jan wrote:"Wolność" i "demokracja" w Rosji jelcynowskiej były anarchią, czyli bezprawiem.
Rosjanie utracili szacunek do siebie i szacunek świata.
Lepsze (chwilowo) to niż komuna. Oczywiście, niedobrze się stało, że taką drogę wybrali (zresztą trudno mówić "wybrali" - zwykli ludzie nie mieli na to wpływu), ale lepsza to droga do demokracji niż czołgi.
jan wrote:Putin, dzięki gazowi, ropie i sprawnej ekipie rządzącej przywraca Rosji to, co straciła.
A co on takiego przywraca Rosji? Ludzie chcą żyć, a wybujałe fantazje o mocarstwowości grupki nacjonalistów nie są powodem do dumy. Znowu kosztem ludzi załatwiają swoje interesy i nabijają swoje portfele.
jan wrote:Obok pustej i pustoszejącej Rosji są przepełnione, ekspansywne Chiny,
które nie mogły pozwolić sobie na anarchię podobną do jelcynowskiej i wybrały wariant jedynie możliwy:
Skąd pewność, że jedynie możliwy? Znam lepsze (dla ludzi) rozwiązania.
I to nie "Chiny" wybrały taki wariant, tylko znowu grupka ludzi, która nie chciała oddać statusu "pączka w maśle". Nawet kosztem ludzi.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że to był jedyny, możliwy wariant?
jan wrote:swobody gospodarcze przy dyktaturze politycznej.
Naprawdę, dziwię się, że nie znasz lepszych rozwiązań...
jan wrote:Jestem przekonany, że krach ZSRR i przemiany w KDL-ach były bacznie obserwowane przez chińskie władze.
Jaki krach ZSRR? Ludzie nadal byli biedni, zarówno przed Jalcynem jak i po. Dal nich nic (prawie) nic się nie zmieniło.
ZSRR staczało się w dół (jak i Chiny) przez dziesięciolecia. I jedni i drudzy widzieli czym to się kończy.
Grupka ludzi, mająca kontrolę nad służbami siłowymi zabezpiecza swoje interesy pod pozorem "poluzowania" - to dlatego nadal jest źle - gdyby pozwolili na więcej to kiepsko by skończyli.
A można poluzować więcej i nadal być przy korycie - tak jak u nas - do tej pory ciężko im się dobrać do d...
A i tak wolę to co jest u nas niż "jedynie możliwy wariant Chiński". Jak widać nie dedyny możliwy.
jan wrote:Tak się składa, że w realnym świecie liczy się tylko INTERES i SIŁA.
Jak daleko sięga pamięć ludzka taka sytuacja trwa
Można to pogodzić. Jest wiele krajów robiących dobre interesy i nie gnębiąc swoich obywateli.
jan wrote:Ideologie, pełniąc wiele pożytecznych funkcji, są parawanem dla wielu paskudnych rzeczy. Od zawsze i zapewne - na zawsze.
Które ideologie masz na myśli? Wszystkie?
jan wrote:Akcje humanitarne służą przeważnie do uspokojenia sumień ludzi sytych, Afryka jest problemem nie do rozwiązania.
To pokolenie i ileś kolejnych - są skazane na afrykańskie piekło.
Właśnie jak napisałeś: ludzie mają spokojne sumienia.
Ale to nie znaczy, że to problem nie do rozwiązania.
jan wrote:Barier kulturowych nie pokonają podarowane kozy, studnie.
Wszystko, co nie jest rozwojem naturalnym, jest nieszczęściem.
(czuję fałsz w powyższym zdaniu, idzie mi o to, że pomoc z zewnątrz musi uwzględniać lokalny kontekst)
Na początek proponuję wydać kasę na sfinansowanie nauki czytania.
Wysyłane tam leki się marnują bo ludzie ulotki nie potrafią przeczytać i nie wiedzą jak ich używać.
Tyle, że fundamentalistom to by przeszkadzało - dlatego najpierw trzeba z nimi zrobić porządek.
jan wrote:Nie znaczy to wcale, że rozwój naturalny jest szczęściem, budowanie cywilizacji - to zawsze pot i łzy.
Słusznie - pot i łzy.
Narzucanie siłą swoich poglądów religijnych - to przede wszystkim łzy.
I nie tylko religijnych - nacjonalistycznych również, w imię "patriotyzmu".
Szokują mnie ludzie, którzy widzą co się dzieje w takiej Afryce, nawet publicznie mówią, że to samo zło, a mimo to wprowadzają religię do szkół i z hasłami "Polska dla Polaków", "nie pozwolimy na wykup ziemi przez obcokrajowców" itd. twierdzą, że są patriotami.
jan wrote:Właściwie to nie wiem, czy w dobie globalizacji można mówić jeszcze o rozwoju naturalnym.
Dla mnie wydaje się naturalne, że coraz więcej ludzi swoją "ojczyznę" widzi w szerszym zakresie, a nie tylko w kontekście granic na mapie.