformy,
DOPUSZCZENIE DO GŁOSU SOLIDARNOŚCIOWEJ OPOZYCJI BYŁO DLA KRAJU SZANSĄ.
Wojciech Jaruzelski był odpowiedzialny, Solidaruszy rewolucjoniści zarozumiali i szaleni, romantycznie przekonani, że chcieć to móc!
Rzecz taka może być skuteczna w przypadku szalonej jednostki, typu Koperskiego, który, jeśli zachce,
a jego anioł-stróż się spręży, wybierze się kajakiem na księżyc – i dopłynie!,
nie da się „wielkim skokiem” zbudować dobrego państwa. Próbowali tego Chińczycy, ale z marnym i głodnym skutkiem.
Demokratyczne wybory wiosną 1989 roku posunęły sytuację w kraju o jeden most za daleko.
Solidarność zamiast uczyć się demokratycznych obyczajów w opozycyjnych ławach, mimo że nie gotowa, musiała przejąć władzę.
Od tej pory Polska stała się nieprzewidywalna.
Solidarność, to bunt socjalistycznych kwiatów przeciwko korzeniom, bunt „równych żołądków”
i rozpalonych głów – tam nie było myśli, Solidarność nie zrodziła dziedzictwa,
co najwyżej odkopała nadpleśniałą myśl sprzed wojny.
Gmach którego najcenniejszą relikwia będzie kopia tablicy 21 postulatów
to będzie pusty gmach, ziejący intelektualną pustką i frazesem.
Wychodki publiczne w miastach i osiedlach, przedszkola, szkoły, nauka, miejsca pracy, świetlice,
kluby i tancbudy dla młodzieży, profilaktyka zdrowotna – takie powinny być centra solidarności i Solidarności.
Pierwszeństwo wobec innych krajów w nauce, profilaktyce i ochronie zdrowia, trosce o rodzinę -
takiego pierwszeństwa pragnę,
pierwszeństwo w obalaniu komuny, która obaliła się sama – to nie jest warte ani grosza z moich podatków.
9 milionów na bezpłodną propagandową imprezę - jest,
wsparcia dla naprawiaczy i upiększa czy Polski, takich jak my – nie ma, na to nie stać wielkich Solidariuszy.
Ten tekst ma pięć dni, rodził i rozwijał się, ale nadal jest nie dokończony.
Będę go korygował i rozwijał jeśli kogokolwiek on zainteresuje.
Fuj!
budowę Muzeum II Wojny Światowej i Europejskiego Centrum Solidarności uważam za nonsens.
Człowiek zgadza się, że Muzeum II wojny powinno być na Westerplatte, natomiast Budowę ECS uważa za sensowne:
niech świat zna, że komuna nie padła wraz z berlińskim murem, a obalona została przez polską Solidarność.
Na uzasadnienia czasu nie starczyło.
Uzasadniam swoje stanowisko:
Kiełbasiany ruch niezadowolenia równych żołądków, który rozwinął się w Polsce silniej niż w innych kdl-ach
(kraje demokracji ludowej), doprowadził strajkami kraj do destabilizacji.
Gdyby nie stan wojenny generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, mielibyśmy w kraju krwawą jatkę –
jeśli nie na skutek interwencji radzieckiej, to na skutek rozpiździaju, do jakiego prowadziły
działania jastrzębi i przygłupów Solidarności, przygłupów propagandzistów strony rządowej i kliki prosowieckiej w PZPR,
która np. dla zdyskredytowania Jaruzelskiego doprowadziła do mordu na Popiełuszcze.
Większość narodu stan wojenny przyjęła z ulgą, strajk generalny nie miał szans, ostre wyroki przestudziły rozpalone łby –
Solidarność zapadła w stan śmierci klinicznej…
W tym czasie w Związku Radzieckim nastał czas Gorbaczowa, który dostrzegł wreszcie,
że ZSRR to gospodarczy i ekonomiczny żywy trup i powiedział to głośno – głasnost’,
zrozumiał konieczność przebudowy – pieriestrojki.
Nim się zabrał na dobre do przebudowy, mechanizmy ZSRR rozsypały się.
Rząd Jaruzelskiego-Rakowskiego prowadził intensywne reformy prowadzące do urynkowienia gospodarki.
Jej beneficjentami mogła być nomenklatura i szara strefa – INNYCH KOMPETENTNYCH NIE BYŁO.
Cudowne zmartwychwstanie Solidarności nastąpił po spotkaniu Wałęsy z Alfredem Miodowiczem przed kamerami tvp,
wynikało z tego, że Generał nie miał dość charyzmy, nie miał z kim robić reformy,
DOPUSZCZENIE DO GŁOSU SOLIDARNOŚCIOWEJ OPOZYCJI BYŁO DLA KRAJU SZANSĄ.
Wojciech Jaruzelski był odpowiedzialny, Solidaruszy rewolucjoniści zarozumiali i szaleni, romantycznie przekonani, że chcieć to móc!
Rzecz taka może być skuteczna w przypadku szalonej jednostki, typu Koperskiego, który, jeśli zachce,
a jego anioł-stróż się spręży, wybierze się kajakiem na księżyc – i dopłynie!,
nie da się „wielkim skokiem” zbudować dobrego państwa. Próbowali tego Chińczycy, ale z marnym i głodnym skutkiem.
Demokratyczne wybory wiosną 1989 roku posunęły sytuację w kraju o jeden most za daleko.
Solidarność zamiast uczyć się demokratycznych obyczajów w opozycyjnych ławach, mimo że nie gotowa, musiała przejąć władzę.
Od tej pory Polska stała się nieprzewidywalna.
Solidarność, to bunt socjalistycznych kwiatów przeciwko korzeniom, bunt „równych żołądków”
i rozpalonych głów – tam nie było myśli, Solidarność nie zrodziła dziedzictwa,
co najwyżej odkopała nadpleśniałą myśl sprzed wojny.
Gmach którego najcenniejszą relikwia będzie kopia tablicy 21 postulatów
to będzie pusty gmach, ziejący intelektualną pustką i frazesem.
Wychodki publiczne w miastach i osiedlach, przedszkola, szkoły, nauka, miejsca pracy, świetlice,
kluby i tancbudy dla młodzieży, profilaktyka zdrowotna – takie powinny być centra solidarności i Solidarności.
Pierwszeństwo wobec innych krajów w nauce, profilaktyce i ochronie zdrowia, trosce o rodzinę -
takiego pierwszeństwa pragnę,
pierwszeństwo w obalaniu komuny, która obaliła się sama – to nie jest warte ani grosza z moich podatków.
9 milionów na bezpłodną propagandową imprezę - jest,
wsparcia dla naprawiaczy i upiększa czy Polski, takich jak my – nie ma, na to nie stać wielkich Solidariuszy.
Ten tekst ma pięć dni, rodził i rozwijał się, ale nadal jest nie dokończony.
Będę go korygował i rozwijał jeśli kogokolwiek on zainteresuje.
Fuj!