Przyzwoitość, swołoczowatość i "rePOLONIZACJA" Wrocławia
Posted: Sat Oct 13, 2012 10:01 am
Przyzwoitość, swołoczowatość i "rePOLONIZACJA" Wrocławia
Przyzwoitość
nie zależy od politycznej barwy, wyznawanej religii, narodowości i rasy, nie zależy też od wieku.
Z małego głupca wyrasta przeważnie stary głupiec.
W znacznym stopniu determinuje naszą postawę środowisko najwcześniejszego dzieciństwa,
które jest dla poczynającego się człowieka światem całym.
Swołoczowatość i nieprzyzwoitość
również nie zależy od polskości, żydowskości, katolictwa, komunistyczności, zezowatości...
zależy zapewne od genów i klimatu gniazda, w którym następuje uczłowieczenia ssaka-oseska.
To był chłopsko-filozoficzny wstęp, a teraz do rzeczy:
Dziś rano skończyłem lekturę książki kupionej przez nieuwagę, idzie o książkę Jacka Inglota pt. "Wypędzony. Breslau – Wrocław 1945".
Jestem czytelnikiem i kolekcjonerem książek, głównie pamiętników, dzienników, listów i autobiografii i za coś w tym guście wziąłem powieść.
Znalazłem w niej kilka momentów, które trąciły fałszem – widać, że pisał ją człowiek, który wie, że "komunę" trafił szlag.
W autentykach autorzy tego nie wiedzą i jeśli nawet się wymądrzają, wymądrzają się inaczej.
Rzecz dotyczy "rePOLONIZACJI" niemieckiego miasta, stosunków polsko-niemiecko-radzieckich.
Jest też Żyd-ubek.
Polecam tę MĄDRĄ i dobrze zrobioną powieść wszystkim, którzy potrafią używać mózgów;
po przeczytaniu jej nawet ci, co używają mózownic oszczędnie, mają szansę na to, że otworzy im się kilka klapek.
Przyzwoitość
nie zależy od politycznej barwy, wyznawanej religii, narodowości i rasy, nie zależy też od wieku.
Z małego głupca wyrasta przeważnie stary głupiec.
W znacznym stopniu determinuje naszą postawę środowisko najwcześniejszego dzieciństwa,
które jest dla poczynającego się człowieka światem całym.
Swołoczowatość i nieprzyzwoitość
również nie zależy od polskości, żydowskości, katolictwa, komunistyczności, zezowatości...
zależy zapewne od genów i klimatu gniazda, w którym następuje uczłowieczenia ssaka-oseska.
To był chłopsko-filozoficzny wstęp, a teraz do rzeczy:
Dziś rano skończyłem lekturę książki kupionej przez nieuwagę, idzie o książkę Jacka Inglota pt. "Wypędzony. Breslau – Wrocław 1945".
Jestem czytelnikiem i kolekcjonerem książek, głównie pamiętników, dzienników, listów i autobiografii i za coś w tym guście wziąłem powieść.
Znalazłem w niej kilka momentów, które trąciły fałszem – widać, że pisał ją człowiek, który wie, że "komunę" trafił szlag.
W autentykach autorzy tego nie wiedzą i jeśli nawet się wymądrzają, wymądrzają się inaczej.
Rzecz dotyczy "rePOLONIZACJI" niemieckiego miasta, stosunków polsko-niemiecko-radzieckich.
Jest też Żyd-ubek.
Polecam tę MĄDRĄ i dobrze zrobioną powieść wszystkim, którzy potrafią używać mózgów;
po przeczytaniu jej nawet ci, co używają mózownic oszczędnie, mają szansę na to, że otworzy im się kilka klapek.